Felieton

Jak przygotować się do wyborów?

Zastanawiająca się kobieta
fot. Sophie Janotta z Pixabay

Wszyscy jesteśmy zapracowani, zalatani, zajęci załatwianiem spraw zawodowych i rodzinnych. Wielu Polaków bardziej interesuje decyzja w sprawie dalszych losów trenera reprezentacji narodowej w piłce nożnej, czy dalsza kariera tenisistki Igi Świątek, niż to, czy warto interesować się wyborami do parlamentu i udziałem w spotkaniach przedwyborczych. Uważam jednak, że warto iść na spotkania, bo to jest – jak udział w samych wyborach – wyrazem patriotyzmu, odpowiedzialności za przyszły los narodu i kraju. Jeśli więc każdy z nas chce, by rządzili nami mądrzy, dobrzy ludzie dbający nie o swój prywatny, ale o interes ogółu trzeba zainteresować się, na kogo przyjdzie nam głosować. I do tego trzeba się przygotować.

Zacząć należy od weryfikacji listy wyborczej w okręgu, w którym możemy głosować. Nic prostszego jak sprawdzenie, kto startuje w naszym okręgu choćby na stronie Państwowej Komisji Wyborczej.

Potem sprawa jest prosta – sprawdzamy po kolei kandydatów, sięgając do opinii w internecie, w tym  na stronach komitetów wyborczych kandydatów. I znów pomocny może być wykaz zamieszczany na stronie MamPrawoWiedziec.pl.

Znajdziemy tam m.in. informacje o planowanych spotkaniach kandydatów do parlamentu.

Wiedząc, że istota kampanii wyborczej opiera się na rywalizacji, ściganiu się na obietnice, przygotowując się do udziału w spotkaniu z kandydatem w pierwszej kolejności warto znów, korzystając z pomocy wujka Google’a, poczytać krytyczne i pochwalne opinie.

Jeśli przyjąć, że wspólnota narodowa polega na działaniu razem i wzajemnym wspieraniu się, to działając w mikroskali lepiej wybrać się na spotkanie w grupie dobrych znajomych, koleżanek i kolegów, wcześniej porównując zebrane informacje oraz opinie o kandydacie.

Drugi krok to przygotowanie szczegółowych pytań, ale po jednym dla każdej osoby. Dlaczego tak? Bo gdy sztab wyborczy kandydata – organizator spotkania – zorientuje się, że reprezentujemy jedno środowisko, to prowadzący spotkanie da całej grupie możliwość zadania jednego pytania. Dlatego nie należy w takim przypadku siadać na sali w tej koleżeńskiej grupie, ale pojedynczo rozproszyć się na całej widowni. I jeszcze jedna ważna uwaga – trzeba się uśmiechać i robić dobrą minę, bo do ponuraków z zaciętym wyrazem twarzy mikrofon rzadko kiedy łatwo trafia.

Już z telewizyjnych relacji ze spotkań z kandydatami można się zorientować, że wydarzenia te bardziej przypominają wiec partyjno-agitacyjny niż rozmowę z wyborcami. Zwykle czasu na zadawanie pytań jest mało i można zadać tylko jedno pytanie.

Jakie pytania zadawać?

Jakie zatem można i należy zadawać pytania, żeby nie narazić się na towarzyski ostracyzm, prześladowania ze strony przełożonych w pracy, czy choćby rodzinie?

Pytania muszą być ogólne i przede wszystkim dotyczyć zasług oraz osiągnięć w działalności społecznej, a także zawodowej. Wypada więc zapytać działacza samorządowego o to, co dla lokalnej społeczności udało się kandydatowi załatwić, doprowadzić do końca. Pytanie może dotyczyć inwestycji, podjętych z sukcesem inicjatyw społecznych, interwencji i udzielonej pomocy potrzebującym oraz tego, czym zamierza taka kandydatka lub kandydat zajmować się w Sejmie lub w Senacie.

Wyborczy koncert życzeń

Jak wcześniej wspomniałem, kampania wyborcza to nieustający koncert życzeń mający swe największe nasilenie tuż przed wyborami. Już usłyszeliśmy od partyjnych przywódców (liderów) oraz sztabów wyborczych o 35-godzinnym tygodniu pracy, 35. dniach urlopu, o 60 tys. kwoty wolnej od podatków, o 800+, o dalszych obniżkach cen prądu, o 13. i 14. emeryturze, wycieczkach dla dzieci po całym kraju, przyjaznych osiedlach, lepszym jedzeniu dla pacjentów w szpitalach i Bóg wie, o czym jeszcze.

Wobec powyższego na spotkaniach z liderami partyjnymi od razu warto zapytać o koszt takich operacji oraz o źródła finansowania. Czy pieniądze na te wszystkie przyjemności mają pochodzić z naszych środków, z naszych podatków, czy może z jakichkolwiek oszczędności budżetowych, jeśli tak, to z jakich? I pamiętajmy – pytania muszą być konkretne i krótkie. Pod żadnym pozorem nie mogą to być manifesty polityczne ani długie wypowiedzi pytających.

Sprawdzanie kandydatów

Gdybyśmy chcieli sprawdzić, czy kandydat twardo stąpa po ziemi i cokolwiek wie o życiu, warto pytać o ostatnio robione zakupy na bazarku albo w lokalnym sklepie, o ceny jednego jaja, kostki masła, bochenka chleba, ale także na przykład kilograma mięsa rosołowego, litra śmietany, kilograma moreli, czy śliwek. Albo czy wie, że tani chleb w hipermarketach jest na miejscu wypiekany z importowanego z krajów zachodnich głęboko mrożonego ciasta i co taki kandydat zamierza z tym fantem zrobić, jak znajdzie się w Sejmie? Czy zdoła powstrzymać ze swoją partią bankructwa małych, rodzinnych piekarń, masarń, sklepów osiedlowych? Posłowie i senatorowie ubiegający się o reelekcję powinni znać na wyrywki statystyki dotyczące plajty małych i średnich przedsiębiorstw w całym kraju. Więc zapytajmy, ile w tym roku upadło takich przedsiębiorstw. A upadło ich 110 tys. tylko w I półroczu 2023 roku.

Tu i ówdzie głoszone są hasła powrotu do handlu w niedziele, co by pozwoliło na zwiększenie dochodów dużych handlowych korporacji. Więc zapytajmy, czy partie, które reprezentują kandydaci, będą za wszelką cenę dążyć do wprowadzenia opodatkowania wedle wielkości obrotów, tak jak to robią od dziesiątków lat np. Amerykanie w swoim kraju, a nie na podstawie niskiego, polskiego CIT, w którym istnieje możliwość wrzucania do kosztów prowadzonej działalności gospodarczej praktycznie wszystkiego? Bo okazuje się, że w naszym kochanym kraju niemal wszystkie hipermarkety ponoszą straty, więc nie płacą podatków, a żywiąc miłość do Polaków, dokładają do swoich interesów, byle tylko zrobić nam wszystkim dobrze, choćby wypiekając tani chleb z głęboko mrożonego swojego ciasta.

Kandydatom reprezentującym obecnie rządzących można zadać pytanie, ile milionów ton węgla z Rosji wjechało do Polski w roku bieżącym. Ale to pytanie, żeby nie narazić się na szykany władzy lokalnej, można zadawać, gdy jest się anonimowym, np. na dużej sali i to w dużym mieście.

Dla osób ambitnych, chcących naprawdę w sposób bardzo świadomy oddawać głos, oprócz kwerendy w internecie, konieczne jest podjęcie próby dotarcia do kandydata i porozmawiania z nim w biurze poselskim, senatorskim w terenie, albo w siedzibie sztabu wyborczego.

To byłby wyraz pełnej dojrzałości obywatelskiej, a obecnie okoliczności powinny sprzyjać takim rozmowom, bo posłowie i senatorowie nie jeżdżą na sesje, są tylko u siebie, jeśli nie angażują się w kampanię wyborczą na szczeblu centralnym. I będzie to dobry sprawdzian stosunku kandydatów do wyborców w swoim okręgu.

Pytania na takich kameralnych spotkaniach mogą dotyczyć także uszczegółowienia ogłoszonych wcześniej punktów programowych każdej partii politycznej, na przykład: w sprawie wieku emerytalnego, dopuszczalności przerywania ciąży, dostępu mieszkań dla młodych, ubezpieczeń społecznych itp. Najlepiej pytać o to właśnie w biurze poselskim w małej miejscowości.

Warto osobno przygotować albo inaczej pogrupować, pytania stosownie do zainteresowań, wykształcenia i wykonywanego zawodu kandydatów.

Kalkulujmy na zimno!

Wybory będą miały charakter plebiscytowy i bardziej przeważać mogą emocje, niż zimna kalkulacja. To będzie można zauważyć w zachowaniach kandydatów. Głosowałbym na tych bardziej rozważnych, rozluźnionych w czasie spotkań niż strachliwych, czy też unikających szczerych, wyczerpujących odpowiedzi na zadawane pytania.

Prawdą jest również, że większe szanse podczas wyborów będą miały atrakcyjne blondynki i młodzi, szczupli kandydaci, niż osoby niemające takich cech. Nic więc dziwnego, że na listach spotkać można laureatki konkursów piękności, znanych sportowców, muzyków, aktorów.

Warto w tym momencie zachować zimną krew i wrócić do oceny osiągnięć zawodowych, społecznych, poselskich itp. kandydatek i kandydatów, pamiętając, że każdy głos się liczy i jest niemal na wagę złota.

Dla wyrobienia sobie opinii o kandydacie lub kandydatce, na których przyjdzie nam głosować, przydatne może być oglądanie transmisji i relacji ze spotkań przedwyborczych i w telewizji, i w internecie, a także śledzenie programów i audycji publicystycznych o tematyce politycznej różnych stacji. Tam można usłyszeć tematy dotyczące tak zwanej wielkiej polityki, a więc wojny na Ukrainie, stosunków między Rosją, Chinami i USA.

Trzeba też mieć na uwadze fakt, że punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia. Inaczej na programy partyjne – obietnice – patrzyć będą ludzie mało zarabiający (w Polsce w 2024 roku 27% pracujących będzie otrzymywało płacę minimalną), młodzi niemający perspektyw na zakup lub przydział mieszkania, a takich jest przygniatająca większość, inaczej bogaci emeryci, posiadacze lokat oraz mieszkań, a jeszcze inaczej rolnicy a także posiadacze małych i średnich przedsiębiorstw. I każdej z tych grup można przypisać program jednej lub dwóch, spośród kilkunastu partii oraz ugrupowań. Jest w czym wybierać.

O wszystkim zadecydują dwa tygodnie października. Zapewne emocje wezmą górę i żeby je ostudzić już teraz, choć jest już trochę późno, warto poświęcić nieco czasu na poznanie programów partyjnych, życiorysów oraz opinii o kandydatach, historii z lat minionych – dotrzymywania przyrzeczeń (realizacji programów) i warto wybrać się na spotkania przedwyborcze. Tam można poczuć atmosferę zmagań, poznać ciekawych ludzi, zawrzeć znajomości i czegoś się nauczyć. To wszystko może się potem w życiu przydać.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 195 / (39) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Społeczeństwo i kultura Obywatele decydują

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Obywatele decydują

Być może zainteresują Cię również: