Książka

Chris Miller: Wielka wojna o chipy

okładka książki Chris Miller Wielka wojna o chipy
fot. Wydawnictwo Prześwity
Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 176 (20) / 2023

Chris Miller przedstawia wciągającą i solidnie udokumentowaną historię chipów, które rządzą światem. Jego książka to pasjonująca opowieść o trwającej bitwie pomiędzy Chinami i USA. Bitwie o kontrolę nad najważniejszym zasobem — technologią mikrochipów, która jest niezbędnym elementem geostrategicznej rywalizacji w XXI wieku (od Wydawcy).

Wydawnictwu Prześwity dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji. Zachęcamy do lektury całej książki.

Rozdział 42
Wyprodukowano w Chinach

„Bez cyberbezpieczeństwa nie ma bezpieczeństwa narodowego – oświadczył w 2014 roku Xi Jinping, sekretarz generalny Komunistycznej Partii Chin – a bez informatyzacji nie ma modernizacji” [1]. Xi, syn jednego z pierwszych przywódców Komunistycznej Partii Chin, studiował inżynierię, a potem wspiął się na szczyty chińskiej polityki, ponieważ niczym kameleon potrafił dopasować się do oczekiwań różnych grup. Nacjonalistom jego program „chińskiego snu” obiecywał narodowe odrodzenie i osiągnięcie przez Państwo Środka statusu wielkiego mocarstwa, a firmom reformę gospodarczą. Niektórzy obcokrajowcy widzieli w nim ukrytego demokratę. Na przykład „New Yorker” zaraz po objęciu przez Xi władzy pisał, że jest on „przywódcą, który z całą pewnością wie, że Chiny muszą przeprowadzić prawdziwe reformy polityczne” [2]. Jedynym pewnikiem był talent polityczny Xi, jego prawdziwe poglądy kryły się za zaciśniętymi ustami i udawanym uśmiechem.

Za tym uśmiechem można się było domyślać dojmującego poczucia zagrożenia, które cechowało politykę Xi od początku jego rządów w Chinach. Uważał, że głównym niebezpieczeństwem jest cyfrowy świat.

Większość obserwatorów sądziła, że w kwestii bezpieczeństwa cyfrowego swojej ojczyzny Xi nie ma się czego obawiać. Chińscy przywódcy mają najskuteczniejszy na świecie system kontroli internetu, w którym zatrudnionych jest wiele tysięcy cenzorów [3] do nadzorowania rozmów online. Państwowy firewall odcina obywateli od ogromnej części sieciowych zasobów, zdecydowanie obalając zachodnie prognozy, że internet będzie miał liberalizujący wpływ na chińską politykę. Xi czuł się wystarczająco silny, by kpić z zachodniego przekonania, że internet będzie szerzył demokratyczne wartości. „Internet zmienił świat w globalną wioskę” [4] – oświadczył, pomijając fakt, że wiele najpopularniejszych serwisów, takich jak Google czy Facebook, zostało w Chinach zakazanych. Miał na myśli inny typ globalnej sieci niż utopiści z epoki początków internetu – chciał sieci, którą chiński rząd mógłby wykorzystać do sprawowania władzy.

„Musimy się otworzyć na zewnątrz, pogłębić międzynarodową wymianę i współpracę internetową oraz energicznie uczestniczyć w budowie »jednego pasa i jednej drogi«” – oświadczył przy innej okazji, odnosząc się do swojego planu oplecenia świata zbudowaną przez Chińczyków infrastrukturą, która obejmowała nie tylko drogi i mosty, ale także sprzęt sieciowy i narzędzia cenzorskie.

Żaden inny kraj nie był skuteczniejszy w wykorzystywaniu cyfrowego świata do autorytarnych celów. Chiny poskromiły zapędy amerykańskich gigantów technologicznych. Google i Facebook zostały zbanowane i zastąpione rodzimymi firmami, takimi jak Baidu i Tencent, które zasadniczo są odpowiednikami swoich amerykańskich konkurentów.

Amerykańskie firmy technologiczne, które uzyskały dostęp do chińskiego rynku, takie jak Apple i Microsoft, zostały do niego dopuszczone dopiero po wyrażeniu zgody na współpracę z chińską cenzurą. Chiny bardziej niż jakikolwiek inny kraj podporządkowały internet woli swoich przywódców. Zagraniczne firmy internetowe i programistyczne mogły albo dostosować się do wszystkich zasad cenzury ustalonych przez Partię Komunistyczną, albo utracić dostęp do ogromnego rynku.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Dlaczego więc Xi Jinping martwił się o bezpieczeństwo cyfrowe? Im bardziej chińscy przywódcy przyglądali się możliwościom technologicznym swojego kraju, tym mniejsze znaczenie zdawały się mieć firmy internetowe. Cyfrowy świat opiera się na liczbach – zerach i jedynkach – które są przetwarzane przez z reguły importowane układy scalone i na takich też chipach są przechowywane. Chińscy giganci technologiczni korzystają z centrów danych zbudowanych z wykorzystaniem zagranicznych chipów, produkowanych przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Dokumenty ujawnione przez Edwarda Snowdena w 2013 roku przed jego ucieczką do Rosji pokazały amerykańskie możliwości podsłuchiwania ruchu sieciowego, które zaskoczyły nawet agentów służb wywiadowczych z Pekinu. Chińskie firmy skutecznie naśladowały Dolinę Krzemową w tworzeniu programów do handlu elektronicznego, wyszukiwania online i płatności cyfrowych. Jednak całe to oprogramowanie działało na zagranicznym sprzęcie. W kwestii podstawowych technologii stanowiących fundament przetwarzania danych Chiny są zdumiewająco zależne od produktów sprowadzanych z zagranicy, z których wiele projektowanych jest w Dolinie Krzemowej i prawie wszystkie są wytwarzane w firmach mających siedziby w Stanach Zjednoczonych lub w krajach będących sojusznikami Ameryki.

Xi uważał, że ryzyko jest zbyt duże. „Niezależnie od tego, jak jest wielka, niezależnie od tego, jaką ma wartość rynkową, jeśli firma internetowa jest w podstawowym zakresie uzależniona od zagranicznych komponentów, »żywotne ogniwo« [5] łańcucha dostaw znajduje się w rękach innych” – oświadczył Xi w 2016 roku. Jakie istotne technologie są dla Xi największym zmartwieniem? Jedną z nich jest system operacyjny Microsoft Windows zainstalowany na większości komputerów osobistych w Chinach. Do tej pory na nic zdały się wysiłki zmierzające do opracowania konkurencyjnych, chińskich systemów operacyjnych. Jednak dla Xi jeszcze ważniejsze są chipy umieszczane w chińskich komputerach, smartfonach i centrach danych. Jak sam zauważył, „system operacyjny Microsoft Windows dobrze współpracuje tylko z układami Intela” [6]. Tak więc do działania większości komputerów w Chinach [7] niezbędne są amerykańskie chipy.

Przez większość dwóch pierwszych dekad XXI wieku Chiny wydawały więcej na import układów scalonych niż na import ropy naftowej [8].

W napędzaniu wzrostu gospodarczego Chin wydajne chipy były równie ważne jak substancje ropopochodne. Jednak w przeciwieństwie do ropy podaż chipów została zmonopolizowana przez geopolitycznych rywali Chin.

Chińscy przywódcy nie musieli być paranoikami, by uważać, że więcej chipów powinno być produkowanych w kraju. Nie chodziło tylko o uniknięcie zagrożeń związanych z przerwaniem łańcucha dostaw. Podobnie jak sąsiadujące kraje, Chiny mogą wzmocnić swoją pozycję rynkową tylko wtedy, gdy będą wytwarzać to, co pekińscy przywódcy nazywają „kluczowymi techno- logiami” – czyli produkty, bez których reszta świata nie może się obejść. W przeciwnym razie Chiny będą kontynuować realizację schematu niskich zysków, tak jak to ma miejsce w przypadku iPhone’ów. Miliony Chińczyków są zaangażowane w montaż tych smartfonów, ale kiedy urządzenia są sprzedawane, to większość zysków zgarnia Apple, a duża część pozostałych przypada producentom znajdujących się w środku chipów.

Pytanie, na które musieli odpowiedzieć chińscy przywódcy, brzmiało: jak przestawić się na produkcję chipów, których pożądał świat. Kiedy Japonia, Tajwan i Korea Południowa chciały zagarnąć dla siebie przynoszącą duże zyski część przemysłu półprzewodnikowego, to po pierwsze zainwestowały rządowe środki w firmy produkujące układy scalone i przymusiły prywatne banki do udzielania im preferencyjnych kredytów. Po drugie, próbowały skłonić naukowców i inżynierów, którzy kształcili się na amerykańskich uniwersytetach i pracowali w Dolinie Krzemowej, do powrotu do krajów ojczystych. Po trzecie, współpracowały z zagranicznymi firmami, ale wymagały od nich transferu technologii lub szkolenia lokalnych pracowników. Po czwarte, umiejętnie wykorzystywały zagraniczne firmy, dyskontując konkurencję między spółkami z Doliny Krzemowej – a później między Amerykanami i Japończykami – aby uzyskać dla siebie jak najlepszą ofertę. „Chcemy promować branżę półprzewodnikową” – powiedział Morrisowi Changowi wpływowy tajwański minister K.T. Li11 w czasie zakładania TSMC. Czy można się było dziwić, że Xi Jinping też tego chciał?


[1] Rogier Creemers (red.), Central Leading Group for Internet Security and Infor- matization Established, „China Copyright and Media”, 1 marca 2014, https://chinacopyrightandmedia.wordpress.com/2014/03/01/central-leading-group-for-internet-security-and-informatization-established/
[2] Evan Osnos, Xi’s American Journey, „New Yorker”, 15 lutego 2012.
[3] Katie Hunt, CY Xu, China Employs 2 Million to Police Internet, CNN, 7 października 2013.
[4] Rogier Creemers (red.), Xi Jinping, Speech at the Work Conference for Cybersecurity and Informatization, „China Copyright and Media”, 19 kwietnia 2016, https:// chinacopyrightandmedia.wordpress.com/2016/04/19/speech-at-the-work-conference-for-cybersecurity-and-informatization/.
[5] Ibid.
[6] Ibid.
[7] Prawie wszystkie układy CPU w komputerach są projektowane przez amerykańskie firmy Intel lub AMD, choć obie firmy produkują swoje chipy w innych krajach.
[8] Zobacz dane U.N. Comtrade dla układów scalonych (8542) i ropy naftowej (2709)
[9] Drew Harwell, Eva Dou, Huawei Tested AI Software That Could Recognize Uighur Minorities and Alert Police, Report Says, „Washington Post”, 8 grudnia 2020.
[10] Paul Mozur, Don Clark, China’s Surveillance State Sucks Up Data. U.S. Tech Is Key to Sorting It, „New York Times”, 22 listopada 2020.
[11] Oral History of Morris Chang, Computer History Museum.

okładka książki Chrisa Millera Wielka wojna o chipy


Chris Miller, Wielka wojna o chipy. Jak USA i Chiny walczą o technologiczną dominację nad światem, Wyd. Prześwity, 2023

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 176 (20) / 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Nowe technologie # Świat

Być może zainteresują Cię również: