Felieton

Chodź z domem na plecach

Widok na Babią Górę
Widok na Babią Górę, fot. Rafał Górski

Rafał Górski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 78 / (26) 2021

„Boże! Ile tego gnoju ładujemy do większości naszego życia – domowa rutyna, głupia, bezużyteczna, degradująca praca zawodowa, trudna do wytrzymania arogancja wybranych władz, cwane oszustwa i obślizgłe reklamowanie się biznesmenów, wykańczające wojny, w których zabijamy takich, jak my zamiast naszych prawdziwych wrogów w stolicy, zgniłe, chore i obrzydliwe miasta, w których żyjemy, nieustająca, mała tyrania automatycznych zmywarek do naczyń, samochodów, odbiorników telewizyjnych i telefonów – Chryste! Jaką ilością bzdur i kompletnie bezużytecznego gówna opakowujemy się dzień po dniu. W tym samym czasie cierpliwie znosząc powolne podduszanie przez czysty biały kołnierzyk i bogatą, choć dyskretną garotę na czterech kołach.

Takie są moje myśli. Nie nazwalibyście ich myślami prawda? Takie są moje uczucia – mieszanina obrzydzenia i rozkoszy, kiedy odpływamy rzeką zostawiając za sobą to, czego z całego serca radośnie nienawidzimy. Oto, co pierwszy podmuch dzikości czyni z człowiekiem, który był zbyt długo przygwożdżony do miasta. Nic dziwnego, że władze tak starannie pokrywają wszystko, co dzikie asfaltem i betonowymi zbiornikami. Wiedzą, co robią. >Poruszamy się bezpiecznie! Jeździmy tylko zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Zapraszamy do wspólnej zabawy<”.

Tak pisał Edward Abbay w „Desert solitaire” w 1968 roku. Mając w pamięci jego słowa wybraliśmy się z Magdą, moją żoną, na tygodniową wędrówkę Głównym Szlakiem Beskidzkim. Wędrówkę z domem na plecach: namiotem, śpiworami, ubraniami, kuchnią itp. Tak, jak dawniej się chodziło. Dawniej, bo dziś prawie nikt już tak nie chodzi.

Bliżej Ziemi

Wędrowanie z domem w plecaku daje okazję do zastąpienia środowiska sztucznego, które stało się naszą codziennością, środowiskiem naturalnym. Pozwala zastąpić bezruch ruchem, światło ekranów światłem słonecznym, hałas mediów ciszą. Pozwala wylogować się do życia bez wyścigu szczurów. Pobyć w miejscach nieskażonych elektrosmogiem i smogiem.

W Beskidach
W Beskidach, fot. Rafał Górski

Wędrówka z domem na plecach dodaje też mocy, dzięki obcowaniu z czterema żywiołami: ziemią, powietrzem, ogniem i wodą. Kontakt z ziemią pod stopami w górach to inny kontakt niż ten w mieście, gdzie najczęściej od ziemi odgradza nas asfalt, beton lub kostka brukowa. Kontakt z wiatrem, podczas wędrówki na szlaku to zdecydowanie inny kontakt z powietrzem niż ten, którego doświadczamy w klimatyzowanych pomieszczeniach. Posiłek gotowany na ognisku daje inną energię i smak od gotowanego na kuchence elektrycznej. Kontakt z wodą, o którą na Głównym Szlaku Beskidzkim jest bardzo trudno, daje inne wrażenia od tych, które mamy po odkręceniu kurka z wodą w mieście.

Pan Los był dla nas łaskawy i sprawił, że maszerując z domem na plecach doświadczyliśmy blasków i cieni czterech pór roku: letniego słońca, jesiennego deszczu, zimowego gradu i wiosennego zapachu budzącej się dzikiej przyrody.

Wszystko to sprawiło, że tydzień na szlaku, odczuwaliśmy, znaczy się nasze ciała, umysły i dusze odczuwały, jak dwa tygodnie. Czyli urlop metafizycznie się nam wydłużył. 🙂

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Co wziąć na szlak?

Polecam mocno wysuszoną kiełbasę. Dzięki temu do plecaków nie musicie ładować lodówki. Dobrze sprawdziły nam się niskowęglanowe placki jajeczne, których Magda usmażyła ponad 30 przed wyjazdem. Temperatury były bliskie zera, więc byliśmy szczęśliwi, że wzięliśmy śpiwory puchowe. Odkryciem tego wyjazdu były koszulki z wełny merynosów. Zdecydowanie lepiej sprawdzają się niż tzw. nowoczesna odzież oddychająca z materiałów sztucznych. Jak macie wyzwanie z rozpalaniem ognisk, to proponuję, żebyście nie brali ze sobą butli turystycznej z palnikiem. Taka sytuacja wymusza rozpalanie ognisk. Z obuwia polecam buty górskie z wyściółką ze skóry i klasyczne sandały Source. Koniecznie weźcie coś do czytania. Świetnie sprawdza się filozofia. W tym roku w plecaku miejsce znalazł Roberto Esposito i jego „Pojęcia polityczne. Wspólnota, immunizacja, biopolityka”. Nie zapomnijcie o spakowaniu poczucia humoru. Przydaje się bardzo w sytuacjach trudnych, kiedy zmęczenie i cztery pory roku dają się we znaki. Generalnie, Magda trochę przesadziła z nadmiarem ubrań i przypraw, ale w końcu zamknęliśmy się w 20 kg na plecak jej i 25 kg na mój.

Czego nie polecam zabierać? Zdecydowanie zostawcie w domu telewizor, telefon i radio w jednym, czyli smartfon.

Na beskidzkim szlaku
fot. Rafał Górski

Komu w drogę, temu czas

„Nowy Wspaniały Świat” robi wszystko, żebyśmy na co dzień mieli możliwie słabe więzi z naszym środowiskiem naturalnym, o ile jeszcze pamiętamy, co tym naturalnym środowiskiem dla nas jest. W rezultacie kompletnie nie wychwytujemy sygnałów, o grożących nam niebezpieczeństwach, ze strony środowiska sztucznego. Im dalej jesteśmy oddaleni od dzikiej przyrody, tym bliżej jesteśmy nowego świata, który szykują nam chciwi i żądni władzy ludzie stojący za Schwabem, Muskiem czy Gatesem. Mamy lato, zachęcam wszystkich „przygwożdżonych do miasta” do ruszenia w dzicz, najlepiej pieszo i z domem na plecach. Do zobaczenia na szlaku.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 78 / (26) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: