Felieton

Jakiej orientacji jest szczur i co to dla niego oznacza?

smartfon i mózg
fot. Gerd Altmann z Pixabay

Olaf Swolkień

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 59 / (7) 2021

„Wiele osób zajmujących się czynnościami zastępczymi powie, że osiągają znacznie więcej satysfakcji z owych czynności, niż z »przyziemnego« zaspokajania swoich potrzeb biologicznych, lecz dzieje się tak, ponieważ w naszym społeczeństwie wysiłek potrzebny do zaspokojenia potrzeb biologicznych został zredukowany do minimalnego poziomu” – Theodore Kaczyński.

Spory o to, czy Gates i Rothschildowie to socjaliści, lewacy, kapitaliści, postkomuna czy może liberałowie itp., itd. niemal zupełnie przestały mnie już interesować. Mam coraz mocniejsze wrażenie, że wdając się w nie, jesteśmy jak zwierzątka wodne, które dyskutują zażarcie nad kolorem wody w kałuży, podczas gdy ona szybko wysycha.

Kiedyś użyłbym tej metafory dla opisania kryzysu ekologicznego, ale dzisiaj jest to obraz, który moim zdaniem trafnie oddaje sytuację całej cywilizacji, a może i ludzkości.

Wczoraj wraz z grupą walecznych kobiet niosłem kaganek oświaty i starałem się przekazać najprostsze informacje bywalcom jednej z krakowskich galerii handlowych. Reakcje były dosyć żywe, no bo miejsce było pełne ludzi, którzy się nas raczej nie spodziewali.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Jakaś Pani na informację, że z powodu „covid” zmarło oficjalnie pięć i pół tysiąca osób, a ilość zgonów wywołanych „restrykcjami” to 75 tysięcy odpowiedziała, że nie rozumie, o co chodzi, ktoś wetchnął: O Boże, znowu koronasceptycy.

Pracownicy ochrony okazywali na ogół zrozumienie, mnie jednak najbardziej ciekawiły reakcje młodych ludzi, którym decyzją deklaratywnie patriotyczno-pobożnego rządu galerie zastępują teraz szkoły jako miejsce spotkań i socjalizacji. Większość z nich nawet idąc w grupach, trzymała w rękach smartfony, dostrzegali jednak nas i transparent, a wtedy na chwilę odrywali od nich wzrok, ale tylko na chwilę, a potem jakby z ulgą spuszczali głowy, by powrócić do ekranów.

Nie mówię tego z ironią ani pogardą. Sam ostatnio zauważyłem, że kiedy mam otwarty komputer, to wykonywanie innych prac przychodzi mi opornie i zamiast dobrze doprawić zupę czy kolację, wolę zrobić to byle jak, byle szybciej wrócić do fejsbuka, z kolei siedząc przy komputerze, spaliłem wiele garnków, bo przecież chciałem zasiąść przy nim tylko na chwilę, żeby jeszcze coś obejrzeć, zamiast marnować czas na pilnowanie garnka.

Zauważyłem także, że miewam ochotę przewijać do przodu filmy fabularne, gdy pojawiają się wolniejsze, mniej wciągające partie. A przecież pierwszy raz z komputerem miałem do czynienia w wieku lat bez mała 40, z fejsbukiem 50. Ci młodzi, których wczoraj obserwowałem, mają swoje ekraniki już od dziecka, zanim przeczytali te kilka tysięcy książek, które pozwalają wykształcić w mózgu pewne trwalsze czy liczniejsze połączenia. Systematycznie spadają ich osiągnięcia na WF, spada współczynnik inteligencji, obniża się odpowiedzialny za działanie prawej półkuli mózgu poziom testosteronu.

Na sobotniej demonstracji w Krakowie jedna z matek mówiła, że nauczycielka skarżyła się na to, że pierwszoklasiści po wypuszczeniu z trzymiesięcznego aresztu domowego i powrocie do szkół zachowują się inaczej, są leniwi, nie chcą aktywnie uczestniczyć w zajęciach, ponoć wielkie trudności sprawia im ranne wstawanie, ubieranie się i spacer do szkoły. Nie wspomniała, że chcieliby od razu zasiąść przed ekranami, ale mam wrażenie, że tak właśnie jest.

Minister Czarnek prawdopodobnie ma sporo racji, zapowiadając ukrócenie co niektórych absurdów, głównie na uczelniach, szkolących przecież przyszłych nauczycieli, ale obawiam się, że jego krucjata skonczy się fiaskiem, jeżeli nadal będzie lekceważyć fakt, że człowiek oprócz duszy ma także ciało i że jedno z drugim ma związek, a na oba wpływa nie tylko to, co ogląda, ale i jak ogląda, nie tylko to, co czyta, ale i jak czyta, to samo jest z innymi bodźcami jakie stale na nas oddziaływują.

Informacja o tym, że własny rząd mniej lub bardziej świadomie doprowadził w ubiegłym roku do śmierci 75 tysięcy własnych obywateli, o innych skutkach terroru nie wspominając, wywołała u generacji ekranowych dzieci tylko chwilowe zainteresowanie, po którym szybko wróciły do swego ulubionego zajęcia. Kiedyś na westernach, a ja wychowywałem się na takich filmach, oglądałem masakrowanie bizonów, które miało także na celu pozbawienie pożywienia Indian, bizony stały i patrzyły na swoich towarzyszy osuwających się na ziemię, ale ani nie atakowały strzelających, ani nawet nie uciekały, podobną bierność okazują zresztą na ogół atakowane przez drapieżniki zebry, a nawet afrykańskie bawoły, choć prawie każda ich w miarę solidarna akcja kończy się sukcesem.

Jednak mnie wczoraj przypomniał się pewien laboratoryjny szczurek, który nauczył się, a raczej jego nauczono, że naciskanie guzika powoduje podrażnienie elektrodą umieszczonego w mózgu ośrodka przyjemności, stale go więc naciskał, aż umarł z głodu, bo jedzenie wydawało mu się w porównaniu z tymi doznaniami niewarte zachodu.

Czy rozważania, że guzik jest z lewej lub z prawej strony klatki, czy płeć można zmieniać, czy też nie i jakie to ma znaczenie dla duszy, byłyby w stanie go uratować? Śmiem wątpić.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 59 / (7) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: