Felieton

Cyfryzacja rodem z serialu Black Mirror

smartfon
fot. FunkyFocus z Pixabay

Filip Lamański

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 39 (2020)

Rosnące znaczenie cyfryzacji, której rozwój istotnie wyprzedza rozwój świadomości społecznej sprawia, że powszechna digitalizacja oprócz tego, że jest szansą, staje się także dużym zagrożeniem dla społeczeństwa i jednostek, które je tworzą. Dlatego ważne jest uświadomienie ludzi i stworzenie odpowiednich ram prawnych, które hamowałyby zapędy cyfrowych gigantów nierzadko nadużywających swojej pozycji.

W nowe tysiąclecie weszliśmy z bańką spekulacyjną na tzw. dotcomach. Dotcomy, których nazwa pochodzi z angielskiej wymowy „.com”, były spółkami technologicznymi, które miały zrewolucjonizować świat. Wśród nich znalazły się takie spółki jak Yahoo, Microsoft, czy też Google. Po krótki czasie entuzjazm związany z dotcomami zaczął maleć, a zamachy na World Trade Center przyspieszyły proces pęknięcia bańki spekulacyjnej. Wówczas inwestorzy doszli do wniosku, że optymizm związany z wpływem firm technologicznych na przyszłą gospodarkę okazał się zbyt duży, a świat zrewolucjonizują jednak nieco później.

Jak się jednak okazało, „nieco później” oznaczało raptem dwie dekady. Po kryzysie, który został wywołany pęknięciem bańki, zaczęły powstawać kolejne firmy technologiczne, wśród których najbardziej rozpoznawalną jest Facebook. W zasadzie od tamtej pory rozpoczął się dynamiczny wzrost firm z branży cyfrowej, które stały się z czasem cyfrowymi gigantami.

Giganci, którzy kształtują nasze nawyki

W 2018 roku pierwszą amerykańską firmą, która przekroczyła wycenę 1 biliona dolarów zostało Apple.  Potem szybko zaczęły dołączać takie firmy jak Microsoft, Google (Alphabet), czy też Amazon. Kolejny będzie najprawdopodobniej Facebook.

Pojawienie się pandemii drastycznie przyspieszyło wzrost cyfrowych gigantów. Microsoft na osiągniecie kapitalizacji na poziomie 1 bln dolarów potrzebował 44 lata. Szacuje się, że kolejny bilion dołoży już w zaledwie dwa lata.

Znamiennym jest, że żadna z tych spółek nie działa w branży finansowej, przemysłowej, czy też energetycznej. Każde z tych przedsiębiorstw działa w branży technologicznej tworząc innowacyjne, ale także niebezpieczne z perspektywy społeczeństwa rozwiązania.

Rosnąca pozycja firm z branży technologicznej i specyfika rynku, na którym funkcjonują sprawia, że są to cyfrowi giganci będący praktycznie monopolistami na wielu rynkach. Facebook i Google bardzo aktywnie działają na rynku reklamowym. Amazon jest silnym graczem na rynku e-commerce, a Microsoft i Apple aktywnie działają na rynku software. Do tego można dołożyć Netflixa, który jest jednym z największych graczy na rynku usług streamingowych (razem z Amazon Prime) oraz AliExpress, które podobnie jak Amazon ma olbrzymi udział w handlu detalicznym.

Praktycznie w przypadku każdego z nas usługi lub produkty co najmniej jednej z tych firm są w sposób pośredni lub bezpośredni użytkowane. Wszak przeczytanie tego tekstu bez wyszukiwarki Google byłoby praktycznie niemożliwe, gdyż wyszukiwarka ta jest praktycznie globalnym monopolistą.

A może czytacie ten tekst, bo ktoś Wam go podrzucił na Messengerze, WhatsUpie, czy też Facebooku (wszystkie trzy należą do Facebook, Inc)? I może przypadkiem dzieje się to na urządzeniu Apple, które jest zasilane systemem iOS? A może czytasz to na urządzeniu z Androidem, który również jest zależny od Google? Jest jeszcze opcja: czytasz to na komputerze, który najprawdopodobniej jest obsługiwany przez system operacyjny od Apple lub Microsoftu? Istnieje także prawdopodobieństwo, że portal, na którym możesz to przeczytać, obsługują serwery Amazona.

Ewentualnie możesz w jakiś magiczny sposób przeczytać ten tekst, nie używając ani jednego z produktów rozwijanych przez którąś z wymienionych firm i po jego lekturze udać się w spokoju oglądać serial na Netflixie lub You Tube (którego właścicielem jest Alphabet). Dlaczego to piszę?

Ponieważ firmy technologiczne zawładnęły naszym życiem. To, że są obecne, nie jest problemem. Problemem jest, że uzależnia nas od siebie wąska grupa firma, która ma gigantyczny wpływ na kształtowanie rzeczywistości. Cyfrowe korporacje zbierają niezliczoną ilość danych na nasz temat, które następnie są wykorzystywane do targetowania reklam.

Dane wykorzystywane

Pod uwagę są brane wszelkie informacje – od miejsca zamieszkania po polubione grupy (w przypadku Facebooka). Na pewno wielu z Was zdarzyło się o czymś rozmawiać, po czym reklamy danego produktu wyświetlały się Wam na Facebooku, czy też w Google i to pomimo tego, że dany produkt nie był w żaden sposób wyszukiwany w przeglądarce. To pokazuje, jak dużą moc mają cyfrowe korporacje. Netflix, zbierając informacje na temat naszego wieku i nawyków filmowych, potrafi odpowiednio stargetować reklamę według profilu, który został stworzony. Amazon i AliExpress, znając nasze nawyki zakupowe, mogą w odpowiedni sposób targetować wyszukiwania produktów tak, byśmy wydali jeszcze więcej pieniędzy na ich platformach. Wszystko to w oparciu o nasze dane, za które nikt nam nie płaci, a wręcz wykorzystuje je, byśmy to my więcej wydawali.

Wąska grupa firm posiada tak szeroką bazę danych na nasz temat, że może swobodnie kierować działaniami całych społeczności. Afera związana z Cambridge Analytica, instytucji która wpływała na wyniki referendum brexitowego i wybory w USA pokazuje, że pomimo iż nielegalnie pozyskała dane użytkowników Facebooka, to Facebook w żaden sposób tego nie zaraportował odpowiednim organom.

Unikanie podatków na masową skalę

Oprócz tego, że firmy technologiczne gromadzą olbrzymie ilości danych, to dodatkowo skutecznie unikają płacenia podatków. Według danych Biura Analiz Ekonomicznych USA amerykańskie firmy księgują w Irlandii więcej zysków niż we wszystkich państwach UE razem wziętych. W 2018 roku w Irlandii amerykańskie korporacje zaksięgowały blisko 100 mld euro, podczas gdy w pozostałych krajach UE (z wyjątkiem Niderlandów, które służą głównie transferowi podatków do Irlandii) było to 80 mld euro. Wynika to z faktu, że Irlandia jest unijnym rajem podatkowym, w wyniku czego firmy technologiczne z USA mogą w prosty sposób wyprowadzać zyski z krajów, gdzie faktycznie zostały osiągnięte, do krajów gdzie podatki są znacznie niższe. W Irlandii efektywna stawka podatkowa (czyli uwzględniająca wszelkie ulgi i zwolnienia) dla amerykańskich korporacji wynosi 7,3 proc. Warto jednak dodać, że jeszcze w 2017 roku wynosiła 4,9 proc., a na rekordowo niskim poziomie była w 2011 roku gdzie spadła poniżej 4 proc. Tracą na tym wszyscy w UE z wyjątkiem Holendrów i Irlandczyków.

Wielka Szóstka z Doliny Krzemowej, czyli Google, Facebook, Amazon, Apple, Netflix, Microsoft, wygenerowała w latach 2010-2019 lukę podatkową o łącznej wartości 100 mld dolarów. W Polsce w 2019 roku Google i Facebook, pomimo kontrolowania ponad połowy wartego 4,5 mld złotych rynku reklamowego, wykazały sumaryczne przychody na poziomie nieco ponad 430 mln złotych.

Z kolei AliExpress skutecznie wykorzystuje luki prawne, unikając m.in. w Polsce opodatkowania przesyłek Zza Muru. Chińczycy korzystają z dziur w prawie i tym samym oficjalnie w 2019 roku z Chin do Polski trafiło 14 mln listów od naszych przyjaciół z Państwa Środka, natomiast paczek zaledwie 15 tys. Różnica jest taka, że korespondencja nie jest objęta obciążeniami podatkowym, gdyż co do zasady znajdują się tam listy. Oznacza to, że z wśród przesyłek z Chin tylko 15 tys. stanowiły paczki z AliExpress i tym podobnych platform, natomiast pozostałe 14 milionów kopert wydaje się być listami od chińskich znajomych, którzy nie umieją komunikować się przez Internet i korespondują z Polakami za pomocą poczty. W wyniku takiego działania z polskiego budżetu ucieka około 1 mld złotych rocznie.

Przypadków unikania opodatkowania można wymienić całe mnóstwo. Tyle samo możemy znaleźć przykładów wykorzystywania naszych danych bez naszej wiedzy.

Co musimy  zrobić?

Konieczne jest wprowadzenie odpowiednich regulacji, które chroniłyby prywatność użytkowników, a także zmuszały platformy cyfrowe do przestrzegania praw konsumentów.

Użytkownicy powinni mieć pełną informację na temat tego, co dzieje się z ich danymi, jakie informacje na ich temat są przechowywane i w jaki sposób się to odbywa. Ważna jest również zmiana podejścia do regulaminów platform cyfrowych, gdzie brak akceptacji regulaminu wiąże się z niemożliwością korzystania z platformy. To sprawia, że bardzo często nie mamy wyboru innego niż zaakceptowanie regulaminu, którego obszerność zniechęca do przeczytania.

Istotną wagę należy przyłożyć również do opodatkowania cyfrowych gigantów, którzy unikając danin, zakłócają działanie konkurencji, w wyniku czego mniejsze podmioty są wypychane z rynku, a nowe podmioty mają wysokie bariery wejścia na niego. Ponadto cyfrowe korporacje wykorzystują infrastrukturę i zasoby ludzkie danego państwa, jednocześnie wyprowadzając zyski do innych krajów i unikając tym samym płacenia podatków.

Wśród proponowanych rozwiązań, które mają pomóc walczyć z optymalizacją podatkową, jest podatek cyfrowy w formule DST. Zakłada on obciążenie przychodów podatkiem w wysokości 7 proc.

Istotnym jest, by obciążone były przychody, gdyż znacznie trudniej optymalizować pod względem podatkowym przychody niż zyski. Te drugie w bardzo prosty sposób można zaniżać poprzez windowanie kosztów. Podobne rozwiązania wprowadziły już Czechy, Francja oraz Hiszpania. Również w Polsce trwa debata nad wprowadzeniem tego typu podatku. Niestety, bliskie relacje Polski z USA bardzo mocno ograniczają wprowadzenie daniny, tak samo jest w przypadku działań na płaszczyźnie OECD i UE.

Z perspektywy społeczeństwa olbrzymią rolę pełni edukacja. Konieczne jest informowanie ludzi o ich prawach, ale także o zagrożeniach, jakie wiążą się z nieodpowiedzialnym korzystaniem z Internetu. Matki małych dzieci, wrzucające nagminnie ich zdjęcia do sieci, nie zdają sobie sprawy, jak duże zagrożenie mogą zesłać na swoje pociechy. Chwalenie się na lewo i prawo swoim życiem również może zesłać na nas poważne konsekwencje. Udostępniamy na masową skale dane, które dla zwykłych użytkowników Internetu nie są niczym szkodliwym, jednak dla nas samych mogą być dużym zagrożeniem, nie tylko dla naszej prywatności i anonimowości, których pozbywamy się na własne życzenie.

Poddawanie się wszelkiego rodzaju trendom, jak popularny jeszcze niedawno #10YearChallange sprawia, że możemy sprzedawać swoje dane, nawet o tym nie wiedząc. Fachowe źródła jak portal Wired.com podawały, że z pozoru nieszkodliwy challange mógł służyć do zebrania olbrzymich ilości danych, które pozwoliłyby sztucznej inteligencji i algorytmom oszacować, jak zmienia się ludzka twarz na przestrzeni dekady.

Im popularniejsze wyzwanie, tym więcej danych, a im więcej danych, tym lepiej dopracowane algorytmy. Tym samym miliony ludzi na świecie, biorąc udział w „zabawie”, mogło bez swojej wiedzy i za darmo udostępnić ważne dane biometryczne, które zostały wykorzystane do opracowania zaawansowanych procesów, które później za duże pieniądze kupi np. Policja do sporządzania portretów pamięciowych.

Uzależnienie od Internetu staje się coraz większym problemem.

Z raportu Digital 2019 z Hootsuite oraz We Are Social wynika, że globalnie średnio spędzamy dziennie 6 godzin i 42 minuty w sieci, z czego połowa tego czasu przypada na urządzenia mobilne. W sumie w ciągu roku jest to ponad 100 dni. To więcej niż ¼ naszego życia, a mówimy tylko o aktywności  w sieci. Według Pew Research Center 81 proc. Amerykanów jest aktywnych w sieci każdego dnia. 45 proc. Amerykanów jest aktywnych w sieci kilka razy dziennie, a 28 proc. jest praktycznie aktywnych cały czas.

Amerykanie średnio każdego dnia spędzają 6 godzin i 31 minut w sieci. Znacznie gorzej wyglądają te statystyki wśród najmłodszych. Średnio amerykańskie dzieci pomiędzy 8 a 10 rokiem życia spędzają w Internecie ponad 8 godzin dziennie. W przypadku dzieci od 10 do 18 roku życia statystyki są jeszcze gorsze, a aktywność wynosi ponad 11 godzin dziennie.

Powyższe dane pokazują, że wraz ze zwiększaniem się liczby osób wychowanych w świecie Internetu średni czas spędzany w sieci będzie rósł. Starsze pokolenia, które na ogół nie korzystają ze zdobyczy technologicznych lub robią to w znacznie mniejszym stopniu, zostaną zastąpione przez młodsze generacje, które w świecie cyfrowym czują się jak ryba w wodzie. To z kolei stawia przed nami kolejne wyzwania.

Funkcjonowanie w świecie cyfrowym wymaga olbrzymiej świadomości – nie tylko społecznej, ale także obywatelskiej i konsumenckiej. Im więcej osób będzie miało świadomość o niebezpieczeństwach, jakie czyhają w sieci, tym więcej z nas będzie bezpieczniejszych i suwerennych.

Suwerenność często ma nacechowanie patriotyczne i kojarzona jest z wartościami narodowymi. Tak naprawdę suwerennym jest kraj wtedy, gdy decyzje polityczne wynikają z interesu jego obywateli, a nie pochodzą z odległej centrali, która narzuca odpowiednie rozwiązania, jak było to w przypadku zawieszenia wprowadzenia podatku cyfrowego przez Polskę pod wpływem nacisków ze strony USA. Poczucie takiej suwerenności musi wychodzić od zwykłych ludzi.

Z tego powodu koalicja ekspertów zrzeszonych w Polskiej Karcie Suwerenności Cyfrowej na szeroką skalę nie tylko edukuje społeczeństwo, ale także zwraca uwagę na potrzebę zmian, jaką jest wprowadzenie podatku cyfrowego czy też zaimplementowanie odpowiednich regulacji chroniących dane zwykłych użytkowników Internetu. To bardzo ważne jeśli chcemy budować świadomą i suwerenną społeczność. Przed nami olbrzymie wyzwanie. Jesteśmy u progu cyfryzacji i to właśnie teraz jest odpowiedni moment na tworzenie ram prawnych i regulacji. Później już może być za późno.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 39 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Nowe technologie # Polityka # Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: