Elektryzująca przyszłość transportu?
Po likwidacji tramwaju na ulicy Warszawskiej w Łodzi ruch aut osobowych na tym odcinku wzrósł w przybliżeniu dwukrotnie. W MPK tnie się kursy, podnosi ceny biletów, wyłącza torowiska, a ich remonty przeciągają się. Te czynniki w połączeniu z rozlewaniem się zabudowy poza przedmieścia na tereny nieobsługiwane przez komunikacją zbiorową, z brakiem priorytetów dla transportu zbiorowego w centrum powodują zapychanie się miasta nadmiarem samochodów. Czy to trwały trend i nie ma odwrotu od samochodozy?
Wśród aut spalinowych coraz częściej przemykają bardziej futurystycznie wyglądające pojazdy na zielonkawych blachach. To auta w pełni elektryczne, wymagające nie tankowania, a ładowania. Naukowcy, politycy i lobbyści wiążą z nimi duże nadzieje na przyszłość, w dodatku prawodawstwo europejskie zaczyna im sprzyjać, preferując elektryki w rozporządzeniach rządów i w lokalnej polityce transportowej wielu miast. Wchodzą kolejne normy emisji spalin, zakazy wjazdów do centrów diesli, zapowiada się koniec produkcji aut na benzynę i olej napędowy. Czy będzie to rewolucja w transporcie?
Elektryki zmienią transport?
Na przykładzie średniej wielkości i niezamożnego, a zaniedbanego transportowo miasta, jakim jest Łódź, trudno w taką rewolucję wierzyć. Brak spójnej i skutecznej polityki transportowej obecnie nie daje nadziei, że rewolucyjne rozwiązania nagle pojawią się w Łodzi ot tak, bez społecznego nacisku.
Osoby zorientowane w zagadnieniu zaczynają podnosić liczne wady aut elektrycznych, o których ich producenci, bądź decydenci wolą milczeć.
To o wiele mniejszy zasięg na jednym ładowaniu w porównaniu do tankowania, długi czas pełnego ładowania i duże kolejki przy ładowarkach w razie dużej popularności elektryków, brak ładowarek w terenie, unieruchomienie w terenie w razie rozładowania, problemy baterii na mrozie, wysoki koszt zakupu i wymiany baterii, niespodziewane awarie z trudnym do gaszenia pożarem, itp.
Auta drożeją, elektryki nie są i nie będą tanie. Samochody elektryczne też tworzą korki, powodują wypadki, emitują zanieczyszczenia – pomijając nieekologiczną produkcję i toksyczne baterie, ich opony ścierają się tak samo jak opony diesli. Zwiększenie zapotrzebowania na prąd do ładowania aut wpłynie na jego cenę.
Jaka będzie więc ta rewolucja?
Zanim auta osobowe stały się masowe, popularność rowerów pod koniec XIX wieku wymusiła budowę nowoczesnych, równych dróg w Europie. To rowerzyści zapoczątkowali przekształcenia w sposobie komunikacji na dłuższe odległości.
Jeśli chodzi o transport zbiorowy – nim zapanowały pojazdy spalinowe – miasta zaczęły inwestować w tramwaje, z początku konne, potem elektryczne. Przodowała w tym Łódź – pierwsze miasto z elektrycznym tramwajem w Kongresówce. Teraz jest to smutnym paradoksem, bo Łódź przoduje w zwijaniu systemu tramwajowego.
Kontrrewolucja transportowa już się dzieje – coraz więcej osób z przyczyn ekonomicznych i czasowych przesiada się na rowery, niewykluczone, że zaczniemy masowo chodzić z powrotem pieszo. Rozkopana i niewydolna komunikacyjnie Łódź to prekursor tych trendów?
XII 2022 r.: W Polsce było zarejestrowanych łącznie 64 705 samochodów osobowych i użytkowych z napędem elektrycznym. W 2022 r. ich liczba zwiększyła się o 26 439 sztuk – dane wg. Licznika Elektromobilności. |
Tekst pochodzi z bezpłatnej gazety społecznej Aktywność Obywatelska. Zachęcamy do lektury całego numeru.
Projekt finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.