Felieton

„Bunt Długich Spódnic” i nasze prawo do protestów

kobieta_protest
fot. Antonio Cansino z Pixabay

Dorota Goraj

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 104 / (52) 2021

Droga do nadania praw wyborczych kobietom przebiegała różnie w różnych krajach. W Wielkiej Brytanii walka kobiet zaczęła się już przed I wojną światową. Nie oznacza to, że wcześniej nie pojawiały się próby emancypacji, chociaż sama wojna znacznie przyspieszyła proces zyskania praw wyborczych.

W książce Gorge’a Bidwella „Bunt Długich Spódnic” opisano rys społeczny, polityczny i biograficzny, które wraz z wcześniej wymienionym czynnikiem odegrały ważną rolę w procesie emancypacji. Pragnę zaznaczyć, że to, co dzisiaj jest uważane za oczywistość, wcześniej nie musiało nią być, a także podkreślić, jak istotną rolę w walce kobiet odegrały protesty.

Jak to było?

W XIX w. powstawało sporo grup, walczących o nadanie nowych praw kobietom. Część z nich była nastawiona na dyplomatyczne rozwiązanie sprawy – i to te grupy początkowo odgrywały pierwsze skrzypce. Z biegiem czasu, mimo starannie sporządzonych pism i wielu prób zorientowano się, że ich działania nie przynoszą pożądanego skutku. Wtedy zaczęły się kształtować bardziej radykalne grupy. Jedną z najbardziej znanych jest ta, w której działalność rozwijała Emilina Pankhurst, o której można przeczytać w książce Gorge’a Bidwella. W przypadku takich grup głównymi formami wyrażania sprzeciwu wobec panującej sytuacji były manifestacje, również z początku pokojowe. Niestety często dochodziło do starć z przeciwnikami, a nawet policją, która brutalnie obchodziła się z protestującymi.

Taki rozwój sytuacji sprawił, że pochody przybrały na sile. Marsze przechodziły przez miasta, organizowano je coraz częściej. W trakcie pochodów kobiety często musiały radzić sobie ze zgryźliwymi komentarzami o ich wyglądzie, a także z osobami, które chciały zabronić im możliwości walki o swoje prawa.

Do najbardziej ekstremalnych form protestowania, jakie były opisane w tej książce, można zaliczyć: wybijanie szyb cegłówkami, bijatyki, rzucanie różnymi przedmiotami, głodówki, a nawet próby zamachu na polityków.

Te elementy przypominają rewolucyjny charakter emancypacji kobiet w Wielkiej Brytanii. Czołowe działaczki wraz z Emiliną Pankhurst mogły chwalić się licznymi pobytami w areszcie, co miało zwiększać ich szacunek w oczach zwolenników emancypantek. Zresztą wiele z nich poświęciło spory kawał życia, żeby osiągnąć cel.

Biorąc pod uwagę wyżej wspomniane elementy, nic dziwnego, że podczas lektury tej książki pojawia się pytanie:

Czy warto było uciekać się do tak radykalnych form protestowania?

Dzisiaj zdecydowanie łatwiej to ocenić, ze względu na upływ czasu. Należy jednak pamiętać, że wtedy kobiety nie walczyły tylko o prawa wyborcze (chociaż było to priorytetem), ale również ubiegały się o równy dostęp (nie tylko na papierze, ale i w praktyce) do edukacji, możliwość zdobywania tytułów naukowych oraz o możliwość podejmowania różnych prac, które do tej pory były zarezerwowane tylko dla mężczyzn.

Na obronę emancypantek mogę dodać, że nie zaczęły od drastycznych działań, ale popchnęły je do tego brak otwartości i chęci dyskusji ze strony rządzących.

Odrzucane były wszelkie pisma, które sporządzali zwolennicy nadania praw wyborczych kobietom. A jeśli już jakieś trafiło pod obrady, co dawało pewne nadzieje na przełom w sprawie, zostawało odłożone na „potem”.

Dzisiaj trudno mi wyobrazić sobie pełen dramatyzm tamtych wydarzeń, dlatego też nie podejmę próby odpowiedzi na wyżej postawione pytanie, natomiast przyjrzę się temu:

Jak wygląda sytuacja prawna organizowania protestów obecnie?

Czemu jest to tak ważny temat? Prawo do wyrażania swoich poglądów mieści się w podstawowym zbiorze praw człowieka, jest to więc istotna płaszczyzna życia społecznego, szczególnie w demokratycznych państwach, a korzystanie z niego może być oznaką wysokiej świadomości społecznej w państwie, ponieważ właśnie dzięki niemu obywatele mogą wyrazić swoje niezadowolenie z decyzji rządzących. Dlatego też należy pamiętać, że jest to jedna z możliwości rzeczywistego wpływania na to, co dzieje się w państwie.

Skoro już wiadomo, dlaczego istnienie takiej możliwości jest ważne, to warto by przyjrzeć się, jak to wygląda w świetle prawa. Podstawowym aktem prawnym, zapewniającym możliwość protestowania jest konstytucja RP, a konkretniej art. 57 o Zasadach wolności zgromadzeń, który brzmi następująco (Dz. U. z 1997 r. Nr 78, poz. 483): „Każdemu zapewnia się wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. Ograniczenie tej wolności może określać jedynie ustawa”[1].

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Jak widać każdy ma prawo do manifestacji, co oznacza, że samo przejście i wypowiedzenie ważnych dla nas spraw nie sprawi problemów, dopóki będziemy prezentować postawy dozwolone prawem. W tym miejscu należy też zwrócić uwagę na bezwzględny zakaz propagowania postaw faszystowskich, który pośrednio wynika z art. 13. Konstytucji w zw. z art. 256 par. 1 K. oraz inny zakaz, który ma regulować bezpieczeństwo uczestników [2].

Więcej o bezpieczeństwie można dowiedzieć się z komentarza Mirosława Wróblewskiego, który brzmi następująco: „Ochrona wolności zgromadzeń publicznych gwarantowana jest także prawem międzynarodowym, w Polsce m.in. przez przepisy Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych (art. 21), Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności (art. 11) [3], a także Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej (art. 12) [4]” (M. Wróblewski, Wolność zgromadzeń w czasie epidemii, LEX/el. 2020).

A gdzie można dowiedzieć się bardziej szczegółowo, jakie są wytyczne do organizowania protestów tak, żeby były legalne?

Chociażby z ustawy z dnia 24 lipca 2015 r. Prawo o zgromadzeniach (t.j. Dz. U. z 2019 r., poz. 631.) Warto jest się wcześniej zapoznać z nią, to natomiast zapewni ochronę samym protestującym i nie narazi ich na nieprzyjemne konsekwencje (chyba, że uczestniczący zdecydują się na obywatelskie nieposłuszeństwo, wtedy muszą liczyć się z tymi konsekwencjami).

Sam organizator protestu jest zobligowany do podania przybliżonej liczby uczestników, godziny rozpoczęcia, ewentualnej trasy do 6 dni przed rozpoczęciem wydarzenia, musi też podać swoje dane osobowe. Jak widać jest tego całkiem sporo, dlatego warto sięgnąć do strony urzędu miasta, gdzie ma się odbyć protest. Tam znajdują się wszelkie wymagania, które należy spełnić aby uniknąć problemów związanych ze złą organizacją protestu.

Co w przypadku, kiedy pojawi się ktoś, kto będzie chciał zakłócić to wydarzenie?

Manifestacje, jak wyżej wspomniałam, są powiązane z podstawowym prawem do wolności słowa, co oznacza, że może ona dotyczyć różnych tematów, często kontrowersyjnych, a wtedy zwiększa się prawdopodobieństwo potencjalnych starć z osobami o przeciwnych poglądach. Dlatego ważne jest zgłaszanie chęci organizacji protestu, ponieważ dzięki temu władze danego obszaru będą mogły zadbać o bezpieczeństwo chociażby poprzez ustalenie właściwej odległości między kontrastowymi manifestacjami lub też odwołać/ przełożyć którąś z nich. Dla jasności, nie można zakłócać legalnego zgromadzenia, jest za to przewidziana kara, określona w dzienniku ustaw ( T.j. Dz. U. z 2020 r., poz. 1444, 1517 z późn. zm.).

Dodatkowo należy zaznaczyć, że w niebezpiecznych sytuacjach, kiedy występuje zagrożenie życia lub zdrowia uczestniczących zgromadzenie może zostać rozwiązane.

Wszystko by było w miarę oczywiste, gdyby nie obecna sytuacja pandemiczna

Wraz z pojawieniem się choroby Covid-19 powstały też utrudnienia w praktycznie każdym obszarze życia, również takie, związane z organizacją zgromadzeń. Sama ta kwestia stała się problematyczna, tak samo w przypadku protestów.
Oczywistym jest, że powinno się dbać o zdrowie zarówno swoje, jak i innych, dlatego też decyzje o ograniczaniu możliwości spotkań są zrozumiałe. Jednak ta sytuacja pozostawiła wątpliwość, czy w przypadkach niestandardowych, takich jak Covid- 19 może zaistnieć przyzwolenie na ograniczenie podstawowych praw. Nie jest to łatwe pytanie, gdyż zmusza do spojrzenia na problem z szerszą perspektywą. Pod uwagę należy wziąć kwestie etyczne i prawne. Inne pytanie, które jest powiązane z powyższym – co jest ważniejsze?

Niemniej uważam, że wszystko jest dla ludzi i użyte z rozsądkiem nie powinno stanowić problemu. Tak samo na manifestacjach trwających w ciągu pandemii – właściwe zabezpieczenie w postaci maseczek oraz odległości stanowią dobry kompromis.

Pod względem prawnym sytuacja często ulega zmianie, dlatego zainteresowani powinni śledzić informacje podawane na stronie rządowej oraz nowe ustawy. Jak na razie można odetchnąć z ulgą i korzystać z tej formy wyrażania swoich poglądów.


Źródła:

[1] Cytat pochodzi z Dziennika ustaw.

[2] Art. 52. § 1. Kodeksu Wykroczeń: „Kto bierze udział w zgromadzeniu, posiadając przy sobie broń, materiały wybuchowe, wyroby pirotechniczne lub inne niebezpieczne materiały lub narzędzia – podlega karze aresztu do 14 dni, karze ograniczenia wolności albo karze grzywny (Dz. U. z 2021 r. poz. 281, 720, 1023)

[3] Art. 11 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności: „Każdy ma prawo do swobodnego, pokojowego zgromadzania się oraz do swobodnego stowarzyszania się, łącznie z prawem tworzenia związków zawodowych i przystępowania do nich dla ochrony swoich interesów. Wykonywanie tych praw nie może podlegać innym ograniczeniom niż te, które określa ustawa i które są konieczne w społeczeństwie demokratycznym z uwagi na interesy bezpieczeństwa państwowego lub publicznego, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwu, ochronę zdrowia i moralności lub ochronę praw i wolności innych osób. Niniejszy przepis nie stanowi przeszkody w nakładaniu zgodnych z prawem ograniczeń korzystania z tych praw przez członków sił zbrojnych, policji lub administracji państwowej.” (publikacja w Dz.U. z 1993 r. Nr 61, poz. 284.).

[4] Art. 12 Karty Praw Podstawowych Unii Europejskiej mówiący o wolności zgromadzania się i stowarzyszania się tj. „Każdy ma prawo do swobodnego, pokojowego zgromadzania się oraz do swobodnego stowarzyszania się na wszystkich poziomach, zwłaszcza w sprawach politycznych, związkowych i obywatelskich, z którego wynika prawo każdego do tworzenia związków zawodowych i przystępowania do nich dla obrony swoich interesów.”

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 104 / (52) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Społeczeństwo i kultura # Świat Obywatele decydują

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Obywatele decydują

Być może zainteresują Cię również: