Rozmowa

Dzika przyroda jest ważna. I piękna

Dzika natura
Dzika natura, fot. Photo by Daniel Beilinson on Unsplash

Z Moniką Kotulak rozmawiamy o tym, czym jest dzika przyroda, na czym polega zdziczanie i czy ochrona przyrody we współczesnym świecie jest sprawą beznadziejną.

(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. Odzyskajmy dziką przyrodę).

Rafał Górski: Od wielu lat zajmujesz się ochroną dzikiej przyrody. Czym jest dzika przyroda i po co nam ona?

Monika Kotulak: Przyroda to wszystko co żywe i martwe wokół nas, co nie powstało ręką człowieka. Nie ma sztucznej przyrody, jest tylko sztucznie zmieniona. Istnieje pełne spektrum tego, co jest dzikie i tego, co mniej dzikie.

Najbardziej dzika przyroda to taka, która nigdy nie została zmieniona przez człowieka. Później w spektrum mamy kategorię obszarów, w których przyroda była w jakiś sposób zmieniana, np. w której wycinano drzewa, ale tylko pojedyncze, a nie całe połacie. Kolejną kategorię reprezentują obszary mocno zmienione np. wylesione czy osuszone, ale wiele lat temu pozostawiano je same sobie tak, że już znów zarządzane są prawami natury a nie ręką człowieka. Później mamy już kilka kategorii takich obszarów, które są nadal w mniejszym lub większym stopniu zarządzanie, zmieniane przez człowieka.

Twoje drugie pytanie jest dla mnie z gruntu błędne, bo dzika przyroda czy w ogóle przyroda nie jest po coś. Ona po prostu jest, tak jak i my jesteśmy. Nie ma nam służyć, to nie jest funkcja przyrody. Oczywiście służy, korzystamy z niej. Mamy drewno na opał i na biurka, mamy mikroelementy z ziemi, które wypijamy, powietrze, którym oddychamy, regulację klimatu, oczyszczanie wód. Natomiast to wszystko jest, bo po prostu jest, a nie po to, żebyśmy z tego korzystali.

Czy można powiedzieć, że ja mieszkając na osiedlu w Łodzi, gdy wychodzę przed blok iwidzę przystrzyżony trawnik, to wówczas patrzę na dziką przyrodę?

Nie. Tak jak mówiłam, przyroda ma swoje spektrum. Od pełnej dzikości, miejsc, które nigdy nie zostały dotknięte ręką ludzką przez takie, które były zmieniane wieki temu – teraz już są odstawione i dziczeją oraz takie, które są zarządzane przez człowieka w celu ich lepszej ochrony. Aż do takich, które są zarządzane i używane dla korzyści ludzkich i takich, które po prostu są, jak mówisz, trawnikiem wokół bloku, który pełni jakąś funkcję użytkową i estetyczną.

Natomiast tu też mamy do czynienia ze spektrum, bo to może być trawnik wystrzyżony praktycznie do gołej ziemi, a może być na nim zostawione trochę chaszczy, tak żeby bezkręgowce, małe kręgowce, jeże, myszy mogły się tam pochować. Zostawione kwiaty i chwasty, kiedy kwitną itd. więc tu też to spektrum jest widoczne.

W takim razie jak nazwać trawnik przed moim blokiem, który spółdzielnia kosi notorycznie, mimo moich i mojej żony Magdy protestów i oporów? Z kolei mój trawnik na podwórku na wsi, gdzie się wychowałem, jest kompletnie pozbawiony cięć. Ja go nie koszę i staram się robić wszystko, żeby też moi rodzice nie kosili. Jak nazwać te dwa trawniki?

Trawnikiem miejskim i łąką wiejską.

Czy te dwa trawniki wchodzą w szeroko rozumiane spektrum dzikiej przyrody?

Nie. Dzikość w pewnym momencie się kończy. Natomiast nie jest to bardzo jasna granica i od lat wiele osób spiera się, co to znaczy „dzikie” i kiedy „dzikość” się kończy, kiedy dzika przyroda zmienia się w zarządzaną wyłącznie ręką ludzką i dla korzyści człowieka.

Czy mogłabyś podać przykład przyrody, którą bezspornie możemy uznać za dziką?

W Europie najczystszą dziką przyrodą, która nigdy nie była dotknięta piłą czy kosiarkami, można nazwać niestety bardzo niewiele miejsc. Ja zajmuję się głównie lasami, więc najłatwiej jest mi mówić o takich przykładach. Jest kilka lasów szczególnie w Puszczy Karpackiej, w Europie głównie w Ukrainie, częściowo w Polsce, w Rumunii, na Słowacji.

W Polsce są to fragmenty lasów w Bieszczadach, w Bieszczadzkim Parku Narodowym i sporne, ale w Puszczy Karpackiej, na terenie planowanego Turnickiego Parku Narodowego.

Ile powierzchni Polski zajmuje dzika przyroda?

To zależy od definicji. Naukowcy lubią się spierać i być jak najbardziej dokładni. Natomiast utarło się, że to jest około 1,5 % powierzchni Polski, bo tyle zajmują obszary ochrony ścisłej w parkach narodowych i w rezerwatach.

Natomiast to nie jest ilość tej najdzikszej przyrody, dziewiczej. Tej jest jeszcze mniej.

To dużo czy mało?

To bardzo mało. Chcielibyśmy, żeby tej powierzchni było co najmniej 10%. To właśnie znajduje się w zapisach „Strategii na rzecz bioróżnorodności 2030” przygotowanej przez Unię Europejską.

O tym jeszcze porozmawiamy, natomiast wróćmy do pojęć definicyjnych i źródeł. W 1992 r. termin „rewilding” został stworzony przez Davida Foremana. Bardzo polecam Państwu wywiad „Przywracanie dzikiej przyrody. Dzikie jest piękne i cenne…” z nieżyjącym już Davidem Foremanem, który publikowaliśmy niedawno w Tygodniku Spraw Obywatelskich. Moniko, co oznacza termin „rewilding”?

Jest to „zdziczanie”, tak to się tłumaczy po polsku. To proces obejmujący obszary i częściowo gatunki (zawsze w powiązaniu z obszarami), którego celem jest przywrócenie do stanu określonego w naszych założeniach.

Jest bardzo dużo debat i niejasności dotyczących tego, do jakiego momentu powinniśmy czy chcielibyśmy zdziczyć przyrodę. Czy to, że człowiek chce zdziczyć przyrodę nie jest kolejnym działaniem antropocentrycznym, które ustawia go w centrum wszechświata i pokazuje, że może i potrafi działać na świat przyrody w taki sposób, żeby coś przywrócić? Przez „coś” mam na myśli obszary, konkretne gatunki, siedliska. Myślę, że bardzo ważne jest powiedzenie o tym, czego uczyliśmy się w podstawówce, a o czym niewielu pamięta czy na co zwraca uwagę. Chodzi o różnicę w ochronie ścisłej i ochronie czynnej.

Nawiązując do pytania o definicję dzikiej przyrody, ta najdziksza przyroda to taka, która nigdy nie została dotknięta ręką ludzką. Jej powierzchnia to ułamek, promil powierzchni Polski, Europy, świata. Natomiast dziką przyrodą możemy nazwać też coś, co zostało już zdziczone w jakiś sposób.

Jest kilka ścieżek dojścia do tego, jak zdziczyć jakiś obszar. W tym przypadku ochrona ścisła lub ochrona czynna odgrywa rolę.

Ochroną ścisłą obejmujemy dany obszar poprzez zamknięcie, oczywiście nie w sposób fizyczny, nie stawiamy tam płotu, nie budujemy muru. Chodzi o to, że na ten teren nie są wpuszczani zwykli ludzie, często również turyści nie mają tam wstępu. Mogą wejść tylko naukowcy i to pod pewnymi warunkami. Wtedy ten obszar jest kompletnie pozostawiony dla przyrody, człowiek tam nic nie robi, wszystko dzieje się samo.

Droga leśna to jest dobry przykład. Taką drogę leśną, których jest mnóstwo w polskich Karpatach, również można zdziczyć dwoma różnymi sposobami. Albo zamykamy ją, stawiamy szlaban na początku i zostawiamy, a ona sobie dziczeje. Zarasta, asfalt może się wykruszyć, jeżeli był, wszystko dzieje się samo, naturalnie. Wtedy mamy do czynienia z ochroną ścisłą.

Natomiast ochrona czynna czy działania czynne to byłoby wjechanie tam koparką, zdjęcie nawierzchni, asfaltowej czy kamiennej albo przekopanie, przeoranie drogi, aby spulchniła się i żeby szybciej wyrosły na niej krzaki i drzewa.

Rewilding to też jest spektrum, bo można zdziczyć przyrodę, zamykając i zostawiając ją sobie samej lub można wykonywać konkretne czynności i w tych czynnościach też jest spektrum. Były pomysły, żeby przywrócić mamuty w Europie. Natomiast pewnie każdy z Państwa wie i ty także, Rafale, że żubry w Polsce w pewnym momencie historii wyginęły całkowicie, rysie również praktycznie wyginęły w zachodniej Europie.

Żubr, ryś iberyjski czy Koń Przewalskiego to kilka gatunków, które wymarły w przyrodzie, ale ostały się w jakiś enklawach czy ogrodach zoologicznych i teraz są przywracane. Natomiast nie możemy przywrócić ich tak po prostu, wyhodować kilku żubrów, kilku rysiów i wypuścić do lasu. Musimy przygotować wszystko wokół tego, całe siedlisko. Zwierzęta nie żyją w próżni, żyją w środowisku. Jeżeli dany las czy obszar, w przypadku żubra to jest właśnie taki mieszany między łąką a lasem, nie będzie odpowiedni dla tego gatunku, to zwierzęta będą się przemieszczały, a w końcu mogą zginąć, jeżeli obszary nie będą połączone korytarzami ekologicznymi.

To bardzo sugestywne i czytelne, ten przykład z drogą w lesie. Tutaj dochodzimy do hasła „Odzyskajmy dziką przyrodę”. O co chodzi z tą inicjatywą, skąd pomysł, jaki jest jej cel?

Jest to jest działanie Koalicji 10%. Koalicja ta powstała siłami jedenastu polskich organizacji pozarządowych, działających na rzecz ochrony przyrody. Zawiązała się jako odpowiedź na „Strategię na rzecz bioróżnorodności 2030”, którą przygotowała Unia Europejska i która zakłada ochronę 30% powierzchni lądowej i 30% obszaru morskiego Unii Europejskiej. 1/3 z tego, czyli właśnie 10%, powinno być objęte ochroną ścisłą.

W Polsce teraz to jest 1,5 %, także mamy jeszcze sporo pracy do wykonania, żeby wyznaczyć obszary do 10% powierzchni kraju. Koalicja chce pomóc w wyznaczeniu takich obszarów, które powinny być pod ścisłą ochroną. Odbyła się konferencja, było kilka webinarów. Wszystkie materiały są też dostępne na stronie koalicja10%.pl, także zapraszam do poczytania, pooglądania, posłuchania.

Hasło „Odzyskajmy dziką przyrodę” ma kilka znaczeń. W takim pierwszym sensie jest powiązane z rewildingiem, to znaczy, żeby zachować dziką przyrodę taką, jaką mamy. Muszę podkreślić, że niektóre obszary dzikiej przyrody nadal w Polsce nie są chronione. Chodzi tu np. o fragmenty Puszczy Karpackiej na terenie nieistniejącego jeszcze Turnickiego Parku Narodowego, który powinien być jak najszybciej powołany, a został już zaprojektowany dwadzieścia czy nawet trzydzieści lat temu.

Chcemy ochronić przede wszystkim te obszary, które już są dzikie, cenne, a później zajmować się zdziczaniem obszarów, które teraz objęte są gospodarką ludzką, ale mogłyby z niej wyjść i zostać zdziczone. W taki sposób odzyskalibyśmy kolejne fragmenty dzikiej przyrody.

Natomiast drugie znaczenie tego hasła to nawoływanie do działania, do przejęcia większej odpowiedzialności przez nas, obywateli. Dzika przyroda jest zarządzana przez różne instytucje krajowe, rządowe, które, delikatnie mówiąc, nie chcą się nią zajmować czy raczej zajmują się w taki sposób, że bardziej ją niszczą niż ochraniają jak np. Lasy Państwowe, które nadal prowadzą gospodarkę leśną na obszarach cennych przyrodniczo. Chcemy przekazać, aby odzyskiwać dziką przyrodę dla nas, dla obywateli, dla wszystkich, nie pozostawiać jej tylko instytucjom.

Wydaje się, że odzyskiwanie dzikiej przyrody to dzisiaj rzecz właściwie beznadziejna. Tak beznadziejna, że cytując Olafa Swolkienia z książki „Nowy ustrój – te same wartości: rzecz o tym, dlaczego współczesny człowiek niszczy naturalne środowisko”, to właściwie walka z wiatrakami. Gdy słyszysz coś takiego, co Ty na to?

To zależy, jaki stawiamy sobie cel. Jeżeli chcemy przywrócić taką dziką przyrodę, jaka była sto, pięćset czy tysiąc lat temu – to się nie wydarzy.

Natomiast, jeżeli chcemy powiększyć obszar ochrony ścisłej w Polsce, w Europie, jeżeli chcemy objąć ochroną ścisłą wszystkie istniejące fragmenty Puszczy Karpackiej, jeżeli chcemy chociażby zająć się swoim kawałkiem lasu, który jest zarządzany i gospodarczo jakoś produktywny, ale mógłby być trochę bardziej naturalny, to tu jest ogromna nadzieja. A nawet więcej – to szansa. To jest w zasięgu ręki. I jest to naszym obowiązkiem, naszym i władz.

Swego czasu robiłaś wywiad dla Tygodnika Spraw Obywatelskich z autorem książki „O czym szumią drzewa”. Była tam mowa o tym, jakie są różnice między lasem, a plantacją desek. Możesz o tym opowiedzieć?

Las gospodarczy czy plantacja to las posadzony ręką ludzką w celu ścięcia drzew i sprzedania ich. Las naturalny czy las po prostu taki, jaki powinien być lasem w swej istocie, nie służy w stu procentach zyskowi Lasów Państwowych. Oczywiście, pojedyncze drzewa mogą być wycinane z takiego lasu. Natomiast plantacje, które my często widzimy w miastach, pod miastami, gdzie równym rządkiem rosną wysadzone drzewa, nie mają nic wspólnego z lasem. Nie ma tam ekosystemu leśnego, nie ma mnóstwa gatunków, które w normalnym, naturalnym lesie się pojawiają. Jest to po prostu szklarnia, gdzie wysadzane są tulipany. Z tym mi się to kojarzy.

Na mój użytek tak sobie zdefiniowałem różnicę między lasem, a plantacją desek. Można to poznać najszybciej wchodząc do lasu i sprawdzając, czy są w nim stare drzewa, które leżą i się rozpadają. Jeżeli się rozpadają i leżą, to prawdopodobnie jest to las, a jeżeli ich nie ma, to prawdopodobnie jest to plantacja desek.

Tak, martwe drzewa to bardzo dobry wskaźnik rozróżniający plantację od lasu.

Moniko, w jaki sposób osoby zainteresowane mogą włączyć się w inicjatywę „Odzyskajmy dziką przyrodę”?

Jest to dosyć trudne, żeby włączyć się w działania Koalicji 10%, bo jest ona bardzo ekspercka.

Natomiast zdobywanie wiedzy i świadomości o tym, jaka jest różnica pomiędzy plantacją a lasem, gdzie jest spektrum, co to jest dzika przyroda, czym jest ochrona ścisła, czynna, bierna, aktywna, jakie są te działania, jak działają parki narodowe, co one ochraniają – to wszystko warto oczywiście zgłębić.

Później bardzo polecam wczytanie się w programy polityczne i zagłosowanie na takie partie, które przyrodę widzą jako cenną i dbają o nią, bo myślę, że to w dużej mierze wpływa na kolejne lata, na kolejne pokolenia.

A jakiego pytania nikt Ci nie zadał w temacie, o którym rozmawiamy i jaka byłaby odpowiedź na nie?

Zastanawiałam się nad tym pytaniem. Mam wrażenie, że wszystko już zostało powiedziane i może przegadane. W mojej bańce [mowa o obszarze, którym rozmówczyni się zajmuje – przyp. red.] bardzo dużo jest dyskusji i rozmów. Ja dotarłam do takiej świadomości ekologicznej przez bycie w lesie, w górach, nad rzeką. Jestem z południa, z Karpat, więc dla mnie jest to krajobraz najbardziej naturalny, najmocniejszy i może trzeba po prostu więcej czasu spędzać w przyrodzie, żeby później mieć większą motywację, żeby ją ochronić i żeby widzieć, czym jest taka przyroda.

Moniko, bardzo Ci dziękuję za rozmowę.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 231 / (23) 2024

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia Chcę wiedzieć

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Chcę wiedzieć

Być może zainteresują Cię również:

Chcę wiedzieć
# Zdrowie

Monsanto – obywatele mówią „NIE”

25 maja odbędzie się międzynarodowy Dzień Akcji przeciwko Monsanto, w ramach którego na całym świecie rolnicy, aktywiści, obywatele wyjdą na ulice, by zaprotestować wobec praktyk biochemicznego Goliata. O nieetycznych praktykach korporacji, INSPRO informowało m.in. za pośrednictwem wydanej kilka lat temu książki „Świat według Monsanto”.