Książka

Józef Białek: Czas niewolników…

Czas niewolników_okładka
Czas niewolników_okładka
Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 37 (2020)

Kiedy przeciętny człowiek mający przeciętną pracę pragnie zdobyć własny kąt, aby ustabilizować się i założyć rodzinę, nie ma innego wyjścia, jak tylko wziąć bankowy kredyt hipoteczny na kilkadziesiąt lat. Tak dzieje się w Polsce i w innych krajach Zachodu. […] Czym się to różni od sytuacji niewolników żyjących w domu należącym do pana bądź feudalnych chłopów zgromadzonych w czworakach? Tylko zewnętrzną formą, mechanizm bowiem jest ten sam. 

Zachęcamy do lektury książki Czas niewolników. Jak świat stał się własnością kilku korporacji”. Wydawcy książki, Wydawnictwu Wektory, dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji.

V. WŁAŚCICIELE NIEWOLNIKÓW

[…] Po trzecie, korporacje inwestycyjne wpływają na firmy poprzez nieformalne spotkania i prywatną presję, co – jak pokazują przytoczone w artykule badania – jest wyjątkowo często stosowaną metodą. Należy też dodać, że nawet jeśli dana firma inwestycyjna nie posiada sama udziałów, to zarządza udziałami prywatnych inwestorów. Inwestorzy ci pozornie wydają się rozdrobnieni, ale jeśli swoje aktywa powierzyli w zarząd funduszowi w rodzaju Fidelity, to jasne jest, że fundusz ów będzie używał tych aktywów zgodnie z własnymi celami.

Ostatecznie dochodzi więc do tego, że owe pasywnie zarządzające fundusze inwestycyjne są bardzo aktywne, jeśli chodzi o sprawowanie władzy nad podmiotami, w których mają udziały. Korporacje inwestycyjne mają swoje interesy, które są zazwyczaj sprzeczne z interesami firm, których udziały skupują. Są jednak w stanie, dzięki wymienionym wyżej środkom, realizować te interesy, ostatecznie kształtując cały rynek finansowy i gospodarczy pod swoje dyktando.

Musimy jasno uświadomić sobie, z czym mamy tutaj do czynienia. Oto pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku rozpoczął się „długi marsz” przez instytucje finansowe, którego celem była monopolizacja i centralizacja władzy nad własnością, a więc w pewnym sensie przywrócenie stanu sprzed wieku, kiedy cały świat finansowy i gospodarczy kontrolowany był przez kilka instytucji bankowych.

Różnica polega na tym, że w dzisiejszym zglobalizowanym świecie nie wystarczy posiadać banki i pieniądze, ale należy mieć kontrolę nad właścicielami banków i tymi, którzy operują pieniędzmi. Ta zaś stała się możliwa wówczas, kiedy stworzono skuteczne, komputerowe narzędzia badania ryzyka inwestycyjnego umożliwiające długofalowe prognozy, a co za tym idzie, długofalowe inwestycje. Ruch na rynku powoli ustawał, płynność zanikała, raz kupione akcje nie były  już wypuszczane na rynek, ale konsolidowane i gromadzone przez instytucje, które w ciągu trzech dekad stały się nie tylko gigantami, ale również monopolistami. W ten sposób przeszliśmy od „analogowego” systemu, w którym dominowały banki, do systemu „cyfrowego”, w którym dominują korzystające z zaawansowanej technologii informatycznej korporacje inwestycyjne, podporządkowujące sobie zarówno sektor bankowy, jak i przemysłowy oraz handel. Używając porównania, można powiedzieć, że banki są organami ciała, natomiast owe korporacje tworzą system nerwowy i krwionośny, bez którego organy nie działają. Wystarczy mały zator, a podstawowe instytucje finansowe, serca systemu-banki centralne, doznają zawału.

Aby uświadomić sobie skalę problemu, spójrzmy tylko na pobieżny wykaz firm, które kontroluje Wielka Trójka, a więc BlackRock, Vanguard i State Street. W każdym wypadku są to giganci na danym rynku. Rynek informatyczny: Apple, Microsoft, Hewlett-Packard, Intel Corporation. Rynek dostawców energii: Exxon Mobil, General Electric, Royal Dutch Stell. Rynek transportu: General Motors, Boeing Corporation. Rynek kosmetyczny: Johnson & Johnson, Procter & Gamble. Rynek spożywczy: Nestlé, McDonald’s. Rynek mediów: Walt Disney, Time Warner, CBS, NBC Universal. I wreszcie rynek finansowy: Citigroup, JP Morgan Chase, Bank of America, a także instytucje międzynarodowe, takie jak Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Europejski  Bank Centralny.

czas niewolników rys 2

Biorąc pod uwagę, że wymienione firmy opanowały niemal cały rynek zachodni, a w wielu wypadkach również rynek globalny, musimy stwierdzić, że ten, kto kontroluje te firmy, kontroluje światowe finanse i światową gospodarkę, ten zaś, kto je kontroluje, de facto rządzi światem.

Oto więc nowi władcy nowego świata: BlackRock, Vanguard, State Street, a także Fidelity, korporacja równie znacząca i wpływowa. Dlatego też zamiast o Wielkiej Trójce będziemy odtąd mówić o Wielkiej Czwórce.

Informacje o firmach wchodzących w jej skład są starannie ukrywane i selekcjonowane, znane są nazwiska oficjalnych prezesów, ale prawdziwe kierownictwo ukrywa się głęboko w cieniu, które mając kontrolę nad gigantami informatycznymi i medialnymi, bardzo skutecznie zataja wszelkie informacje, zwłaszcza o powiązaniach rodzinnych i narodowych, równie skutecznie jak zwykła to czynić rodzina Rothschildów. Mimo to spróbujmy jednak zebrać te informacje, które są dostępne i wyglądają na wiarygodne.

BLACKROCK

Zgodnie z oficjalnymi informacjami, BlackRock jest „jest największą na świecie firmą oferującą rozwiązania w dziedzinie inwestycji, doradztwa i zarządzania ryzykiem. Firma dąży do zagwarantowania swoim klientom dużego wyboru rozwiązań inwestycyjnych, które służą jak najlepszemu pogodzeniu ryzyka z wykorzystywanymi możliwościami”.

Zgodnie z danymi z końca 2018 roku korporacja ta zarządza aktywami wartymi niemal 6 bilionów dolarów – dla porównania, roczny budżet Stanów Zjednoczonych to około 1,3 biliona, a więc BlackRock zarządza majątkiem ponad czterokrotnie większym niż globalny hegemon.

Firma posiada 70 biur w 30 krajach, a interesy robi z klientami z ponad 100 krajów. Wszystko to sprawia, że BlackRock jest największą niebankową instytucją finansową, której możliwości i zasięg działania jest dużo większy niż zwykłych banków. Instytucje takie czasem nazywa się „bankami cienia” [shadow bank]. BlackRock posiada większościowe udziały w najważniejszych korporacjach świata, takich jak Apple, Exxon Mobil, Microsoft, General Electric, Chevron, Nestlé, jest drugim co do wielkości akcjonariuszem w Google, a także posiada udziały (często większościowe) w niemal wszystkich spółkach notowanych na DAX, najważniejszym niemieckim indeksie akcji (ponad 5 procent w 80 procentach firm), oraz innych indeksach europejskich i azjatyckich. BlackRock świadczy ponadto usługi dla amerykańskich instytucji rządowych, takich jak Fannie Mae i Freddie Mac, dokonuje wykupu papierów wartościowych na zlecenie Rezerwy Federalnej, doradzała również rządom Irlandii i Grecji.

Oficjalna historia powstania BlackRock została skonstruowana wedle znanego wzorca: oto nikomu nieznany, młody i ambitny człowiek urzeczywistnia swoje nowatorski marzenia, w krótkim czasie przechodząc drogę od pucybuta do milionera. Trudno wierzyć w tę opowieść, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę cały kontekst historyczny i polityczny powstania tej korporacji, ale możemy ją przytoczyć jako punkt wyjścia rozważań.

Laurence (Larry) Fink, pełniący funkcję szefa BlackRock, urodził się w 1952 roku w Los Angeles w Kalifornii. Studiował nauki polityczne na Uniwersytecie Kalifornijskim, a następnie zarządzanie na tej samej uczelni, które ukończył w 1976 roku. W  tym samym roku podjął pracę na Wall Street w banku inwestycyjnym First Boston, gdzie z powodzeniem zajmował się handlem obligacjami, przynosząc firmie spore zyski. W latach osiemdziesiątych XX wieku Fink odniósł sukces, handlując instrumentami pochodnymi takimi jak CMO (obligacje hipoteczne), dzięki czemu awansował na członka zarządu banku. Jednak w drugiej połowie lat osiemdziesiątych spekulacje Finka naraziły bank na straty rzędu 100 milionów dolarów i firma pozbyła się go po cichu.

Niedługo później, w 1988 roku, Fink wraz z kilkoma osobami, między innymi Ralphem Schlossteinem, bankierem Lehman Brothers, pochodzącym z Izraela i wspomnianym już rzekomym twórcą Aladdina, Charlesem Hallacem, Robertem Kapito, Benem Golubem, Barbarą Novick – znajomymi z Boston First, a także Susan Wagner (wcześniej również zatrudnioną w Lehman Brothers), Hughem Fraterem i Keithem Andersonem, powołał do życia firmę, której celem miało być zarządzanie powierzonymi jej przez klientów pieniędzmi. Firma została nazwana BlackRock, a nazwa ta była  zbieżna z nazwą dziewiętnastowiecznego statku „Black Rock” służącego do przewozu niewolników. Według oficjalnych informacji, kapitał na uruchomienie firmy dostarczyła korporacja Blackstone, fundusz kapitałowy założony trzy lata wcześniej przez Petera Petersona i Stephena Schwarzmana z Lehman Brothers (fundusz znany między innymi z inwestowania w sieć hoteli „Hilton”). Wydaje się wszakże, że Blackstone był tylko „słupem”, transferującym pieniądze z innych źródeł, prawdopodobnie rządowych.

BlackRock obiecywał klientom skuteczne zarządzanie ich pieniędzmi, a więc powiększanie kapitału, od czego pobierał dla siebie spory procent. Sześć lat później, w 1994 roku, BlackRock zerwał umowę z Blackstone – czyli uwolnił się od zbędnego już teraz wsparcia – i rozpoczął samodzielne działanie, w niecały rok zarządzając już kwotą rzędu 20 miliardów dolarów, którą w ciągu dekady powiększył do 2 bilionów dolarów. 

Zgodnie z oficjalną wersją podstawą niewyobrażalnego sukcesu finansowego BlackRock był geniusz jego założyciela, a więc Finka, oraz stworzenie równie genialnego systemu komputerowego Aladdin, dzięki któremu możliwe było przewidywanie ryzyka inwestycyjnego w długim okresie, dzięki czemu firma odnosiła same sukcesy, a żadnych strat. Jak już wspomniałem, trudno uwierzyć, aby w 1988 roku bezrobotny Fink, izraelski imigrant i kilku byłych bankierów zdolni byli stworzyć od zera instytucję, która w ciągu dwóch dekad będzie zarządzać majątkiem wartym biliony dolarów.

Niewątpliwie podstawą sukcesu BlackRock jest gigantyczna sztuczna inteligencja oparta na tysiącach sprzężonych ze sobą komputerów, mająca dostęp do wszystkich danych finansowych z całego świata i nieustannie, w czasie rzeczywistym analizująca zachodzące operacje na wszelkich możliwych rynkach, oceniając ryzyko i szacując owocność inwestycji.

Dzięki temu systemowi finanse i gospodarka świata stają się przejrzyste, można powiedzieć, że Aladdin prowadzi stały nasłuch i podsłuch globalnej sieci finansowej i jeśli tylko gdzieś drgną skrzydełka motyla, system informuje o tym, sugerując najbardziej optymalne i przynoszące zyski działania.

Niemal nieograniczony dostęp do danych, możliwość ich analizy i tworzenia prognoz są więc podstawą sukcesu BlackRock, trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że sama korporacja, podobnie jak tworzący ją ludzie, są rodzajem przykrywki dla stworzonego gdzie indziej i przez kogo innego globalnego planu przejęcia własności przez monopolistyczne instytucje ukryte w cieniu oficjalnego i jawnego świata finansowego i gospodarczego. Taka wersja wydaje się tym bardziej prawdopodobna, że BlackRock nie działa w pojedynkę, ale współpracuje – a nie konkuruje – z kilkoma podobnymi do  siebie instytucjami, które wspólnie w zasadzie już teraz kontrolują świat zachodni, a dokładnie jego finanse i gospodarkę, a dzięki temu również politykę.

Ta kontrola doskonale widoczna jest w ścisłym ograniczaniu i selekcjonowaniu informacji. O ile o bankach, ich oszustwach i upadkach mówią wszyscy, korporacje inwestycyjne, faktyczni rozgrywający na światowym rynku finansowym, pozostają w cieniu i poza zainteresowaniem mediów, zarówno popularnych, jak i specjalistycznych. Z trudem można znaleźć jakiekolwiek ogólne informacje na ten temat, które nie pochodziłyby ze źródeł kontrolowanych przez same te korporacje (na przykład informacje o BlackRock podaje branżowe pismo „The Economist”, który jest kontrolowany przez tę właśnie firmę), brak też, poza kilkoma wyjątkami, solidnych naukowych analiz obecnej sytuacji finansowej, w której banki w zasadzie przestają się liczyć, odkąd sterują nimi z ukrycia silniejsi gracze. Wyjątkiem jest książka niemieckiej dziennikarki, Heike Butcher, zatytułowana BlackRock: Eine heimliche Weltmacht greift nach unserem Geld, opublikowana w 2015 roku.      

Książka powstała w czasie, kiedy o BlackRock zaczęło się mówić głośno, zwłaszcza w Niemczech, których władze zorientowały się, że własność w ich kraju powoli przejmuje amerykański gigant, który narzuca własne reguły gry. Pretekstem do uderzenia w BlackRock stały się przestępstwa podatkowe z lat 2007-2011, które zarzucono firmie – chodziło o uchylanie się od płacenia podatków, co przyniosło nie tylko niemieckim, lecz również podatnikom z całej Europy straty rzędu 55 miliardów euro. Firma  również oskarżona została o masowy wykup nieruchomości komunalnych w niemieckich miastach i podnoszenie czynszów, a zarazem o płatny lobbing w Bundestagu na rzecz wprowadzenia przepisów o zniesieniu górnej granicy czynszu. Niejasne okazały się także działania BlackRock w związku z firmą Amazon, w której jest głównym udziałowcem.

W listopadzie 2018 roku policja w Monachium przeszukała w związku z tym główną siedzibę BlackRock mieszczącą się w tym mieście. Śledztwo wciąż trwa, ale nie wiadomo, jak się skończy z powodu politycznych koneksji korporacji. Okazuje się bowiem, że od 2016 roku szefem rady nadzorczej niemieckiego oddziału BlackRock jest nie kto inny, jak Friedrich Merz, typowany na następcę Angeli Merkel, która ogłosiła rezygnację z funkcji szefowej CDU. Merz od 2002 roku był przewodniczącym chadeckiej frakcji CDU/CSU w Bundestagu, ale wskutek konfliktu z Merkel musiał ustąpić i od 2009 roku robił karierę w świecie finansów. Zasiadał między innymi w radzie nadzorczej  Commerzbanku, HSBC, firmy ubezpieczeniowej AXA oraz dewelopera IVG, a jednocześnie jako deputowany Bundestagu działał zgodnie z interesem wielkich korporacji, protestując przeciw wprowadzeniu płacy minimalnej, domagając się obniżenia świadczeń socjalnych i ograniczenia roli związków zawodowych.

W 2018 roku w Watykanie odbyło się tajne spotkanie zorganizowane przez watykańską dykasterię do spraw „zrównoważonego rozwoju” oraz amerykański uniwersytet Notre Dame. W spotkaniu wziął udział papież Franciszek oraz szefowie największych światowych korporacji i funduszy, a wśród nich, jako jeden z głównych gości, znalazł się Larry Fink, kolejny dziwny znajomy obecnego papieża, obok Paula Ehrlicha, promotora aborcji, zaproszonego rok wcześniej. Przy okazji wyszło na jaw, że BlackRock jest największym inwestorem we Włoszech i ma swoje interesy w Stolicy Apostolskiej, a kolejnym celem imperium Finka jest przejęcie funduszy emerytalnych w całej Europie, o czym pisał „Corriere Della Sera”. Po co światowa finansjera spotkała się z papieżem? Odpowiedź jest prosta: był to kolejny krok w przekształcaniu Kościoła katolickiego w instytucję sprzyjającą budowaniu Nowego Porządku Światowego, którego entuzjastą wydaje się obecny papież.

Obecnie na celowniku BlackRock są Chiny, po tym jak kraj ten w 2017 roku przyznał instytucjom finansowym większy dostęp do swoich rynków.

W kwietniu 2018 roku w swoim corocznym liście do akcjonariuszy korporacji Larry Fink napisał: „Jednym z najważniejszych priorytetów dla BlackRock, zarówno dziś, jak i w przyszłości, jest zwiększenie naszej obecności na szybko rozwijających się rynkach na całym świecie, szczególnie w Azji, a zwłaszcza w Chinach, które musimy dogłębnie spenetrować. Rodzą się tam nowe możliwości dzięki zmianom demograficznym, gospodarczym i regulacyjnym, takim jak wysokie stopy oszczędności i szybki wzrost aktywów finansowych gospodarstw domowych” („Financial Times”, 8 kwietnia 2018).

Wkroczenie BlackRock do Azji, a zwłaszcza do Chin, to kolejny wieki krok na drodze globalnego przejmowania własności przez monopolistyczne firmy, których prawdziwi właściciele i zarządcy wciąż ukryci są w cieniu.

GRUPA VANGUARD

BlackRock jest największą korporacją inwestycyjną na świecie, ale najbardziej tajemniczą jest Vanguard. Słowo „vanguard” można przetłumaczyć jako „awangarda” i pod wieloma względami rzeczywiście korporacja ta znajduje się w awangardzie postępu, jeśli chodzi o mechanizmy działania i cele. Siedziba tej zatrudniającej ponad 16 tysięcy osób firmy znajduje się w miasteczku Malvern w stanie Pensylwania, skąd firma zarządza aktywami o wartości ponad 5 bilionów dolarów, co stawia ją na drugim miejscu na świecie, jeśli chodzi o kontrolowany majątek. Zgodnie z oficjalną notą, Vanguard jest „największym dostawcą funduszy inwestycyjnych i drugim co do wielkości dostawcą funduszy giełdowych w świecie po BlackRock. Oprócz funduszy inwestycyjnych i ETF (Exchange Trade Fund) Vanguard oferuje usługi brokerskie, renty zmienne i stałe, usługi kont edukacyjnych, planowanie finansowe, zarządzanie aktywami i usługi powiernicze”.

Przyjrzyjmy się oficjalnej historii korporacji Vanguard. Jej twórcą był John C. Bogle, urodzony w 1929 roku w Montclair w stanie New Jersey. Jako wybitnie uzdolniony matematycznie uczył się, dzięki stypendium, w Blair Academy, a następie ukończył ekonomię i zarządzanie na Uniwersytecie w Princeton, gdzie w 1951 roku zdobył licencjat. W tym samym roku zaczął pracę w Welligton Fund, pierwszym zrównoważonym funduszu inwestycyjnym w Stanach Zjednoczonych założonym w 1928 roku przez Waltera L. Morgana, którego spadkobiercą stał się Bogle, zastępując go w 1970 roku na stanowisku prezesa.

W 1974 roku Bogle musiał odejść ze stanowiska po nieudanej fuzji z grupą zarządzającą funduszami pochodzącą z Bostonu i założył własną firmę, Vanguard, której nazwa miała być hołdem dla statku admirała Nelsona HMS „Vanguard”, który walczył w bitwie na Nilu w 1798 roku. Wbrew trendom panującym na rynku, Bogle postanowił stworzyć fundusz pasywny, cechujący się, jak wiemy, długoterminowymi lokatami i niskimi kosztami i stworzył pierwszy indeksowany fundusz dla inwestorów indywidualnych Vangurd 500 Index. W latach siedemdziesiątych fundusz zarządzał stosunkowo niewielkimi aktywami od kilkunastu do stu milionów dolarów pod koniec dekady. Prawdziwy rozwój firmy nastąpił w latach osiemdziesiątych, a w 1986 roku Bogle uruchomił drugi fundusz inwestycyjny Total Bond Fund pod szyldem Vanguard, który był pierwszym funduszem indeksowym oferowanym klientom indywidualnym. W 1987 roku powstał trzeci fundusz Vanguard Extended Market Index Fund, a Vanguard stał się największą spółką funduszy inwestycyjnych na świecie.

W 1999 Bogle zrezygnował ze stanowiska prezesa Vanguard i przeszedł na emeryturę. Zastąpił go najpierw John Brennan, w 2008 roku zaś dyrektorem generalnym korporacji został William McNabb  III. Od 2010 roku firma ostro zaczęła wchodzić na rynki europejskie, zaczynając od Wielkiej Brytanii. Od 1 stycznia 2018 McNabba na stanowisku dyrektora generalnego zastąpił Mortimer J. „Tim” Buckley, urodzony w 1969 roku w Bostonie. Buckley ukończył ekonomię na Harvardzie, a w Vanguard pracował odkąd ukończył 22 lata, od razu stając się asystentem Bogle’a. Sam Bogle zmarł 16 stycznia 2019 roku w wieku 89 lat na raka.                       

Józef Białek: Czas niewolników. Jak świat stał się własnością kilku korporacji, Wektory, 2019.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 37 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: