Analiza

Człowiek a nadchodzący totalitaryzm. Analiza kowidowego szaleństwa w tekstach fińskiego filozofa Tapio Puolimatki

cenzura, fraza ze słownika
fot. Mick Haupt z Unsplash

Justyna Pierzyńska

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 252 / (44) 2024

Tapio Puolimatka to myśliciel zupełnie w Polsce nieznany. Jest on emerytowanym profesorem historii pedagogiki i filozofii praktycznej na uniwersytecie w fińskim mieście Jyväskylä. Jest także działaczem społecznym i osobą publiczną zabierającą głos na temat szeroko obecnie dyskutowanych problemów społecznych oraz kontrowersyjnych kwestii politycznych, jak ruchy LGBT i „trans”, tranzycja płci u dzieci, postępująca cyfryzacja, dewaluacja wolności słowa. Interesuje go także coraz szersza cenzura oparta na manipulacji pojęciem „mowy nienawiści”, sekularyzacja, oraz procesy osuwania się demokratycznych niegdyś społeczeństw w kierunku przybierającego dzisiaj na sile, mniej lub bardziej miękkiego totalitaryzmu.

W czasie pandemii covid-19 Puolimatka był jednym z nielicznych publicznych głosów krytyki drakońskich restrykcji życia społecznego wprowadzanych przez fiński rząd. Finlandia, w przeciwieństwie do Szwecji, od samego początku pandemii dostosowała się do globalnego trendu i zaadoptowała obecną także w innych państwach zachodnich politykę strachu i surowych zakazów, która skończyła się dopiero na wiosnę 2022 roku, po rozpoczęciu operacji na Ukrainie i zmianie głównej narracji: z walki z wirusem na walkę z Putinem.

Jako filozof analizujący i krytykujący decyzje pandemiczne rządowych gremiów, Tapio Puolimatka dołączył do niewielkiego grona postaci publicznych o większej niż statystyczna odwadze cywilnej. Jak pamiętamy, najmniejsza nawet krytyka polityki kowidowej oznaczała często poważne konsekwencje dla osób wyrażających wobec niej wątpliwości: ostracyzm, publiczne ośmieszanie, zaliczenie do grona „teoretyków spiskowych”, cenzurę czy usuwanie z internetu opublikowanych tekstów itd.

W najbardziej drastycznych przypadkach, w krajach takich jak Niemcy lub Kanada, pracownicy naukowi wyłamujący się z obowiązującej oficjalnej narracji pandemicznej byli nie tylko uciszani poprzez presję własnego środowiska, ale nierzadko zagrożeni utratą pracy lub rzeczywiście ją tracili.

Teksty Puolimatki również były cenzurowane, usuwane ze stron internetowych, określane mianem „dezinformacji”, a jego głos był skutecznie uciszany nawet w środowiskach chrześcijańskich, gdzie wcześniej cieszył się dużą estymą.

Dokonywana przez Puolimatkę na bieżąco krytyczna analiza procesów społecznych zachodzących podczas pandemii, ich głębszych przyczyn i skutków była jednak ważnym głosem i iskierką nadziei dla wszystkich, którzy z przerażeniem patrzyli na bezprecedensową dewaluację podstawowych zasad państwa prawa, manipulację legislacją i pojęciem praw człowieka oraz iście ekspresowe ukonstytuowanie się dystopijnej „nowej normalności”, której adwokaci zmonopolizowali dyskurs publiczny tak w Finlandii, jak i w większości innych krajów.

Dlatego myśl tego filozofa godna jest przybliżenia również polskiej publiczności. Chociaż nie zanosi się, żeby miało wkrótce dojść do rozliczenia błędnych pandemicznych decyzji rządów i ich globalistycznych mocodawców, warto jest samemu próbować dzisiaj zrozumieć implikacje tego okresu dla kondycji społeczeństw tzw. demokratycznych i dla naszego przyszłego życia.

Głos Tapio Puolimatki był w Finlandii tym, czym wypowiedzi Gunnara Kaisera w Niemczech lub Giorgio Agambena we Włoszech. Dołączył on w tym sensie do grona innych zawodowych filozofów, którzy wyłamali się z ogólnego pandemicznego konsensusu, wskazując na destrukcję życia społecznego i wielkie szkody zdrowotne, ekonomiczne i duchowe, do których doprowadziła polityka lockdownów, restrykcji, masowego przymuszania do szczepień i wszechobecnej cenzury.

W swojej najnowszej książce o wymownym tytule „Zagrożone człowieczeństwo. Jak robią z nas zwolenników nowego porządku świata” Puolimatka podsumowuje cały okres pandemiczny. Proponuje czytelnikom także interpretację procesów sterowania społecznego, jakie sprawiły, że możliwe stało się zniewolenie ludzi w stopniu, jaki obserwowaliśmy w latach 2020-2022. Szeroka akceptacja społeczna pandemicznego totalitaryzmu zaskoczyła bowiem wielu, którzy przed pandemią wierzyli w siłę tzw. państwa prawa i uniwersalną społeczną akceptację zasad wynikających z idei praw człowieka, równości wobec prawa i niezbywalnej godności człowieka.

Równie zaskakujący, szczególnie dla chrześcijan, okazał się sukces operacji podmiany znaczeń chrześcijańskiego przykazania miłości bliźniego. Ideał bezpośredniej opieki i pomocy obejmującej w sposób oczywisty także fizyczny kontakt z chorymi zamienił się w kult „dystansu społecznego”, którego najwyższym wyrazem stała się ucieczka motywowana strachem przed zarażeniem – powstrzymanie się od okazywania współczucia, dotykania innych, szczególnie chorych lub „podejrzanych” o chorobę.

Manipulacja tymi fundamentalnymi zasadami, której byliśmy świadkami podczas pandemii, najgłębiej wyraziła się w podziale społeczeństwa na „zaszczepionych” i „niezaszczepionych”, cynicznym podsycaniu wrogości między tymi grupami przez polityków i media, a wreszcie „skasowaniu” niektórych praw obywatelskich dla niezaszczepionych, pozostawiając w umysłach wielu ludzi palącą potrzebę wyjaśnienia, w jaki sposób w tak krótkim czasie możliwe było wykreowanie dystopii, na którą zgodziła się większość społeczeństwa.

I to właśnie od tego pytania rozpoczyna swoje rozważania Tapio Puolimatka w najnowszej książce. Pyta on mianowicie, jak to możliwe, że bezprecedensowa totalitarna transformacja całego społeczeństwa podczas pandemii mogła się w ogóle dokonać, nie napotykając większego sprzeciwu ani szerszych mas społecznych, ani inteligencji.

Jak to możliwe?

Chociaż od końca pandemii minęły dopiero dwa lata, wielu autorów próbowało już znaleźć odpowiedź na to pytanie. Często zwraca się przy tym uwagę na głębokie, w swej istocie duchowe korzenie procesów, które rozpoczęły się wiele dziesięcioleci przed samą pandemią, a których swoisty punkt kulminacyjny stanowiła w 2020 roku społeczna akceptacja lockdownów, technologicznie wspomaganych systemów śledzenia kontaktów międzyludzkich, zawieszenia praw obywatelskich oraz w wielu wypadkach praw pacjenta (postawienia kolektywnego „zdrowia publicznego” ponad prawo do podejmowania indywidualnych decyzji medycznych i niebycia na ich podstawie dyskryminowanym).

Matias Desmet, psycholog z Uniwersytetu w Gandawie, odwołuje się w swojej interpretacji wydarzeń pandemicznych do długiej tradycji badań nad psychologią tłumu i mechanizmami masowej histerii.

Rozumie on pandemiczny totalitaryzm jako kulminację procesów psychologicznych właściwych społeczeństwom nowoczesnym, w których zatomizowane jednostki, często pozbawione głębszych więzi społecznych oraz pracy dającej prawdziwą satysfakcję, mogą zostać łatwo zmanipulowane i wprowadzone w stan podobny do hipnozy.

Czynnikiem umożliwiającym pojawienie się masowej hipnozy jest odczucie nieokreślonego egzystencjalnego niepokoju i bezsensu, właściwe dla jednostek konfrontujących się w życiu codziennym z destrukcją tradycyjnych znaczeń oraz dekonstrukcją zastanych pojęć – procesami, które dzisiaj dotykają pojęć najbardziej fundamentalnych, jak rodzina, małżeństwo, mężczyzna, kobieta, a w kontekście pandemii również zdrowie i choroba.

Z kolei filozofowie tacy jak Giorgio Agamben i Gunnar Kaiser interpretują wirus covid jako nowego bożka, a nową organizację społeczną opartą na drakońskich restrykcjach jako nową formę kultu tego bożka. Kaiser, w swojej znakomitej książce „Der Kult”, szczegółowo prześledził chronologię kształtowania się i elementy kultu kowidowego bożka. Włoski filozof Giorgio Agamben wskazywał natomiast na polityczny wymiar pandemii, interpretując ją jako biopolityczny stan wyjątkowy, do którego podtrzymywania służyła propaganda strachu. Agamben wskazywał także na pojawienie się podczas pandemii nowego rodzaju religii – „wiary w naukę”, która stała się narzędziem politycznej manipulacji wykorzystywanej przez instytucje państwowe i międzynarodowe do kontroli obywateli.

Puolimatka również zwraca uwagę na duchowy i religijny wymiar pandemicznego totalitaryzmu. Idzie on jednak w swojej analizie  w innym kierunku. Kaiser i Agamben zwracają uwagę, że kowidowa „nowa normalność” oznacza radykalną zmianę postrzegania obywatela i jego relacji z aparatem państwowym, zrywającą z tradycją demokratyczną na rzecz technokratycznego państwa totalitarnego, które sprawuje kontrolę nad swoimi poddanymi za pomocą polityk zdrowia publicznego. Natomiast Puolimatka diagnozuje przyczynę procesu, który opisują Agamben i Kaiser.

Podstawowy problem widzi on w zmianie sposobu postrzegania samej natury ludzkiej, samego jądra człowieczeństwa: nowa normalność nie tylko tworzy nowy typ obywatela, ale stanowi krok w kierunku wyłonienia się nowego rozumienia pojęcia człowieka w ogóle.

Temu nowemu człowiekowi, obiektowi technokratycznego zarządzania i ofierze propagandowych manipulacji, poświęcił Puolimatka całą swoją książkę.

Podczas gdy Desmet analizuje „moment pandemiczny” jako dramatyczną zmianę w relacji człowieka do społeczeństwa, a Kaiser i Agamben koncentrują się na zmianach w relacji człowieka-obywatela do państwa, Tapio Puolimatka wskazuje na jeszcze jedną płaszczyznę, która powinna być wzięta pod uwagę przy analizie transformacji społecznej podczas pandemii. Chodzi o głęboką zmianę w relacji człowieka do Boga.

Puolimatka rozumie wydarzenia pandemiczne, szczególnie te w krajach tzw. Zachodu, jako efekt głębokiego kryzysu duchowego obejmującego całe społeczeństwa, a będącego następstwem całkowitego usunięcia pojęcia Boga z życia publicznego. Szczególnie chodzi mu o Boga osobowego w rozumieniu chrześcijańskim, na którego obraz i podobieństwo stworzony jest człowiek jako istota zarówna duchowa, jak i społeczna. Zdaniem Puolimatki, ideę niezbywalnej godności człowieka można bowiem konsekwentnie wyprowadzić jedynie z faktu stworzenia człowieka na boskie podobieństwo. Niezbywalna godność ludzka i prawa człowieka nie dają się bowiem uzasadnić argumentami li tyko filozoficznymi, światopoglądowymi, pomimo, że tak właśnie są dzisiaj traktowane na zlaicyzowanym Zachodzie.

W swej istocie pojęcie godności ludzkiej, integralnie wplecione w systemy prawne i polityczne większości państw, ma korzenie chrześcijańskie. Dzisiaj, pomimo centralnej pozycji tzw. „praw człowieka” w systemach prawnych i przestrzeni publicznej zlaicyzowanych krajów Zachodu, ich chrześcijańskie korzenie są aktywnie negowane. W ten sposób „prawa człowieka” stają się pustym hasłem, które można politycznie wykorzystać do stworzenia nowej ideologii, w centrum której zamiast autentycznych potrzeb człowieka główną rolę odgrywać będą potrzeby państwa jako organizmu zarządzającego zbieraniną zatomizowanych jednostek. „Prawa człowieka” stają się same w sobie nową religią państwową, a ich definiowanie staje się domeną aparatu państwowego, i może dokonywać się w sposób mniej lub bardziej arbitralny.

Jest to jednym z powodów łatwości w manipulowaniu definicjami praw człowieka, jaką obserwowaliśmy podczas pandemii. Z taką sytuacją mieliśmy do czynienia na przykład, kiedy tzw. „prawo ochrony zdrowia” zaczęło w sterowanym odgórnie dyskursie publicznym funkcjonować jako obowiązek jednostki do zagwarantowania braku zarażenia wirusem otaczających ją osób w sposób odgórnie przez państwo zdefiniowany (przyjęcie „szczepionki” na covid, noszenie maski itd.).

Nowy człowiek

Jaki więc jest ten nowy człowiek, którego obowiązki i wolności definiuje przede wszystkim państwo?

Puolimatka podkreśla, że człowieczeństwo zawiera w sobie możliwość wyboru życia moralnego, którego warunkiem jest zaakceptowanie ciężaru własnej osobowej wolności i związanego z nią ciężaru etycznych decyzji. Ciężar ten szczególnie podkreślony jest w tradycji chrześcijańskiej, gdzie obdarzony wolną wolą człowiek odpowie kiedyś za swoje wybory przed Bogiem. Ta sama tradycja zawiera w sobie jednak także obietnicę wyposażenia człowieka w cechy pozwalające na dokonanie wyborów właściwych w świetle jego natury, stworzonej na boskie podobieństwo. Jednak opisane wyżej ludzkie powołanie może zostać spłaszczone i sprowadzone do absurdu wtedy, kiedy z różnych powodów zatracona zostaje indywidualność osoby ludzkiej, która porzuca swoją wolność i stapia się z masą. To niebezpieczeństwo szczególnie uwidacznia się w zlaicyzowanych nowoczesnych społeczeństwach, które zatraciły jakiekolwiek odniesienie do tak rozumianej natury ludzkiej i jej moralnych wyzwań. Wszechobecne dzisiaj powierzchowne i niepogłębione rozumienie człowieka jako istoty li tylko fizjologiczno-społecznej, pozbawionej wymiaru duchowego, sprawia, że członkowie tak urządzonych społeczeństw stają się podatni na polityczne i propagandowe manipulacje, zatracając świadomość głębi własnego człowieczeństwa oraz wynikających z niego możliwości i odpowiedzialności, do jakiej ono zobowiązuje.

Sytuację obrazuje Puolimatka w sposób konkretny analizując różne obrazy człowieka i jego właściwości. Proponuje kilka kategorii rozumienia człowieka, które w sposób znaczący charakteryzują nasze czasy.

„Człowiek arystotelesowski” to przede wszystkim człowiek, który w swoich decyzjach kieruje się rozumem; „człowiek Pawłowowski” to istota, której reakcjami można manipulować, wpływając na jej odruchy fizjologiczne i emocjonalne oraz sterując potrzebami; „człowiek Freudowski” jest ofiarą własnych reakcji emocjonalnych, których często nie rozumie i nie kontroluje – dla obrony przed nimi rozwija skomplikowane psychologiczne mechanizmy obronne, które oddalają go od prawdziwego obrazu otaczającej rzeczywistości.

Człowiek według Carla Rogersa (amerykańskiego psychologa i psychoterapeuty) to istota znajdująca się w stanie nieustannego zagrożenia i broniąca się przed wszystkim, co może zagrozić jej pozytywnemu postrzeganiu samej siebie i podważyć jej obraz świata. Człowiek Marksowski to natomiast istota społeczna, której „byt określa świadomość’ – brak jej własnego świata duchowego niezależnego od otaczającej ją rzeczywistości politycznej i społecznej.

Dzisiejszy nowoczesny człowiek reprezentuje przede wszystkim typ Pawłowowsko-Freudowsko-Rogersowski. Jest jednostką, która głównie reaguje na bodźce zewnętrzne, tylko z rzadka samodzielnie analizując wydarzenia, nie podejmując się aktywnie na nie wpływać. Jest sterowany przez warunki zewnętrzne, których sam nie stwarza, nie próbuje ich również aktywnie zmieniać. Przejmuje z przestrzeni publicznej sterowanej przez elity intelektualne i polityczne, nowe opinie, a nawet całe systemy światopoglądowe bez poddania ich samodzielnej krytyce. Jest to jednym słowem „człowiek masowy”, przekonany o swojej umiejętności krytycznego osądu napływających z zewnątrz informacji, który jednak nie zdaje sobie sprawy z tego, że często pada ofiarą sił większych od niego, które zaciemniają mu obraz sytuacji i manipulują jego obrazem samego siebie w taki sposób, aby nie uświadomił sobie ani swojego prawdziwego moralnego potencjału, ani swojej tragicznej pozycji jako ofiary zewnętrznych manipulacji.

Brak uświadomienia sobie faktu, że padamy ofiarą sił i procesów większych od nas samych, wynika według Puolimatki ze współczesnego zanegowania istnienia takich sił oraz całego wymiaru transcendentnego i duchowego. Bóg, jako wymiar najbardziej transcendentny z możliwych, został już dawno wygnany z przestrzeni publicznej, politycznej, edukacyjnej państw zachodnich. Współczesne „myślenie naukowe” – obowiązująca w dyskursie publicznym ortodoksja – dopuszcza bowiem istnienie jedynie sił i przyczyn „naturalnych”, takich, jakie poddać można analizie metodami nauk ścisłych lub, co najwyżej, społecznych. Ta redukcjonistyczna logika jest odpowiedzialna za proces wypłukiwania aspektów duchowych z przestrzeni społecznej. Umożliwia także widoczne tak wyraźnie podczas pandemii wykształcenie się nowej „religii naukowości”, kultu bliżej niezdefiniowanej „nauki”, który zajmuje opuszczone przez chrześcijaństwo miejsce jako jedyny pożądany przez elity parareligijny kompas, którym mogą kierować się ludzie współcześni, „postępowi”.

Nowy kult

Na czym opiera się współczesny kult naukowości, który prowadzi w ostatecznym rozrachunku do przejmowania przez państwo coraz większej kontroli nad życiem jednostek? Jest to kult nie posiadający aspektów transcendentnych, stworzony dla ludzi przez ludzi, którym łatwo jest manipulować, ponieważ nauka proponuje społeczeństwu jedynie drogi do osiągnięcia celów, nie jest jednak w stanie zdefiniować samych celów.

Nowoczesny scjentyzm opiera się według Puolimatki na micie, że istnieje instytucja „nauki”, której głos jest jednolity. Zawsze, kiedy „nauka” używana jest przez mówiących w liczbie pojedynczej, mamy do czynienia z aktywowaniem tego mitu. Czasy pandemii, podczas których wszechobecne „Trust the science” używane było jako bicz na tych, którzy w jakikolwiek sposób kwestionowali oficjalną narrację, najpełniej egzemplifikują takie właśnie użycie słowa „nauka”.

Tak zdefiniowany kult nauki prowadzi do rozzuchwalenia „ekspertów”, którzy zaczynają uzurpować sobie prawo do decydowania o drastycznych zmianach porządku społecznego na podstawie swojej domniemanej „wiedzy naukowej”. Z racji posiadania tejże, stają się oni arbitrami również w dziedzinach, co do których nie ma wcale danych naukowych. „Nauka” na przykład nie jest w stanie osądzić, czy właściwym jest pozwolić starcom umierać samotnie, bez kontaktu z rodziną, w imię uniknięcia hipotetycznego ryzyka zarażenia wirusem innych. Rządzący jednak mogą, powołując się na rekomendacje wybranych wcześniej przez siebie ekspertów i deklarując postępowanie „zgodne z nauką”, uchylić nasze prawa obywatelskie i, na przykład, zakazać odwiedzin u babci dla jej własnego dobra.

Pandemiczna inżynieria społeczna opierała się w dużej mierze na kulcie naukowości, który używany był przez rządzących do zdejmowania z siebie odpowiedzialności za decyzje o katastrofalnych społecznie skutkach i delegowanie jej na „ekspertów”.

Kult ten pozwalał również uniknąć dyskusji z głosami krytyki; by wyeliminować możliwość debaty, wystarczyło bowiem zakwalifikować je jako „nienaukowe”, a kontrargumenty nazwać „teoriami spiskowymi”. W czasach popandemicznych podobna sytuacja ma miejsce w przypadku dyskusji o innych problemach społecznych, odbywa się jedynie ze zmienionymi etykietkami. Na przykład w debatach o kwestii transgenderyzmu i wprowadzaniu w wielu zachodnich krajach (Niemcy, Finlandia) nowych przepisów pozwalających na prawną zmianę płci dla każdego na podstawie li tylko pisemnej deklaracji, przeciwników zmian klasyfikuje się na przykład jako „uprzedzonych”, „niepostępowych”, „fanatyków religijnych”, nie dopuszczając w ten sposób do poważnej dyskusji na argumenty.

Podejście scjentystyczne i kult naukowości są jednym z elementów nowego pojmowania człowieka, który z istoty obdarzonej „bożą iskrą” i zmysłem moralnym staje się jedynie obiektem, którym można zarządzać za pomocą instrumentów i technik typowych dla nauk przyrodniczych. Puolimatka jest zdania, że kult naukowości prowadzi społeczeństwa w kierunku totalitarnym, ponieważ usuwa on z pola widzenia świat duchowy, świat wartości, i sprowadza człowieka do poziomu surowca, który można eksploatować.

Pojmowanie człowieka jako surowca zostało wyrażone najpełniej przez bolszewicki totalitaryzm. Pojęcia używane przez Trockiego, takie jak „rabsila” (siła robocza), czy „chłopski surowiec” (mużitskoje syrjo) na określenie całych klas społecznych to językowa materializacja ducha totalitaryzmu, system gułagów natomiast jest jego realizacją w świecie materialnym. W dzisiejszych czasach zachodnia technokracja jest na drodze powrotu do takiego traktowania człowieka. Można go bowiem, jak pokazała pandemia, stosunkowo łatwo pozbawić statusu obywatela i skasować jego „prawa”; to, co pozostaje, to tylko tzw. nagie życie, pojęcie wprowadzone przez Giorgio Agambena. Człowiek, z którego pozostało niewiele więcej niż nagie życie, jest jednostką oderwaną od innych i od Boga, będącą bierną ofiarą społecznych procesów zachodzących wokół niego.

Mechanizm ruchu społeczeństwa w kierunku totalitarnym zasadza się na wyniesieniu na piedestał wiedzy technologicznej i metod nauk przyrodniczych, podczas gdy zanegowana zostaje rola wiedzy moralnej wypływającej z porządku naturalnego. Wartości takie jak prawda, dobro, piękno i sprawiedliwość, a w wymiarze ściśle religijnym także zbawienie duszy (i w ogóle jej istnienie!) zostają w porządku technokratycznym zepchnięte na bok.

Społeczeństwo technokratyczne nie jest zainteresowane kultywowaniem tych wartości, co powoduje, że w ostatecznym rozrachunku nie jest również zainteresowane używaniem rozumu w celu odkrycia, co jest prawdą. Nadto, posługiwanie się rozumem i zadawanie pytań, które są niewygodne dla reżimu technokratycznego, zostaje wręcz zakazane.

Właśnie w tym sensie porządek technokratyczny jest tożsamy z porządkiem totalitarnym, choć obecnie nie posuwa się on (na razie) do jawnych prześladowań i fizycznego terroru. Każdy, kto nie podporządkuje się kultowi naukowości, trafia w takim systemie na przymusową „moralną kwarantannę”; może zostać łatwo „wykasowany” z przestrzeni publicznej, a jego pytania, wątpliwości i obawy zostają zdyskredytowane jako „nienaukowe”.

Korzeni procesu wyniesienia współczesnego scjentyzmu do rangi podstawowej zasady zarządzania społeczeństwem i jego funkcjonowania doszukuje się Puolimatka w procesie laicyzacji, który szczególnie zaawansowany jest dzisiaj na Zachodzie. Odczłowieczenie osoby ludzkiej w tych zlaicyzowanych społeczeństwach zasadza się na przyjęciu założenia, że porządek wszechświata jest w gruncie rzeczy bezosobowy. Jeśli ogólna zasada, na której opiera się całe istnienie jest nie-osobowa, nie ma również filozoficznych podstaw do uznania jakichś specjalnie wyróżniających cech jednostek ludzkich, ani ich godności. Ta „nieosobowość” nie jest wyłącznie cechą współczesnego ateizmu, ale również wielu wschodnich nurtów religijnych i filozoficznych, a także coraz popularniejszego, również w kręgach uniwersyteckich i naukowych, panteizmu.

Technokratyczna wiara w naukowość i postęp jest dla Puolimatki trzecim, obok faszyzmu i marksizmu nurtem ideologicznym, który przyczynił się wybitnie do pogłębiania procesu laicyzacji i porzucenia pojęcia osobowego Boga jako zasady regulującej życie społeczeństw. Chociaż nurt technokratyczno-postępowy rozwinął się na Zachodzie w opozycji do marksizmu, nie różni się on od niego zbytnio sposobem potraktowania ludzkiej duchowości i wymiaru moralnego życia człowieka. Wiara w postęp zaprzecza i wyśmiewa na przykład chrześcijańskie pojęcie grzechu, traktując ludzkie zachcianki jako z gruntu dobre; dobry człowiek – dobry obywatel do osiągnięcia szczęścia i dostatku potrzebuje jedynie wiedzy specjalistycznej oferowanej mu przez „naukę”.

Drugim obok „nauki” elementem sterowania społeczeństwem zlaicyzowanym są polityki tożsamościowe, tak dzisiaj popularne na całym Zachodzie. Jako zbastardyzowane wersje marksizmu obiecują one osiągnięcie „raju na ziemi”, kiedy tylko oswobodzone zostaną wszystkie grupy społeczne dotychczas „uciskane”. Osiągnąć to można poprzez przymusową reedukację całego społeczeństwa, a ostatecznym celem jest przebudowanie go tak, żeby cała władza została oddana w ręce „uciskanych”. Kto należy do tej nowej uprzywilejowanej grupy, zostanie oczywiście zdefiniowane przez odpowiednich, „naukowych”, ekspertów.

Przebudowane społeczeństwo, w którym zanegowane zostały dawne instytucje i wartości, staje się środowiskiem wrogim człowiekowi. Negacja wszelkich dawnych hierarchii jako z gruntu złych, która dzisiaj sięga samego sedna człowieczeństwa: podziału na dwie płcie, prowadzi do wzrastającego chaosu i bezprawia. To z kolei przyczynia się do wzrostu strachu, izolacji i atomizacji jednostek, które z trudnością znajdują swoje miejsce w niestabilnym świecie. Proces dekonstrukcji wszystkiego, co zastane, który wprowadza ideologia tożsamościowa, prowadzi w ostatecznym rozrachunku do wykształcenia się w ludziach obawy o przyszłość i strachu. A tym, jak pamiętamy z czasów pandemii, można bardzo kreatywnie manipulować.

Co robić?

Książka Tapiego Puolimatki szczegółowo opisuje procesy laicyzacji i atomizacji społeczeństwa, anatomię i rozrost kultu naukowości, logikę odrzucenia tradycji oraz zanegowania godności człowieka, które jest ostatecznym produktem wszystkich tych procesów. Przywołuje wiele przykładów, nie tylko z czasów pandemii; współczesne procesy odczłowieczania pokazane są również poprzez pryzmat malejącej roli rodziny i więzów rodzinnych wobec zwiększającej się roli państwa, a także umniejszania roli biologii w życiu ludzi i społeczeństw w ogóle (przejawiające się na przykład w zanegowaniu istnienia płci itd.).

Obraz, jaki wyłania się z tego dzieła, nie jest jednak całkowicie beznadziejny. Przeciwnie, pomimo nieproporcjonalnej siły i środków, jakimi dysponują technokratyczne elity, Puolimatka wierzy, że możliwe jest przeciwstawienie się destrukcyjnym procesom, które wcześniej zidentyfikował.

Najskuteczniej można im się przeciwstawić na grunice osobowym, poprzez pracę nad samym sobą. Ponieważ nowy odczłowieczony system jak na razie jest dopiero totalitaryzmem „miękkim” i nie obejmuje jeszcze absolutnie każdego aspektu życia człowieka, odmówienie uczestnictwa w nim nie pociąga za sobą jeszcze bardzo dużych kosztów. Pomimo, że ostracyzm, wyśmiewanie, etykietowanie przez postępową większość jest doświadczeniem bolesnym, świadoma decyzja każdej jednostki, że gotowa jest zapłacić tą cenę za zachowanie własnej godności stanowi potencjał, któremu nie wolno pozwolić zgasnąć.

Pandemia dostarczyła nam wielu przykładów takiego postępowania. W Finlandii na przykład, gdzie obowiązywał „paszport kowidowy” i dyskryminacja niezaszczepionych, odmówienie udziału w sprawdzaniu pandemicznych ausweisów bez względu na własny „status szczepienny” było aktem sprzeciwu wobec odczłowieczonego i dehumanizującego porządku państwowego.

Jeden przypadek takiego sprzeciwu stał się nawet głośny medialnie, kiedy to zaszczepiony przepisowo lekarz odmówił okazania „paszportu” w akcie solidarności z niezaszczepioną częścią personelu przychodni, przez co sam stracił możliwość wykonywania pracy.

Ćwiczenie własnej odwagi cywilnej i kwestionowanie bezpodstawnego kultu naukowości, pielęgnowanie osobistych kontaktów międzyludzkich, rozwijanie krytycznego myślenia, odrzucenie pokusy konformizmu pomimo presji i strachu – urastają dziś niemal do rangi ćwiczeń duchowych, jakie każdy powinien podjąć, aby nie stać się jeszcze jednym trybikiem w toczącej się coraz szybciej naprzód totalitarnej machinie.

Są to ćwiczenia, które warto podjąć także po to, by przygotować się na coraz surowszy i „twardszy” totalitaryzm, który zapewne nadchodzi.

Książki przywołane w artykule:

Tapio Puolimatka, Ihmisyys uhattuna. Miten meistä tehdään uuden maailmanjärjestyksen kannattajia, TV7 Kustannus, 2024.

Gunnar Kaiser, Der Kult. Über die Viralität des Bösen, Rubikon, 2022.

Giorgio Agamben, Where are we now? The epidemic as politics, Rowman & Littlefield, 2021

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 252 / (44) 2024

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura # Zdrowie

Być może zainteresują Cię również: