Książka

John Mearsheimer: Wielkie złudzenie

okładka książki John Mearsheimer Wielkie złudzenie
fot. Wydawnictwo Universitas
Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 124 / (20) 2022

Fascynująca książka jednego z najwybitniejszych badaczy stosunków międzynarodowych, autora Tragizmu polityki mocarstw, twórcy teorii realizmu ofensywnego. Profesor John J. Mearsheimer analizuje idealistyczne złudzenia dotyczące polityki międzynarodowej i leżące u ich źródeł błędy intelektualne. Wskazuje czynniki w rzeczywistości decydujące o postępowaniu państw. Formułuje surowe oskarżenie polityki amerykańskiej ostatniego trzydziestolecia, z jej wiarą w koniec historii oraz możliwość eksportu demokracji liberalnej na cały świat. Wielkie złudzenie to manifest realizmu politycznego i doniosłe wezwanie o powściągliwość, o uznanie ograniczeń narzucanych przez rzeczywistość.

Książkę dofinansowano ze środków Ministra Kultury Dziedzictwa Narodowego i Sportu pochodzących z Funduszu Promocji Kultury.

Wydawnictwu Universitas i Wydawnictwu Nowej Konfederacji dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji. Zachęcamy do lektury całej książki.

VI Liberalizm jako źródło kłopotów

Koszty ignorowania geopolityki

Pomijając trudności z udaną ingerencją w politykę wewnętrzną innych krajów, istnieje dodatkowy problem, który w większym stopniu wiąże się z realizmem niż z nacjonalizmem. Supermocarstwo realizujące strategię liberalnego hegemonizmu jest narażone na ryzyko, że inne państwa będą postępować zgodnie z wymogami Realpolitik, a to znacznie zwiększa prawdopodobieństwo błędnej kalkulacji, która może doprowadzić do kryzysu lub nawet wojny.

Na przykład państwo liberalne może żywić szczere przekonanie, że działa w dobrej wierze, a nawet szlachetnie, lecz inne państwo, działające zgodnie z zasadami realistycznymi, może postrzegać tę samą politykę jako zagrażającą jego interesom. Państwo liberalne prawdopodobnie tego nie zrozumie, ponieważ kieruje się swoim postępowaniu inną ideologią.

Sytuacja liberalnego supermocarstwa jest bardzo niebezpieczna ze względu na to, że większość państw na ogół kieruje się logiką równowagi sił. Liberalne supermocarstwa zazwyczaj również tak postępują, zwłaszcza wobec innych mocarstw. Od czasu do czasu mogą sobie jednak pozwolić na wybór strategii liberalnego hegemonizmu. Jeśli zapomną, że wciąż działają w świecie w dużej mierze realistycznym, mogą przysporzyć sobie i innym państwom wielu kłopotów. Za przykład może posłużyć obecny kryzys w Ukrainie. Zgodnie z panującym na Zachodzie przekonaniem problem ukraiński jest w dużej mierze wynikiem rosyjskiej agresji. Prezydent Władimir Putin — brzmi ta argumentacja — dąży do stworzenia Wielkiej Rosji na wzór byłego Związku Radzieckiego, co oznacza kontrolę nad rządami „bliskiej zagranicy” — krajów sąsiednich: Ukrainy, krajów bałtyckich i prawdopodobnie również innych krajów Europy Wschodniej. Przeprowadzony 2 lutego 2014 roku pucz przeciwko prezydentowi Ukrainy Wiktorowi Janukowyczowi dał Putinowi pretekst do aneksji Krymu i rozpoczęcia wojny na wschodzie Ukrainy.

Powyższy opis sytuacji jest fałszywy. Odpowiedzialność za ten kryzys ponoszą głównie Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy[53]. U źródeł problemu leży ekspansja NATO — podstawowy element szerszej strategii mającej na celu wyprowadzenie całej Europy Wschodniej, w tym Ukrainy, z orbity Rosji i zintegrowanie jej z Zachodem. Można by sądzić, że polityka ta wpisuje się w klasyczną strategię odstraszania, pomyślaną pod kątem powstrzymania potencjalnej agresji Rosji, ale tak nie jest” [54]. Strategia Zachodu opierała się przede wszystkim na zasadach liberalnych, a jej czołowi architekci stanowczo podkreślali, że Moskwa nie ma żadnych powodów do obaw [55]. Celem było włączenie Ukrainy do „wspólnoty bezpieczeństwa”, powstałej w zachodniej części Europy w czasie zimnej wojny i od jej zakończenia rozszerzającej się na wschód. Rosjanie nadal jednak korzystali z realistycznego podręcznika. Poważny kryzys, który z tego wyniknął, w wielu zachodnich przywódcach wzbudził niekłamane zaskoczenie.

Branie Ukrainy na cel

Strategia włączania Ukrainy do Zachodu składa się z trzech powiązanych ze sobą elementów: rozszerzenia NATO, ekspansji Unii Europejskiej oraz pomarańczowej rewolucji, której celem było krzewienie w Ukrainie demokracji i zachodnich wartości, z czym wiązała się nadzieja, że w Kijowie zaczną rządzić prozachodni przywódcy. Z perspektywy Moskwy najgroźniejszym aspektem tej strategii jest przesuwanie się NATO na wschód.

Kiedy zimna wojna wygasała, Związek Radziecki jasno dał do zrozumienia, że opowiada się za utrzymaniem wojsk amerykańskich w Europie i dalszym istnieniem NATO. Władze sowieckie rozumiały, że układ ten od zakończenia drugiej wojny światowej pacyfikował Niemcy oraz że nadal będzie pełnił taką funkcję po zjednoczeniu Republiki Federalnej Niemiec i Niemieckiej Republiki Demokratycznej, dzięki któremu państwo to stanie się jeszcze silniejsze. Moskwa stanowczo sprzeciwiała się jednak rozszerzeniu NATO. Rosjanie sądzili, że ich zachodni partnerzy rozumieją ich obawy i że Sojusz nie rozszerzy się w kierunku Związku Radzieckiego[56]. Administracja Clintona myślała jednak inaczej i w latach dziewięćdziesiątych zaczęła forsować rozszerzenie NATO.

Pierwsze rozszerzenie (1999) wprowadziło do Sojuszu Polskę, Węgry i Czechy. W drugiej transzy (2004) znalazły się Bułgaria, Rumunia, Słowacja, Słowenia i trzy kraje bałtyckie. Władze rosyjskie od początku nie szczędziły gorzkich słów. Na przykład podczas natowskich bombardowań Serbii w 1995 roku Borys Jelcyn powiedział: „To jest pierwsza oznaka tego, co może się stać, kiedy NATO podejdzie do granic Federacji Rosyjskiej. [ . . . ] Płomień wojny może wybuchnąć w całej Europie” [57]. Rosjanie byli jednak za słabi, aby udaremnić którąś z dwóch fal ekspansji. Co więcej, z wyjątkiem małych krajów bałtyckich, żaden z nowych członków NATO nie graniczył bezpośrednio z Rosją. Prawdziwe kłopoty zaczęły się na szczycie NATO w Bukareszcie w kwietniu 2008 roku, kiedy podano pod dyskusję członkostwo Ukrainy i Gruzji. Francja i Niemcy były temu przeciwne z obawy, że przyjęcie tych krajów nadmiernie zantagonizuje Rosję, lecz administracji Busha bardzo zależało na wprowadzeniu ich do NATO. W tej patowej sytuacji NATO nie zainicjowało procesu akcesji Ukrainy i Gruzji, ale deklaracja końcowa szczytu zawierała wiadomość, że „NATO z zadowoleniem przyjmuje euroatlantyckie aspiracje Ukrainy i Gruzji do członkostwa w NATO. Uzgodniliśmy dziś, że kraje te staną się członkami NATO” [58]. Reakcja Moskwy była natychmiastowa i gniewna. Wiceminister spraw zagranicznych Rosji ostrzegł, że „członkostwo Gruzji i Ukrainy w Sojuszu to ogromny błąd strategiczny, który miałby niezwykle poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa ogólnoeuropejskiego”. Putin utrzymywał, że przyjęcie tych dwóch państw stanowiłoby „bezpośrednie zagrożenie” dla Rosji. Jedna z rosyjskich gazet podała, że Putin, zwracając się bezpośrednio do Busha, „bardzo czytelnie zasugerował, że jeśli Ukraina zostanie przyjęta do NATO, to przestanie istnieć”[59]. Jeśli ktoś miał wątpliwości, jak bardzo zdeterminowana była Rosja, aby nie dopuścić Ukrainy i Gruzji do NATO, powinna je była rozwiać wojna rosyjsko-gruzińska z sierpnia 2008 roku. Gruziński prezydent Micheil Saakaszwili, któremu bardzo zależało na członkostwie swojego kraju w NATO, po bukareszteńskim szczycie podjął decyzję o ponownej aneksji dwóch separatystycznych regionów, Abchazji i Osetii Południowej, które łącznie stanowią około jednej piątej terytorium Gruzji. Członkostwo w NATO wymagało rozwiązania tych zaległych sporów terytorialnych, ale Putin nie zamierzał na to pozwolić. Wolał utrzymać Gruzję słabą i podzieloną, postanowił więc upokorzyć Saakaszwilego [60]. Po wybuchu walk z separatystami osetyjskimi Rosja zaatakowała Gruzję pod pretekstem „interwencji humanitarnej” i przejęła kontrolę nad Abchazją i Osetią Południową. Zachód w gruncie rzeczy nie zareagował, zostawiając Saakaszwilego bez wsparcia. Rosja przedstawiła swoje racje, ale NATO nie chciało zrezygnować z włączenia Ukrainy i Gruzji do sojuszu.

Integracja Ukrainy z Zachodem dotyczyła również Unii Europejskiej, która podobnie jak NATO od zakończenia zimnej wojny rozszerzała się na wschód. Austria, Finlandia i Szwecja przystąpiły do Unii Europejskiej w 1995 roku, a osiem krajów Europy Środkowej i Wschodniej (Czechy, Estonia, Węgry, Łotwa, Litwa, Polska, Słowacja i Słowenia) dołączyły w maju 2004 roku wraz z Cyprem i Maltą. Akcesja Bułgarii i Rumunii nastąpiła w 2007 roku. W maju 2009 roku, nieco ponad rok po ogłoszeniu przez NATO, że członkiem tego sojuszu stanie się Ukraina, Unia Europejska przedstawiła inicjatywę Partnerstwa Wschodniego, którą określiła jako „nowy, ambitny rozdział w stosunkach Unii Europejskiej ze wschodnimi sąsiadami”. Celem tej inicjatywy było wspieranie dobrobytu i stabilizacji w krajach Europy Wschodniej oraz propagowanie „daleko idącej integracji z gospodarką Unii Europejskiej”[61]. Jak można było przewidzieć, rosyjscy przywódcy postrzegali Partnerstwo Wschodnie jako wrogie interesom ich kraju. Minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow narzekał, że Unia Europejska próbuje stworzyć swoją „strefę wpływów” w Europie Wschodniej, i wspomniał o „szantażu”[62]. Moskwa postrzega ekspansję Unii Europejskiej jako konia trojańskiego rozszerzenia NATO [63]. Przywódcy Unii Europejskiej odrzucają te zarzuty i przekonują, że na Partnerstwie Wschodnim skorzysta również Rosja.

Ostatnim narzędziem służącym oderwaniu Ukrainy od Rosji były działania na rzecz pomarańczowej rewolucji. Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy z zaangażowaniem wspierają zmiany społeczne i polityczne w krajach, które wcześniej znajdowały się pod władaniem Związku Radzieckiego. Ich celem jest szerzenie zachodnich wartości i propagowanie demokracji liberalnej, co oznacza wspieranie prozachodnich osób i organizacji w tych krajach — działania te finansują zarówno instytucje państwowe, jak i organizacje pozarządowe” [64]. Inżynieria społeczna w Ukrainie budzi oczywiście obawy przywódców moskiewskich, nie tylko ze względu na skutki dla samej Ukrainy, ale także dlatego, że — ich zdaniem — kolejnym celem może stać się Rosja.

Rozszerzenie NATO, ekspansja Unii Europejskiej i propagowanie demokracji stanowią całościowy zestaw działań mających na celu zintegrowanie Ukrainy z Zachodem bez antagonizowania Rosji. Niechcący jednak uczyniły one z Moskwy wroga, co bezpośrednio doprowadziło do kryzysu ukraińskiego.

Bezpośrednie przyczyny

Kryzys rozpoczął się pod koniec listopada 2013 roku, kiedy prezydent Janukowycz odrzucił umowę gospodarczą z Unią Europejską, którą sam negocjował, i postanowił przyjąć rosyjską kontrofertę. Decyzja ta doprowadziła do antyrządowych protestów, które nasiliły się w ciągu kolejnych trzech miesięcy.

Dwudziestego drugiego stycznia 2014 roku zginęło dwóch protestujących, a w połowie lutego około stu kolejnych. Zachodni emisariusze, którzy pośpiesznie przylecieli do Kijowa, by zażegnać kryzys, 21 lutego zawarli porozumienie, które pozwoliłoby Janukowyczowi pozostać u władzy do czasu przeprowadzenia nowych wyborów gdzieś przed końcem roku. Protestujący zażądali jednak natychmiastowego opuszczenia przez niego urzędu, a on sam następnego dnia uciekł do Rosji [65].

Nowy rząd w Kijowie był na wskroś prozachodni i antyrosyjski. Z drugiej strony znalazły się w nim cztery osoby, które można zasadnie określić mianem neofaszystów. Co najważniejsze, rząd amerykański poparł ten zamach stanu, chociaż nie wiadomo, w jakim stopniu w nim uczestniczył. Victoria Nuland, asystentka sekretarza stanu do spraw europejskich i euroazjatyckich, oraz senator John McCain (republikanin z Arizony) brali udział w demonstracjach antyrządowych, a ambasador Stanów Zjednoczonych w Kijowie ogłosił po przewrocie, że był to „dzień, który przejdzie do historii [66]. Do mediów wyciekł zapis rozmowy telefonicznej, z którego wynikało, że Nuland opowiadała się za zmianą władzy i chciała, aby premierem w nowym rządzie został prozachodni Arsenij Jaceniuk — jej życzenie się spełniło. Trudno się dziwić, że Rosjanie ze wszystkich obozów politycznych uważają, że w obaleniu Janukowycza mieli swój udział zachodni prowokatorzy, a zwłaszcza Centralna Agencja Wywiadowcza.

Dla Putina był to sygnał do działania. Wkrótce po zamachu stanu z 22 lutego prezydent Rosji przystąpił do operacji odebrania Ukrainie Krymu i włączenia go do Rosji. Nie było to trudne, biorąc pod uwagę, że Rosja miała już tysiące żołnierzy w swojej bazie morskiej w krymskim porcie Sewastopol.

Siły te zostały uzupełnione o dodatkowe oddziały z Rosji, w większości wywodzących się z sił specjalnych. Krym był łatwym celem jako obszar w 60% zamieszkany przez etnicznych Rosjan, a większość ludności wolała, żeby ich kraj należał do Rosji.

Władimir Putin wywarł również ogromną presję na rząd w Kijowie, aby zniechęcić go do sprzymierzenia się z Zachodem przeciwko Moskwie. Dał jasno do zrozumienia, że prędzej zniszczy Ukrainę jako zdolne do funkcjonowania społeczeństwo, niż pozwoli na istnienie zachodniego przyczółka u progu Rosji. W tym celu wspierał rosyjskich separatystów we wschodniej Ukrainie, dostarczając im broń i tajne oddziały, skutkiem czego wschodnia część kraju pogrążyła się w wojnie domowej. Putin utrzymuje również znaczne siły lądowe na granicy Rosji z Ukrainą i grozi inwazją, jeśli Kijów stłumi rebelię w Donbasie. Podniósł cenę gazu, który Rosja sprzedaje Ukrainie, zażądał natychmiastowego wywiązania się z zaległych płatności, a w pewnym momencie posunął się do odcięcia dostaw gazu na Ukrainę. Podobnie jak w wypadku Gruzji, Putin gra z Ukrainą na ostro i dysponuje środkami, które mogą doprowadzić do trwałego przewrotu w tym kraju, jeśli nie porzuci on swoich planów przyłączenia się do Zachodu.

Liberalne klapki na oczach

Każdy, kto ma elementarne pojęcie o geopolityce, powinien był to przewidzieć. Zachód wkraczał na podwórko Rosji i zagrażał jej kluczowym interesom strategicznym.

Ukraina, ogromny płaski obszar, który po drodze do Rosji przebyły napoleońska Francja, cesarskie Niemcy i nazistowskie Niemcy, pełni funkcję niezwykle ważnego strategicznego przedpola. Żaden rosyjski przywódca nie zgodziłby się na przystąpienie Ukrainy do sojuszu wojskowego z udziałem byłego wroga. Żaden rosyjski przywódca nie siedziałby z założonymi rękami, gdyby Zachód brał udział w instaIowaniu w Kijowie rządu zdecydowanego dołączyć do tego sojuszu.

Waszyngtonowi stanowisko Moskwy może się nie podobać, ale powinien zrozumieć logikę, która się za nim kryje. Mocarstwa zawsze są wyczulone na zagrożenia w pobliżu swojego terytorium. Na przykład zgodnie z doktryną Monroego Stany Zjednoczone nie godzą się na to, aby odległe mocarstwa rozmieszczały swoje siły wojskowe na półkuli zachodniej, a tym bardziej na amerykańskich granicach. Wyobraźmy sobie, jak wielkie byłoby oburzenie w Waszyngtonie, gdyby Chiny zbudowały potężny sojusz i próbowały zainstalować w Kanadzie i Meksyku rządy, które chciałyby się do niego przyłączyć. Pomijając kwestię logiki, przywódcy rosyjscy wielokrotnie mówili swoim zachodnim kontrpartnerom, że nie zgodzą się na ekspansję NATO na Ukrainę i Gruzję ani na żadne działania zmierzające do nastawienia tych krajów przeciwko Rosji — przesłanie wojny rosyjsko-gruzińskiej z 2008 roku było jasne jak słońce.

Zachodni urzędnicy twierdzą, że bardzo się starali uśmierzyć rosyjskie obawy i że Moskwa powinna była zrozumieć, że NATO nie ma wrogich zamiarów wobec Rosji. Podkreślali, że celem ekspansji nie jest powstrzymywanie Rosji i że Sojusz nie rozmieścił na stałe sił wojskowych na terytorium żadnego z nowych państw członkowskich. W 2002 roku, w nadziei na zacieśnienie współpracy z Moskwą, utworzył nawet organ o nazwie Rada NATO-Rosja. Aby jeszcze bardziej uspokoić Rosję, Stany Zjednoczone ogłosiły w 2009 roku, że ich nowy system obrony przeciwrakietowej przynajmniej na początku będzie rozmieszczony na okrętach wojennych na wodach europejskich, a nie na terytorium Czech czy Polski. Žaden z tych zabiegów nie zadziałał; Rosja pozostała stanowczo przeciwna rozszerzeniu NATO, zwłaszcza na Ukrainę i Gruzję. W końcu o tym, co jest dla nich zagrożeniem, decydują sami Rosjanie, a nie Zachód. Wydarzenia na Ukrainie zaskoczyły zachodnie elity, ponieważ większość z ich przedstawicieli ma błędne wyobrażenia o polityce międzynarodowej. Uważają, że w XXI wieku realizm i geopolityka nie mają większego znaczenia i że „zintegrowaną i wolną Europę” można zbudować wyłącznie na zasadach liberalnych. Do zasad tych należą rządy prawa, współzależność gospodarcza i demokratyzacja. Stany Zjednoczone to dobry kandydat na kierownika budowy tego nowego świata, ponieważ są łagodnym hegemonem, który nie zagraża Rosji ani żadnemu innemu krajowi. Ten wielki plan przekształcenia Europy w gigantyczną wspólnotę bezpieczeństwa nie powiódł się właśnie przez Ukrainę, ale ziarna katastrofy zostały zasiane w połowie lat dziewięćdziesiątych, kiedy administracja Clintona zaczęła naciskać na rozszerzenie NATO [67]. Polityczni komentatorzy i decydenci polityczni przedstawiali różne argumenty za rozszerzeniem i przeciw rozszerzeniu, ale nigdy nie osiągnęli konsensusu. Większość wschodnioeuropejskich emigrantów w Stanach Zjednoczonych i ich krewnych zdecydowanie popierała rozszerzenie, ponieważ chcieli ochrony NATO dla krajów takich jak Polska i Węgry. Politykę tę popierało również kilku realistów, uznających, że nadal konieczne jest powstrzymywanie Rosji. Większość realistów sprzeciwiała się jednak rozszerzeniu, uważając, że upadające mocarstwo ze starzejącą się ludnością i gospodarką opartą na sprzedaży surowców nie musi być powstrzymywane, a mieli obawy, że rozszerzenie silnie zmotywuje Moskwę do destabilizujących działań. Legendarny amerykański dyplomata i myśliciel strategiczny George Kennan powiedział w wywiadzie z 1998 roku, krótko po tym, jak Senat zatwierdził pierwszą rundę rozszerzenia NATO: „Myślę, że Rosjanie będą reagowali coraz bardziej negatywnie i wpłynie to na ich politykę. Myślę, że jest to tragiczny błąd. Nie było po temu żadnych powodów. Nikt nikomu nie zagrażał”[68].

Większość liberałów, w tym wielu wpływowych członków administracji Clintona, opowiadała się za rozszerzeniem. Uważali, że koniec zimnej wojny zmienił oblicze polityki międzynarodowej, a w nowym, postnarodowym porządku nie obowiązuje już realistyczna logika, którą przez wieki kierowały się państwa. W tym nowym świecie Stany Zjednoczone były nie tylko „narodem niezastąpionym”, by zacytować sekretarz stanu Madeleine Albright, ale także siłą na rzecz dobra, która w sercu żadnego rozsądnego przywódcy nie powinna budzić strachu. W lutym 2004 roku dziennikarz Voice of America stwierdził: „Większość analityków jest zgodna, że rozszerzenie NATO i Unii Europejskiej nie powinno stanowić długofalowego zagrożenia dla interesów Rosji. Wskazują oni, że stabilni i bezpieczni sąsiedzi oznaczają większą stabilizację i dobrobyt w samej Rosji, a także pomogą przezwyciężyć dawne zimnowojenne obawy i zachęcić byłych sowieckich satelitów do utrzymywania z Rosją stosunków opartych na dobrej woli i współpracy”[69].

Pod koniec lat dziewięćdziesiątych bitwę o rozszerzenie NATO wygrali liberałowie z ekipy Clintona. Nie mieli zatem większych problemów z przekonaniem swoich europejskich sojuszników do poparcia rozszerzenia. Ze względu na sukces Unii Europejskiej w latach dziewięćdziesiątych zachodnioeuropejskie elity były jeszcze bardziej niż Amerykanie przywiązane do poglądu, że geopolityka nie ma już znaczenia i że liberalny porządek we wszystkich krajach przyczyni się do trwałego pokoju w Europie. Wspólnym celem Stanów Zjednoczonych i ich liberalnych sojuszników europejskich pod koniec XX wieku było krzewienie demokracji w krajach Europy Wschodniej, zwiększanie współzależności gospodarczej między nimi a Zachodem oraz włączanie ich do instytucji międzynarodowych. Na końcu drogi cały kontynent miał wyglądać jak Europa Zachodnia.

W pierwszej dekadzie XXI wieku liberałowie w tak dużym stopniu zdominowali debatę o europejskim bezpieczeństwie, że dalsza ekspansja NATO nie spotkała się na Zachodzie z żadnym sprzeciwem ze strony realistów czy kogokolwiek innego, nawet po oficjalnym ogłoszeniu przez Sojusz Północnoatlantycki polityki otwartych drzwi dla nowych członków [70]. Liberalny światopogląd zdominował myślenie administracji zarówno Busha, jak i Obamy. Na przykład w przemówieniu na temat kryzysu ukraińskiego z marca 2014 roku prezydent Obama wielokrotnie mówił o leżących u podstaw zachodniej polityki „ideałach”, dodając, że ideały te „często były zagrożone przez starszy, bardziej tradycyjny pogląd na potęgę w stosunkach międzynarodowych”. Perspektywę tę odzwierciedlała również reakcja sekretarza stanu Johna Kerryëgo na rosyjską aneksję Krymu: „Nie można w XXI wieku zachowywać się w sposób dziewiętnastowieczny, najeżdżając inny kraj pod wyssanym z palca pretekstem[71]

Podsumowując, Rosja i Zachód używają różnych podręczników. Putin i jego rodacy myśleli i działali jak realiści, podczas gdy przywódcy zachodni trzymali się podręcznikowych liberalnych koncepcji polityki międzynarodowej. W rezultacie Stany Zjednoczone i ich sojusznicy niechcący sprowokowali poważny kryzys, który nie wykazuje oznak zakończenia — w dużej mierze dlatego, że liberalne demokracje żywią ogromną niechęć do utrzymywania stosunków dyplomatycznych z państwami autorytarnymi.

Mearshmeier

John Mearsheimer, Wielkie złudzenie. Liberalne marzenia a rzeczywistość międzynarodowa, Wydawnictwo Universitas, Wydawnictwo Nowej Konfederacji, 2022


[53] Obszerniejsze omówienie tego przykładu w: John J. Mearsheimer, Why the Ukraine Crisis Is the Wesťs Fault, „Foreign Affairs” 2014, t. 93, nr 5 (wrzesień/ październik), s. 77—89; tenże, Moscow’s Choice, „Foreign Affairs” 2014, t. 93, nr 6 (listopad/grudzień), s. 175—178.

[54]

[55] G. John Ikenberry, After Victory: Institutions, Strategic Restraint, and the Rebuilding ofOrder after Major Wars, Princeton University Press, Princeton, NJ 2001, s. 235-239, 245—246, 270—273. Sześć miesięcy od początku kryzysu na Ukrainie prezydent Obama powiedział swoim estońskim słuchaczom, że „nasz sojusz, NATO, nie jest wymierzonej »przeciwko« żadnemu innemu narodowi. Jesteśmy sojuszem krajów demokratycznych zawiązany pod kątem naszej własnej zbiorowej obrony” (oficjalny zapis Uwagprezydenta do narodu Estonii, Nordea Concert Hall, Tallinn, Estonia, 3 września 2014, White House Washington, D.C.).

[56] Mary Elise Sarotte, A Broken Promise? What the West Really Told Moscow about NATO Expansion, „Foreign Affairs” 2014, t. 93, nr 5 (wrzesień/październik), s. 90-97; Joshua R.I. Shifrinson, Deal or No Deal? 'Ihe End of the Cołd War and the U.S. Offer to Limit NATO Expansion, „International Security” 2016, t. 40, nr 4 (wiosna), s. 7—44.

[57] Yeltsin Sees War 7hreat in NATO Enlargement, „Jamestown Foundation Monitor” 1995, t. 1, nr 91 (8 września). Zob. także: Roger Cohen, Yeltsin Opposes Expansion of NATO in Eastern Europe, „New York Times”, 2 października 1993; Steven Erlanger, In a New Attack against NATO, Yeltsin Talks ofa „Conflagration of War”, „New York Times”, 9 września 1995.

[58] Bucharest Summit Declaration Issued by the Heads ofStałe i Government Participating in the Meeting of the North Atlantic Council in Bucharest on April 3, 2008, http://www.summitbucharest.ro/en/doc-201.html.

[59] NATO Denies Georgia and Ukraine, BBC News, 3 kwietnia 2008; Adrian Blomfield, James Kirkup, Stay Away, Vladimir Putin Tells NATO, „Telegraph”, 5 kwietnia 2008; Ukraine: Running Out of Time, International Crisis Group, Europe Report, nr 231, 14 maja 2014.

[60] O wojnie Rosji z Gruzją zob. Ronald D. Asmus, A Little War That Shook the World: Georgia, Russia, and the Future of the West, Palgrave, New York 2009; Andrew A. Michta, NATO Enlargement Post—1989: Successful Adaptation or Decline?, „Contemporary European History” 2009, t. 18, nr 3 (sierpień), s. 363—376; Crisis in the Caucasus: Russia, Georgia and the West, red. Paul B. Rich, Routledge, New York 2012.

[61] The Eastern Partnership — an Ambitious New Chapter in the Relations with Iłs Eastern Neighbors, Komisja Europejska, komunikat prasowy, Bruksela 3 grudnia 2008, http://europa.eu/rapid/pressrelease-IP081858-en.htm?locale=FR%3E. Omówienie Europejskiej Polityki Sąsiedztwa Unii Europejskiej, która była przeznaczona dla Europy Wschodniej i poprzedzała Partnerstwo Wschodnie, w: Stefan Lehne, Time to Reset the European Neighborhood Policy, „Carnegie Europe”, 4 lutego 2014, http://carnegieeurope.eu/publications/?fa=54420.

[62] Valentina Pop, EU Expandinglts „Sphere ofInfluence”, Russia Says, „Euobserver”, 21 marca 2009.

[63] Umowa stowarzyszeniowa, do której podpisania Unia Europejska namawiała Ukrainę w 2013 roku, nie dotyczyła wyłącznie spraw gospodarczych. Miała również istotny wymiar strategiczny. Szczególnie wzywała wszystkie strony do działania na rzecz stopniowego zbliżenia w sprawach zagranicznych i bezpieczeństwa w celu coraz głębszego zaangażowania Ukrainy w europejski obszar bezpieczeństwa”. Zachęcano również do „pełnego i szybkiego wykorzystywania wszystkich kanałów dyplomatycznych i wojskowych między stronami, w tym odpowiednich kontaktów w krajach trzecich i w ramach Organizacji Narodów Zjednoczonych, OBWE [Organizacji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie] i innych forów międzynarodowych”. Nie sposób w tym nie dostrzec tylnych drzwi do członkostwa w NATO i żaden rozsądny rosyjski przywódca nie zinterpretowałby tej umowy inaczej. W celu uzyskania dodatkowych informacji należy zapoznać się z kopią umowy stowarzyszeniowej, którą ukraiński prezydent podpisał na raty 21 marca i 27 czerwca — zob. A Look at the EU Ukraine Association Agreement, „European Union External Action”, 27 kwietnia 2015, http://collections.internetmemory.org/haeu/content/20160313172652/http://eeas. europa.eu/top-stories/2012/140912-ukraine-en.htm. Powyższe cytaty pochodzą z tytułu 11, art. 4, 1 i tytułu 11, art. 5, 3b.

[64] Victoria Nuland, asystentka sekretarza stanu do spraw europejskich i euroazjatyckich, w grudniu 2013 roku oceniła, że od 1991 roku Stany Zjednoczone zainwestowały ponad 5 miliardów dolarów w pomoc dla Ukrainy w osiągnięciu „przyszłości, na którą zasługuje”. Victoria Nuland, Remarks at the U.S. – Ukraine Foundation Conference, Washington, D.C., 13 grudnia 2013, https://www.youtube. Kluczową organizacją przewodzącą tym wysiłkom jest National Endowment for Democracy (NED), prywatna fundacja non profit w znacznym stopniu finansowana przez rząd Stanów Zjednoczonych. Zob. Robert Parry, A Shadow US Foreign Policy, „Consortium News”, 27 lutego 2014; tenże, CIA’s Hidden Hand in „Democracy” Groups, „Consortium News”, 10 stycznia 2015. National Endowment for Democracy sfinansowało ponad sześćdziesiąt projektów mających na celu wspieranie społeczeństwa obywatelskiego na Ukrainie, które to projekty prezes Carl Gershman uważa za „największe osiągnięcie” swojej organizacji. Zob. C. Gershman, Former Soviet States Stand Up to Russia…; William Blum, US Policy toward Ukraine: Hypocrisy oflhis Magnitude Has to Be Respected, „Foreign Policy Journal”, 8 marca 2014. Projekt ukraiński NED zob. Ukraine 2014, National Endowment for Democracy, http://www.ned.org/region/centralandeasterneurope/ ukraine2014/. W lutym 2010 roku, po wygraniu przez Wiktora Janukowycza wyborów prezydenckich w Ukrainie, organizacja uznała go za przeciwnika ruchu rzecz demokracji i postanowiła wesprzeć opozycję wobec Janukowycza oraz wzmocnić ukraińskie instytucje demokratyczne.

[65] Szczegółowe omówienie wydarzeń, które doprowadziły do zamachu stanu z 22 lutego 2014 roku, w: Richard Sakwa, Frontline Ukraine: Crisis in the Borderlands, I. B. Tauris, London 2015, rozdz. 1—4. Zob. także: Rajan Menon, Eugene Rumer, Conflict in Ukraine: The Unwinding of the Post-CoId War Order, MIT Press, Cambridge, MA 2015, rozdz. 2.

[66] Geoffrey Pyatt (@USAmbGreece), Twitter, 22 lutego 2014, 2:31 s.m., https://mobile. twitter.com/GeoffTyatt/status/437308686810492929.

[67] Wstępna decyzja o rozszerzeniu NATO na Wschód — zob. Ronald D. Asmus, Opening NATO’s Door: How the Alliance Remade Itselffor a New Era, Columbia University Press, New York 2002; James M. Goldgeier, Not Whether but When: The U.S. Decision to Enlarge NATO, Brookings Institution Press, Washington, D.C. 1999.

[68] Za: Thomas L. Friedman, Foreign Affairs; Now a Wordfrom X, „New York Times”, 2 maja 1998.

[69] Moscow Looks with Concern at NATO, EUEnlargement-20040217, Voice ofAmerica English News, 26 października 2009.

[70] Liberałowie poświęcali tak mało uwagi rozszerzeniu NATO między innymi ze względu na swoje założenie, że sojusz nigdy nie będzie musiał honorować prezentowanych nowych gwarancji bezpieczeństwa, ponieważ natura „polityki międzynarodowej”, przynajmniej w Europie, uległa istotnej zmianie — wojnę wypalono w Europie gorącym żelazem. Warto zauważyć, że Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy nie uważają Ukrainy za obszar najważniejszych interesów strategicznych, o czym świadczy ich niechęć do jej wsparcia militarnego w obecnym kryzysie. Z perspektywy realistycznej wprowadzanie Ukrainy do NATO byłoby szczytem głupoty, skoro członkowie sojuszu nie mają zamiaru jej bronić. Liberałowie uważali jednak, że w świetle obrazu współczesnego świata nie ma potrzeby martwić się o obronę Ukrainy. Byli więc gotowi dać gwarancje bezpieczeństwa krajowi, którego koniec końców nie chcieli bronić.

[71] Full Transcript: President Obama Gives Speech Addressing Europe, Russia on March 26, „Washington Post”, 26 marca 2014; Face the Nation Transcripts March 2 2014: Kerry Hagel, CBS News, 2 marca 2014. Zob. także oficjalny zapis w: Remarks by the President at the New Economic School Graduation, Moskwa, 7 lipca 2009, White House Washington, D.C.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 124 / (20) 2022

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka

Być może zainteresują Cię również:

zaden z powyższcyh fot. Instytut Spraw Obywatelskich

Obywatele decydują
# Polityka

Petycja / Żaden z powyższych

Domagamy się wprowadzenia kratki „żaden z powyższych” na karcie wyborczej. Dlaczego? Po pierwsze, zwiększy to frekwencję. Na wybory pójdą także ci obywatele, którzy nie widzą na karcie wyborczej żadnego…