fbpx

Jak wyprowadzić kilkanaście tysięcy mieszkańców na protest?

Elżbieta Jaworowicz podczas protestu w Mielcu
Protest mieszkańców Mielca w 2018r. fot. Krzysztof Tańcula

Na prośbę Instytutu Spraw Obywatelskich podejmuję się spisania sposobu organizowania masowych protestów ekologicznych przeciwko firmie Kronospan, do jakich doszło w Mielcu w 2018 roku.

Zacznij od palącego problemu

Firma Kronospan to producent m.in. płyt wiórowych i drewnopochodnych, którego działania przyczyniły się do zatruwania środowiska w woj. podkarpackim.

Wyobraźmy sobie całodobowe ognisko służące do suszenia płyt wiórowych. Z filtrem cyklonowym o niskiej skuteczności, w strefie przemysłowej, gdzie pracują dziesiątki tysięcy ludzi, kilka kilometrów od miasta, a czasem nawet kilkaset metrów od niektórych domów.

Później pojawiają się kolejne „awarie”, np. pożary czy – powiedzmy – zmiany kierunku wiatru. Dawały one tzw. reason-to-believe – racjonalizowały emocjonalne argumenty, w tym złość mieszkańców, i uzasadniały jej kierunek. Pojawiły się też plany firmy dotyczące budowy na własnym terenie, jak się później okazało, także systemu filtrowania, ale i rozbudowy przez pozyskiwanie kolejnych terenów.

Załóż grupę na Facebooku

Grupa o nazwie „Blokada truciciela-Melnoxu. Czas najwyższy rozwiązać ten śmierdzący problem” zgromadziła blisko 15 tysięcy członków

(Melnox to stara nazwa firmy, pod którą ta funkcjonowała w latach 90-tych, obecnie – Kronospan). W grupie dominowały emocje, dzielono się kolejnymi zdjęciami słupów dymu, memami, doniesieniami o sytuacji, pomysłami na załatwienie sprawy.

Grupa była początkowo narzędziem do zebrania masy krytycznej mieszkańców oraz organizatorów (którzy stworzyli później grupę stricte planistyczną). Dzięki jej istnieniu zorganizowano też kilka niedzielnych osobistych spotkań.

Powołaj zespół

Grono najaktywniejszych postaci w zespole stanowiły głównie osoby, które mogły się podjąć dodatkowej pracy – weterynarz, architekt, grafik, menedżer, właściciel klubu fitness, kwiaciarni czy sklepu odzieżowego. W naszym przypadku były to osoby samozatrudnione, które nie musiały prosić zwierzchników o urlop i posiadały pewne kompetencje w zarządzaniu i doświadczenie w skutecznym doprowadzaniu spraw do końca. 

Odcedź emocje

Od samego początku dominowały emocje podkręcane kolejnymi zdjęciami działalności mieleckiej „fabryki chmur”. Nowa grupa nie kontynuowała działań poprzednich ekip – np. Sztabu Aeris (2015 rok) czy Stowarzyszenia Specjalna Strefa Ekologiczna (powstałego w 2012 roku) – zaczęła całkiem od nowa, spontanicznie, choć początkowo przyciągając dotychczas zaangażowanych w sprawę.
Nie czytano specjalnie głęboko o problemie, jego zawiłościach, decyzjach administracyjnych i opiniach ekspertów (np. o innych źródłach pyłów), ale skupiano na tym, że to korporacja nas truje i ma się wynieść. Potwierdzeniem tego jest fakt, że dokładną – spisaną listę postulatów – przygotowano dopiero na drugi, znacznie mniej liczebny marsz, pod Urząd Miasta, jak przyznali sami twórcy, na kilkanaście godzin wcześniej.

Widać to było też po kontaktach z politykami – organizatorzy niekiedy wręcz nie wiedzieli, z kim rozmawiają, a na protestach pozwalano politykom pojawiać się w pierwszych rzędach. Z perspektywy czasu można to uznać za efekt skupienia na bieżącym celu – zadaniu (marszu, blokadzie), bez zagłębiania się w kwestie mechanizmu toczonej zmiany. To frekwencja (społeczny dowód słuszności, presja) miała być siłą sprawczą, nie procedury.

Wypowiedzi, które wskazywałyby na szkodliwość niskiej emisji (palenia w domach węglem czy śmieciami) wręcz blokowano – wróg miał być jeden, co też sprawiło że wiele z osób dotychczas zajmujących się sprawą ostatecznie nie włączyło się w organizowanie marszów czy blokady.

W tym punkcie warto wspomnieć, że Mielec nie jest miastem z dużym kapitałem intelektualnym. Większość mieszkańców pracuje w przemyśle, a powiat stanowią tereny wiejskie i leśne. Zatem taki sposób działania okazał się odpowiedni.

Skup się na celu i dodaj szczyptę tajemniczości

Co ciekawe, organizatorzy występowali przez większość czasu anonimowo.

Sama grupa na FB – zamknięta, zajmowała się też poszukiwaniem „szpiegów” – pojawiały się obawy o wpływanie na dyskusje z wrogiej strony.

Nawet media musiały szukać kontaktów w sprawie wypowiedzi po marszu (sam otrzymywałem zapytania o kontakty jako autor artykułów i relacji wideo-live). Redakcje nie były oficjalnie zapraszane, a dość amatorsko liczono na organiczne zainteresowanie lub zapraszanie mediów „kto tylko może i ma kontakty”, aż dochodziło do wysyłania im całych segregatorów dokumentów. Ostatecznie na pierwszy-niedzielny marsz nie przyjechały ekipy mediów ogólnopolskich.

Budowało to wizerunek spisku możnej korporacji, pojawiały się sugestie powiązań z władzą, korupcji, którymi także ucinano pomysły co do wykorzystywania dróg administracyjnych. Marsz-protest i pokazanie siły przedstawiano jako jedyną opcję, i osiągnięto w tym sukces, co najmniej ten frekwencyjny.

Narodowy Instytut Wolności – logo Program Rozwoju Organizacji Obywatelskich – logo

Tekst przygotowany przez Instytut Spraw Obywatelskich w ramach projektu „Instytut Spraw Obywatelskich – łapiemy wiatr w żagle” sfinansowanego przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 85 / (33) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Zdrowie Obywatele KOntrolują

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Obywatele KOntrolują”

Być może zainteresują Cię również: