Felieton

Światowy Dzień bez Telefonu Komórkowego

rys. Paweł Kuczyński

„Żyję we Włoszech, kraju, w którym gesty i zachowania ludzi zostały całkowicie przekształcone przez wszechobecne telefony komórkowe, urządzenia, do których zapałałem wielką nienawiścią i szczerą odrazą. Ich wpływ na stosunki międzyludzkie jest po prostu niszczycielski” – twierdzi Giorgio Agamben, filozof włoski, jeden z najwybitniejszych myślicieli XXI wieku.

15 lipca obchodzimy Światowy Dzień bez Telefonu Komórkowego. Warto w tym dniu wyłączyć smartfon i poddać refleksji wpływ tego urządzenia na swoje życie.

Temat jest ważny, bo niezależnie od tego czy żyjemy we Włoszech, czy w Polsce, telefon komórkowy zmienia zachowania i gesty. Moje, Twoje, nasze. Wystarczy uważnie rozejrzeć się dookoła, żeby się o tym przekonać.

Zaraza

Smartfony. Miliony smartfonów. Szał smartfonów. Soma (Huxley) naszych czasów ma ekran Full HD. Ludzie ze smartfonami w ręku są wszędzie, nawet w najbardziej oddalonych zakątkach świata, w jego najuboższych częściach. Żyjemy w epoce ekranów. Kolorowych, świecących ekranów. Kto powiedział, że to jest dla nas dobre? Kto nam to wmówił? Dobre? Te kieszonkowe telewizory skrzyżowane z komputerem, radiem i telefonem? Nie wytrzymuje to żadnej próby krytycznego myślenia, logicznego namysłu, elementarnego zastanowienia, najprymitywniejszego kryterium oceny. Kto nam narzucił te urządzenia, kazał wziąć je do ręki i realizować to kretyństwo bycia w kontakcie 24/7/365, nie będąc w prawdziwym kontakcie z nikim? Zaraza smartfonowa oblepia nasze życie. Niszczy stosunki międzyludzkie. Doprowadziła do karykatury więzi społecznych.

islands
rys. Paweł Kuczyński

Obsiadła swoim świecącym ekranem nasze ręce, usta i głowy. Napełniła promieniowaniem elektromagnetycznym ulice, domy i miejsca pracy osłabiając nasze układy odpornościowe, niszcząc oczy i mózgi. Zaległa we wnętrzach sypialni, kuchni i pokoi; wdarła się do lasów, na nadmorskie plaże, nad rzeki i jeziora; wspięła się na szczyty gór. Wszędzie ekrany, ekrany i ekrany. Kolorowe ekrany. I to ma być dla nas dobre? Jak mogliśmy zaakceptować bełkot przedstawicieli handlowych, operatorów telefonii komórkowych, specjalistów od marketingu i PRopagandy korporacji Samsung, Apple czy Xiaomi? Najgłupszy, najprymitywniejszy bełkot spryciarzy, robiących forsę na zbiorowej głupocie i lenistwie. Bo jeżeli to jest dobre i przydatne, jeżeli smartfony w swej milionowej masie są czymś poprawiającym komunikację między nami, jeżeli ludzie trzymający te pudełka i wykonujący z maniacką skrupulatnością te same gesty przewijania palcem po ekranie, jeżeli ten słowotok poprawia relacje między nami, to niech mnie coś rozniesie na tysiące kawałków! Nigdy jeszcze chyba w historii nie było tak zwyrodniałej manii, tak dzikiej mody, szaleństwa doprowadzającego do takich wyników ilościowych, tak wszechobejmującego i klinującego ludzkie czaszki. (*)

Rodzinny obiad
Rodzinny obiad, rys. Paweł Kuczyński

Ogłupianie

Dziś smartfon jest bronią(!) masowego ogłupiania, co potwierdzają liczne badania naukowe. Pisze o nich m.in. prof. Manfred Spitzer, renomowany psychiatra i neurobiolog, autor trzech bestsellerów, które ukazały się w Polsce: „Epidemia smartfonów”, „Cyfrowa demencja. W jaki sposób pozbawiamy rozumu siebie i swoje dzieci”„Cyberchoroby. Jak cyfrowe życie rujnuje nasze zdrowie”.

Telefon stacjonarny kiedyś nie dawał takich możliwości, jakie daje dziś smartfon. Telefon, telewizor, komputer i radio w jednym urządzeniu to marzenie dla specjalistów od marketingu i PR-u takich, jak Edward L. Bernays, autor klasycznej książki „Propaganda”, która do dziś nie straciła na aktualności. Bernays pisał w niej: „Istotną cechą społeczeństwa demokratycznego jest świadome i inteligentne sterowanie zachowaniami oraz opiniami tłumu. Ci, którzy manipulują tymi zachodzącymi w społeczeństwie procesami, tworzą niewidoczny rząd sprawujący rzeczywistą władzę nad krajem”.

Trudno sobie wyobrazić lepsze narzędzie do sterowania masami niż smartfon podłączony pod media antyspołecznościowe typu Facebook, Twitter czy Instagram. I przeglądarkę Google.

bron-masowego-oglupiania

Inwigilacja

Inny aspekt posiadania dziś telefonu komórkowego to praktycznie nieograniczona możliwość inwigilacji jego właściciela (właśnie, kto jest właścicielem?). „Czytając kolejne dokumenty NSO, przede wszystkim miałam ochotę na dobre pozbyć się swojego telefonu” – to słowa Nicole Perlroth, dziennikarki „New York Timesa”, autorki książki „Cyberbroń i wyścig zbrojeń”. NSO Group to firma założona przez absolwentów izraelskiej jednostki wywiadowczej Unit 8200.

Stworzyli oni narzędzie inwigilacji Pegasus, które umożliwia zmianę każdego smartfona w urządzenie szpiegujące oraz na ominięcie szyfrowania danych. Pozwala bezproblemowo przechwytywać Twoje rozmowy telefoniczne, wiadomości tekstowe, maile, kontakty, terminy w kalendarzu, dane GPS, rozmowy na Facebooku, WhatsAppie i Skypie. Pegasus może też pobierać dźwięk i obrazy z pokoju, w którym przebywasz, i wokół niego za pomocą mikrofonu oraz kamery wideo w telefonie. To „duch, który nie pozostawia po sobie żadnych śladów”.

Mitologiczny skrzydlaty koń przyleciał z Izraela również do Polski: „Pegasus to program, po który sięgają służby zwalczające przestępczość i korupcję w wielu krajach. Jego powstanie i używanie jest wynikiem zmiany technologicznej, rozwoju szyfrowanych komunikatorów, których za pomocą starych systemów monitorujących nie można odczytać” – tłumaczył w mediach Jarosław Kaczyński. „Źle by było, gdyby polskie służby nie miały tego typu narzędzia” – zauważa prezes PiS.

Ciekawe czy prezes czytał „Cyberbroń i wyścig zbrojeń”. Nicole Perlroth na 600 stronach pokazuje, w jaki sposób działa broń cybernetyczna i jak jest wykorzystywana do inwigilacji zwykłych obywateli, dziennikarzy i aktywistów patrzących władzy na ręce. Władzy biznesowej, wojskowej i politycznej.

Nie ćpaj

„W naszym domu ograniczamy dzieciom dostęp do nowoczesnej techniki” – tak mówił Steve Jobs w wywiadzie dla „New York Timesa” pod koniec roku 2010. Człowiek, który wciskał dzieciom na całym świecie swoje gadżety, własnym nie pozwalał nigdy korzystać z iPada.

Jak zauważa Adam Alter w książce „Uzależnienie 2.0. Dlaczego tak trudno się oprzeć nowym technologiom” twórcy nowoczesnych urządzeń do komunikacji trzymają się żelaznej zasady handlarzy narkotyków: „nigdy nie ćpaj własnego towaru”.

Operatorzy telefonii komórkowej robią wszystko, żeby uzależnić nas i naszych bliskich od swoich telefonów. Wspomniany prof. Manfred Spitzer podkreśla: „Przemysł, który umożliwia nam nowe cyfrowe życie, jest najbogatszym przemysłem na świecie. Dlatego to lobby ma środki na zadbanie o to, byśmy codziennie wszędzie słyszeli, widzieli i czytali, jak dobre… nie, jak megasuperzajefajne jest wszystko to, co się nam proponuje”.

narkoman
rys. Paweł Kuczyński

Na odwyku

Wychodzenie z fonoholizmu wymaga zerwania z życiem, o którym Lem pisał „Fajne, lekkie, łatwe życie z mordą w śmietanie”. Ponad rok temu odstawiłem smartfona po ośmiu latach ćpania. Okazją do zerwania z nałogiem było to, że wysiadły w nim definitywnie, kilka razy zmieniane, baterie. Pomógł też powolny proces zwiększania świadomości tego wszystkiego, o czym napisałem wyżej, i czego nie napisałem, np. o utajnionej funkcji Twojego smartfona.

Wyrzuciliśmy z Magdą, moją żoną, ruter wi-fi z domu. Podłączyliśmy telefon na kablu przez Internet. Z nostalgią wspominam stary telefon stacjonarny, który zlikwidowałem wiele lat temu. Głupota ludzka nie ma granic. Mądry Górski po szkodzie.

Dziś zmusza się mnie do posiadania telefonu komórkowego, np. jako prezes zarządu Instytutu Spraw Obywatelskich muszę podpisywać cześć dokumentów tylko przez profil zaufany, który wymaga ode mnie podania hasła, które otrzymam od systemu tylko SMS-em. Nie mam wyboru.

Co następnego zaoferuje mi system bez wyboru? Kartę płatniczą?

Kto jest winny

Trzeba przyznać, że zostaliśmy w Polsce (ja, ty, my), koncertowo ostrzyżeni jak owce przez korporacje typu Play, Orange, Plus i T-Mobile. Wmówiły one nam skutecznie, że łączność bezprzewodowa to postęp i nowoczesność. Budki z telefonami stacjonarnymi zniknęły z naszych ulic. Nie było to przedmiotem debaty publicznej. Tak, jak dziś nie rozmawia się o podłączaniu wszystkiego do Internetu i wi-fi. Bez wyobraźni i brania pod uwagę cyberataków na infrastrukturę krytyczną naszego państwa, która służy każdemu z nas. Mądry Polak po szkodzie czy Polak dalej niemądry, nawet po szkodzie?

Ale jest też inny punkt widzenia. Mówił mi o nim ostatnio mój znajomy, Paweł Wypychowski: „Chcesz oskarżać Play, Orange, T-Mobile i Plus. Ja już nie. To obywatelo-konsumenci ich »rozwijają« przez swoje »myślenie«, »kulturę« czy »politykę«. I nie mają ochoty na zmianę, no chyba, że »dobrą« – to jest więcej zarabiać, więcej dostawać w postaci datków, więcej rozrywki, mniej myślenia, mniej zrozumienia, a już najmniej odpowiedzialności za swoje decyzje, wybory czy zaniechania. No ale skoro walczyliśmy o tzw. demokrację (tyranię większości nad myślącą mniejszością), to niczego innego nie powinniśmy się spodziewać.

Jeżeli dzisiaj większość nie jest w stanie sobie wyobrazić (nie mówiąc o wdrożeniu) codziennego życia bez ciągłego użycia smartfona inaczej niż jako »śmiertelne« zagrożenie albo ciężki wyrok, czy trauma »odwyku«, to znaczy, że już kulturowo kupiła wizję nowego społeczeństwa globalnego Klausa Schwaba”.

Zaszczep się

Klaus Szwab w książce „Czwarta  rewolucja przemysłowa” wydanej w 2016 roku porusza temat „technologii wszczepialnych”. Informuje nas, że pierwszy wszczepialny telefon mobilny będzie dostępny komercyjnie do 2025 roku. Fantazja? Polecam zapoznać się z technologią firmy Walletmor, która już dziś oferuje implanty płatnicze wszczepiane pod skórę. Kto jest chętny do wszczepienia telefonu, ręka do góry.

Ja dziękuję, nie skorzystam. Zachęcam, natomiast do zaszczepienia się trzema dawkami wspomnianych wyżej książek prof. Spitzera. A jak ktoś koniecznie chce, to może też przyjąć czwartą dawkę: „Cyfrowy minimalizm. Jak zachować skupienie w hałaśliwym świecie”, której autorem jest Cal Newport.

Na zdrowie.

sharks
sharks rys. Paweł Kuczyński

(*) Inspirowałem się fragmentem książki „Niecierpliwość”, której autorem jest Jan Gerhard:

„Samochody. Tysiące samochodów. Szał samochodów. Opium naszego czasu ma zapach benzyny. Wszędzie kolorowe blachy, nikle, chromy. Żyjemy w epoce blach. Pędzących, rozszalałych blach. Kto powiedział, że to jest ładne? Kto nam to wmówił na litość boską? Ładne? Te dziwolągi pościnane, przypłaszczone, pofalowane, wydłużone, wybłyszczone mają być estetyczne? Nie mieście się to w głowie. Nie wytrzymuje żadnej próby krytycznego spojrzenia, logicznego namysłu, elementarnego zastanowienia, najprymitywniejszego kryterium oceny. Kto nam narzucił te monstra, kazał do nich wsiąść i wykonywać całe to bezbrzeżne kretyństwo pchania się naprzód. Zaraza samochodowa oblepia miasta. Zniszczyła perspektywę urbanistyczną. Doprowadziła do karykatury najlepsze pomysły architektów. Obsiadła swoim blaszanym liszajem katedry, pałace, zamki, budowle starożytności, przesłaniając ich fasady i portale. Napełniła rykiem ulice niszcząc nasze uszy i nerwy, trując płuca i brzuchy. Zaległa szosy, wnętrza małych miasteczek i wsi; wdarła się na łąki, do lasów, na plaże nadmorskie, nad rzeki i jeziora; wspięła się prawie na szczyty gór. Wszędzie blachy, blachy i blachy. I to ma być ładne? Jak mogliśmy dać sobie to wmówić? Jak mogliśmy zaakceptować gust kramarzy, agentów samochodowych, specjalistów od afiszów i reklam w gazetach? Jak mogliśmy zaakceptować gust kramarzy, agentów samochodowych, specjalistów od afiszów i reklam w gazetach? Najpodlejszy, najniższy gust tych sprytnych nieuków, prostaków, chamów robiących forsę na zbiorowej głupocie. Bo jeżeli to jest ładne i estetyczne, jeżeli samochody w swej milionowej masie są czymś pięknym, jeżeli ludzie siedzący w tych pudłach i wykonujący z maniacką skrupulatnością te same gesty obsługi mechanizmu, jeżeli te głowy mężczyzn, kobiet, starców, dzieci, ojców rodzin, matek, dziadków, babek, ciotek, wnuków, kuzynów, szwagrów, narzeczonych, teściowych obojga płci, te głowy wystające zza szyb o 1,5 metra nad ziemią i puszczone w ruch na czterech kołach, jeśli to wszystko jest piękne, to niech mnie coś rozniesie w tysiące kawałków! Nigdy jeszcze chyba w historii nie było tak zwyrodniałej manii, tak dzikiej mody, szaleństwa doprowadzającego do takich wyników ilościowych, tak wszechobejmującego i klinującego ludzkie czaszki”.

Fragment wykorzystywaliśmy w kampanii na rzecz ekologicznego transportu „Tiry na tory” w latach 90. Historia kołem się toczy…

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 132 / (28) 2022

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Górski prowokuje # Nowe technologie # Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: