Jak się przygotować do walnego zgromadzenia w spółdzielni mieszkaniowej?

Głosowanie
Obraz autorstwa wavebreakmedia_micro na Freepik

Oto jest pytanie! A odpowiedź na nie jest jedna – starannie i z głową. Co to oznacza?

To zależy przede wszystkim od wielkości spółdzielni. Jeśli jest mała, gdzie wszyscy się znają – najczęściej tak jest w małych miejscowościach – sprawa jest prosta, bo tam na ogół demokracja wewnątrzspółdzielcza powinna działać najlepiej. Ci, którzy zwykli bywać na walnych zgromadzeniach w takich maliznach, przebieg, procedurę znają jakby na pamięć, bo i wiadomo, kto na ogół zostanie wybrany na przewodniczącego prezydium walnego, i jaki będzie przebieg.

Inaczej rzecz się ma w patologicznych spółdzielniach, utworzonych na importowanych radzieckich wzorach kołchozowych, czyli molochach liczących od 20 do 35 tys. członków! Łatwo się domyśleć, że takie bywają w dużych miastach, takich jak Warszawa, Łódź, Wrocław, czy nieco mniejszych, jak Olsztyn.

Tak dużych spółdzielni nie ma w cywilizowanym, zachodnim świecie i nie było przed wojną. Warto wspomnieć w tym miejscu na przykład o Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, której statut można obejrzeć w gablocie Muzeum Rozwoju Spółdzielczości w Warszawie. I w tym statucie napisano wprost: spółdzielnia nie może liczyć więcej niż 500 członków. I ta liczba miała praktyczny wymiar, po pierwsze, żeby wszyscy członkowie mogli się poznać i żeby zmieścić się na walnym, czy to w sali kina, sali widowiskowej, czy w małym teatrze.

Czym jest walne zgromadzenie?

Ale zacznijmy od tego, że walne zgromadzenie członków jest najwyższym, najważniejszym organem władzy w spółdzielni, czyli czymś takim jak Sejm i Senat razem wzięte. Stanowią oni prawo, regulaminy, uchwalają plany, wybierają przedstawicieli, reprezentantów interesów, członków do rady nadzorczej.

W normalnych warunkach na walnych powinno się wszystko rozstrzygać, ale niestety, nadal żyjemy w nienormalnych czasach. I w związku z tym przygotowania do walnego zgromadzenia trzeba rozpocząć wiele miesięcy przed przewidywanym terminem jego zwołania. Są przy tym dwie drogi: rozmowa z doświadczonym, uczciwym społecznikiem, co to zęby zjadł na patrzeniu zarządowi spółdzielni na ręce lub samodzielne dochodzenie do prawdy i reguł rządzących przebiegiem zebrania.

Jak się przygotować do walnego

Nie da się ukryć, że przygotowania do walnego przypominają współczesne i widoczne na każdym kroku zmagania prekampanii politycznej przed wyborami do parlamentu. Ludzie dzielą się na zwolenników i przeciwników sprawujących władzę wykonawczą. Wobec powyższego, przygotowania trzeba zacząć od dotarcia do zwolenników swojej opcji.

W małej i średniej spółdzielni do 500 członków, sprawa jest prosta, bo wystarczy choćby przed domem lub w osiedlowym klubie pogadać z sąsiadami, przekonać do swoich racji, wytypować kandydatów do władz – prezydium walnego i rady nadzorczej, opracować „konkurencyjny” w stosunku do istniejącego plan inwestycyjny oraz społeczno-wychowawczy. Potem trzeba uzgodnić najlepszy dla większości swoich zwolenników termin zwołania walnego.

Jeśli w takiej małej lub średniej spółdzielni nie ma demokracji, to uzgodnienie rozwiązania korzystnego dla większości może być trudne. Wówczas trzeba zebrać podpisy co najmniej 10% wszystkich członków pod żądaniem zwołania walnego we wskazanym, innym niż zarząd planuje, terminie. Jeśli zarząd i rada nadzorcza będą się upierali przy swoim terminie, trzeba się pokusić o zebranie podpisów z żądaniem zwołania nadzwyczajnego walnego zgromadzenia. I w tym momencie rządzą prawa statutowe, regulaminy oraz ustawy, określające tryb postępowania w takich przypadkach.

I tu zaczynają się schody, bo trzeba zapoznać się ze wszystkimi obowiązującymi w tej materii przepisami. Na przykład inaczej było przed 7 września 2022 roku i inaczej jest po tym terminie.

7 września 2022 r. uchylone zostały przepisy art. 90 i 90a ustawy z marca 2020 r. o zmianie ustawy o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych oraz niektórych innych ustaw. Przepisy te umożliwiają przesunięcie zorganizowania walnych zgromadzeń w spółdzielniach na czas po odwołaniu stanu epidemii lub zagrożenia epidemicznego, jak również wydłużały kadencję rad nadzorczych.

Od dnia 7 września 2022 r. do zwoływania walnych zgromadzeń zastosowanie znajdą przepisy ustawy z dnia 15 grudnia o spółdzielniach mieszkaniowych. Ustawa ta przewiduje, że zarząd zwołuje walne zgromadzenie:

  • przynajmniej raz w roku w ciągu sześciu miesięcy po upływie roku obrachunkowego,
  • również na żądanie rady nadzorczej lub przynajmniej jednej dziesiątej, nie mniej jednak niż trzech członków, jeżeli uprawnienia tego nie zastrzeżono w statucie spółdzielni dla większej liczby członków.

Jeżeli w spółdzielni rok obrachunkowy pokrywa się z rokiem kalendarzowym, to spółdzielnia taka obowiązana była przeprowadzić stacjonarne, walne zgromadzenie do 30 czerwca 2023 r., tj. w ciągu sześciu miesięcy po upływie roku obrachunkowego.

W przypadku walnego zgromadzenia organizowanego na wniosek rady nadzorczej lub odpowiedniej liczby członków – według interpretacji przepisów przez Ministerstwo Rozwoju i Technologii, sprawujące pieczę nad tzw. mieszkaniówką – takie zebrania zwołuje się w takim terminie, aby mogły się one odbyć w ciągu czterech tygodni od dnia wniesienia żądania, które powinno być złożone pisemnie z podaniem celu jego zwołania. Jeżeli zarząd spółdzielni nie zwoła walnego zgromadzenia, to zwołuje je rada nadzorcza, związek rewizyjny, w którym spółdzielnia jest zrzeszona lub Krajowa Rada Spółdzielcza na koszt spółdzielni!

I co ważne – walne zgromadzenie na żądanie członków może być zwoływane w dowolnym terminie w ciągu roku. I trzeba, jeśli wymaga tego sytuacja, z tych uprawnień korzystać.

Najtrudniej jest przeprowadzać takie operacje w patologicznych spółdzielniach, gdzie w związku z dużą liczbą członków walne zgromadzenia przeprowadzane są jakby na raty, w różnych terminach osobno dla każdego dużego osiedla. Przy czym, co najsmutniejsze, formalnie nie istnieje coś takiego jak wymiana informacji, albo transmitowanie przebiegu takich walnych online w internecie lub w lokalnej telewizji. Ale i na to powinien znaleźć się sposób.

I znów trzeba zacząć od początku. Jeśli nie mamy możliwości skorzystania z podpowiedzi zaufanego społecznika, trzeba sięgnąć do co najmniej dwóch ustaw: Prawo spółdzielcze i Ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych. Drugi krok to szczegółowe zapoznanie się z zapisami statutu i regulaminów obrad, najczęściej zawierających powtórzenia zawarte w statucie.

Kolejny praktyczny krok powinien polegać na dotarciu do niepokornych, dociekliwych spółdzielców, którzy na podstawie z art. 4a ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych (usm) ośmielają się pytać członków zarządu, na przykład  o uzasadnienie podwyżek opłat za mieszkanie i tzw. media. Ludzie ci najczęściej spotykają się z aroganckimi odmowami członków zarządu, zwłaszcza, gdy kolejne pytania, na podstawie art. 8 usm, dotyczą wysokości wynagrodzenia zarządu, dostępu z prawem sfotografowania lub kserowania umów, faktur i rachunków za wykonane prace remontowo-budowlane itp.

Jak dotrzeć do ludzi

Wystarczy dotrzeć do członków komitetów blokowych, rad osiedli, czy budynków (ich nazwiska najczęściej wywieszane są na tablicach ogłoszeniowych na klatkach schodowych lub/i na osiedlu) i nieco podchwytliwie zapytać o największe zakały, wichrzycieli, rozrabiaczy na walnych zgromadzeniach, że niby chcemy uniknąć kontaktu z takimi. A nóż widelec owi blokowi, członkowie rad osiedla czy budynku, pełniący najczęściej rolę uszu prezesa lub kierownika osiedla, dadzą złapać się na lep i podadzą jak na tacy imiona i nazwiska zasłużonych społeczników. Inni mieszkańcy w patologicznych spółdzielniach raczej będą się bali prowokacji i nie podadzą takich danych osobowych.

Innym sposobem jest przesłuchanie wielogodzinnych nagrań z tych cząstkowych walnych, żeby „wyłowić” z dyskusji imiona i nazwiska zebraniowych „rozrabiaczy”. Przydadzą się do nawiązania kontaktów w tworzeniu ruchu i większości na rzecz zaprowadzenia reguł oraz zasad cywilizowanej demokracji wewnątrzspółdzielczej.

I w małych, i w patologicznie dużych spółdzielniach zarząd zwołujący zebranie zobowiązany jest do przygotowania przed walnym zgromadzeniem całej sterty dokumentów, począwszy od sprawozdań zarządu, rady nadzorczej, na sprawozdaniach finansowych, gospodarczych, z działalności klubów osiedlowych na tzw. listach polustracyjnych skończywszy. I wszystkie te dokumenty, po wywieszeniu ogłoszeń co najmniej na 14 dni przed datą walnego, powinny być dostępne na stronie internetowej i w postaci papierowych dokumentów w biurze spółdzielni.

Niestety większość właścicieli mieszkań – członków spółdzielni w starych zasobach – wykluczona jest cyfrowo, a jeśli właścicielami jest drugie pokolenie, to jest ono „zarobione” i nie ma czasu na ślęczenie nad papierami czy ekranem komputera. Pozostaje cierpliwość i wcześniejsze przygotowanie osób zainteresowanych wyręczeniem sąsiadów w poznaniu tajników sprawozdań.

Czy i jak można zmienić porządek obrad? 

Ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych w art. 8 ust. 11 daje członkom spółdzielni mieszkaniowych takie prawo.

Trzeba jednak propozycję zmian w porządku obrad zgłosić na piśmie i złożyć w biurze spółdzielni na co najmniej 15 dni przed wyznaczonym dniem walnego w małej i średniej spółdzielni. Podobnie rzecz ma się z molochami – tu projekt zmian trzeba zgłosić też na co najmniej 15 dni, ale przed wyznaczoną datą posiedzenia pierwszej części (pierwszego osiedla).

Na tym nie koniec. Żeby takie zmiany mogły być przyjęte przez walne (przegłosowane), trzeba znaleźć co najmniej 10 osób, które podpiszą się pod przygotowanymi zmianami, popierając je w porządku obrad.

Praktyczna rada jest taka – na wiele miesięcy przed przewidywanym terminem zwołania walnego trzeba mieszkańców spółdzielczych osiedli przekonać do siebie, w tym i do projektów uchwał. Gdy już będziemy mieli pewność, na podstawie składanych nam przez osoby nas popierające deklaracji, że jest nas dużo, że na walnym zyskamy większość, to jest szansa, że zmiany przegłosujemy i porządek będzie przyjęty według naszego pomysłu. Gdy tak się nie stanie, to jest raczej pewne, że sprzyjający zarządowi w pierwszym głosowanie proponowane przez nas zmiany odrzucą.

Jakby inną parą kaloszy jest zmiana w porządku obrad, polegająca na przestawieniu kolejności, na przykład na taką, żeby nie przeciągać zebrania, żeby np. głosowanie w sprawie absolutorium umieścić przed nudnie odczytywanymi lub wygłaszanymi sprawozdaniami, których zarząd wstawia bez liku. Teoretycznie można założyć taką możliwość, ale nie można wykluczyć w takim przypadku podważenia ważności takiego walnego. Powód może być podany jeden: ludzie nie powinni głosować nad czymś, co nie zostało przedstawione i poddane dyskusji. Można więc jedynie apelować i prosić, by te liczne sprawozdania były przedstawiane w krótkim czasie, na przykład 10 minut, bo przecież i na stronie internetowej spółdzielni, i w biurze spółdzielni wszystkie te dokumenty (sprawozdania, list polustracyjny i inne) były wyłożone na co najmniej 14 dni przed datą walnego, więc każdy mógł się z nimi zapoznać. Rzeczywistość, niestety, jest taka, że tylko nieliczni mają czas i ochotę „przekopać” się przez kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset stron dokumentów.

Można też spotkać się ze złą praktyką, polegającą na niedopuszczaniu przez zarząd i jego totumfackich – np. posiadaczy kupionych pełnomocnictw (ludzi-słupów prezesa zarządu) – do jakichkolwiek dyskusji, oceniania sprawozdań czy działań zarządu oraz rady nadzorczej. Sposób na to jest bardzo prosty – wystarczy, że zarząd w porządku obrad zamiast punktu „dyskusja” wstawi „pytania”.

Na złe praktyki zarządu, jeśli chodzi o treść uchwał, jest dopuszczany jeden sposób. Oto na podstawie ust. 12 ww. ustawy o spółdzielniach mieszkaniowych wszyscy członkowie mają prawo zgłaszania poprawek do projektów uchwał, ale uwaga: nie później niż na trzy dni przed posiedzeniem walnego zgromadzenia lub jego pierwszej części.

I znów pojawia się ten sam problem, żeby nasze poprawki zostały przyjęte, trzeba przekonać ludzi. W trakcie walnego jest to bardzo trudne do osiągnięcia, więc lepiej mieć przygotowany grunt na co najmniej dwa tygodnie przed walnym.

Materia jest, jak widać, dość złożona, ale w demokratycznie, uczciwie zarządzanej spółdzielni można wszystkie projekty uchwał, porządek obrad, a także termin zwołania walnego skonsultować ze wszystkimi członkami, a wówczas nie będą potrzebne i zmiany w uchwałach i w porządku. Ale to zdarza się bardzo rzadko, na pewno nie w dużych spółdzielniach.

Dla zrozumienia zapisów w dokumentach, żeby dobrze odczytać najważniejszy dokument – bilans przychodów i rozchodów, przydatna jest wiedza finansowo-księgowa. Potem wiedza techniczno-ekonomiczna, znajomość przepisów prawa spółdzielczego oraz cywilnego, a także zdolność czytania między wierszami. Jedno jest pewne, tak jak opinia członków rady nadzorczej, tak i protokół i list polustracyjny będą jeśli nie panegirykiem, to dokumentami pochwalnymi. Dlaczego tak się dzieje?

Najczęściej, choć nie jest to żelazną regułą, członkowie rady nadzorczej zabiegają o bycie członkiem rady niebezinteresownie. Liczą, a to na przydział dla członków swojej rodziny z odzysku po zmarłych bezpotomnie i bezspadkowo lub oddanych za frajer zadłużonych mieszkań o statusie lokatorskim, a to na przydział garażu, dodatkowej piwnicy (komórki), czy lokalu użytkowego. Inni zadowalają się sutą dietą w wysokości np. średniej krajowej i dodatkowych korzyści w postaci sutych przyjęć – poczęstunków na każdym posiedzeniu rady. Sprytni członkowie zarządu fundują też, niby na wniosek rady nadzorczej, wysokie diety członkom rad osiedli, czy komitetów domowych. Wszystko po to, żeby zyskać przychylność obdarowywanych.

Przygotowując się na wiele miesięcy przed walnym zgromadzeniem, organizując grupę dociekliwych i sprawiedliwych, warto powołać i zarejestrować albo przytulić się (przystąpić) do istniejących stowarzyszeń ratujących w nieszczęściach choćby po to, by korzystać z użyczenia bez jakichkolwiek opłat pomieszczeń (sal, pokoików) potrzebnych na zebrania i spotkania owych sprawiedliwych, i dociekliwych jak my, sąsiadów.

Formalnie rzecz biorąc zarząd (kierownik klubu) na osiedlu powinien udostępniać sale dla członków spółdzielni, ale można sobie łatwo wyobrazić, że jak przez swoich „szpiegów” dowiedzą się, albo podsłuchają o czym mowa na takich spotkaniach, odmówią udostępniania sal. Ratunkiem mogą okazać się w takich sytuacjach biblioteki, wspomniane stowarzyszenia i fundacje, które w wyniku otrzymywania dofinansowania z urzędu miejskiego czy gminnego mają obowiązek użyczania bezpłatnie pomieszczeń w ramach działalności na rzecz rozwoju demokracji lokalnej.

Są też i tacy społecznicy, którzy korzystają z dobrodziejstwa proboszczów i posiadanych przez parafie sal katechetycznych itp. Oczywiście młodzi ludzie są lepiej przygotowani, bo mogą korzystać z komunikatorów internetowych, typu ZOOM, Skype i innych, żeby bez konieczności ruszania się z domu lub nawet będąc w ruchu (w pociągu, autobusie) organizować spotkanie online  za pośrednictwem telefonów komórkowych.

Zarządy i rady nadzorcze

Trzeba mieć też świadomość, że do walnych zgromadzeń przygotowują się przede wszystkim członkowie zarządów i rad nadzorczych. Pierwszym ich działaniem jest kampania na wzór kampanii politycznych z użyciem lokalnych mediów, spółdzielczych gazetek oraz lokalnych  telewizji. Prezesi zarządów, i na ich polecenie wszyscy pracownicy spółdzielni, do zwolenników np. PO o swoich antagonistach mówią, że są zwolennikami PiS i odwrotnie, gdy w spółdzielni większość głosuje na PiS (w małych miejscowościach), to oczywiście prezes mówi o swoich krytykach, że są zwolennikami PO, czy SLD.

Dużym wsparciem dla legalizowania takich brutalnych kampanii są zespoły prawników, z którymi za pieniądze wszystkich członków zarządy podpisują umowy o pracę lub na świadczenie usług. Nie trzeba chyba wyjaśniać, iż rzeczeni prawnicy występują we wszelkich sporach (np. w sodach i prokuraturach) w obronie i w imieniu członków zarządów, co jest oczywistym rażącym naruszeniem etyki zawodowej (konflikt interesów), ale kto by się tym przejmował, wszak pecunia non olet. A poza tym za każdym razem na wokandzie wbrew elementarnej logice będzie napisane, że oto toczy się spór między spółdzielnią a przykładowo Janem Kowalskim. A to nie prawda, bo spółdzielnia, zgodnie z art. 1 Prawa spółdzielczego to zrzeszenie członków, więc nie może jeden z członków tego zrzeszenia występować w sądzie przeciwko sobie samemu. Występuje najczęściej przeciwko pracownikom spółdzielni – członkom zarządu, którzy podejrzewani są o to, iż dopuścili się popełnienia wykroczenia lub przestępstwa.

Łamanie etyki zawodu i zasad demokracji wewnątrzspółdzielczych są prawdziwą plagą w naszym kraju, ale wspomnieć trzeba o innej pladze, odciskającej wyraźne piętno na walnych zgromadzeniach. Są nią pełnomocnictwa udzielane oczywiście za pieniądze przez członków spółdzielni podstawionym przez prezesów osobom, a nawet handel tymi pełnomocnictwami!

Cel jest oczywisty – chodzi o głosowania na rzecz popierania interesów członków zarządów i wybierania wskazywanych przez prezesów kandydatów do rad nadzorczych. I jak na razie nie udało się ani posłom, ani senatorom usunąć tej patologicznej możliwości wpływania na wyniki głosowania i wyborów.

Podobnie rzecz ma się z nader licznym uczestnictwem w walnych zgromadzeniach pracowników spółdzielni i członków ich rodzin. W dużych, patologicznych spółdzielniach liczba tych osób może być, i bywa niekiedy na tyle znacząca, że w sposób zdecydowany wpływa na wyniki wyborów i głosowania. I tego nie da się przeskoczyć, dopóki ustawowo nie zostanie to uregulowane. A na to się nie zanosi, bo byłoby to ograniczenie praw członkowskich, praw obywatelskich oraz praw człowieka.

Wyobraźmy sobie jednak, że uda nam się zapoznać z przepisami, z dokumentami, zorganizować grupę. No cóż, konieczna jest praca u podstaw, praca organiczna polegająca na niesieniu kaganka oświaty o naszych prawach, oczekiwaniach i żądaniach. Pomocne są przy tym w pierwszej kolejności rozmowy bezpośrednie z sąsiadami, mieszkańcami, rozmowy uświadamiające, a ponadto ulotki i informacje wrzucane do skrzynek, czy spotkania międzysąsiedzkie.

Tak przygotowane stronnictwo musi być świadome celów do osiągnięcia, co przejawiać się powinno w pierwszym rzędzie w przejmowaniu kierownictwa prowadzenia obrad walnego zgromadzenia. W tym celu potrzebne jest uzyskanie większości w głosowaniu nad wyborem członków prezydium walnego i w dalszej kolejności w wyłanianiu kandydatów do rady nadzorczej. Podobnie jest z wyborami do rad osiedli w dużych, patologicznych spółdzielniach.

Jeśli uda się osiągnąć te etapy wstępne, ważne będzie przeciwstawienie się brudnym chwytom, stosowanym przez członków zarządów i ich totumfackich, polegającym na próbie przygotowania takiego porządku obrad, żeby ludzi zamęczyć niemalże do utraty poczucia świadomości.

Wystarczy, że zarząd ułoży porządek obrad, składający się z kilkudziesięciu, np. dwudziestu punktów, przewidujących długie odczytywanie sążnistych sprawozdań i zaplanuje walne na dzień roboczy, np. wtorek, gdy następnego dnia ludzie idą do pracy. Gwarantuję, że po dwóch, trzech godzinach duża część zebranych po prostu opuści salę obrad. I na tym bardzo zależy prezesowi, żeby zostali sami pracownicy i ich rodziny oraz totumfaccy zarządu, posiadacze pełnomocnictw.

Jeśli nie uda nam się uzyskać większości i wybrać prezydium spośród naszych kandydatów, trzeba na początku obrad zgłosić formalny wniosek o zmianę porządku obrad tak, żeby na początku obrad znalazły się punkty dotyczące głosowania w sprawie udzielenia bądź nieudzielenia absolutorium dla członków zarządu. I to jest w istocie najważniejszy punkt obrad!

Oto bowiem, jeśli przed walnym zgromadzeniem uda nam się przekonać sąsiadów do potrzeby zmiany zarządu, to głosowanie w sprawie absolutorium jest doskonałą okazją. Wraz z nieuzyskaniem w wyniku głosowania absolutorium należy zgłosić formalny wniosek o przegłosowanie uchwały o odwołanie z pełnienia funkcji w zarządzie. Nie należy przy tym dopuścić do wszczynania dyskusji nad tą wyjątkową uchwałą, której nie ma i nie mogło być w porządku obrad, bo to jedyny wyjątek. Dyskusja trwająca dłuższy czas może spowodować, że po 23.00 lub 24.00, gdy już zakończy się wspomniana dyskusja nad formalnym, dopuszczanym przez prawo wnioskiem o podjęciu uchwały o pozbawieniu prawa do pełnienia funkcji prezesa lub członka zarządu, ludzi ubędzie i pozostaną niemal sami totumfaccy, którzy taką uchwałę oczywiście odrzucą.

Jest jeszcze jeden brudny chwyt, stosowany niekiedy przez członków zarządu, chcących za wszelką cenę utrzymać się na „stołku”. Jest nim dokonywanie cudów nad urnami wyborczymi i liczeniem głosów w głosowaniach pisemnych właśnie nad absolutorium. Wystarczy wstawić do komisji, czyli zaproponować i przeprowadzić pomyślnie wybór do komisji mandatowo-skrutacyjnej „swojaków”, a ci, stosując „kupkową” metodę liczenia pisemnie oddanych głosów (każdy z członków komisji liczącej kartki z głosami liczy osobno swoją kupkę i nikt nie sprawdza rzetelności liczenia tych głosów. Później każdy podaje swoją liczbę policzonych głosów – przyp. red.), sprawią, że zawsze wygra ten, kto ma wygrać, czyli absolutorium będzie zawsze udzielone, a członkami rady nadzorczej staną się wytypowani oficjalnie lub potajemnie przez zarząd totumfaccy. Dlatego w tym newralgicznym punkcie – przy wyborze do komisji skrutacyjno-mandatowej – muszą się znaleźć nasi kandydaci, którzy nie dopuszczą do „kupkowego” sposobu liczenia głosów, ale dokładnego, przez wszystkich głos za głosem.

Jeśli nie uda się odwołać zarządu przez nieudzielenie absolutorium i przegłosowanie formalnej uchwały o odwołanie z funkcji, pozostaje ostatnia możliwość – odwołanie członków zarządu przez radę nadzorczą. Ale tu znów potrzebna jest praca u podstaw, zdobycie poparcia wśród mieszkańców i wybranie takiej rady, która zdolna będzie tego dokonać.

W tym roku udało się to w wielu mniejszych spółdzielniach. Wymieniono i całą radę nadzorczą i cały zarząd. Są to jednak, niestety, nieliczne wyjątki. Cóż zatem pozostaje? Orka na ugorze, ale niech żywi nie tracą nadziei. Osobnym tematem, który warto omówić, jest przygotowanie konkursu i wybór nowych członków profesjonalnego zarządu, a to temat rzeka.


Źródła:

Ustawa z dnia 15 grudnia 2000 r. o spółdzielniach mieszkaniowych

Ustawa z dnia 16 września 1982 r. Prawo spółdzielcze

Czy ktoś próbował przejąć władzę w konińskiej spółdzielni mieszkaniowej?... (handel pełnomocnictwami) [dostęp: 14.08.2023]

Ile zarabiają prezesi spółdzielni mieszkaniowych? Zobacz, jak to sprawdzić [dostęp: 14.08.2023]

https://www.fakt.pl/pieniadze/finanse/senator-lidia-staron-radzi-sprawdz-zarobki-prezesa-spoldzielni-mieszkaniowej/yppqvhh

Tak oszukują spółdzielnie [dostęp: 14.08.2023]

Beton utwardzony w spółdzielniach. Ustawodawca niewłaściwie zredagował przepisy [dostęp: 14.082023

Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego – logo

Zadanie „Wydawanie internetowego Tygodnika Spraw Obywatelskich” dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 189 / (33) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również:

Dom to praca

Lutowa edycja Kiermaszu Kobiecego

Dwie akcje charytatywne, warsztaty szycia i kiermasz rękodzieła – to wszystko czeka w Muzeum Włókiennictwa na wszystkich łodzian, chcących podzielić się sercem, w przedwalentynkową sobotę 11.02.2012 r. w godzinach od 11 do 17.