Felieton

Wierny ogrodnik

wierny ogrodnik

Rafał Górski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 52 (2020)

„Praca nad „Wiernym ogrodnikiem” dotyka najbogatszego sektora przemysłowego na świecie, który nie tylko jest odpowiedzialny za tworzenie nowych leków na różne choroby, ale też sam choroby wywołuje. Nie mam najmniejszych wątpliwości, że koncerny farmaceutyczne używają ludzi, jakby byli królikami doświadczalnymi”.

Tak John le Carré, weteran powieści polityczno-szpiegowskich, opowiada o swojej książce „Wierny ogrodnik” (2001) w wywiadzie udzielonym „Gazecie Wyborczej” w 2012 roku. Le Carré w latach 1959-1964 był pracownikiem służby zagranicznej oraz współpracownikiem brytyjskiego wywiadu. Po zdemaskowaniu przed KGB przez podwójnego agenta brytyjskiego zajął się pisaniem. Zmarł 12 grudnia 2020 roku.

Zbiegi okoliczności

Śmierć Johna le Carré. Szczepionka na koronawirusa, której producentem jest amerykańska korporacja farmaceutyczna Pfizer z bogatą  przeszłością kryminalną. Premier Morawiecki w towarzystwie szefowej na Polskę „renomowanej” firmy. Zmasowana „walka z fake-newsami” podjęta przez „Science”, „Nature”, „Scientific American”, „Świat Nauki”, onet.pl, rp.pl. Sporo tych „zbiegów okoliczności” jak mawiała Tessa Quayle, jedna z głównych bohaterek „Wiernego ogrodnika”. Kobieta, która została zamordowana, bo „igrała ze zbiegami okoliczności” stając na linii fontu w walce z potężną korporacją farmaceutyczną. Jej zdaniem najbardziej zachłanne są „zbiegi okoliczności w białych kitlach”.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Zachęcony zbiegami okoliczności przeczytałem w Święta Bożego Narodzenia wspomnianą książkę, która, jak podkreśla autor, nie jest powieścią szpiegowską: 560 stron wciągającej lektury, której nie zastąpi obejrzenie filmu pod tym samym tytułem. Z jednej strony lektura porażająca, z drugiej obowiązkowa dla każdego, kto chce dzisiaj walczyć z redukowaniem naszych praw, wynikających wprost z jeszcze obowiązującej Konstytucji czy Karty Praw Człowieka.

Mówią prawdę

– Podaj najbardziej tajną, obłudną, zakłamaną bandę hipokrytów na wysokich stołkach w biznesie, a będę miał wątpliwą przyjemność ich rozpoznać.
– Zbrojenia – sugestia Justina nie była zbyt pomysłowa.
– Błąd. Farmaceutyki. Biją przemysł zbrojeniowy na głowę.

John le Carré zapewne wie, co pisze. Jego książki nie są wyłącznie fikcją literacką.

Każdą swoją powieść poprzedzał głębokimi badaniami, poszukiwaniami, studiami. „W losach moich bohaterów nie ma faktów historycznych. To nie reportaż. Jednak staram się pisać historie, które, mimo że wymyślone, mówią prawdę”. No cóż, samobójstwem jest pisać reportaż o kartelach farmaceutycznych w czasach, gdy „prawnicy rządzą wszechświatem”.

Kliniczne gusła

Tam, gdzie to możliwe, są fakty naukowe. John le Carré wplata w mistrzowski sposób w akcję „Wiernego ogrodnika” fragmenty książki „Próby kliniczne”, której autorem jest Stuart J. Pocock, profesor statystyki medycznej w London School of Hygiene and Tropical Medicine.

„Wśród studentów, a także wielu badaczy klinicznych, daje się zauważyć tendencje do traktowania literatury medycznej z szacunkiem, na który wcale nie zasługuje. Uważa się, że najważniejsze czasopisma, takie jak „Lancet” i „New England Jurnal of Medicine”, prezentują nowe fakty z dziedziny medycznej, które nie podlegają dyskusji. Taka naiwna wiara w „kliniczne gusła” wynika zapewne w dużej mierze z używanego przez wielu autorów dogmatycznego stylu, toteż niejasności przypisywane wszystkim projektem badawczym często nie są dostatecznie podkreślone…

A jeśli chodzi o rozmowy podczas spotkań naukowych i reklamę zamawianą przez firmy farmaceutyczne, to należy być jeszcze bardziej sceptycznym… tutaj okazja do stronniczego przedstawienia faktów jest najlepsza…

… zawsze istnieje ryzyko, że autora przekonano, aby mocnej podkreślił pozytywne wyniki badań, niż wskazywałyby na to fakty.

… Jeśli nawet przedstawią raport z negatywnych wyników badań, to znajdzie się on najprawdopodobniej w jakimś trudnym, specjalistycznym czasopiśmie, a nie w którymś z powszechnie dostępnych dzienników… w konsekwencji, negatywna weryfikacja wcześniejszych pozytywnych wyników nie jest udostępniona szerokiej publiczności.

… Wielu testom brakuje podstawowych zasad powtarzalności, żeby mogły zostać uznane za bezstronną ocenę terapeutyczną.

Od czasu do czasu, autorzy rozmyślnie poprawiają dane, żeby uzyskać pozytywny wynik…”

Koniec cytatu. Jedni uczeni w piśmie robią to zapewne dla Boga, inni dla tłustego bożka Zysku, a pozostali i dla Boga i dla tłustego bożka Zysku.

Farmaceutyczna dżungla

W swojej książce John le Carré potężną korporację farmaceutyczną nazywa KVH. Jej sposoby działania przypominają postępowanie Pfizera – największej korporacji farmaceutycznej świata. Pfizer w 2006 roku osiągnął sprzedaż na poziomie 48,4 mld dolarów, a zysk 19 mld. Polecam lekturę kryminalnej historii Pfizera na stronie Drugwatch.com.

Szczególnie warto przyjrzeć się przypadkowi 200 nigeryjskich dzieci, na których „renomowana firma” przeprowadziła w 1996 roku eksperyment z antybiotykiem Trovan przeciwko zapaleniu opon mózgowych.

„Zbiegi okoliczności w białych kitlach” podały dzieciom „lek” w fazie testów. Zmarło 11 dzieci, a dziesiątki zostało kalekami – straciły wzrok, słuch lub mowę. W 2007 roku rządy Nigerii i prowincji Kano złożyły skargi przeciw Pfizerowi. Łącznie domagały się 9 mld dolarów odszkodowania. W 2009 roku niespodziewanie oba procesy sądowe zakończono polubownie. Rząd Kano zadowolił się 78 mln dolarów, a warunki ugody z rządem Nigerii zostały utajnione. Co było powodem ugody? Odpowiedź przyszła w 2010 roku, kiedy to Wikileaks ujawnił dokumenty, z których wnika, że Pfizer zatrudnił detektywów do znajdowania haków na prokuratora zajmującego się sprawą odszkodowań za eksperymenty na dzieciach.

„W  miarę jak zagłębiałem się w farmaceutyczną dżunglę, uświadamiałem sobie coraz bardziej, że w porównaniu z rzeczywistością moja opowieść jest niewinna jak pocztówka z wakacji” – John le Carré w posłowiu do „Wiernego ogrodnika”.

Kampanie anihilacji

Co ludzie z korporacji farmaceutycznych, środowisk medycznych i rządów robią z działaczami społecznymi i wysoko wykwalifikowanymi lekarzami-naukowcami, którzy stawiają opór? Co robią z Tessami, Justinami, Emrichami ludźmi, którzy zagrażają miliardowym interesom handlowym, wykorzystywaniu pacjentów, jako króliki doświadczalne oraz chowaniu ofiar eksperymentalnych „leków” w bezimiennych grobach. No cóż, przeprowadzają kosztowne i wyrafinowane kampanie szkalowania i szykan, w których ludziom stawiającym opór przyprawia się łatkę „spiskowców”, „foliarzy”, „naiwnych”, „płaskoziemców”, „zaburzonych” i „paranoików”. Zwalniają ich z pracy i robią wszystko, żeby nowej nigdzie nie dostali. A przede wszystkim, dają do zrozumienia, że powinni się bać. Polecam kilka przykładów takich kampanii anihilacji ze wstępu do książki „Pandemia kłamstw”, który napisał Robert F. Kennedy, Jr.

„W wielu miejscach na świecie nie ma jeszcze świadomości, że przed korporacjami trzeba i można się bronić” – zauważa John le Carré. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, patrząc również na polską rzeczywistość. A swoją drogą w „Wiernym ogrodniku” odnajdujemy też tropy polskie związane z koncernami farmaceutycznymi. „W Polsce jest tak samo, tylko że taniej” – to o przekupywaniu urzędników i opiniotwórczych członków społeczności medycznej.

Już czas

Na koniec życzę dużo mocy wszystkim tym, którzy stanęli na linii frontu, bo nie chcą przejść przez życia z opuszczonymi oczami. I tym, którzy się wahają, czy podnieść oczy. „Już czas, żeby ludzie wykształceni mieli jaja i zaczęli głośno mówić prawdę, a nie siedzieli w sraczu, jak banda tchórzy” – mówi jedna z bohaterek „Wiernego ogrodnika”.

I uważajcie, proszę, na siebie, pamiętając, że „w cywilizowanym kraju nigdy nic nie wiadomo”.

A jak znacie „rzadkie ptaki: prawników, którzy wierzą w sprawiedliwość” to dajcie, proszę, znać. W Instytucie Spraw Obywatelskich chętnie skorzystamy z ich pomocy w walce ze „zbiegami okoliczności”.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 52 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Górski prowokuje # Polityka # Świat # Zdrowie

Być może zainteresują Cię również:

Dzikie jest piękne

Felieton / Rafał Górski: Dzikie jest piękne

Rafał Górski

Majówkę spędziłem w Białowieży, w sercu Puszczy Białowieskiej. Piękny, dziki las. Pięćsetletnie dęby. Świerk, który ma 52 metry wysokości. Jak w Starym Lesie, w trylogii J.R.R. Tolkiena. Niestety, po stronie polskiej tylko 16% (!) puszczy chroniona jest Parkiem Narodowym. Po stronie białoruskiej, 100%.