Globalczyk – jeszcze człowiek czy już biorobot? Jak wpływa na nas globalizacja
Z prof. Gracjanem Cimkiem rozmawiamy o tym, kim jest Globalczyk i jakie cechy go charakteryzują, co warto robić, aby się nim nie stać, czym są współczesna nowomowa i deracjonalizacja oraz o potrzebie resetu krytycznego.
(Wywiad jest zredagowaną i uzupełnioną wersją podcastu Czy masz świadomość? pt. „Globalczyk, czyli wielki reset w praktyce” )
Rafał Górski: Kim jest Globalczyk?
Prof. Gracjan Cimek: Globalczyk jest wytworem procesu globalizacji jako nośnika realizmu kapitalistycznego. Kategorię tę wypracowałem na podstawie analizy rozwoju człowieka w warunkach współczesnej cywilizacji, którego efektem jest złożona sieć powiązań, wpływających na funkcjonowanie społeczne jednostki.
Wspólne doświadczenia, style życia, struktura ekonomiczna generowane są przez ponadnarodową globalizację, obejmującą wszystkie struktury cywilizacyjne oraz wytwarzającą dogodne dla siebie idee, systemy wychowania. Istotą globalizacji jest wytwarzanie pędzącego, zakamuflowanego kapitału, który poprzez efekt lawiny obejmuje cały świat w ujęciu terytorialnym, a także systemowym i cywilizacyjnym, zgodnie z zasadą ujętą przez Chomsky’ego: „zysk ponad wszystko”. Jest to cecha realizmu kapitalistycznego.
Współcześnie mamy problem z rozróżnianiem idei i założeń kapitalizmu od realizmu kapitalistycznego. Istotą tegoż realizmu jest perswazyjna atmosfera, która przenika naszą cywilizację, kulturę, metody zarządzania pracą i edukacją. Występuje jako niewidzialna bariera krępująca myśli.
Realizm kapitalistyczny funkcjonuje zgodnie z ontologią biznesu, która uznaje, że całe życie człowieka powinno prowadzić się w formie biznesu. Łącznie ze służbą zdrowia i edukacją.
Takie założenia przeniknęły naszą cywilizację, ale również myśli i uczucia człowieka, którego nazwałem Globalczykiem. W innym państwie można go nazwać inaczej, używając typowego dla danego kraju nazwiska jak Johnson czy Iwanow. Wspólnym mianownikiem jest określenie dotyczące jednostki żyjącej w cywilizacji realizmu kapitalistycznego.
Jak rozpoznać Globalczyka? Kto nim jest?
Wypracowałem to pojęcie na zasadzie typu idealnego, który nie występuje w praktyce społecznej jeden do jednego, ale stanowi punkt odniesienia. Główną cechą Globalczyka jest uciekający pieniądz, czyli pieniądz, który jako puls kapitalistycznej cywilizacji staje się rzeczywistym podmiotem i czyni człowieka przedmiotem, który w obawie o przetrwanie walczy o jego zdobycie. To, co dziś jest uznawane za realistyczne, jeszcze wczoraj było irracjonalne.
Wiktor Pielewin, pisarz rosyjski, już dwie dekady temu w „Generation P” – nazwa pochodzi od Pepsi-Coli – scharakteryzował cechy, które Globalczyk obecnie ujawnia, choć on swojego bohatera nazwał Oranusem. Byt Oranusa opiera się na trzech odruchach „wow!”: oralnym, analnym i wypierającym. To one decydują o jego życiu.
Pierwszy oznacza pęd do pieniądza, którego posiadanie jest warunkiem usunięcia cierpienia, spowodowanego poprzez pęknięcie między obrazem samego siebie, a obrazem idealnego arcydzieła, napędzanego przez reklamę.
Pieniądz jest niezbędny, aby realizować nierealne, narzucone przez reklamę wyobrażenia, więc należy uruchomić wszelkie siły, aby go mieć.
„Wow-analny” wiąże się z obowiązkiem wydawania, rozkoszą zbliżania się do idealnego obrazu poprzez gromadzenie dóbr na pokaz, mieszkanie w najlepszych dzielnicach i najdroższych mieszkaniach, jeżdżenie najdroższymi samochodami czy grę w kasynie lub spekulacje na giełdzie finansowej. Dzisiaj 97 procent transakcji odbywa się wirtualnie, w tym na giełdzie. Jest to więc zasadnicza cecha współczesnego kapitału.
Trzecią cechą jest „wow-wypierający”, który Pielewin określił jako cechę zabezpieczającą przed jakimikolwiek impulsami, zakłócającymi procesy oralne i analne. Dzięki „wow-wypierającemu” wszystkie myśli, które nie są związane bezpośrednio z przypływem pieniądza, zostają uznane za abstrakcyjne i są pomijane – mam na myśli chociażby cierpienie ludzi w Jemenie albo fakt, że w wyniku sprzedawania kredytów we frankach szwajcarskich 700 000 ludzi ma problemy.
Dobrym przykładem funkcjonowania odruchów „wow!” są przeżycia religijne w czasie świąt. Święta Bożego Narodzenia i Wielkiej Nocy współcześnie są bardzo komercjalizowane. Postawę Globalczyka charakteryzują w tym okresie przepych, prestiż na pokaz, drogi prezent, które wyparły rozważania dotyczące idei Jezusa, że prędzej wielbłąd przejdzie przez ucho igielne niż bogaty wejdzie do królestwa niebieskiego. Wspomniany już Wiktor Pielewin mówił, że „świat to miejsce, w którym biznes napotyka pieniądze”.
Czy mógłby Pan podać przykłady osób z życia publicznego, które uznaje Pan za przedstawicieli Globalczyków?
Globalczyk to szereg cech, które wpływają na postępowanie ludzi. Warto zauważyć jednak, że nie wszyscy mogą postępować zawsze tak, jakby chcieli. Jego postawa to pewien idealny wzorzec, do którego ludzie pasują mniej lub bardziej, ale nigdy w stu procentach. Typowymi Globalczykami są gwiazdy telewizyjne, filmowe, sportowe, a także wielki biznes i wszyscy, którzy biorą udział w wyścigu o miejsca na listach najbogatszych.
Współczesny Globalczyk żyje w przeświadczeniu, że jego największym marzeniem jest przejście „from zero to hero”. Najlepiej, żeby znaleźć się wśród procenta najbogatszych, którzy na przykład w 2017 roku przejęli 82 procent globalnego bogactwa.
Proszę sobie przypomnieć, jak w Polsce po zmianie systemu pojawił się w 1990 roku film dla dzieci i młodzieży „Mów mi Rockefeller!”. To były początki indoktrynacji w kierunku, w którym później człowiek rozwinął się jako Globalczyk.
Ideałem byłoby pozbycie się odpowiedzialności społecznej i życie „wolnością indywidualną”. A będąc bogatym najepiej uciekać od podatków. Rzeczywiście ci najwięksi Globalczykowie potrafią i mają możliwości wyprowadzania pieniędzy do rajów podatkowych. Są obliczenia mówiące, że w ten sposób ucieka 483 mld dolarów rocznie, z czego 312 mld dolarów wyprowadzają korporacje międzynarodowe, a 171 mld dolarów poszczególne osoby.
Co to znaczy, że Globalczyka cechuje postawa cynicznego dystansu?
Przed erą Globalczyka sens życia, wartości, perspektywy wyznaczały religie. Potem, w epoce rewolucji przemysłowej i kapitalizmu pojawiały się ideologie całościowe, które także racjonalnie budowały jakąś perspektywę i nadawały życiu sens. Natomiast realizm kapitalistyczny pozbawił tego Globalczyka – w wyniku przemian ekonomicznych lat 70. nastąpiła utrata pewników aksjologicznych, zdemontowano wielkie narracje.
Demontuje się religie jako zbiory zracjonalizowanych, wspólnych poglądów. Brak „pewników” ekonomicznych i społecznych determinuje potrzebę ciągłej walki o przetrwanie, której wynikiem jest cyniczny dystans, prowadzący do schizofrenii duchowej.
Pojawiają się badania wskazujące na związek schizofrenii z neoliberalizmem, ideologią realizmu kapitalistycznego. Gdy w ekonomii następuje deregulacja, znoszenie granic, prywatyzacja, analogicznie następuje deregulacja jednostki, która doświadcza znoszenia granic i barier aksjologicznych, a także niepewności związanych z sytuacją polityczną i ekonomiczną. Zjawisko, w którym człowiek stale musi adaptować się do zmiennej i niepewnej rzeczywistości, dzięki czemu trudno mu zakorzenić się w konkretnym miejscu, nazywany „koczownictwem hiperrzeczywistości”. Trafnie ilustruje to cytat z filmu „Gorączka” Michaela Manna z 1995 r., w którymi główny bohater Neil McCauley mówi: „Nie przywiązuj się do niczego, czego nie będziesz w stanie w razie wpadki zostawić raz na zawsze w ciągu 30 sekund”.
Nowy, rozwijający się globalnie system, który powstał po upadku realnego socjalizmu i ZSRR, spowodował zacieranie się granic między państwami oraz kulturami, ale także pomiędzy prawdą, a fałszem. Żyjemy w epoce postprawdy, pomiędzy rzeczywistością a spektaklem, dezinformacją a informacją, publicznym a prywatnym, etycznym i nieetycznym, tym co jest realne, a tym co jest wykreowanym wizerunkiem. Jeśli nie ma żadnej prawdy, a jest postprawda, to wówczas nowomowa jest uzasadnianiem jego funkcjonowania.
Jaką nowomową posługuje się Globalczyk?
Globalczyk nie wierzy w spójną ideologię, nie wierzy w prawdę, nie potrzebuje żadnej debaty na temat wartości społecznych. Dlatego występuje kryzys ideologii i polityki, które zamienia w spektakl. Nowomowa jest wytwarzana w celu wywołania pewnego fantazmatu ideologicznego, którego celem jest ukrycie przed Globalczykiem, że to, co się dzieje wokół, to nie są tylko przypadkowe zbiory wydarzeń z różnych elementów cywilizacji, tylko że za tym się kryje globalny projekt korporacyjny.
Kapitał przerobił lekcję XIX wieku: kiedy masy zorientowały się, na czym polega problem, zaczęły organizować różne partie lewicowe i współpracować, żeby zmienić swoją sytuację. Rozbicie, atomizacja i nowomowa mają spowodować, żeby zagrożenie w postaci świadomości mas i współpracy na rzecz poprawy przez nich własnej sytuacji, nie powróciło.
Nowomowa to korporacyjna mantra, składająca się ze słów fetyszy takich jak: kariera, potencjał, sukces, zarządzanie, projekt, cel, inwestycja w samego siebie. Obecnie nie ma żadnych idei, dogmatów, imperatywów Kanta ani przykazań religijnych – jest właśnie ów cynizm, imperatyw kariery związany ze wspinaniem się na drabinę prestiżu.
Współcześni idole głoszą różnego rodzaju slogany, przykładowo w Internecie można znaleźć:
„Trzy lekcje od Steva Jobsa jak odnieść sukces we wszystkim, co się robi: 1. do mistrzostwa dochodzi się krok po kroku, 2. traktuj swoje porażki jak schody, po których dochodzisz do sukcesu, 3. usuń przeszkody, które cię blokują i nie pozwalają wyjść poza strefę komfortu”. To jest magia, która działa, ponieważ dzisiejszy system korporacyjny deracjonalizuje człowieka. Przez to następuje powrót do epoki sprzed religii.
Czym jest deracjonalizacja?
Jest to pojęcie związane z religią katolicką. Katolicyzm ma określoną teologię i dogmaty, ale jest racjonalny – widać to na przykładach siedmiu grzechów głównych czy dziesięciu przykazań Bożych. „Nie zabijaj”, „nie kradnij” to racjonalne wskazówki, które mówią, co jest dobre, a co złe. Porównajmy siedem grzechów głównych z cechami charakteryzującymi Globalczyka. Katolicyzm wskazuje na nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu jako jeden z grzechów, społeczeństwo realizmu kapitalistycznego popiera konsumpcjonizm ponad stan i na pokaz. Podobnie grzechem w religii katolickiej jest pycha, natomiast Globalczyk szczyci się miejscem na liście najbogatszych i byciem lepszym od innych. Są to zupełne przeciwieństwa.
Komunizm, konserwatyzm czy liberalizm były w swej istocie racjonalne, natomiast w społeczeństwie realizmu kapitalistycznego panuje deracjonalizacja, ponieważ uznano, że przemiany społeczne są obiektywne. Nastąpiło odejście od społeczeństwa dyscyplinarnego, które tresowało jednostkę w szkole, w koszarach, w fabryce, grożąc jej więzieniem. Pisał o tym w XX w. Michel Foucault.
Współcześnie przeszliśmy do modelu społeczeństwa osiągnięć, które zakłada ogrom możliwości i otwarty świat, gdzie możesz być kim chcesz i masz nieograniczone możliwości. Zgodnie z nową estetyką człowiek może coraz więcej – wybierać religię albo ją odrzucić, mieszać religie, mieszkać w wymarzonym miejscu, a nawet wybierać płeć. Następuje głęboka indywidualizacja, a jednostka zyskuje możliwość dzielenia się wewnętrznie poprzez samodzielny wybór płci.
Istnieją jednak obiektywne wskaźniki i punkty odniesienia realizmu kapitalistycznego. Są nimi wzrost lub spadek zysku, jak niegdyś było dobro i zło.
Socjolog francuski, Alain Bihr, posługując się językiem Georga Orwella, pokazał, jak nowomowa neoliberalna zmienia treści pojęć takich jak „wolność”, „równość”, „sprawiedliwość”, „społeczeństwo obywatelskie”, „państwo” po to, żeby wszystko funkcjonowało zgodnie z nowymi zasadami. Dobrym przykładem funkcjonowania nowomowy jest pojęcie „workfer” czyli pracobyt, będące również częścią tożsamości Globalczyka. Współcześnie kto nie pracuje, nie zarabia, ten musi zginąć.
Czy Globalczyk jest jeszcze człowiekiem czy już jest biorobotem?
To jest ważne pytanie. Aby na nie odpowiedzieć należy wskazać cechy, które czynią nas ludźmi. Jest to podstawowe pytanie, które stawiają sobie filozofowie i inni badacze we wszystkich naukach wynikających z filozofii. Ja za prof. Adamem Karpińskim uważam, że człowiek ma pewne atrybuty duchowości, które przejawiają się w każdym z nas. Są to duchowość intuicyjna, refleksyjna, spontaniczno-kreacyjna, ale również doświadczanie swojej jednostkowości i wspólnotowości, jak również wielowymiarowej wolności, która łączy się z odpowiedzialnością. Istotnym atrybutem jest także rozumienie dobra w perspektywie transcendentnej, czyli takiej, w której jest ono dla nas ostateczne i które przekładamy na nasze działanie.
Na czym polega biorobotyzacja? Otóż, jest ona ograniczaniem tych atrybutów człowieka, zgodnie z ideą ontologii biznesu.
Ponieważ współcześnie ważne jest to, co aktualne, nowością stało się „dokrajanie” swojej osobowości do impulsów, które pochodzą z rynku. Występuje autocenzura, owe ograniczanie cech człowieka, które manifestuje się poprzez automatyczne wyłączanie „nieprawidłowych” planów życiowych, zainteresowań, stylów życia, a nawet pochodzenia społecznego i narodowego. Znane są przykłady Polaków, którzy wyjeżdżają do Ameryki Północnej i chcą być bardziej amerykańscy niż Amerykanie. Polski zespół Piersi śpiewa o tym w piosence „My już są Amerykany”…
Współczesny człowiek nie zadaje sobie pytania: „Kim ja chcę być?” i nie rozwija swoich zainteresowań, by się wewnętrznie wzbogacić, ale zastanawia się: „Kim muszę być, żeby się sprzedać na rynku?”.
Rynek determinuje atrakcyjność człowieka i sprawia, że musi się on stać swoim własnym menadżerem, aby być atrakcyjnym.
To cywilizacja, w której żyjemy, wymusza na nas efektywność i dostosowanie się do impulsów rynkowych. Oprócz rozwoju kariery zawodowej skupiamy się na odpowiednim kierowaniu swoich uczuć i emocji, po to, aby być postrzeganymi jako atrakcyjny zasób ludzki. Ponadto stale uczestniczymy w wyścigu szczurów i wszyscy są naszymi konkurentami. Na tym polega biorobotyzacja.
Moim zdaniem już od dawna dobieraliśmy zawód ze względu na jego atrakcyjność rynkową.
Zgadzam się, to nie jest proces nowy, lecz w tzw. długim okresie kapitalizmu od XV do XVIII wieku jego istota polegała na ciągłym zmniejszaniu się zakresu możliwości. Początkowo chłopi i rzemieślnicy mogli zaspokajać swoje potrzeby, przeżyć bez udziału rynku, aż w końcu, w sensie materialnym, wszystko zaczęło funkcjonować na zasadzie rynku.
Problemem współczesnego Globaczyka jest to, że coraz mniej sfer życia, celów i idei może funkcjonować poza korporacyjnym rynkiem. Niegdyś kapitalizm był systemem materialnym, dziś jest także duchowo-społecznym. To powoduje zagubienie jednostki i pragnienie ciągłego konkurowania, nie tylko z ludźmi z bliskiego otoczenia, ale również z całego globu.
Co o Globalczyku powiedziałby Guy Debord, autor „Społeczeństwa spektaklu”?
On już kilkadziesiąt lat temu wskazywał, że hipertrofia mediów, o których mówiono, że są przejawem pluralizmu wolności, naprawdę jest fasadowym określeniem. Za nimi kryją się określone oddziaływania i medialność, profesjonalnie zarządzana przez wielkie korporacje monopolizujące wielkie media. W Internecie pojawiły się próby tworzenia „alter mediów”, co wpływa pozytywnie na nasze możliwości przeciwstawienia się temu zjawisku, czego przykładem jest nasz wywiad.
Społeczeństwo spektaklu powoduje, że wszystkie formy istotne do tej pory zamieniają się w gry pozorów.
Dlatego mamy wybory, różnego rodzaju symulakry [wyobrażenia, imitacje – przyp. red.] idei, które nie zmieniają niczego jakościowo, mamy ciągłą zabawę – „sport, muzyka oraz gry, to my!”. Neil Postman mówił o zabawieniu się na śmierć.
Jednak tak naprawdę za tym spektaklem kryje się impuls dążenia do pieniędzy i walka o przetrwanie, której doświadcza Globalczyk. U ludzi, którzy muszą walczyć i ukrywać swoją naturę, pojawia się schizofrenia duchowa i żyją oni w stanie symulacji, ciągłych prób sprawiania na zewnątrz dobrego wrażenia i ulepszania swojego brandu poprzez różnego rodzaju błaznowanie. Politycy, dziennikarze… Obecnie zarówno profesorowie, uczniowie, a także kapłani zamiast zajmować się nauką, bardziej próbują zostać gwiazdami Internetu.
Czy Globalczyk żyje w napięciu czy w uśmiechu?
Następuje biorobotyzacja. Zgodnie z ideą realizmu kapitalistycznego Globalczyk dąży do uprzedmiotowienia i uczynienia siebie kapitałem.
Uśmiech jest w jego przypadku tylko instrumentem, iluzją, tak jak praca emocjonalna czy praca nad swoim ciałem. Natomiast prawdziwy ludzki uśmiech widnieje wtedy, gdy realizujemy atrybuty duchowości, odczuwamy harmonię, wspólnotowość, gdy nie tylko żyjemy dla siebie, ale żyjemy wśród innych i bez manipulacji możemy liczyć na ich pomoc. Cieszymy się dobrostanem społecznym, psychicznym i duchowym.
Co warto robić, żeby nie stać się Globalczykiem?
Kategorię Globalczyka wypracowałem na zasadzie doświadczeń społecznych, wynikających z obiektywnych, niezależnych od jednostek procesów ekonomicznych, idących za tym również procesów kulturowych, ideowych.
Niestety, zauważam, że zabezpieczeniem przed buntem Globalczyka jest psychologizacja problemu i sprowadzanie go do haseł typu: „Jesteś kowalem własnego losu”, „Zawsze można się zmienić”, „Czas na zmiany”. Takie slogany i manifestowanie w Internecie okrucieństwa systemu mają prowadzić do mitycznego wyzwolenia, ale tak się nie stanie. Trzeba zrozumieć, że nie wszystko zależy od nas.
Receptą na to, by Globalczyk przestał być dominującym typem, tworzonym przez obecną cywilizację, jest zmiana struktur społecznych, które alienują nas i są opresyjne. Potrzebny jest nam wielki reset.
Jednak nie ten stworzony przez klasę z Davos w formie idei promowanej przez Klausa Schwaba, która chce doprowadzić Globalczyka na jeszcze wyższe stadium rozwoju, lecz reset krytyczny, odrzucający dehumanizację i deracjonalizację. Musi obejmować wymiar indywidualny, czyli świadomość jednostkową, ale i systemowy, poprzez śmierć realizmu kapitalistycznego. Świat można zmieniać, co widać dziś na przykładzie kilku milionów manifestantów we Francji [protesty przeciwko ustawie podnoszącej wiek emerytalny w 2023 r. – przyp. red.] – tam Globalczyk nie zwyciężył.
Musimy wyjść z kategorii „pracobytu”, czyli zapracowywania się na śmierć, na rzecz realizacji wszelkich atrybutów człowieka. Indywidualność i praca muszą harmonizować ze wspólnotowością i innymi wartościami.
Odrzucenie realizmu kapitalistycznego to zniesienie idei „zysków ponad ludzi” i kultura, która uwzględni wspólnotę jako najlepsze lekarstwo na depresję. Jest ona właściwa Globalczykowi, a wynika z presji otoczenia głoszącej, że każdy może, z systemu ontologii biznesu. A kiedy nie można już móc i popadamy w depresję, system najchętniej zepchnąłby wszystko na jednostkę, chociaż na przykład to, że zamknięto biznesy w czasie pandemii, nie zależało od jednostki…
Wyzwaniem w procesie zniesienia Globalczyka jest wykorzystanie postępującego rozwoju technologicznego, sztucznej inteligencji, automatyzacji, robotyzacji do zniesienia homo economicusa.
Musimy wyjść z prehistorii, choć Edgar Morin mówił, że wciąż w niej żyjemy, a nasza walka o przetrwanie na wolnym rynku globalnym niczym się nie różni od pradawnej walki o ogień.
Ciągle trzeba walczyć, słabszy przegrywa, a cyniczny dystans podpowiada, że „life is brutal”… To nie koniec historii jest potrzebny, jak głosili liberałowie, ale początek historii wyzwalającej nas z konieczności ekonomicznych.
Bardzo dziękuję za rozmowę.