Czy Józef Piłsudski był dyktatorem? Uwagi o polityce w II RP po zamachu majowym

Marszałek Józef Piłsudski - Obchody Święta Niepodległości w Warszawie 11.11.1929
Marszałek Józef Piłsudski na trybunie odbiera raport od wiceministra spraw wojskowych generała Daniela Konarzewskiego na placu Saskim. Po prawej stronie widoczny pomnik księcia Józefa Poniatowskiego. W tle Pałac Saski. Fot., źródło NAC/Public Domain

Polska będzie wielka, albo nie będzie jej wcale – Józef Piłsudski

Postać Józefa Piłsudskiego do dziś budzi wiele emocji i kontrowersji oraz w pewnej mierze dzieli Polaków. Dla jednych był on wybitnym Wodzem, dzięki któremu Polska odzyskała niepodległość. Historyk J. Gaul postawił nawet tezę, że Piłsudski dzięki zaangażowaniu w czyn zbrojny dążący do uzyskania niepodległości, zdobył miano nie tylko Wodza, ale przede wszystkim męża stanu i „dyktatora moralnego”[1]. Z kolei dla innych był dyktatorem sensu stricto w brutalny sposób rozprawiającym się ze swoimi przeciwnikami, który wprowadził autorytarne rządy w Polsce.

Warto zatem bliżej przyjrzeć się postaci J. Piłsudskiego i specyfice rządów, jakie nastały po zamachu majowym w 1926 roku. Ma to istotne znaczenie, bowiem Wódz do dziś dla części polityków, szczególnie z obozu „dobrej zmiany”, stanowi wzór do naśladowania.

Zamach majowy i jego konsekwencje

12 maja 1926 roku doszło w II Rzeczpospolitej do przełomu politycznego za sprawą zamachu stanu dokonanego przez marszałka. Piłsudski po trwających trzy dni walkach z armią prezydenta S. Wojciechowskiego i premiera W. Witosa przejął władzę w Polsce. Bilans tego krwawego przedsięwzięcia to ponad trzysta osób zabitych i tysiąc rannych. Odpowiedzialność za tak ogromne straty spadła słusznie na piłsudczyków.

W. Paruch, historyk i zwolennik rządów Wodza, odnosząc się do zamachu majowego, pisał, iż piłsudczycy:

„Stworzyli wrażenie, że w walce politycznej i w implementacji decyzji politycznych jest dopuszczalne realizowanie wartości drogą bezprawia, zwłaszcza w warunkach, kiedy nie można ich zabezpieczyć za pomocą prawa”[2].

Silną i autorytarną władzę uzasadniano wówczas zagrożeniem ze strony bolszewików oraz wieloma konfliktami na tle narodowościowym. Zdaniem historyka J. Baszkiewicza autorytaryzm miał wiele wspólnego z totalitaryzmem. Łączyła je wrogość do demokracji, antykomunizm, nacjonalizm, pogarda dla parlamentaryzmu i swobód obywatelskich. Jednak dyktatury autorytarne były zakorzenione w konserwatyzmie i w odróżnieniu od faszyzmu nie potrafiły manipulować masami oraz dystansowały się od czystek politycznych i rewolucji kadrowych („władza dla ludzi nowych”). Mimo to autorytarna władza była skupiona w rękach dyktatora i wspierana przez aparat biurokratyczno-wojskowy. I co ciekawe powściągliwie traktowała postulaty socjalne w odróżnieniu od demagogii faszystowskiej[3].

Warto wspomnieć, że historyk i konserwatysta M. J. Chodakiewicz określił rządy sanacji mianem patriotycznego socjalizmu narodowego, łączącego dążenia niepodległościowe z nacjonalizmem, głębokim etatyzmem oraz sprawiedliwością społeczną[4].

Pogląd, że Piłsudski po zamachu majowym stał się dyktatorem, dominował głównie wśród zachodnich intelektualistów i w zagranicznej prasie.

Przykładowo ambasador francuski J. Laroche w obliczu „wypadków majowych” przekonywał, że Piłsudski z pewnością nie marzy o zaprowadzeniu faszyzmu, ale o „dyktaturze lewicy” bowiem bliżej mu do Garibaldiego niż Mussoliniego. Z kolei włoski dyplomata F. Tommasini porównywał politykę Marszałka po zamachu majowym do polityki Mussoliniego po 1922 roku i przepowiadał, że celem tej polityki jest wprowadzenie dyktatury. Podobnie brytyjski „Financial Times” donosił, że w zamachu majowym wyłonił się „nowy Mussolini tylko brutalniejszy”, który zaprowadzi dyktaturę wojskową. Natomiast włoski polityk C. Sforza określił polskiego Wodza mianem „dyktatora anachronicznego”, będącego uosobieniem dawnej XIX-wiecznej romantycznej Polski. A prasa czeska przekonywała, że nadszedł „początek końca” państwa polskiego, bo powróciła „polska anarchia w nowym wydaniu”.

Pojawiały się też pochlebne opinie, ale będące w zdecydowanej mniejszości. Francuski historyk A. Aulard postrzegał Piłsudskiego jako „męża opatrznościowego”, który podjął się zadania „uzdrowienia Polski”. Inny francuski historyk C. Seignobos zauważył zaś, że w „państwach nowych” w Europie pojawiły się „dyktatury tymczasowe”, opierające się nie na ideologii, ale na idei dobra wspólnego i porządku społecznego. Za przykład takich rządów podawał przypadek Polski, gdzie po 1926 roku powstała „dyktatura osobista generała, byłego socjalisty, [sprawowana] w imię ocalenia narodowego” [5].

Wśród historyków zdaje się, panuje zgoda, że po tzw. zamachu majowym w 1926 roku w Polsce skończyła się demokracja parlamentarna i rozpoczął autorytaryzm. Nastały rządy sanacji, co paradoksalnie oznaczało „powrót do (politycznego) zdrowia” lub z uwagi na wojskowy charakter „czystkę”. Zapanowała ideologia spokrewniona z oksfordzkim Ruchem Dozbrojenia Moralnego.

Przy czym w II Rzeczpospolitej niemal wszystkie znaczące orientacje polityczne były nacjonalistyczne i stawiały w swoich programach na „polskość”. Dotyczyło to lewicowego PPS-u, ludowego PSL-u, jak prawicowej Narodowej Demokracji. Stąd w latach 20. XX wieku niemal wszyscy czołowi politycy mieli poglądy radykalne. Odnosiło się to zarówno do trzykrotnego premiera Polski i przywódcy chłopskiego W. Witosa, jak i socjalisty I. Daszyńskiego oraz J. Piłsudskiego, czy R. Dmowskiego z kręgu Narodowej Demokracji[6].

Zdaniem historyków jednym z najpoważniejszych zarzutów, jaki można postawić Piłsudskiemu, to utrzymywanie przez niego pozorów idealnie funkcjonującego parlamentu, a jednocześnie pozbawienie go prestiżu.

W istocie Marszałek naginał prawo i konstytucję do realizacji swoich potrzeb. Stąd Sejm był jedynie marionetką w rękach Wodza, który jednak zaprowadził dyktaturę łagodną wobec zwolenników i ostrą wobec swoich przeciwników[7]. J. Topolski zwracał uwagę, że Piłsudskiemu zależało głównie na umocnieniu pozycji wojska w państwie. Dlatego powołał i objął stanowisko Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych, a także został szefem Sztabu Głównego. Nikt nie miał wówczas wątpliwości, że wszystkie decyzje w państwie podejmuje Piłsudski, który umacniał swoją autorytarną władzę poprzez walkę z Sejmem[8].

Konserwatywny historyk D. Rozwadowski podjął się krytyki rządów sanacji. Dowodził, że po zamachu majowym zrujnowano kariery wojskowe kilku wysoko postawionym oficerom. Wbrew zapewnieniom Piłsudskiego, że wobec przegranych nie będą wyciągane konsekwencje, dowódcy wojsk lądowych zostali uwięzieni. Wielce zasłużeni  dla „spraw polskich” generałowie tacy jak: B. Jaźwiński, J. Malczewski, T. Rozwadowski i W. Zagórski trafili do starego więzienia na Antokolu w Wilnie.

Historyk uznał, że była to zemsta polityczna, o czym świadczył m.in.: brak procesu i tendencyjność zarzutów oraz niezrealizowanie nakazu sądowego o zdjęciu aresztu gen. Rozwadowskiego, który wkrótce zapadł na tajemniczą chorobę i zmarł. Niektórzy lekarze podejrzewali nawet otrucie. Z kolei gen. Zagórski zginął w niewyjaśniony sposób i wiele poszlak wskazuje, że niestety został zamordowany. Natomiast gen. Jaźwiński załamał się psychicznie, a gen. Malczewskiego uniewinniono i przeniesiono w stan spoczynku[9].

Inne zdanie wyrazili historycy M. Wołos i M. Mirowski. Pierwszy dowodził, że Piłsudski nie chciał walczyć i nie planował zbrojnego przewrotu. Nie miał również zamiaru mścić się  na przegranych, a gdyby chciał rozstrzelać generałów, którzy się mu przeciwstawili, to by to zrobił. Z taką retoryką zgodził się M. Mirowski mówiąc: „Zgadzam się, że Piłsudski nie mścił się, za wyjątkiem może nie do końca jasnej historii generałów Włodzimierza Zagórskiego i Tadeusza Rozwadowskiego, ale to jednak przypadki jednostkowe. Nie było więc rewanżyzmu i mam ponadto wrażenie, że przez pierwsze lata po zamachu Piłsudski usiłował wprowadzić pewien modus vivendi pomiędzy miękką formą autorytaryzmu, a elementami demokracji. To jednak się nie udało”[10]. Z kolei M. Furdyna publicysta „Teologii Politycznej” zauważył: „Jednym z największych osiągnięć zamachu majowego było to, że od tej pory polityka zagraniczna Polski była podporządkowana jednej myśli i jednej zasadzie”[11].

Oczywiście stanowisko, że Piłsudski nie był dyktatorem, lansowane było przez jego obóz np. publicystę i wolnomularza A. Skwarczyńskiego.

Koncepcję rządów autorytarnych pozbawionych władzy dyktatorskiej w okresie rządów Piłsudskiego potwierdził też W. Paruch[12]. Podobnie J. Kaczyński wypierał ze świadomości fakt, że Piłsudski był dyktatorem, co potwierdziły słowa jego brata (według relacji A. Nowaka i K. Szczerskiego – człowieka o nieprzeciętnej wiedzy historycznej [13]): „Lech Kaczyński podkreślał, że Józef Piłsudski początkowo wierzył w demokrację, o czym świadczy bardzo szybkie zarządzenie pierwszych wyborów, że nie był dyktatorem, że zachowały się po przewrocie zewnętrzne formy demokracji, że rządy obozu sanacyjnego nie były oparte wyłącznie na sile, co było cechą życia politycznego wielu ówczesnych państw europejskich, nie wspominając już o totalitaryzmie sowieckim i niemieckim”[14].

Jednak historyk A. Piskozub powołując się na głosy tak wybitnych intelektualistów jak F. Koneczny, abp. J. Teodorowicz, S. Dąbrowski, czy nawet opinię następcy Piłsudskiego generała Rydza-Śmigłego dowodził, że Naczelnik państwa był barbarzyńcą i obłąkańcem. Ba, zdaniem Konecznego był on przedstawicielem wrogiej i despotycznej cywilizacji turańskiej. Za takie krytyczne określenie ten wielki znawca cywilizacji został usunięty z Uniwersytetu Wileńskiego, gdzie kierował Katedrą Historii Europy Wschodniej[15].

Co więcej, doszło nawet do pobicia posła J. Zdziechowskiego postulującego zmniejszenie budżetu wojska, a także miały miejsce czystki w administracji i szeregach armii. Nie było to jedyne brutalne pobicie przez piłsudczyków polityków opozycji. Otóż dla przykładu A. Nowaczyński, przeciwstawiając się polityce Marszałka, stracił oko. Z kolei T. Dołęga-Mostowicz prawdopodobnie z racji swoich antysanacyjnych felietonów ledwo uszedł z życiem, gdy został znaleziony z połamanymi nogami w lesie. Co więcej, nasilający się kryzys w 1930 roku i wysoka aktywność politycznych przeciwników spowodowały, że aresztowano wybitnych przywódców Centrolewu m.in. Witosa i Korfantego i osadzono ich w Brześciu nad Bugiem. A w 1934 roku powołano obóz odosobnienia w Berezie Kartuskiej, gdzie trafiali przeciwnicy polityczni zarówno centrolewicowi, endecy i komuniści[16].

Sytuacja ta odbiła się szerokim echem w zachodnich mediach, w których podkreślano, że Marszałek dąży do zaprowadzenia dyktatury, dla której nie znajdowano usprawiedliwienia. Jak zauważył historyk M. Kornat, „sprawa brzeska” stanowiła w oczach Europy wyraźny dowód, że: „dyktatura polska” ewoluuje w kierunku coraz wyraźniejszego stosowania przemocy, że dobiegł końca okres „łagodności reżimu” […] [17].

Historyczka E. Kaszuba wskazywała, że centralnym punktem polityki sanacyjnej stała się propaganda. Już wówczas piłsudczycy przejmowali władzę nad prasą i radiem w celu urabiania świadomości społecznej.

W swojej działalności propagandowej trzymali się jasno określonego zestawu zasad takich jak:

1. Traktowanie państwa jako wartość nadrzędną, górującą nad innymi kategoriami życia zbiorowego, w tym nad pojęciem narodu.

2. Podporządkowanie państwu wszelkiej działalności publicznej.

3. Utrzymywanie kultu wodza – jako nieomylnego wizjonera i przewodnika narodu.

4. Preferowanie elitaryzmu – obsadzanie stanowisk w zależności od zasług w „twórczej pracy” dla państwa oraz posiadania „instynktu państwowego”.

5. Odrzucanie klasycznego parlamentaryzmu pojmowanego jako „nierówny dyktat większości” generujący zgubne dla państwa „partyjniactwo”.

6. Przyjmowanie idei solidaryzmu społecznego zakładającego współpracę ogółu społeczeństwa, wbrew antagonizmom i podziałom.

7. Posługiwanie się hasłem mocarstwowości, co miało na celu wyzbycie się społeczeństwa z historycznych kompleksów, podkreślanie pozycji Polski na arenie międzynarodowej[18].

Czy Piłsudski przygotował naród polski do wojny?

D. Rozwadowski wskazał na mnogość innych poważnych wypaczeń polityki prowadzonej przez marszałka Piłsudskiego. Otóż wielu generałów po zamachu majowym na znak protestu opuściło szeregi wojska, m.in. S. Szeptycki, S. Haller. Poza tym piłsudczycy likwidowali etaty i usuwali niewygodnych oficerów. Łącznie w latach 1926-1934 zwolniono wszystkich 4 generałów broni, 24 generałów dywizji i 79 generałów brygady, czyli w sumie 107 generałów. Do tego wszystkiego Piłsudski doprowadził do degradacji Sztabu Głównego. Miał też rzekomo tworzyć plany wojenne, ale tego nie robił. Poza tym, że nakreślił jedynie powierzchowny zarys ewentualnego konfliktu z ZSRR, nie miał planów mobilizacyjnych i planu wojny z Niemcami[19].

Taką fatalną sytuację w państwie polskim potwierdził historyk wojskowości L. Wyszczelski, który zwracał uwagę, że 

polityka prowadzona w okresie II Rzeczpospolitej nie uwzględniała przemian geopolitycznych, potencjału ekonomicznego, poziomu technicznego przemysłu i zubożenia społeczeństwa. A co więcej ówczesna armia polska wyznawała zacofaną doktrynę wojenną i nie posiadała nowoczesnej techniki bojowej, a zatem marzenie o „Polsce mocarstwowej” było jedynie mrzonką.

Zdaniem Wyszczelskiego: „Wobec marzenia marszałków Piłsudskiego i Śmigłego-Rydza o Polsce mocarstwowej oraz Becka, wieloletniego sternika polityki zagranicznej, nie ziściły się, bowiem były nierealne, pozbawione politycznych i ekonomicznych podstaw. Czyżby o tym zapominali współcześni marzyciele i spadkobiercy takowej wizji?”[20].

Tymczasem historyk A. Nowak nie ukrywał, że postać J. Piłsudskiego jest dla niego inspiracją do przeprowadzania dzisiejszych przemian politycznych. Przede wszystkim dlatego, że Marszałek skupiał się na wychowaniu nowych elit zdolnych do walki o Polskę. Zdaniem Nowaka to dziedzictwo trzeba dziś odczytać na nowo[21]. Z takimi zasługami Piłsudskiego zgodził się, także L. Wyszczelski, ale według tego historyka w wychowaniu patriotycznym popełniono jeden brzemienny w skutkach błąd, który zemścił się w 1939 roku:

„Polegał on na wykształtowaniu w społeczeństwie przeświadczenia o wielkich własnych możliwościach obrony niepodległości i suwerenności kraju na wypadek wybuchu wojny. Nie przygotowano natomiast narodu pod względem psychicznym, na ewentualność poniesienia porażki. Gdy stała się ona faktem, nastąpiła frustracja i depresja oraz upadek autorytetu tej ekipy rządowej, która sprawowała władzę w Polsce przedwrześniowej”[22].

Tak więc dalekosiężne i jakże bolesne efekty wymiany elit, jakiej dokonał Piłsudski, uwidoczniły się szczególnie w okresie II wojny światowej, kiedy to Polska nie była zdolna do prowadzenia skutecznej obrony i nie posiadała niemal żadnej strategii wojennej. Mimo to piłsudczycy latem 1939 roku rozwieszali propagandowe plakaty głoszące, iż polska armia jest „silna, zwarta i gotowa”, a Niemcy ponoć słabi i nieprzygotowani. A przecież to polskie wojsko i elity okazały się słabe i infantylne. Decyzje dowództwa były chaotyczne, a rząd i prezydent opuścili kraj zaledwie po kilkunastu dniach trwania walk. Oczywiście przywódcy Rzeczpospolitej nie poczuwali się do winy, ale za to skupiali się na upamiętnieniu ofiar. W 1943 roku, w czwartą rocznicę wybuchu wojny, w Warszawie dokonano symbolicznej zmiany nazw ulic [zastępując nazwy niemieckie polskimi w ramach akcji polskiego podziemia – przyp. red.]. Patronami zostali gen. W. Sikorski, S. Starzyński i socjalista M. Niedziałkowski rozstrzelany w 1940 roku. Ulice przyznano również zbiorowym bohaterom „Obrońcom Warszawy” i „Obrońcom Westerplatte”[23].

Tymczasem W. Paruch dowodził, iż piłsudczycy zdawali sobie sprawę z nieuchronności konfliktu zarówno z ZSRR i Niemcami, dlatego rzekomo skupiali się na wnikliwej analizie stosunków międzynarodowych oraz starali się opóźnić konfrontacje poprzez budowanie sojuszy w ramach Międzymorza[24]. Z kolei A. Chwalba wskazywał, że Piłsudski nie był federalistą, a co więcej, nie miał żadnych planów federacji i działał w sposób doraźny (sytuacyjny), a nie przemyślany i strategiczny[25].

Piłsudski i II Rzeczpospolita jako źródło podziałów we współczesnej Polsce

Biorąc pod uwagę powyższy spór, warto przywołać Z. Krasnodębskiego, który zauważył, że niewątpliwie w XX wieku dokonała się wymiana polskich elit. W naszym kraju ścierają się dwa modele pamięci za sprawą niedokończonej wojny domowej (nie jest do końca jasne, co miał na myśli Krasnodębski, być może to określenie dotyczy sporów między sanacją, a jej przeciwnikami zarówno endekami, komunistami i centrolewicowcami).

Polacy dzielą się na dwa obozy: jedni są spadkobiercami ideałów II Rzeczpospolitej, a drudzy je zwalczają. Dzielą nas też losy II wojny światowej. Oczywiście – według socjologa – można próbować przełamywać te podziały, ale nie można się łudzić, że kiedykolwiek one zanikną[26].

Tak więc obóz „dobrej zmiany” głosi apologię II Rzeczpospolitej. Warto w tym kontekście zacytować filozofa L. Kołakowskiego, który w 1975 roku pisał na łamach „Kultury”: „Nie widzę, by były potrzebne polemiki z takimi, co myślą o powrocie do układów politycznych przedwojennych, bo jeśli by tacy istnieli, to wystawialiby sobie świadectwo umysłowej niepoczytalności, nie warto by doprawdy energii tracić na ich zwalczanie”[27].

Poza tym taki dychotomiczny podział Polaków jest dużym uproszczeniem, wszak nie każdy, kto krytykuje politykę obozu piłsudczyków, neguje całą tradycję II Rzeczypospolitej, ale też nie każdy wielbiciel Piłsudskiego pielęgnuje wszystkie polskie wartości z okresu międzywojnia. Niewątpliwie jednak zarówno postać J. Piłsudskiego, jak i R. Dmowskiego (choć w mniejszym stopniu, bo pamięć o nim jest „słabsza” wśród Polaków) dzieli do dziś nasze społeczeństwo. Niemniej słusznie pisali badacze: „Wydaje się, że to pragmatyczno-modernizacyjne oblicze Piłsudskiego po 1926 roku wzmacnia jego pozycję w pamięci zbiorowej współczesnego społeczeństwa polskiego, przykrywając rachunki krzywd wywołane antydemokratycznymi praktykami reżimu sanacyjnego (oskarżenia pod adresem dyktatury Piłsudskiego zniknęły z oficjalnego dyskursu w latach osiemdziesiątych, równolegle do stopniowego odchodzenia pokolenia świadków)”[28].

Tymczasem T. Nałęcz, doradca prezydenta Komorowskiego ds. historii i dziedzictwa narodowego, w wywiadzie dla „Wprost” porównał spory międzywojenne do konfliktu między PO a PiS, który coraz bardziej przypomina ten z przeszłości: „Mamy do czynienia z wielką przestrogą II Rzeczypospolitej, bo tam też ten spór między Dmowskim a Piłsudskim doprowadził do tego, że obie strony straciły do siebie elementarny szacunek”[29]. Szerzej pisałem o tym w książce pt. „Śladami wojny polsko-(nie)polskiej 1989-2021”.


Przypisy:

[1] J. Gaul, Józef Piłsudski na progu niepodległości Polski. Zwycięski mąż stanu – przegrany polityk (1914-1922), Studia Historyczne, R. LXI, 2018, z. 3 (243), s. 47-71.

[2] W. Paruch, Myśl polityczna obozu piłsudczykowskiego 1926-1939, Lublin 2005, s. 196.

[3] J. Baszkiewicz, Władza, Wrocław 1999, s. 147-148.

[4] M. J. Chodakiewicz, O prawicy i lewicy… op. cit., s. 49-50.

[5] M. Kornat, Europa międzywojenna wobec rządów Józefa Piłsudskiego. Interpretacje „samoograniczającej się dyktatury” (1926–1935), ACTA UNIVERSITATIS WRATISLAVIENSIS No 3240, Studia nad Faszyzmem i Zbrodniami Hitlerowskimi XXXII Wrocław 2010, s. 307-320.

[6] Por. N. Davies, Boże igrzysko… op. cit., s. 506-530.

[7] M. Tymowski, J. Kaniewicz, J. Holzer, Historia Polski, wyd. V poprawione, Warszawa 1991, s. 289-290.

[8] Por. J. Topolski, Historia Polski, Warszawa-Kraków 1993, s. 268-270.

[9] D. Rozwadowski, Klęska 1939 roku a polityka wojskowa sanacji, [w:] II wojna światowa – ukrywane strony, strategie przetrwania. Jedynie prawda jest ciekawa, tom 4. Konferencja historyczna, Warszawa, 14 września AD 2019, Warszawa 2019, s. 152-153.

[10] Dla Piłsudskiego państwo było ważniejsze od demokracji. Dyskusja wokół książki „Piłsudski (nie)znany. Historia i popkultura” wydanej przez Muzeum Historii Polski, rozmawia J. Woźniak, https://klubjagiellonski.pl/2019/08/06/dla-pilsudskiego-panstwo-bylo-wazniejsze-od-demokracji/#, dostęp: 27.03.2023); Zob. A. Dziurok i inni, Od niepodległości do niepodległości. Historia Polski 1918-1989, Warszawa 2010, s. 73.

[11] M. Furdyna: Wywoływanie duchów. Piłsudski, https://teologiapolityczna.pl/marcin-furdyna-wywolywanie-duchow-pilsudski, (dostęp: 27.03.2023).

[12] W. Paruch, Myśl polityczna obozu piłsudczykowskiego 1926-1939, Lublin 2005, s. 211-237.

[13] K. Szczerski, Utopia europejska… op. cit., s. 43.

[14] Kaczyński o Piłsudskim: ja i mój brat uważaliśmy się za kontynuatorów jego myśli, https://wiadomosci.dziennik.pl/polityka/artykuly/564039,kaczynski-uwaza-sie-za-kontynuatora-mysli-pilsudskiego.html, (dostęp: 27.03.2023).

[15] Por. A. Piskozub, Sarmackie dziedzictwo. Traktat o czterech rodzimych ojczyznach, Gdańsk 2016, s. 413-414.

[16] Por. J. Topolski, Historia Polski, Warszawa-Kraków 1993, s. 268-270.

[17] M. Kornat, Europa międzywojenna… op. cit., s. 325.

[18] E. Kaszuba, Historia w propagandzie obozu rządzącego w Polsce w latach 1926-1939, [w:] A. Szerląg, Historyczne konteksty edukacji obywatelskiej w społeczeństwach wielokulturowych, Kraków 2007, s. 170-171.

[19] Por. D. Rozwadowski, Klęska 1939 roku a polityka wojskowa sanacji… op. cit., s. 153.

[20] Por. L. Wyszczelski, Polska w okresie narastania zagrożenia wojennego (1935-1939) – próby inicjatyw politycznych i militarnych, [w:] II wojna światowa – ukrywane strony, strategie przetrwania. Jedynie prawda jest ciekawa, tom 4. Konferencja historyczna, Warszawa, 14 września AD 2019, Warszawa 2019, s. 44; Tenże, Polska myśl wojskowa 1914-1939, Warszawa 1988, s. 297-304.

[21] Profesor Andrzej Nowak – Józef Piłsudski. Spór o Polskę – Wykład, https://www.youtube.com/watch?v=O68iVS2K070, (dostęp, 27. 03.2023).

[22] L. Wyszczelski, Kształtowanie postaw patriotycznych i obronnych społeczeństwa polskiego w Drugiej Rzeczypospolitej, [w:] J. Knopek, A. Marcinowski (red.), Polityka regionalna a historyczna i obronna świadomość Polaków, Bydgoszcz 2001, s. 347.

[23] J. Kochanowski, O jaką wojnę walczyliśmy? Teksty z lat 1984-2013, Gdańsk-Zakrzewo, 2013, s. 126-128.

[24] W. Paruch, Myśl polityczna obozu piłsudczykowskiego 1926-1939, Lublin 2005, s. 695; P. Okulewicz, Koncepcja „międzymorza” w myśli i praktyce politycznej obozu J. Piłsudskiego w latach 1918-1926, Poznań 2001.

[25] A. Chwalba, W. Harpula, Polska, Rosja…, op. cit., s. 406 i n.

[26] Z. Krasnodębski, Rozmowy istotne i nieistotne, [w:] P. Kosiewski (red.), Pamięć jako przedmiot władzy, Warszawa 2008, s. 20.

[27] Cytat za: B. Łagowski, Transformacja restauracyjna, [w:] P. Kosiewski (red.), Jaka Polska? Czyja Polska? Dyskusje i diagnozy, Warszawa 2006, s. 184.

[28] M. Białous, I Sadowski, Na karuzeli krzywd… op. cit., s. 93.

[29] Nałęcz: Tusk i Kaczyński jak Piłsudski i Dmowski, https://www.wprost.pl/kraj/354671/nalecz-tusk-i-kaczynski-jak-pilsudski-i-dmowski.html, (dostęp: 27.03.2023).

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 169 (13) / 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również:

wolontariusz techniczny

Poszukujemy wolontariusza do zespołu technicznego

Instytut Spraw Obywatelskich poszukuje wolontariusza/-szki do zespołu technicznego. Szukamy osoby energicznej, rzetelnej  i terminowej. Zespół techniczny jest odpowiedzialny za utrzymanie w zdrowiu całej naszej…