Cyfrowy juan jak Pierścień Jedyny. Jak powstaje nowy globalny system walutowy. Richard Turrin i „Koniec gotówki”
„Pierścień Jedyny, by władać wszystkimi”[1] to kluczowy artefakt w fikcyjnym uniwersum Śródziemia, stworzonym przez J.R.R. Tolkiena. Stworzony w sekrecie Pierścień Jedyny dawał swojemu właścicielowi magiczną moc owładnięcia umysłami i sterowania poczynaniami powierników pozostałych pierścieni władzy. Byli nimi władcy rozmaitych ludów zamieszkujących świat Tolkiena.
Jak każde natchnione lub po prostu dobrze napisane dzieło fikcyjne, tak i świat Tolkiena jest odwzorowaniem rzeczywistego świata ludzkiego, ze wszystkimi jego zawiłościami i hierarchicznym porządkiem. W baśniowym świecie Pierścień dawał władzę i był zarazem jej stygmatem, symbolem. Oddziaływania decyzyjne były zainicjowane i zachodziły w sposób niejawny dla jego obiektów i ofiar. Jest to metaforą dla działalności ukrytych lub niepodlegających procesom demokratycznym struktur władzy, określanych takimi terminami jak deep state.
Hegemonia Stanów Zjednoczonych
W naszym rzeczywistym świecie, na poziomie geopolitycznym, odpowiednikiem Pierścienia jest kontrola nad aktywnością ekonomiczną państw włączonych w globalną wymianę towarową.
Odpowiednikiem Pierścienia w rękach „naszego” hegemona, Stanów Zjednoczonych, jest podwójna władza najwyższa.
Jej pierwszym filarem jest kontrola nad globalnym systemem dystrybucji energii − rynkiem obrotu ropą naftową i gazem ziemnym. Obie te substancje są nie tylko źródłami energii, ale i kluczowym meta-surowcem, dającym zdolność pozyskania wszelkich innych. Drugim filarem jest emitowany przez Stany dolar amerykański, czy też petrodolar, który jest walutą obrotową świata, a zarazem kluczową walutą rezerwową dla wielu państw.
Aby zbudować należyty model tego, czym jest petrodolar i ropa naftowa jako źródło energii, odwołam się do innego świata fikcji, powieści „Diuna” Franka Herberta. W powieściowym świecie absolutnie kluczową substancją, pozwalającą na podróże międzygwiezdne, była przyprawa, dostępna tylko na jednej planecie w opanowanym przez ludzkość Wszechświecie. Kto kontrolował jej podaż, także przez jej zniszczenie, miał władzę ostateczną. Stąd warunkiem stabilności i przetrwania całej międzygwiezdnej cywilizacji, a więc i struktur władzy hegemonicznej rodu cesarskiego było proste dictum: „Przyprawa musi płynąć”.
Znów, na nasz rzeczywisty świat działające w powieści prawidło, przejawia się jako twarde i nieśmiertelne prawidło geopolityki.
Hegemon i strażnik światowego porządku ma za swoje egzystencjalne zadanie pilnować swojego monopolu na obieg kluczowych dóbr: waluty rozliczeniowej i energii.
Wymiana towarowa, której bardzo uproszczony obraz przedstawiam powyżej, ma naturę hierarchiczną i quasi-feudalną. Mamy hegemona, który jest w stanie za pomocą takich instrumentów, jak sankcje, wymuszać przestrzeganie narzuconych przez siebie reguł gry i „trzymać w dole”[2] wszystkich, którzy naruszaliby jego władzę hegemoniczną, władzę mogącą doprowadzić krnąbrnych czy buntujących się na skraj zapaści cywilizacyjnej w scenariuszu skrajnym lub niemal dowolnych zaburzeń społecznych, wynikających z niedoborów żywności czy braku energii niezbędnej do utrzymania produkcji przemysłowej.
Świetnym modelem tego porządku świata jest teoria systemów-światów, której głównym propagatorem i twórcą jest Immanuel Wallerstein. Brak choćby skromnego odniesienia walut tradycyjnych i cyfrowych do kwestii władzy nad działaniem światowej gospodarki i dystrybucją zasobów, a przede wszystkim dystrybucją energii, jest pierwszym z dwóch głównych zarzutów postawionym przeze mnie autorowi „Końca gotówki”. Turrin oczywiście pisze, że kwestia kontroli podaży pieniądza ma znaczenie polityczne:
„Obieg pieniądza jest sprawą mocno polityczną i zakładanie, że wszystkie rządy będą zachwycone, jeśli ich rywale polityczni lub handlowi (lub nawet jawni wrogowie) wprowadzą u siebie CBDC, jest wielką naiwnością. Emitowaniu CBDC będą towarzyszyły ciężkie zmagania i można oczekiwać protestów i innych przeciwdziałań ze strony rywalizujących rządów”. (s. 308)
Jednak jednocześnie Turrin skrupulatnie pomija i przemilcza zajście scenariusza, w którym emitent cyfrowego juana (dalej i w samej książce Turrina: CBDC ang. Central Bank Digital Currency, waluta cyfrowa banku centralnego) może działać na szkodę podmiotów realizujących za jego pomocą swoją działalność handlową i gospodarczą. Narrację tę można podsumować prostym twierdzeniem, że Stany Zjednocznone weaponizują (tj. stosują w roli broni) swoją rolę emitenta USD, a Chiny nigdy tego nie będą robić ze swoim CBDC.
Do „praktyk drukowania przez rządy tak dużych ilości pieniędzy” Turrin odnosi się na s. 106-135. Uspokaja mówiąc:
„Warto jednakże zauważyć, że CBDC nie daje rządom niczego więcej w tym zakresie, czego nie da się uzyskać tradycyjnymi metodami w istniejącym systemie bankowym. Różnica polega na tym (…), że w wypadku CBDC łatwiej ukryć takie „niecne” działania, co jednak nie bardzo ma pokrycie w realiach związanych z techniczną stroną tworzenia CBDC. Podczas pandemii wiele rządów wypuściło mnóstwo dodatkowych pieniędzy na rynek pod postacią pakietów stymulacyjnych i nie potrzebowało do tego wcale CBDC”.
Z drugiej zaś strony na s. 127 Turrin ostrzega, że CBDC „umożliwia natychmiastowe zmiany w polityce pieniężnej”.
Kwestie te nie są wyjaśnione w sposób zadowalający, zwłaszcza jeśli mieć w pamięci pakiety stymulacyjne. W tym, że coś jest na rzeczy, utwierdziły mnie moje własne próby przepytania ekspertów, z których jednym był prof. Witold Orłowski, a drugim ekspert ulokowany na kluczowym stanowisku decyzyjnym w dużym towarzystwie inwestycyjnym, do którego uzyskałem dostęp. Pytanie brzmiało: czy brak zjawiska inflacji, powiązanego z wprowadzeniem na rynek tak olbrzymich kwot „pustego” pieniądza, jest powiązane z tym, że polityka COVID-owa, polegająca na zamykaniu i duszeniu obiegu gospodarczego, była de facto działaniem spowalniającym obieg pieniądza? Obaj eksperci kategorycznie stwierdzili, że władze polityczne nie traktowały zamykania aktywności gospodarczej jako metody kontroli inflacji, co wydaje się nieintuicyjne.
Te kwestie są oczywiście sferą kontrowersji. W ich tle słychać echo słynnych słów, przypisywanych Mayerowi Amschel von Rothschildowi (niemiecki bankier pochodzenia żydowskiego i twórca potęgi finansowej rodu Rothschildów): „Daj mi kontrolę nad podażą pieniądza danego narodu i nie będzie mnie obchodzić, kto tworzy jego prawa”. Turrin pisze:
„Możliwość kontrolowania oprocentowania na CBDC daje bankowi centralnemu możliwość wprowadzenia do obiegu CBDC bez tej opcji włączonej (…) będzie można ją włączyć i z jej pomocą wdrażać określoną politykę pieniężną. Ustawianie stopy oprocentowania powyżej lub poniżej poziomu oferowanego przez banki na depozytach pozwala bankowi centralnemu na zwiększanie lub zmniejszanie popytu na CBDC. Możliwość ustawiania oprocentowania na CBDC jest ważną cechą, pozwalającą kontrolować jego użycie po wprowadzeniu do obiegu. (…) Jednym z zastrzeżeń odnośnie do CBDC jest zwiększona wrażliwość depozytów na nagłe wycofywanie pieniędzy. Oprocentowanie CBDC jest jednym z narzędzi, które może przeciwdziałać takim wycofywaniom. Ustawiając karne oprocentowanie dla wymiany lub za używanie CBDC, bank centralny może przeciwdziałać łatwej wymianie depozytów na CBDC i przenoszeniu ich do innej instytucji”. (s. 133)
System wymiany gospodarczej niezależny od nadzoru hegemonicznego Stanów Zjednoczonych
„Chińskie CBDC to nie tyle nowa waluta, ile bilet do całkowicie nowego ekosystemu handlowego”. (s. 192)
Te twierdzenie są centralną wizją całej książki. Chiny, tak jak i wiele innych krajów podlegających dyktatowi Stanów, z pełną determinacją dążą do uzyskania odporności na sankcje Zachodu, a więc przede wszystkim amerykańskie. Przykładem znanym Turrinowi musi być m.in. prezydenckie rozporządzenie wykonawcze 13936[3] oraz Hong Kong Human Rights and Democracy Act. Na podstawie tych dwóch aktów prawnych obiektem sankcji stało się m.in. 15 urzędników KPCh (Komunistycznej Partii Chin), których aktywa zagraniczne zostały zamrożone w retorsji za działania ChRL w zakresie tłumienia protestów prodemokratycznych w Hongkongu.
Przykładów tego typu są setki i tysiące. Jeden, wyjątkowo trafny, znalazł się w dziele Turrina na s. 313. Sankcje Wanszyngtonu na klientów chińskiej spółki COSCO doprowadziły do paniki kooperantów tej firmy w całym regionie.
Ich rezygnacja ze współpracy z COSCO doprowadziła do nagłej zwyżki cen ropy w regionie. Te niezamierzone straty stanowią silny impuls pchający rozmaite kraje do współtworzenia wraz z Chinami systemu odpornego na „działania policyjne” globalnego hegemona. Suwerenność polityczna jest kluczowym motywem chińskich działań zmierzających do dedolaryzacji, a w tym powołania do życia grupy BRICS i innych inicjatyw międzynarodowych.
Autor, tak jak i większość robi błąd koncepcyjny, polegający na widzeniu państw skupionych w inicjatywie w sposób geograficzny. A prawdziwą naturą jest budowanie własnego systemu hegemonicznego, który byłby odporny na ingerencję US. A system hegemoniczny polega na narzucaniu swojej woli siłą, szantażem i całą plejadą innych form wymuszeń. Dążenie te Turrin podsumowuje znakomicie:
„Ponieważ CBDC bazuje na niezależnych transferach cyfrowych i nie może być przez inne podmioty (SWIFT, USA) ani kontrolowane, ani powstrzymane”. (s. 118)
Pamięta przy tym, że podmioty kontrolujące światowe przepływy finansowe mają do dyspozycji cały arsenał środków wpływu: „Większość z nas ma na co dzień do czynienia z cyfrowym pieniądzem i obawa, że nagle CBDC ukradnie nam prywatność, jest po prostu naiwna. CBDC będzie miało bardzo znikomy wpływ na naszą prywatność, a wpływ ten będzie zależał od sposobu zaprojektowania CBDC i tego, w jakim stopniu będzie tę prywatność chronić. CBDC z założenia nie są opresyjnymi narzędziami rządu”. (s. 121)
Plan podstępny czy oczywisty?
Absolutnie najlepszą częścią tego, co prezentuje Turrin to prezentacja sposobu, w jaki Chiny realizują ekspansję swoich systemów płatności elektronicznych. Chińskie rozwiązania mają zdecydowana przewagę nad rozwiązaniami praktykowanymi na Zachodzie.
Płatności elektroniczne, które uruchomiono za przyzwoleniem rządu w 2014 roku jako WeChat (Tencent) i Alipay (Alibaba) (s. 37) opierały się na portfelach niezależnych od banków. Rozwiązania działające na Zachodzie, takie jak Google Pay czy Apple Pay, to zaś jedynie aplikacje przechowujące dane kart płatniczych, a więc rozwiązania „z poprzedniej epoki”. Zaletą rozwiązań chińskich jest łatwość użytkowania i praktycznie zerowy koszt realizacji transakcji. W rozwiązaniach kartowych i przez PayPal koszt to 2,6 do ok. 3% wartości transakcji (s. 52).
Chińskie systemy płatności ekspandują w ślad za turystami w krajach Azji Południowo-Wschodniej. W krajach takich jak Singapur czy Malezja lokalne systemy płatności również przegrywają konkurencyjnie w zakresie łatwości obsługi (s. 27). Taki stan to presja rynkowa, która wymusza podłączanie do rozliczeń za pomocą chińskiej waluty części ekonomii tych państw.
I tu właśnie rodzi się niebezpieczeństwo, o którym nie ma wzmianki w „Końcu gotówki”. Chiński rząd i nadzorowane przezeń „siły rynku” przejmują coraz to nowe etapy cyrkulacji towarów i pieniędzy. Wielką nieobecną kwestią jest też realizowane przez Chiny sukcesywne przejmowanie wszystkich etapów procesu produkcyjnego i przesyłu towarów. Lata 90. XX wieku to czasy, w których do Chin Polacy jechali z plikami dolarów w kieszeniach, często dosłownie. Kontenerowce należały do firm zachodnich. Porty docelowe należały do firm zachodnich.
Chińscy producenci i firmy handlowe pilnie uczyły się i coraz śmielej wychodziły w świat. Koniec pierwszej dekady XXI wieku to już targi chińskich producentów organizowane w krajach docelowych, agresywna oferta chińskich pośredników i grup producentów. To chińskie korporacje i konsorcja wykupujące udziały w portach Europy. Słowem, z całego łańcucha pokarmowego pośredników wypychane były podmioty niechińskie. Zarobek w coraz większej części trafiał do kieszeni chińskiej.
Najlepszym przykładem pokazującym kierunek tych przemian było pojawienie się portalu Aliexpress. Atrakcyjność cenowa ofert na tej platformie wynikała m.in. z tego, że rząd chiński dotował dostawy lotnicze i morskie towarów kupowanych przez odbiorców detalicznych z państw Zachodu. Podobny mechanizm zmian następował na platformie Amazon.
Model jej działania, oparty na tzw. drop-shippingu, sprzyja procesowi pojawiania się producentów towarów w roli sprzedawców.
Najświeższym wydarzeniem w biznesie wielkich platform sprzedażowych jest chińska platforma Temu. Trikiem, który zapewnił jej sukces, było wydłużenie czasu dostawy do około trzech tygodni, które pozwoliło na wysyłki detaliczne bezpośrednio z fabryk.
Model sprzedaży pozwolił pominąć całą infrastrukturę magazynową oraz uniknąć większości ryzyka wynikającego z potrzeby przewidywania mód i preferencji zakupowych odbiorców.
Podsumowując, Chińczycy rugują z rynku wszelką niechińską konkurencję, przejmując wszelkie możliwe etapy procesu dostarczania towaru do rąk kupujących. Cyfrowy juan może okazać się kolejnym etapem tego procesu. Świadczą o tym cytowale na s. 122 słowa Mu Changchun, dyrektora wykonawczego Instytutu Waluty Cyfrowej Banku Ludowego Chin: „Idea przyświecająca wprowadzeniu cyfrowej waluty to udostępnienie każdemu, w kraju i za granicą, kto nie posiada konta w chińskim banku, możliwości korzystania z elektronicznego portfela i mobilnych płatności w Chinach”.
Turrin przedstawia świetny wywód, który prowadzi do prostego wniosku o przestarzałości współcześnie działających rozwiązań w systemie bankowym. System ten może przegrać z chińską alternatywą w wyniku naturalnych, rynkowych przewag konkurencyjnych. Nastąpiłoby to w myśl świetnego, cytowanego w podsumowaniu spostrzeżenia Billa Gates’a:
„Świat potrzebuje bankowości, ale nie potrzebuje banków”.
Programowalność pieniędzy cyfrowych a ideologia i systemy ocen społecznych
Turrin bagatelizuje kwestie wyparcia gotówki przez wygodne rozwiązania cyfrowe. Przytacza anegdoty ze swoich podróży do Chin:
„Kolejny problem wyniknął w taksówce, ponieważ okazało się, że taksówkarz nie przyjmuje gotówki ani nie ma jak wydać reszty, bo od lat posługuje się płatnościami bezgotówkowymi, a banknotów i monet na oczy nie widział od dawna”. (s. 59)
Na s. 152 czytamy zaś coś w oczywisty sposób sprzecznego:
„W Chinach gotówka wciąż pozostanie w obiegu, nie zniknie po wprowadzeniu DC/EP i jeśli ludzie wciąż będą chcieli jej używać z przyczyn osobistych, to z pewnością będą mogli”.
Drugi mój główny zarzut wobec Turrina to konsekwentne lawirowanie wokół kwestii pełnej programowalności działania walut cyfrowych. Sprawia ona, że
CBDC jest wręcz idealnym instrumentem kontroli społecznej i terroryzmu państwowego oraz konwersji systemu społeczno-politycznego w kierunku totalitaryzmu.
W przypadku społeczeństwa chińskiego legitymizacja władzy tradycyjnie nie jest efektem funkcjonowania procesów demokratycznych, takich jak jawność struktur władzy czy inne mechanizmy kontroli obywatelskiej. Jednak społeczeństwa Zachodu są „oprogramowane” w sposób całkowicie sprzeczny z modelem CBDC wypracowywanym przez Chiny. Próby narzucenia chińskiego modelu waluty cyfrowej będą miały radykalnie inny wpływ na aktualnie dominujące formy życia politycznego i obywatelskiego. W rezultacie może się okazać, że na zasadzie konieczności wolności obywatelskie, w tym wolność słowa oraz prawa człowieka, będą eliminowane.
Kwestia systemów oceny społecznej i ich integracja z systemem dystrybucji pieniądza cyfrowego wymaga ilustracji. Trafną ilustracją jest ujawnienie konwersacji tekstowych brytyjskiego ministra zdrowia Matta Hancocka z przedstawicielami deep state w 2020 roku. Strony rozmów uzgadniały formy zastraszania obywateli Wysp kolejnymi wariantami koronawirusa celem wypracowania wiarygodnego uzasadnienia dla „irracjonalnych” obostrzeń sanitarnych. Kolejnego przykładu dostarcza protest kierowców ciężarówek w Kanadzie w 2022 roku (tzw. Freedom Convoy). Rząd Kanady zdecydował o zamrożeniu funduszy wpłacanych protestującym kierowcom przez zarówno obywateli Kanady (uznane później za sprzeczne z prawem), jak i osoby spoza niej.
Przykładem dotykającym wojny kulturowej i działań terroryzmu ideologicznego, możliwego dzięki infiltracji struktur władz państwowych, jest zwolnienie z pracy policjanta amerykańskiego, który wsparł anonimowo kwotą 25 USD zbiórkę społecznościową na pomoc prawną dla nastolatka Kyle Rittenhaue’a, który w potwierdzonej później sądownie samoobronie zastrzelił trzech atakujących go bandytów uczestniczących w zamieszkach BLM w 2020 roku.
Kwestie te Turrin całkowicie pomija. Tytułem dygresji, jednym z artefaktów okresu, w którym książka była pisana, jest wykres zaraźliwości tzw. wariantów wirusa COVID-19 na banknotach. Wykres na s. 107 określa ją za Australijską Narodową Agencją Naukową (CSIRO) na 28 dni, co jest jawną nieprawdą. Z braku przypisu wydawcę usprawiedliwia termin wydania − styczeń 2021 roku[4].
Podsumowanie. Cel ostateczny: niezależność od SWIFT
Styl pisarski, przekład i parametry edytorskie książki są na wysokim poziomie. Książka pisana jest „na bestseler”. Da się to odczuć w pozytywny sposób. Autor zaopatrzył ją w słowniczek skrótów, a przy tym w bardziej niż zadowalający sposób uniknął wikłania czytelnika w konieczność zrozumienia zawiłych szczegółów technicznych.
Wadą jest brak przypisów do źródeł, który uniemożliwia doraźne weryfikowanie informacji i doczytywanie szczegółów, którymi czytelnik się zainteresuje. Przypisy są dostępne w formie bibliografii na końcu książki, dzięki czemu przy odrobinie wysiłku posiadacz wersji elektronicznej książki jest w stanie wyszukać pasujący odnośnik. Jest to jednak działanie „na wyczucie” i nie da się go przeprowadzić w każdym przypadku. Zadanie jest mocno utrudnione przez to, że pozycje bibliografii są uszeregowane alfabetycznie, bez podziału na rozdziały.
Ale ważniejsze są kwestie merytoryczne. Turrin bardzo trafnie definiuje cele Chin. Zacytujmy w całości jego spostrzeżenie ogólne:
„To, co umyka owym specjalistom w ich ocenie cyfrowego juana, to fakt, że wcale nie zamierza on walczyć z dolarem na międzynarodowych rynkach finansowych. Zamiast tego można go traktować jako żeton przepustkę do nowej platformy handlu, specjalnie dedykowanej do obsługi handlu z Chinami Cyfrowy juan będzie dawał dostęp do nowego rodzaju cyfrowej platformy handlowej, która będzie oferowała jej użytkownikowi mnóstwo korzyści, włączając w to preferencyjne kursy wymiany walut, pożyczki handlowe oraz usługi logistyczne i przyspieszoną odprawę celną. Cyfrowy juan nie zamierza walczyć z dolarem na polach, na które nie ma żadnego wpływu; zamiast tego koncentruje się na obszarze, nad którym ma kontrolę, czyli dominacji dolara w handlu z Chinami”. (s. 186)
Całość realizowanych wysiłków wprowadzania przez Chiny CBDC buduje wrażenie, że ChRL „nie zamierza zastąpić dolara na tradycyjnych rynkach, tylko stworzyć zupełnie nowe rynki dla siebie (s. 206).
Pieniądze transferowane przy wykorzystaniu cyfrowego juana pozbawią banki znacznej części przychodów z opłat, a rządy utracą istotne narzędzie do śledzenia transakcji wbudowane w sieć SWIFT. Monitorowanie i blokowanie transakcji zgodnie z międzynarodowymi i jednostronnymi decyzjami USA doprowadziły do oskarżeń, że SWIFT wykorzystywany jest jako broń i były podstawową motywacją Chin do stworzenia alternatywy.
Gdy Chiny ukończą budowanie swoich cyfrowych systemów handlowych, preferencyjne warunki przy korzystaniu z cyfrowego juana i dostęp do szybkich procedur celnych oraz szybkich dostaw uczyni z nich ofertę, której wielu trudno będzie się oprzeć.
Skoncentrowanie się na MŚP i zaoferowanie im narzędzi ułatwiających im dostęp do chińskiego rynku eksportowego jest pomysłem rewolucyjnym. „Eksport dla każdego” oznacza, że Chiny uzyskają znaczącą przewagę nad innymi krajami sprzedającymi swoje towary na światowych rynkach. To właśnie taką drogą uwolnienia się od dominacji Stanów zdają się podążać Chiny.
Przewaga dolara w wolumenie rozliczeń wymiany handlowej świata na rok 2020 była wręcz przytłaczająca. To 86,3 procenta wobec 1,83 procenta dla CNY (juana). Turrin przytacza jednak inny fakt: około 50 proc. globalnych kontraktów handlowych jest denominowanych w dolarach, ale USA ma tylko 12 proc. udziału w światowym handlu. Postrzegane jest to jako „nadmierny przywilej” dolara jako waluty rezerwowej (s. 201).
Taka dysproporcja postrzegana jest jako niesprawiedliwość przez kraje tzw. globalnego południa, czy też przez „globalną większość”. Chiny z niezwykłą skrupulatnością szermują tą narracją.
Generuje to siły zmian, które z całą pewnością ujawnią się jako rodzaj iteracji dla wiecznego prawidła geopolitycznych rozgrywek. Zgodnie z nim wojna to dostosowanie rzeczywistości traktatowej do faktycznego układu sił.
Faktyczny układ sił gospodarczych, a więc relatywny wobec Zachodu wzrost wielkości gospodarki Chińskiej, grupy ASEAN czy BRICS generuje potencjał do korekty. A cyfrowy juan, w rytm wizji autora „Końca gotówki”, będzie kluczowym elementem rozgrywki w hegemonicznej konfrontacji.
Richard Turrin, Koniec gotówki. Cyfrowy Juan, Wydawnictwo Fronda, 2022
Przypisy:
[1] Pełna treść inskrypcji na pierścieniu: „Jeden, by nimi władać, Jeden, by je znaleźć, Jeden, by je zgromadzić i wszystkie skrępować” [W Mordorze, ziemi, gdzie Ciemność zaległa]. Przeł. Tadeusz A. Olszański.
[2] Nawiązanie do słynnych słów pierwszego sekretarza NATO, Lorda Lastingsa Lionela Ismaya. NATO miało służyć Europie do tego, by „trzymać Sowietów na zewnątrz, Amerykanów wewnątrz, a Niemców w dole”.
[3] Ang. Executive Order, US sanctions with respect to China and Hong Kong oraz Treasury Sanctions Individuals for Undermining Hong Kong’s Autonomy [dostęp: 09.08.2024]
[4] Presence and stability of SARS-CoV-2 on environmental currency and money cards in Utah reveals a lack of live virus [dostęp: 09.08.2024]
Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:
Przejdź do archiwum tekstów na temat:
# Ekonomia # Polityka # Świat Broń gotówki Forum Geopolityczne