Książka

Beth Gardiner – Uduszeni. O toksycznym powietrzu wokół nas

Uduszeni książka
fot. Wydawnictwo Relacje
Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 5 (2020)

W Polsce z jego powodu umiera kilkadziesiąt tysięcy osób rocznie. Na całym świecie zanieczyszczone powietrze zabija siedem milionów ludzi. Więcej niż palenie papierosów. Podwyższa ryzyko wystąpienia udarów, zawałów serca, nowotworów, przyczynia się do przedwczesnych porodów, występowania demencji, astmy i wielu innych schorzeń. To wszystko już teoretycznie wiemy. Ale co możemy zrobić?

Beth Gardiner – amerykańska dziennikarka, obecnie mieszkająca w Londynie, zwiedziła w zasadzie cały świat (w tym Kraków, któremu poświęciła osobny rozdział), by poznać temat smogu z każdej strony.

Beth Gardiner
Uwaga! Wkrótce na naszej stronie wywiad z Beth Gardiner o jej pracy, smogu i książce Uduszeni. (fot. Suzanne Plunkett)

Rozmawiała z naukowcami, działaczami środowiskowymi, politykami i zwykłymi ludźmi. Pokazuje, że problem zanieczyszczonego powietrza, choć wspólny dla całej ludzkości, w różnych krajach wygląda jednak inaczej, inaczej się o nim mówi i pisze. Skupia się na realistycznych rozwiązaniach i inspirujących historiach ludzi walczących o zdrowszą przyszłość.
Napisała książkę, która stanowi ważny głos w dyskusji o jednym z najistotniejszych problemów naszych czasów.

Zachęcamy do lektury fragmentów książki. Wydawnictwu Relacja, wydawcy książki, dziękujemy za udostępnienie tekstu do publikacji.

Uduszeni

[…] W miarę postępów pracy badania Ritz zaczynały budzić coraz większe obawy. Niska waga urodzeniowa i przedwczesne przyjście na świat zdarzają się stosunkowo często. Występowanie u dzieci nowotworów jest na szczęście rzadsze, więc musiała powołać się na dane z niemal dwóch dziesięcioleci, by wyciągnąć z nich zdecydowane wnioski. Skoncentrowała się na dzieciach, u których postawiono diagnozę w wieku do lat 5, czyli na przypadkach, w których łatwiej byłoby znaleźć korelację z wystawieniem na działanie szkodliwych substancji przed porodem, jeśli takowe faktycznie miało miejsce. Wyniki mroziły krew w żyłach. Białaczka wieku dziecięcego, rak nerki, nowotwory oczu oraz nowotwory zarodkowe jajników u dziewczynek i jąder u chłopców zdarzały się częściej u dzieci, których matki wdychały spaliny w okresie ciąży. Zagłębiając się jeszcze bardziej w dane, epidemiolog odkryła też, że umieralność niemowląt – problemy z oddychaniem i niewyjaśnione tragedie nagłej śmierci łóżeczkowej – wzrastała wraz z poziomem zanieczyszczeń powietrza. Ritz powiązała tę największą z możliwych tragedii ze spalinami wydobywającymi się z milionów rur wydechowych.

Odkryła też, że wady serca – maleńkie niedoskonałości w zastawkach i tętnicach, dziurki w ścianie serca – zdarzają się trzykrotnie częściej u dzieci matek wystawionych na zanieczyszczenia powietrza na wczesnym etapie ciąży, kiedy w rozwoju płodowym wykształca się serce. Niedawno Ritz dodała też kolejną cegiełką do zrozumienia przyczyn autyzmu – dzięki odkryciu, że kobiety oddychające brudnym powietrzem w czasie ciąży wykazują większe prawdopodobieństwo urodzenia dziecka chorego na autyzm.

Naukowcy badający wpływ brudnego powietrza na zdrowie dorosłych mogą się przyglądać myszom oraz innym zwierzętom laboratoryjnym, poszukując mechanizmów szkodliwego oddziaływania. Ale ciąża u tych stworzeń zbyt się różni od naszej, by pozwolić na wyciągnięcie użytecznych wniosków, niewiele więc wiemy o tym, na czym polegają szkody, które zanieczyszczenia powietrza powodują w okresie płodowym. Ich niewidoczne działanie zaczyna się dosłownie kilka dni po poczęciu, gdy dwa zestawy DNA łączą się w DNA płodu. Toksyny mogą dotrzeć do wykształcających się maleńkich organów trochę później. Albo w sposób niebezpośredni oddziałują na rozwój płodu, wywołując reakcje w układzie odpornościowym matki, które uruchamiają efekt domina w rozwijającym się ciele płodu. Nie da się wykluczyć, że zmiany, które powodują w nas zanieczyszczenia jeszcze przed urodzeniem, prześladują nas nie tylko w wieku dziecięcym, ale i przez resztę życia. Potrzeba dziesięcioleci badań, by naświetlić takie korelacje. I oczywiście z każdym rokiem przychodzą nowe doświadczenia i oddziaływania, które przyczyniają się do powstania całkiem nowego zestawu chorób, coraz bardziej utrudniając nakreślenie bezpośredniego związku z życiem płodowym. Ale dziewięć miesięcy rozwoju płodowego oraz pierwsze lata dzieciństwa kładą podwaliny zdrowia i choroby przez resztę życia człowieka i stanowią intensywnie rozwijający się obszar badań. Naukowcy zaczynają się zastanawiać, czy toksyny obecne w powietrzu mogą oddziaływać na nas w zwolnionym tempie, tworząc ukrytą podatność, która przez całe lata pozostaje w uśpieniu, aż wreszcie uruchamia ją jakiś nowy bodziec lub uraz. Nawet tym z nas, którzy wydają się odporni na to, czym oddychamy, nie uda się więc uniknąć konsekwencji. Po prostu jeszcze ich nie odczuliśmy.

Opowiadam Ritz, jak wielkim zaskoczeniem był dla mnie szeroki repertuar chorób, które można powiązać z brudnym powietrzem, oraz straszliwa różnorodność szkód, które powodują.

„Mnie to wcale nie dziwi – odpowiada. – Jeśli spojrzeć na to jako na sumę niezależnych oddziaływań na różne schorzenia, to każde z nich jest nową, szokującą wieścią. Ale jeśli spojrzeć na to szerzej i zobaczyć ludzkie ciało oraz wszystkie jego układy jako zestaw połączonych ze sobą elementów, to ma to znacznie większy sens. Jesteśmy całością. Mamy słabe punkty. Można powiedzieć, że choroba, na którą zapadamy, dopada nas wtedy, kiedy nasze słabości przewyższają nasze zdolności obronne”. […]

Rodzicielstwo jest przesycone świadomością, że to, jak dziś wychowujemy dzieci, będzie miało kiedyś swoje konsekwencje. Mimo to niewielu z nas zdaje sobie sprawę, że na ich przyszłość może też wpływać powietrze, którym oddychają – powietrze, na które postanowiliśmy je wystawić, lub jakie wybrano za nas ze względu na okoliczności naszej pracy, możliwości finansowych i zobowiązań rodzinnych, które dyktują, jak żyjemy. Pewne powiedzenie przypisywane czasem jezuitom w nieco inny sposób oddaje to, co chciał nam przekazać Wordsworth: „Daj mi dziecko w wieku lat siedmiu, a ja pokażę ci człowieka dorosłego”. Ciekawe, jakie konsekwencje będą miały spaliny oleju napędowego, którymi nasycone było londyńskie dzieciństwo mojej córki, dla kobiety, którą się stanie?

Avol i Gauderman zdają sobie sprawę, że zmiana, do której przyczyniła się ich praca, nie jest wystarczająca. Zespół dalej prze więc do przodu. Dziś większość swojego czasu spędzają na poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, które każdego dnia nie daje mi spokoju. Jakie szkody powodowane są nie przez chmury zanieczyszczeń unoszące się nad całym miastem lub regionem, lecz przez szczególnie wysoki poziom zanieczyszczeń wzdłuż samych dróg? Rob McConnell także należy do zespołu Badania Zdrowia Dziecka. Kiedy dołącza do nas w sali konferencyjnej, śmieje się z tego, jak był kiedyś pewien, że takie zróżnicowania nie mogą mieć żadnego znaczenia. Dawno temu wybrał się z kolegą do Chile. „Spędziliśmy całe popołudnie z inżynierami ruchu drogowego” – wspomina. „Pamiętam, że myślałem: «Ale o co chodzi? Dlaczego miałby myśleć, że ten malutki skok, który powstaje w wyniku wystawienia na zanieczyszczenia przydrożne, coś znaczy?»”.

Okazuje się, że ma on olbrzymie znaczenie. Koncentracja zanieczyszczeń na poboczu ruchliwej drogi może być dwa lub trzy razy wyższa niż nawet trzydzieści metrów dalej. I tak, o ile na pierwszym etapie Badania Zdrowia Dziecka porównywano dzieci zamieszkujące okolice o czystym powietrzu oraz te bardziej zanieczyszczone, o tyle w kolejnych latach naukowcy drążyli dalej, przyglądając się różnicom w obrębie każdej społeczności, a nawet temu, jak jakość powietrza różniła się między jedną ulicą a drugą. Starali się odróżnić skutki mieszkania przy ruchliwej ulicy od skutków przebywania w mieście lub okolicy charakteryzującej się wysokim poziomem zanieczyszczeń. Prowadzili badania w szkołach oraz domach dzieci, a także wzdłuż ulic, po których się poruszały. Na tej podstawie Gauderman stworzył zindywidualizowany obraz powietrza, którym przez lata oddychał każdy dzieciak biorący udział w badaniu.

Robi mi się słabo, kiedy wyjaśnia, że skutki się kumulują, a kiepskiej jakości powietrze oraz bliskość ruchliwych ulic zadają podwójny cios naszemu zdrowiu. Bo tak brzmi niestety całkiem wierny opis mojego życia w Londynie, gdzie w całym mieście utrzymuje się wysoki poziom zanieczyszczeń, a nasz dom – choć położony przy cichej, ślepej uliczce – znajduje się zaledwie o kilka kroków od drogi, gdzie w godzinach szczytu codziennie stoją w korku niezliczone samochody.

Szkoła Anny mieści się przy ulicy, którą przez cały dzień przejeżdżają wielkie ciężarówki i dwupiętrowe autobusy – tam jej płuca napełniają się jeszcze większą porcją spalin. Tego rodzaju wzrosty – kiedy idziemy do pracy, prowadzimy samochód, siedzimy we własnym mieszkaniu – sprawiają, że zanieczyszczenia powietrza stanowią zagrożenie nawet tam, gdzie ogólna jakość powietrza nie jest najgorsza.

Kiedy popołudnie przechodzi w wieczór, a przed budynkiem zaczyna się rozgrywać spontaniczny mecz koszykówki, McConnell opowiada mi o szpitalu w Kolorado, gdzie jego matka dochodzi do siebie po niedawnym ataku serca. Szpital położony jest przy drodze szybkiego ruchu, więc przy każdej wizycie McConnell nie mógł się powstrzymać przed wyliczaniem w myślach wszystkich dowodów na to, że zanieczyszczenia powietrza powodują arytmię serca, problemy z krzepliwością krwi oraz inne zmiany niebezpieczne dla pacjentów kardiologicznych. Różnicę mogłoby zrobić nawet umieszczenie parkingu między drogą a szpitalem, twierdzi McConnell. […]

Projektanci budynku najprawdopodobniej nic o tym nie wiedzieli, ale powinni być tego świadomi urzędnicy odpowiedzialni za miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego, którzy wprowadzają przepisy ograniczające zbędne wystawienie na oddziaływanie zanieczyszczeń. „Jeśli budujesz nową szkołę, dlaczego miałbyś wybudować ją przy autostradzie?” – pyta. Aktywność fizyczna w znacznym stopniu zwiększa ilość powietrza – a więc i zanieczyszczeń – trafiającego do płuc, więc McDonnell chciałby, aby biegacze, których widzi na Sunset Boulevard w L.A., dowiedzieli się, o ile lepiej byłoby ćwiczyć na jednej z równoległych ulic. Uważa, że ci, którzy są tego świadomi, powinni pomóc im udać się we właściwym kierunku.

Rob McDonnell zdał sobie też sprawę, że niezależnie od tego, jakie kroki podejmiemy, zanieczyszczenia powietrza zbiorą jeszcze większe żniwo. W swoich danych znalazł bowiem coś, o czym nigdy wcześniej nie pomyślał, ale co wydało mu się oczywiste, kiedy już na to natrafił: „Robimy się coraz starsi”. Skutki dziesięcioleci oddychania zanieczyszczonym powietrzem mogą nie być jasne, kiedy jesteśmy w kwiecie wieku. Dopiero później szkody uruchamiają lawinę, ciało słabnie, a udary, ataki serca i nowotwory różnych narządów zadają ostateczny cios.

„Nie powinno to być zaskakujące, ale właśnie takie jest” – mówi McDonnell. „Nieczęsto widzimy śmierć młodych ludzi. Ze śmiercią stykamy się za to wśród osób w podeszłym wieku”. W miarę jak zaczynamy ponosić konsekwencje tego, co przez tak długi czas wdychaliśmy – mówi – choroby spowodowane zanieczyszczeniami powietrza oraz koszty zdrowotne będą gwałtownie rosły, nawet jeśli oczyści się samo powietrze.

Granice tych badań są bez przerwy przesuwane. Dziś McDonnell przygląda się relacji brudnego powietrza do otyłości i cukrzycy, dwóch schorzeń, które nawet 10 lat temu nigdy nie zostałyby włączone do badań nad zanieczyszczeniami. Pewnego dnia natknął się w windzie na byłego rektora wydziału. „Co wy wyrabiacie?” – zapytał jego dawny szef. „Myślicie, że zanieczyszczenia powietrza są przyczyną wszystkich chorób?”. Na pewnym poziomie, opowiada McDonnell, nie jest to takie absurdalne. Porównuje to z paleniem tytoniu. Nikogo specjalnie nie dziwi, że papierosy powodują szkody dla zdrowia, które wykraczają poza płuca. Choć mieszanka toksyn serwowanych nam przez samochody oraz fabryki różni się od tych, które współtworzą dym papierosowy, to zasada, jak twierdzi, jest dokładnie taka sama. Cząstki, które wprowadzamy do organizmu z każdym oddechem, docierają do każdego zakamarka naszego ciała.[…]

Uduszeni_książka
fot. Wydawnictwo Relacja

Beth Gardiner: Uduszeni – Wydawnictwo Relacja, 2019

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 5 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Zdrowie

Być może zainteresują Cię również: