Felieton

Idź i nie marnuj już więcej

Śmieci
Obraz Hans Braxmeier z Pixabay

Piotr Wójcik

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 10 (2020)

Co roku na polskie śmietniki trafia 18 miliardów pełnych talerzy jedzenia. Nic dziwnego, skoro dwie trzecie z nas nie odróżnia formułki „najlepiej spożyć przed” od „należy spożyć do”.

Polskie śmietniki zapełnione są jedzeniem. Wyrzucanie pożywienia, często wciąż zdatnego do spożycia, to jeden z naszych sportów narodowych. Główną ideą stojącą za każdą imprezą domową w Polsce jest przykazanie, według którego nie może zabraknąć alkoholu i jedzenia. Żywność wyrzucamy też na co dzień, bo podczas weekendowych zakupów wielu z nas nie zastanawia się nad tym, czy będziemy w stanie w ogóle skonsumować to wszystko, co napakowaliśmy do koszyka. Oddanie jedzenia do schroniska dla bezdomnych niestety do głowy przychodzi już nam dużo rzadziej.

18 miliardów talerzy

Według raportu „Nie marnuj jedzenia 2019” żywność wyrzuca na śmietnik 42 procent Polek i Polaków. Zdecydowanie najczęściej wyrzucamy pieczywo, na dwóch kolejnych miejscach są wędliny i owoce. Główne przyczyny marnowania żywności to przeoczenie daty ważności, zepsucie oraz przygotowanie zbyt dużej ilości jedzenia. Nie są to więc specjalnie zaskakujące dane. Ciekawsze są jednak kolejne, obrazujące zachowania konsumpcyjne naszego społeczeństwa. 61 procent z nas chodzi na zakupy bez listy, 62 proc. robi zakupy „na zapas”, a prawie trzy czwarte Polek i Polaków dokonuje zakupów żywnościowych pod wpływem impulsu, „na spontanie”. Co gorsza, dwie trzecie pytanych nie wyczuwa różnicy między określeniami „najlepiej spożyć przed” i „należy spożyć do”. W takiej sytuacji nic dziwnego, że co roku na polskich śmietnikach kończy 18 miliardów pełnych talerzy jedzenia.

Skalę problemu pokazują także dane Unii Europejskiej.

W Polsce co roku marnujemy 247 kg żywności na osobę. Tylko w Estonii, na Cyprze, w Belgii i Holandii marnują jej więcej. Mieszkańcy Słowenii wyrzucają jedynie 72 kg produktów żywnościowych w przeliczeniu na obywatela rocznie, a Czesi zaledwie 81 kg.

Pod tym względem jesteśmy więc trzykrotnie bardziej rozrzutni od naszych południowych sąsiadów. Nieco gorzej u nas też z edukacją w tym zakresie. W całej UE różnicy między „najlepiej spożyć przed” i „należy spożyć do” nie wyczuwa nieco ponad połowa mieszkańców – wobec dwóch trzecich nad Wisłą.

Za marnowanie żywności w największym stopniu odpowiadają gospodarstwa domowe, czyli zwykli konsumenci. W całej UE wyrzucają oni 53 procent marnowanej co roku żywności. Za 19 procent odpowiada proces przetwarzania produktów spożywczych, a za 11 proc. produkcja pierwotna. W usługach gastronomicznych marnuje się 12 procent żywności, a handlowe sieci detaliczne odpowiadają już tylko za 5 procent.

Najwięcej w tym zakresie mają więc do zrobienia zwykli konsumenci, co nie znaczy, że pozostałe podmioty „zaangażowane” w obieg produktów spożywczych są zwolnione z odpowiedzialności.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Planuj i zamrażaj

Widząc skalę problemu, Komisja Europejska opublikowała wytyczne dla wszystkich podmiotów „uwikłanych” w proces marnowania żywności. Szczególnie ciekawe są właśnie fragmenty dotyczące dobrych praktyk konsumpcyjnych. Są one podzielone na cztery segmenty – zachowania w domu, podczas zakupów, podczas pracy lub szkole/na uczelni oraz podczas odwiedzin w restauracjach. Niektóre z nich są oczywiste. Na przykład planowanie porcji posiłków, by nie gotować zbyt dużo, dzięki czemu oszczędzimy jedzenie, czas i pieniądze. Ale znajduje się tam też kilka ciekawych uwag, nie zawsze pojawiających w dyskusjach o marnowaniu żywności. Przykładowo autorzy raportu namawiają, by wykorzystywać resztki jedzenia oraz nie do końca świeże składniki do tworzenia nowych potraw. Na przykład koktajli z warzyw czy owoców nie pierwszej świeżości. Inna rada jest dobrze znana amatorom przeróżnych diet odchudzających – warto podawać posiłki na małych talerzach i korzystać z niewielkich sztućców deserowych. Dzięki temu optycznie podany posiłek będzie wyglądał na większy niż w rzeczywistości, za to jego konsumpcja przebiegnie wolniej.

Należy też wystrzegać się chodzenia na zakupy „na głodzie”. Przed wyjściem do sklepu najlepiej się porządnie najeść, żeby produkty na półkach wydawały się nam mniej atrakcyjne. Podczas zakupów powinniśmy też łaskawszym okiem spoglądać na niedoskonałe owoce czy warzywa (np. małe lub obite) – często są przecenione, a jeśli my ich nie kupimy, to najpewniej skończą na śmietniku.

W restauracjach warto robić coś, co jest bardzo często wyśmiewane – mianowicie prosić o zapakowanie na wynos resztek, jeśli nie udało nam się zjeść wszystkiego. Jak widać nie jest to wcale „polaczkowe” czy „januszowe”, tylko postępowe i świadome. Natomiast w pracy należy zapisywać sobie, co włożyliśmy do zakładowej lodówki. A także dzielić się ze współpracownikami lub koleżankami i kolegami z uczelni dobrymi praktykami, które pozwalają mniej marnować. W tej sprawie warto nie trzymać języka za zębami.

System też się liczy

Autorzy raportu zwracają uwagę także na rolę organizacji społecznych oraz pojedynczych obywateli. Społeczeństwo obywatelskie powinno zaangażować się w krzewienie wiedzy i dobrych praktyk w zakresie postaw konsumpcyjnych oraz problemu marnowania jedzenia. Zacząć należy od odpowiedniej diagnozy problemu, który w każdym kraju jest inny – ma inną skalę, inne podłoże i lokalną specyfikę. Zrozumienie postaw konsumentów w poszczególnych krajach, a nawet wspólnotach lokalnych jest więc kluczowe na początek. Podczas przeprowadzania akcji społecznych, aktywiści oraz badacze problemu powinni też ściśle współpracować ze społecznościami lokalnymi, co pomoże im zdobyć ich zaufanie, przekonać ich do tego, że problem jest istotny, a samym autorom akcji da głębszą i bardziej „insajderską” wiedzę na temat lokalnej specyfiki.

Swoją rolę mają do odegrania także rządy krajów członkowskich. Przede wszystkim powinny stworzyć sprawne mechanizmy przekazywania żywności potrzebującym, dzięki bliskiej współpracy z  organizacjami pomocowymi oraz bankami żywności. W większości krajów, w Polsce zresztą też, istnieją struktury banków żywności oraz organizacji pomocowych, jednak wielu mieszkańców nie ma o nich zielonego pojęcia. Poza tym należy także stworzyć nie tylko stabilne mechanizmy finansowania banków żywności czy jadłodajni, by nie musiały one w większości czasu żebrać o pieniądze, ale także zapewnić skuteczny łańcuch dostaw do takich podmiotów. Łańcuchy powinny działać w taki sposób, by żywność dostarczana do beneficjentów pomocy była pełnowartościowa – muszą być stworzone chociażby odpowiednie warunki do przechowywania jedzenia.

Wyrzucasz, płacisz

W Polsce od marca 2020 roku obowiązują nowe przepisy dotyczące przeciwdziałania marnowaniu jedzenia. Nakładają one obowiązki na wielkopowierzchniowe sieci handlowe, które od tej pory nie mogą bezkarnie wyrzucać jedzenia. Jak na razie dotyczy to tylko sklepów o powierzchni powyżej 400 m. kw., jednak za dwa lata przepisy mają także objąć sklepy od 250 m. kw. wzwyż. Każdy sklep tego typu powinien mieć podpisaną umowę z lokalnymi organizacjami, które nieodpłatnie przekazują żywność potrzebującym, na co czas miały do połowy lutego. Od marca natomiast muszą płacić 10 groszy za każdy kilogram zmarnowanej żywności, a w razie niewywiązywania się z umowy z organizacją pomocową (lub w ogóle jej brakiem) mogą one dostać grzywnę od 500 do 10 tysięcy złotych.

Choć wysokość grzywien nie jest specjalnie wysoka z perspektywy wielkich placówek detalicznych, to mimo wszystko jest duża szansa, że banki żywności pobiją swoje rekordy. W 2018 roku odebrały one w sumie 67 tysięcy ton żywności, a z samych sklepów 10 tysięcy ton. Dzięki temu udało im się dotrzeć z pomocą do 1,6 miliona potrzebujących.

Jednak według najnowszych danych GUS, aż 2 miliony Polek i Polaków żyje poniżej progu skrajnego ubóstwa, a więc poniżej progu, który zapewnia biologiczne przetrwanie.

Poza tym sprzedaż detaliczna odpowiada jedynie za 5 procent zmarnowanej żywności w całej UE, więc mówimy o jednak marginalnym źródle problemu. Największym jest oczywiście marnowanie jedzenia w naszych domach. Jedzenia, które z powodzeniem może trafić do potrzebujących, o ile je tam dostarczymy. Banki żywności nie przyjmują jedzenia od osób prywatnych, jednak Caritasy, schroniska dla bezdomnych czy placówki PCK już tak. Zorientowanie się, gdzie jest najbliższy punkt tego typu, nie zajmie więcej niż wyniesienie śmieci.

Narodowy Instytut Wolności – logo Program Rozwoju Organizacji Obywatelskich – logo

Tekst przygotowany przez Instytut Spraw Obywatelskich w ramach projektu „Instytut Spraw Obywatelskich – myślimy, działamy, zmieniamy” sfinansowanego przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 10 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekonomia # Społeczeństwo i kultura Chcę wiedzieć

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Chcę wiedzieć

Być może zainteresują Cię również: