Książka

Judy Mikovits, Kent Heckenlively: Pandemia kłamstw

Okładka książki
Okładka książki "Pandemia kłamstw", Mikovits Judy , Heckenlively Kent
Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 51 (2020)

O prawdę walczą wszyscy. Tylko, że niektórzy do momentu aż zaczyna ona uderzać w nich samych. „Pandemia kłamstw” to książka o uczciwych naukowcach, którym przyszło zapłacić wysoką cenę za odkrywanie prawdy.

Zachęcamy do lektury książki. Wydawnictwu Illuminatio” dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji.

SŁOWO WSTĘPNE
Odwaga moralna i nasza wspólna przyszłość

Robert F. Kennedy, Jr.

„A jednak się kręci!” Galileusz wyszeptał te buntownicze słowa w 1615 roku, kiedy opuścił trybunał rzymskiej inkwizycji, przed którym zaprzeczył swojej teorii, że Ziemia – według współczesnych ortodoksów stanowiąca nieruchomy ośrodek wszechświata – obraca się wokół Słońca. Gdyby się nie wycofał, skończyłby marnie. Lubimy myśleć o zmaganiach Galileusza jako o osobliwym artefakcie mrocznej, ignoranckiej i tyranicznej ery, w której jednostki kwestionowały zabobony władzy, ponosząc ogromne osobiste ryzyko.

Historia doktor Judy Mikovits pokazuje, że poglądy głoszone z uporem przez firmy farmaceutyczne i skorumpowane rządowe organy nadzorcze w celu ochrony władzy i zysków pozostają dominującą siłą w nauce i polityce.

Pod każdym względem doktor Judy Mikovits była jednym z najbardziej wykwalifikowanych naukowców swojego pokolenia. Dziesiątego czerwca 1980 roku rozpoczęła pracę zawodową na Uniwersytecie Virginia, uzyskała tytuł licencjata w dziedzinie chemii, wyspecjalizowała się w tematyce białek i rozpoczęła pracę dla National Cancer Institute (Narodowy Instytut Nowotworów, NCI). Zajmowała się projektem ratującym życie, mającym na celu oczyszczanie interferonu. Jakość jej pracy i przebłyski niezawodnego geniuszu wkrótce zaprowadziły ją na szczyt zdominowanego przez mężczyzn świata badań naukowych. W NCI Mikovits rozpoczęła dwudziestoletnią współpracę z doktorem Frankiem Ruscettim, pionierem w dziedzinie ludzkiej retrowirusologii. Kierując w 1977 roku laboratorium Roberta Gallo, Ruscetti dokonał historycznego odkrycia – wraz z Berniem Poieszem wyizolowali pierwszego ludzkiego retrowirusa, HTLV-1 (wirus ludzkiej białaczki z komórek T). Retrowirus jest „ukrytym wirusem”, który, podobnie jak HIV, przedostaje się do organizmu gospodarza, nie ostrzegając przy tym układów odpornościowych.

Przez wiele lat może znajdować się w stanie uśpienia i nie mieć żadnych negatywnych skutków. Przed zabiciem nosiciela retrowirus zazwyczaj niszczy jego system odpornościowy. W rezultacie wiele retrowirusów powoduje raka. Wraz z rosnącym zrozumieniem zachowań retrowirusa współpraca Ruscettiego i Mikovits oraz wielokrotnie nagradzana praca doktorska badaczki napisana na Uniwersytecie Jerzego Waszyngtona w 1991 roku zmieniły paradygmat leczenia HIV-AIDS, zamieniając chorobę z wyrokiem śmierci w chorobę, nad którą można panować.

Od samego początku najbardziej zniechęcającą przeszkodą w rozwoju kariery Mikovits była jej naukowa uczciwość. Zawsze przedkładała ją nad osobiste ambicje.

Judy Mikovits nigdy nie chciała wdawać się w awantury o zdrowie publiczne. Nigdy nie uważała się za buntowniczkę czy rewolucjonistkę. Jej krewni pracowali głównie w rządzie lub organach ścigania. Wierzyli w fundamentalne amerykańskie zasady – ciężką pracę, szacunek dla władzy, a przede wszystkim w mówienie prawdy. To dlatego Judy nie mogła porzucić wysokich standardów uczciwości i prawości, nawet gdy w pewnej chwili stanęły jej one na drodze.

Po odejściu z National Institutes of Health (Narodowe Instytuty Zdrowia, NIH) pracowała dla firmy farmaceutycznej Upjohn, prowadząc projekt mający na celu udowodnienie bezpieczeństwa bestsellera firmy – Bovine Growth Hormone (Bydlęcy Hormon Wzrostu, BGH). Kiedy Mikovits odkryła, że jego formuła może spowodować przedrakowe zmiany w ludzkich kulturach komórkowych, szef zabronił jej rozpowszechniać tę wiedzę, jednak nie posłuchała go. Jej odkrycie sugerowało, że powszechna obecność tego hormonu w mleku może wywoływać raka piersi u pijących je kobiet. Po tym, jak się zbuntowała, musiała odejść z Upjohn. Wróciła do NIH. Wojna Judy z BGH ostatecznie doprowadziła do tego, że Upjohn zrezygnowała ze swojego sztandarowego produktu.

W 2009 roku należący do środowiska akademickiego Mikovits i Ruscetti, którzy nadal pracowali w NCI, poprowadzili zespół, który odkrył silny związek między nieznanym wcześniej retrowirusem, a chorobą znaną powszechnie jako zespół przewlekłego zmęczenia (ME/CFS). Przewidywano, że retrowirus jest również związany z pewnymi nowotworami krwi. Współpracownicy nazwali go gammaretrowirusem (Xenotropic Murine Leukemia Related Virus, XMRV), gdy kilka lat wcześniej po raz pierwszy wykryli go w sekwencjach DNA raka prostaty.

Od czasu pojawienia się w połowie lat 80. zespołu przewlekłego zmęczenia, który uderza głównie w kobiety, środowisko medyczne miało do niego nieprawidłowe podejście. Medycy określali ME/CFS mianem „grypy yuppie”, którą przypisywali psychicznej wrażliwości kobiet wykonujących zawody w korporacyjnych ekosystemach charakteryzujących się wysoką presją. Mikovits znalazła dowody na występowanie retrowirusa u około 67% kobiet cierpiących na ME/CFS, a także u nieco mniej niż 4% zdrowej populacji.

Ósmego października 2009 roku Mikovits i Ruscetti opublikowali swoje rewolucyjne wyniki badań w czasopiśmie „Science”. Opisali procedurę pierwszego w historii wyizolowania niedawno odkrytego retrowirusa XMRV oraz jego związek z ME/CFS. Rewelacje na temat ME/CFS natychmiast wywołały gniewne reakcje ze strony zazdrosnych ośrodków zajmujących się nowotworami, uparcie odrzucających naukową teorię, która przypisuje wirusom choroby nowotworowe i neuroimmunologiczne.

Cios był tym mocniejszy, że późniejsze badania Mikovits sugerowały, iż nowy retrowirus, pierwotnie występujący u myszy, jakimś cudem przedostał się do organizmu człowieka poprzez skażone szczepionki.

Jednak najbardziej niepokojący dla środowiska medycznego był fakt, że badania doktor Mikovits wykazały, iż wiele pacjentek mających XMRV urodziło dzieci z autyzmem. Podejrzewając, że XMRV może być przekazywany z matki na dziecko, tak jak w przypadku HIV, Mikovits przebadała siedemnaścioro dzieci. U czternaściorga z nich wykryto wirusa. Wyniki tych badań zbiegły się w czasie z doniesieniami rodziców o regresji autystycznej dzieci po szczepieniu. Kolejne badania powiązały XMRV z plagą zachorowań na białaczkę, raka prostaty, chorobę autoimmunologiczną czy chorobę Alzheimera.

Co gorsza, badania wykazały również powszechne skażenie wirusem XMRV zapasów krwi i preparatów krwiopochodnych. Na podstawie badań Mikovits i ustaleń innych naukowców wywnioskowano, że 3–8% populacji jest obecnie nosicielem wirusa – XMRV stał się częścią ludzkiej ekologii, jest przekazywany w bezpośrednim kontakcie matki z dzieckiem lub przez mleko matki.

Wyniki badań Mikovits sugerują, że wirusa, będącego tykającą bombą zegarową, nosi ponad dziesięć milionów Amerykanów i stanowi on znacznie większe zagrożenie niż epidemia HIV-AIDS.

W styczniu 2011 roku ekspert ds. HIV-AIDS Ben Berkhout opublikował te rewolucyjne dane w  czasopiśmie „Frontiers in Microbiology”. W swoim artykule zawarł dowody Mikovits, że tkanka myszy użyta do produkcji szczepionki była prawdopodobnym wektorem zakażenia człowieka. Judy nie wiedziała, że współautor niniejszej książki, Kent Heckenlively, już wcześniej niezależnie odkrył opublikowane badania medyczne pokazujące, że pierwszy odnotowany wybuch ME/CFS miał miejsce wśród 198 lekarzy i  pielęgniarek w  szpitalu w  Los Angeles w  latach 1934–1935, po wstrzyknięciu im eksperymentalnej szczepionki na polio wyhodowanej w tkance mózgowej myszy.

Dowody przedstawione przez Mikovits były niczym groźba katastrofy finansowej dla światowych koncernów farmaceutycznych oskarżonych o zaniedbania przy wykorzystywaniu hodowli komórek zwierzęcych do produkcji szczepionek i innych produktów farmaceutycznych. Jej odkrycia narażają na ryzyko utraty miliardów dolarów przychodów całą gałąź medycyny bazującą na tkankach i produktach zwierzęcych.

Firmy farmaceutyczne i ich zmonopolizowane organy regulacyjne rozpętały wściekły spór z Mikovits i Ruscettim, atakując ich z każdej możliwej strony. Czasopismo „Science” uporczywie naciskało na Mikovits, aby wycofała swój artykuł z października 2009 roku.

We wrześniu 2011 roku Whittemore-Peterson Institute na Uniwersytecie w Nevadzie w Reno zwolnił Judy z pracy na wydziale. Ona i jej rodzina zaczęli być śledzeni przez mężczyzn w pikapach, również inne incydenty świadczyły o tym, że znajdowali się pod obserwacją. Pewnego dnia bandyci otoczyli jej dom, zmuszając ją do ucieczki w łodzi. Gdy odpłynęła, splądrowali jej dom, później zasłaniając się rzekomą pracą dla rządu.

W listopadzie policja w Venturze aresztowała Judy – bez nakazu – i przetrzymywała ją w areszcie przez pięć dni, nie dając jej możliwości wyjścia za kaucją. Funkcjonariusze przeszukali jej dom, wyciągając wszystkie papiery i dokumenty. Tego samego dnia wtargnęli do domu jej przyjaciółki, Lilly, i kazali jej siedzieć w fotelu przez kilka godzin, podczas gdy dokonywali przeszukania. Urzędnicy NIH powiedzieli policji w Nevadzie, że doktor Mikovits bezprawnie zabrała z ich laboratorium swoje notesy z wynikami badań. Były to fałszywe zarzuty. Jako kierowniczka zespołu naukowego na dwóch rządowych grantach doktor Mikovits była zobowiązana do gromadzenia wszystkich swoich prac badawczych… Co więcej, 29 września Judy zostawiła wszystkie zeszyty w swoim uniwersyteckim gabinecie. Tego samego dnia ktoś się do niego włamał, zabrał jej notatniki, a następnie podrzucił je do jej domu, najwyraźniej po to, by ją obciążyć. Kilka tygodni później, gdy Judy siedziała w celi, jej mąż David znalazł wszystkie zeszyty schludnie zapakowane w płócienną plażową torbę w szafie w ich domu w Kalifornii Południowej. Późno w nocy David zabrał je do aresztu, a następnie przekazał policji w Venturze.

Podczas pobytu Judy w areszcie jej były szef powiedział Davidowi i doktorowi Ruscettiemu, że jeśli tylko kobieta podpisze przeprosiny i przyzna, że jej dokumentacja zawiera błędy, wyjdzie na wolność i będzie mogła uratować swoją karierę naukową. Judy odmówiła. Żaden prokurator nigdy nie wniósł przeciwko niej oskarżenia, ale kartel farmaceutyczny i jego czasopisma naukowe rozpoczęły kampanię szkalowania Mikovits.

Niecałe dwa lata wcześniej wysławiano ją w czasopiśmie „Science” – teraz to samo czasopismo opublikowało jej zdjęcie z policyjnej kartoteki i wycofało jej artykuły.

Judy straciła granty, które otrzymała jako kierowniczka zespołu naukowego. Zbankrutowała, próbując znaleźć pracę i odzyskać dobre imię. Czasopisma naukowe, wszystkie obecnie kontrolowane przez Big Pharmę, odmówiły publikowania jej prac. Biblioteki medyczne NIH przestały ją wpuszczać. Pomimo wydania setek tysięcy dolarów na opłaty sądowe nie dostała możliwości wyjaśnienia swojej sprawy w sądzie. Prokurator Stanów Zjednoczonych w Nevadzie od lat trzyma tę sprawę „opatrzoną pieczęcią”. Podstępne działania urzędników służby zdrowia na najwyższych szczeblach Health and Human Services (Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej, HHS) skutecznie uniemożliwiły jej znalezienie pracy.

Od czasów Galileusza prześladowanie naukowców i lekarzy, którzy odważyli się zakwestionować dominujące współcześnie poglądy, nie zelżało: było, jest i będzie wpisane w ryzyko zawodowe.

Napisana w 1882 roku przez Henrika Ibsena sztuka „Wróg ludu” jest przypowieścią o pułapce naukowej uczciwości. Ibsen opowiada historię lekarza pracującego w południowej Norwegii, który odkrywa, że popularne i lukratywne łaźnie publiczne w jego mieście w rzeczywistości wywołują choroby u gości, którzy przyjeżdżają do nich, by się odmłodzić. W SPA znalazły się zabójcze bakterie z lokalnych garbarni. Kiedy lekarz podaje te informacje do wiadomości publicznej, miejscowi kupcy, urzędnicy państwowi, ich sojusznicy w „liberalnej, niezależnej prasie” i inne zainteresowane finansowo strony próbują go uciszyć. Środowisko medyczne odbiera mu prawo do wykonywania zawodu, mieszkańcy miasta szkalują go i nazywają „wrogiem ludu”.

Fikcyjny bohater Ibsena doświadczył tego, co socjologowie nazywają „odruchem Semmelweisa”. Termin ten opisuje automatyczną odrazę, z jaką prasa, środowisko medyczne i naukowe oraz ich dbający o finanse sprzymierzeńcy reagują na nowe dowody sprzeczne z ustalonym paradygmatem naukowym. Odruch ten może być szczególnie silny w przypadkach, gdy nowe informacje sugerują, że utrwalone praktyki medyczne rzeczywiście szkodzą zdrowiu publicznemu.

Inspiracją dla tego pojęcia – a także dla sztuki Ibsena – była autentyczna sytuacja, która spotkała Ignaza Semmelweisa, węgierskiego lekarza. W 1847 roku doktor Semmelweis był adiunktem w wiedeńskim szpitalu położniczym, w którym blisko 10% kobiet umierało z powodu gorączki połogowej. Bazując na swojej teorii, że zachowanie czystości może zmniejszyć stopień przenoszenia „cząsteczek” wywołujących chorobę, Semmelweis nałożył na stażystów obowiązek mycia rąk między przeprowadzaniem autopsji a odbieraniem porodów. Odsetek występowania gorączki połogowej natychmiast spadł do około 1%, a Semmelweis opublikował wnioski płynące z tego doświadczenia.

Zamiast jednak zbudować mu pomnik, społeczność medyczna, nie chcąc wziąć na siebie winy za krzywdę tak wielu pacjentek, zabroniła Semmelweisowi wykonywania zawodu lekarza. W 1865 roku dawni koledzy podstępem zwabili go do zakładu psychiatrycznego, gdzie został ubezwłasnowolniony. Dwa tygodnie później Semmelweis zmarł w tajemniczych okolicznościach. Dziesięć lat później teoria zarazków Louisa Pasteura i praca Josepha Listera mająca doprowadzić do zmian w kontekście szpitalnej higieny potwierdziły teorie Semmelweisa.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Nietrudno znaleźć analogie do tamtych wydarzeń we współczesnych czasach. Herbert Needleman z Uniwersytetu w Pittsburghu musiał poradzić sobie z odruchem Semmelweisa, gdy w latach 80. ujawnił zabójczą dla mózgu toksyczność ołowiu. W 1979 roku w „New England Journal of Medicine” Needleman opublikował przełomowe badanie, które wykazało, że dzieci z wysoką zawartością ołowiu w zębach uzyskiwały znacznie gorsze wyniki w testach na inteligencję niż ich rówieśnicy, gorzej rozumiały ze słuchu i przetwarzały mowę, miały też mniejszą zdolność do skupiania uwagi. Począwszy od wczesnych lat osiemdziesiątych, przemysł ołowiany i naftowy (benzyna ołowiowa była bardzo dochodowym produktem naftowym) mobilizował firmy public relations oraz konsultantów naukowych i medycznych do ostrej krytyki badań Needlemana oraz podważania jego wiarygodności. Przemysł wywarł nacisk na Agencję Ochrony Środowiska, Biuro Etyki Naukowej przy Narodowych Instytutach Zdrowia oraz na Uniwersytet w Pittsburghu, aby jednostki te rozpoczęły dochodzenie przeciwko Needlemanowi. Ostatecznie rząd federalny i uniwersytet oczyściły go z zarzutów, jednak atak ze strony koncernów zrujnował karierę akademicką Needlemana i spowodował stagnację w dziedzinie badań nad ołowiem. Sytuacja ta była demonstracją siły przemysłu, zakłócającego życie naukowców, którzy ośmielili się kwestionować bezpieczeństwo jego produktów.

Rachel Carson miała taką samą sytuację na początku lat sześćdziesiątych, kiedy ujawniła niebezpieczeństwa związane z pestycydem DDT firmy Monsanto, który był wówczas promowany przez środowisko medyczne jako środek profilaktyczny przeciwko wszom ludzkim i malarii. Urzędnicy państwowi i pracownicy służby zdrowia pod przewodnictwem Amerykańskiego Stowarzyszenia Medycznego dołączyli do Monsanto i innych producentów preparatów chemicznych i zaczęli zaciekle atakować Carson.

Czasopisma branżowe i popularne media dyskredytowały ją jako „rozhisteryzowaną kobietę”. Podczas branżowych rozmów prześmiewczo określano ją „starą panną”, co było współczesnym eufemizmem dla lesbijek, oraz drwiono, że jej teorie są niepoparte badaniami naukowymi. Złośliwe słowa krytyki pod adresem jej książki pojawiły się na stronach w „Timesie”, magazynie „Life”, „Newsweeku”, „Saturday Evening Post”, „US News and World Report”, a nawet w „Sports Illustrated”.

Jestem niezmiernie dumny, że mój wujek, prezydent John F. Kennedy, odegrał kluczową rolę w oczyszczeniu Carson z zarzutów. W 1962 roku, stając w opozycji do United States Department of Agriculture (Departament Rolnictwa Stanów Zjednoczonych, USDA) – agencji będącej na usługach firmy Monsanto – powołał zespół niezależnych naukowców, którzy potwierdzili wszystkie tezy zawarte w książce Carson pt. Silent Spring.

Doświadczenie brytyjskiej lekarki i epidemiolożki Alice Stewart stanowi niemal doskonałą analogię do linczu ze strony kartelu medycznego na Judy Mikovits. W latach 40. XX wieku Stewart była jedną z niewielu kobiet w swoim zawodzie – i najmłodszą osobą wybraną w tym czasie do Królewskiego Kolegium Lekarskiego. Zaczęła ona badać wysoką częstotliwość występowania nowotworów u dzieci w dobrze sytuowanych rodzinach, co było zjawiskiem zastanawiającym, ponieważ choroba często korelowała z ubóstwem, a rzadko z zamożnością. W 1956 roku Stewart napisała artykuł do „The Lancet”, w którym przedstawiła mocne dowody na to, że to powszechna praktyka wykonywania zdjęć rentgenowskich kobietom w ciąży była przyczyną raka, który później pojawiał się u ich dzieci. Według Margaret Heffernan, autorki książki Willful Blindness, odkrycie Stewart było policzkiem wymierzonym „konwencjonalnej mądrości” – środowisko medyczne traktowało entuzjastycznie nową technologię rentgenowską – jak również deprecjonowało „pomysł na siebie lekarzy, którzy chcieli pomagać pacjentom”. Koalicja rządowych organów regulacyjnych, propagatorów energii jądrowej i przemysłu nuklearnego dołączyła do amerykańskich i brytyjskich placówek medycznych, przeprowadzając brutalny atak na Stewart. Stewart (która zmarła w 2002 roku, w wieku dziewięćdziesięciu pięciu lat) już nigdy nie otrzymała kolejnego dużego grantu badawczego w Anglii. Dwadzieścia pięć lat po opublikowaniu referatu Stewart establishment medyczny ostatecznie uznał jej ustalenia i porzucił praktykę robienia zdjęć rentgenowskich kobietom w ciąży.

Judy Mikovits jest symboliczną spadkobierczynią tych dręczonych ludzi i – już bardziej bezpośrednio – długiej linii naukowców, których urzędnicy publicznej służby zdrowia celowo ukarali, wygnali i zrujnowali za herezje przeciwko powszechnym opiniom na temat szczepionek.

Doktor Bernice Eddy była wielokrotnie nagradzaną wirusolożką i jedną z najwyższych rangą kobiet w historii NIH. To ona i jej partnerka naukowa, Elizabeth Stewart, wyizolowały poliomawirusa  – pierwszego wirusa, który, jak udowodniono, wywołuje raka. W 1954 roku NIH poprosił Eddy o przetestowanie szczepionki Jonasa Salka przeciwko polio. Podczas testów przeprowadzonych na osiemnastu makakach badaczka odkryła, że szczepionka zawierała resztki żywego wirusa polio, który paraliżował małpy. Eddy ostrzegła swoich szefów z NIH, że szczepionka jest szkodliwa, ci jednak zbagatelizowali jej obawy. Dystrybucja tej szczepionki przez Cutter Labs w Kalifornii spowodowała najbardziej dramatyczny wybuch epidemii polio w historii. Urzędnicy służby zdrowia zarazili 200 000 osób żywą polio; 70 000 ludzi zachorowało, 200 dzieci pozostało sparaliżowanych, a 10 zmarło.

W 1961 roku Eddy odkryła, że wywołujący raka małpi wirus SV40 zanieczyścił 98 milionów szczepionek na polio. Kiedy wstrzyknęła wirusa nowo narodzonym chomikom, wyrosły im guzy. Odkrycie Eddy przyniosło ogromny wstyd wielu naukowcom pracującym nad szczepionką. Zamiast nagrodzić ją za jej wizjonerską pracę, urzędnicy NIH zakazali jej dalszych badań nad polio i powierzyli inne obowiązki. Niepokojące informacje zamieciono pod dywan i w dalszym ciągu stosowano szczepionki.

Jesienią 1960 roku Nowojorskie Towarzystwo Onkologiczne poprosiło Eddy o wygłoszenie przemówienia na swojej dorocznej konferencji. Wybrała temat guzów wywołanych przez poliomawirusy. Opisała jednak również guzy wywołane przez SV40 w komórkach nerki małpy. Jej przełożony z NIH się wściekł – upomniał ją za publiczne wspomnienie o tym odkryciu i zakazał jej wydawania jakichkolwiek oświadczeń o kryzysie w zdrowiu publicznym. Eddy upierała się przy opublikowaniu swojej pracy na temat wirusa i zakażonych szczepionek, co mogło doprowadzić do ogromnego kryzysu w dziedzinie zdrowia publicznego. Grube ryby z agencji powstrzymały publikację, pozwalając, by Merck i Parke-Davis nadal sprzedawali onkogenną szczepionkę milionom amerykańskich dorosłych i dzieci.

Dwudziestego szóstego lipca 1961 roku „New York Times” doniósł, że Merck i  Parke-Davis wycofują szczepionki Salka. W artykule nie było jednak ani słowa o raku. W „The Times” informacja pojawiła się na stronie 33., obok notki o karach bibliotecznych.

Podczas gdy dwie firmy farmaceutyczne, Merck i Parke-Davis, wycofały swoją szczepionkę przeciw polio w 1961 roku, urzędnicy NIH odmówili całkowitego wycofania reszty jej zapasów, obawiając się, że program szczepień straci reputację wśród Amerykanów, jeśli ci dowiedzą się, że zostali zainfekowani wirusem, który może wywoływać raka. W rezultacie w latach 1961–1963 miliony niczego niepodejrzewających Amerykanów otrzymało rakotwórcze szczepionki. Publiczna służba zdrowia ukrywała tę „tajemnicę” przez czterdzieści lat.

W sumie 98 milionów Amerykanów przyjęło zastrzyk potencjalnie zawierający wirusa wywołującego raka, który jest obecnie częścią ludzkiego genomu. W 1996 roku rządowi badacze zidentyfikowali SV40 w 23% próbek krwi i 45% próbek spermy pobranych od zdrowych dorosłych. Zakażonych jest 6% dzieci urodzonych w latach 1980–1995. Urzędnicy państwowej służby zdrowia podawali szczepionkę milionom ludzi przez wiele lat – już po tym, jak dowiedzieli się o zakażeniu. Zarazili ludzkość małpim wirusem i nie przyznali się do tego.

Obecnie SV40 jest używany w laboratoriach badawczych na całym świecie, ponieważ bardzo skutecznie wywołuje raka. Naukowcy używają go do produkcji szerokiej gamy nowotworów kości i tkanek miękkich, w tym międzybłoniaka i guzów mózgu u zwierząt. Nowotwory te pojawiły się w pokoleniu wyżu demograficznego, które w latach 1955–1963 otrzymało szczepionki Salka i Sabina przeciwko polio. Liczba nowotworów skóry wzrosła o 70%, chłoniaków i prostaty o 66%, a raka mózgu o 34%. Przed 1950 rokiem międzybłoniak występował u ludzi niezwykle rzadko – obecnie lekarze diagnozują go prawie u 3000 Amerykanów rocznie; 60% przebadanych guzów zawierało SV40. Dziś naukowcy znajdują tego wirusa w szerokiej gamie śmiertelnych guzów, w tym w 33–90% guzów mózgu, w 100% przypadków wyściółczaka i prawie w połowie przebadanych nowotworów kości.

Pandemia kłamstw, Wydawnictwo Illuminatio, 2020

W ramach kolejnych działań NIH zakazał Bernice Eddy publicznego wypowiadania się lub uczestniczenia w konferencjach naukowych, wstrzymano jej prace, całkowicie odsunięto ją od badań nad szczepionkami, a w końcu zabito jej zwierzęta i odebrano jej dostęp do laboratoriów. Sposób, w jaki ją potraktowano, wywołał skandal w środowisku naukowym, a mimo to takie praktyki stały się znormalizowanym wzorcem dla federalnych organów regulacyjnych w zakresie radzenia sobie z krnąbrnymi naukowcami, którzy próbują przekazać światu prawdę o szczepionkach.

Doktor John Anthony Morris był bakteriologiem i wirusologiem, który – począwszy od 1940 roku – przez trzydzieści sześć lat pracował w NIH i Food and Drug Administration (Agencja Żywności i Leków, FDA). Morris pracował jako główny specjalista ds. szczepionek w Bureau of Biological Standards (Biurze Standardów Biologicznych, BBS) w Narodowym Instytucie Zdrowia, a następnie w FDA, kiedy w latach 70. BBS został przeniesiony do tej agencji. Zirytował swoich przełożonych, upierając się, że badania przeprowadzone przez jego dział wykazały brak wiarygodnych dowodów na skuteczność szczepionek przeciwko grypie; oskarżył on również swojego przełożonego o oparcie programu masowych szczepień HHS przeciwko świńskiej grypie głównie na niemającej naukowych podstaw kampanii strachu oraz na fałszywych twierdzeniach producentów farmaceutyków. Ostrzegał, że szczepionka ta jest niebezpieczna i może wywołać zaburzenia neurologiczne. Przełożony z Centers for Disease Control (CDC) ostrzegł go krótko: „Radziłbym o tym nie mówić”.

Kiedy jednak zaszczepione osoby zaczęły zgłaszać objawy niepożądane, w tym zespół Guillaina-Barrégo, doktor Morris zignorował tę sugestię i upublicznił swoje zastrzeżenia. Oświadczył, że szczepionka przeciwko grypie jest nieskuteczna i potencjalnie szkodliwa, i dodał, że nie potrafi znaleźć żadnych dowodów na to, że świńska grypa jest niebezpieczna, ani na to, że przejdzie z człowieka na człowieka.

W odwecie urzędnicy FDA skonfiskowali jego materiały badawcze, zmienili zamki w jego laboratorium, wymienili personel laboratoryjny i zablokowali jego wysiłki w celu opublikowania wyników badań. Doktor Morris dostał do dyspozycji niewielki pokój bez telefonu. Każdy, kto chciał się z nim spotkać, musiał uzyskać zgodę szefa laboratorium. W 1976 roku HHS zwolniło doktora Morrisa, argumentując swoją decyzję tym, że nie zwrócił na czas książek do biblioteki.

Kolejne wydarzenia tylko potwierdziły sceptycyzm doktora Morrisa wobec szczepionki na świńską grypę. Program szczepień przeciwko tej chorobie z 1976 roku stwarzał tyle problemów, że po zaszczepieniu 49 milionów ludzi rząd zaprzestał szczepień. Wśród ofiar szczepionki znalazło się 500 przypadków zespołu Guillaina- -Barrégo, w tym 200 osób zostało sparaliżowanych, a 33 zmarły. Co więcej, według doniesień prasowych częstość występowania świńskiej grypy wśród zaszczepionych była siedmiokrotnie wyższa niż wśród osób, które nie przyjęły szczepionki.

Według wspomnienia z „New York Timesa” doktor Morris powiedział: „Producenci tych szczepionek (przeciwko grypie) wiedzą, że są one bezwartościowe, ale i tak je sprzedają”. W 1979 roku w „Washington Post” stwierdził: „To medyczne zdzierstwo…Uważam, że opinia publiczna powinna otrzymać prawdziwe informacje, na podstawie których będzie mogła zdecydować, czy się zaszczepić, czy nie”. Następnie dodał: „Sądzę, że po poznaniu pełnych danych ludzie nie będą się szczepić”.

FDA użyła tych samych strategii w 2002 roku, aby odizolować, uciszyć i  odsunąć od służby rządowej swojego głównego epidemiologa, doktora Barta Classena, gdy jego badania epidemiologiczne na masową skalę – największe w historii – powiązały szczepionki Hib z epidemią cukrzycy u młodych osób. FDA nakazała Classenowi powstrzymanie się od publikowania wyników badań finansowanych przez rząd, zabroniła mu publicznie mówić o niepokojącej epidemii, aż w końcu zmusiła go do rezygnacji z państwowej posady.

W 1995 roku CDC zatrudniło eksperta w dziedzinie analizy komputerowej, doktora Gary’ego Goldmana, do przeprowadzenia największego w historii CDC badania nad szczepionką przeciwko ospie wietrznej. Wyniki badań Goldmana na izolowanej populacji 300 000 mieszkańców Antelope Valley w Kalifornii wykazały, że działanie szczepionki słabło, co doprowadziło do niebezpiecznych wybuchów epidemii ospy wietrznej u dorosłych, oraz że dziesięciolatki, które otrzymały szczepionkę, chorowały na półpasiec trzy razy częściej niż dzieci nieszczepione. Należy zaznaczyć, że półpasiec charakteryzuje się dwudziestokrotnie większą śmiertelnością niż ospa wietrzna i może powodować ślepotę. CDC nakazało Goldmanowi ukryć swoje ustalenia i zabroniło mu publikować dane. W 2002 roku na znak protestu Goldman złożył rezygnację. Wysłał do swoich szefów list, w którym napisał, że „odmawia udziału w oszustwie badawczym”.

Najnowszą historię medycyny przepełniają przykłady brutalnego tłumienia głosu nauki, gdy tylko ujawnia ona ryzyko związane ze szczepionkami; wśród ofiar tego procederu znajdują się genialni i pełni empatii lekarze i naukowcy tacy jak doktor Waney Squier, pochopnie oceniony brytyjski gastroenterolog Andrew Wakefield, nieugięty duet badawczy ojca i syna – David i doktor Mark Geier), włoska biochemiczka Antonietta Gatti oraz duński epidemiolog Peter Gøtzsche.

Każde sprawiedliwe społeczeństwo wzniosłoby tym wizjonerom posągi i uhonorowało ich wieńcami laurowymi i przywództwem. Jednak nasi skorumpowani urzędnicy medyczni systematycznie okrywają ich hańbą i uciszają.

Angielska neuropatolożka doktor Waney Squier ze szpitala Radcliffe w Oxfordzie zeznawała w licznych sprawach w imieniu oskarżonych o wywołanie zespołu dziecka potrząsanego. Squier uważała, że w tych przypadkach to szczepionki, a nie urazy fizyczne wywołały uszkodzenia w mózgach niemowląt. W marcu 2016 roku Medical Practitioner’s Tribunal Service (Sąd Lekarski, MPTS) oskarżył ją o sfałszowanie dowodów oraz o kłamstwo i wykreślił z rejestru lekarzy. W listopadzie tego samego roku Squier się odwołała. Sąd Najwyższy uchylił decyzję MPTS, orzekając, że „jest błędna pod wieloma istotnymi względami”.

Profesor Peter Gøtzsche współtworzył Cochrane Collaboration w  1993 roku. Organizacja ta miała zapobiegać ogromnej korupcji dotyczącej publikowanych danych naukowych. Do Cochrane dołączyło ponad 30 000 wiodących naukowców z całego świata – zgłosili się na recenzentów w ramach wolontariatu z nadzieją na przywrócenie niezależności i integralności publikacji naukowych. Gøtzsche był odpowiedzialny za uczynienie z Cochrane Collaboration wiodącego niezależnego instytutu badawczego na skalę światową. W 2003 roku założył również Nordic Cochrane Center. Dwudziestego dziewiątego października 2018 roku firmom farmaceutycznym, kierowanym przez Billa Gatesa, udało się w końcu obalić profesora Gøtzschego – stronnicza komisja zwolniła go z Cochrane Collaboration po opublikowaniu przez niego uzasadnionej krytyki szczepionki przeciwko HPV. W 2018 roku pod naciskiem branży farmaceutycznej duński rząd zwolnił Gøtzschego z Rigshospitalet w Kopenhadze. Jego ustalenia dotyczące szczepionki przeciwko HPV zagroziły dochodom przemysłu farmaceutycznego.

W najlepszym wypadku nauka jest poszukiwaniem prawdy egzystencjalnej. Czasami jednak prawdy te zagrażają potężnym paradygmatom ekonomicznym.

Zarówno nauka, jak i demokracja polegają na swobodnym przepływie rzetelnych informacji. Chciwe korporacje i zmonopolizowane rządowe organy regulacyjne konsekwentnie wykazywały chęć przekręcania, zniekształcania, fałszowania i korumpowania nauki, ukrywania informacji i cenzurowania otwartej debaty w celu ochrony władzy i korporacyjnych zysków. Cenzura jest śmiertelnym wrogiem zarówno demokracji, jak i zdrowia publicznego. Doktor Frank Ruscetti często cytuje Walerija Legasowa, odważnego rosyjskiego fizyka, który musiał stawić czoła nie tylko cenzurze, ale też torturom, a nawet stanął w obliczu zagrożenia życia ze strony KGB, ujawniając światu prawdziwą przyczynę katastrofy w Czarnobylu.

„Być naukowcem to być naiwnym. Jesteśmy tak skupieni na poszukiwaniu prawdy, że nie zastanawiamy się, jak mało osób chce, abyśmy ją znaleźli. Ale ona zawsze gdzieś tam jest, czy ją widzimy, czy nie, czy ją wybierzemy, czy nie. Prawda nie dba o nasze potrzeby ani pragnienia. Nie dba o nasze rządy, ideologie ani religie. Ona przez cały czas będzie czekać”.

Ta relacja Judy Mikovits i Kenta Heckenlively’ego jest niezwykle ważna zarówno dla zdrowia naszych dzieci, jak i dla siły naszej demokracji. Mój ojciec uważał odwagę moralną za najrzadszy gatunek odwagi, rzadszy nawet niż fizyczna odwaga żołnierzy w walce czy wielka inteligencja. Uważał, że jest to jedyna istotna cecha niezbędna do ocalenia świata.

Jeśli mamy nadal cieszyć się demokracją i chronić nasze dzieci przed siłami dążącymi do skomercjalizowania ludzkości, potrzebujemy odważnych naukowców takich jak Judy Mikovits, którzy są gotowi stanąć twarzą w twarz z władzą i powiedzieć prawdę – nawet jeśli mieliby ponieść najwyższą osobistą cenę.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 51 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Zdrowie

Być może zainteresują Cię również:

zaden z powyższcyh fot. Instytut Spraw Obywatelskich

Obywatele decydują
# Polityka

Petycja / Żaden z powyższych

Domagamy się wprowadzenia kratki „żaden z powyższych” na karcie wyborczej. Dlaczego? Po pierwsze, zwiększy to frekwencję. Na wybory pójdą także ci obywatele, którzy nie widzą na karcie wyborczej żadnego…