Felieton

Kraj śmieciami zasypany

planeta śmieci
"trash planet" by Alias Albinos is marked with CC PDM 1.0

Piotr Wójcik

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 66 / (14) 2021

W całym kraju powstają nowe nielegalne wysypiska, nawiedzają nas kolejne pożary składowanych nielegalnie odpadów, a co gorsza gangsterzy zaczęli parać się importowaniem śmieci z Europy Zachodniej. Tymczasem wyroki wydawane za przestępstwa środowiskowe są śmiesznie niskie.

W 2019 roku prezes oraz dwaj pracownicy spółki Bio-Med otrzymali wyroki. Oskarżeni nielegalnie składowali odpady na terenie zamkniętej piaskowni w okolicach Radomia. Niedaleko tego miejsca znajduje się ujęcie wody, więc proceder bez wątpienia zagrażał zdrowiu ludzi. Na odpady składały się między innymi opony, tworzywa sztuczne, a nawet części samochodów. Wszystko było pomyślane bardzo przebiegle – odpady mieszano z ziemią i zasypywano wyrobisko w taki sposób, by wyrównywało się z terenem. Proceder ten długi czas uchodził skazanym na sucho, jednak mieszkańców zaniepokoiły wjeżdżające tam ciężarówki.

Co jest jednak najistotniejsze w tej sprawie, to wyrok. Otóż prezes spółki otrzymał 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz 10 tys. zł grzywny. Pracownicy spółki dostali 14 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 3 lata oraz po 8 tys. zł grzywny. Dodatkowo właściciele terenu byłej piaskowni w wyniku wyroku, który zapadł kilka lat wcześniej, otrzymali grzywny w wysokości 18 i 12 tys. zł. Tak więc nikt nie poszedł do więzienia, a grzywny były śmiesznie niskie – pan prezes zapewne spokojnie pokryłby swoją grzywnę jedną miesięczną wypłatą i jeszcze by mu zostało.

25 lat dla środowiskowych zbrodniarzy

To nie jest odosobniony przypadek. Generalnie w Polsce można dosyć bezpiecznie niszczyć środowisko naturalne ze szkodą dla mieszkańców, gdyż nawet jeśli zostanie się złapanym, to kara bez wątpienia nie będzie przesadnie surowa.

Przykładowo w 2016 roku za nielegalne składowanie odpadów chemicznych niejaki Rafał S. dostał zaledwie rok więzienia, chociaż przynajmniej bezwzględnego, oraz 80 tys. zł zapłaty na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Tymczasem prokuratura wnosiła o 4 lata więzienia oraz naprawę szkód wyrządzonych gminom Poraj i Koziegłowy.

Co więcej, oskarżony był de facto recydywistą, gdyż wcześniej dwukrotnie dopuścił się podobnych przestępstw. Mimo to sędzia uznał, że cztery lata więzienia byłoby zbyt surową karą. Przypomnijmy, że mowa jest o odpadach chemicznych.

W styczniu tego roku „Dziennik Gazeta Prawna” poinformował, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad zaostrzeniem kar za przestępstwa środowiskowe. Mowa jest między innymi o podwyższeniu kary za przestępstwa środowiskowe zagrażające życiu i zdrowiu mieszkańców do 25 lat. Obecnie najwyższy wymiar kary za przestępstwo środowiskowe to 12 lat – tylko wtedy, jeśli czyn doprowadzi do czyjejś śmierci lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Minimalna kara za taki czyn to zaledwie dwa lata. Natomiast za znaczne zanieczyszczenie środowiska oraz nielegalne składowanie śmieci grozi od 3 miesięcy do 5 lat.

W lutym tego roku te informacje potwierdził w rozmowie z PAP jeden z dyrektorów Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska (GIOŚ) Krzysztof Gołębiewski. Mowa jest nie tylko o podwyższeniu kary, ale też nałożeniu na winnych obowiązku usunięcia odpadów na własny koszt oraz prawidłowego ich zagospodarowania. Dzięki temu mogliby liczyć na złagodzenie kary. W nowych przepisach zawarte mają być podwyżki mandatów za zaśmiecanie miejsc publicznych – ich górna stawka będzie wynosić 5 tys. zł, więc ich wysokość wzrośnie nawet dziesięciokrotnie.

W marcu usłyszeliśmy kolejne szczegóły z ust wiceministra klimatu Jacka Ozdoby. Za niezgodne z prawem składowanie odpadów kara miałaby wzrosnąć do 10 lat, a za nielegalny import śmieci z 8 do 12 lat. Nawiązka na rzecz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska będzie mogła wynosić nawet 10 mln zł.

Nieuchronność kary też się liczy

To oczywiście zmiany idące w dobrym kierunku. Problem jednak w tym, że mówimy tutaj o maksymalnych wymiarach kary. Prawda jest taka, że już teraz można karać przestępców środowiskowych solidnymi karami więzienia – w końcu 12 lat to długi wyrok. A jednak przestępcy środowiskowi takich kar nie otrzymują. Zwykle ich wyroki oscylują wokół dolnej granicy, często są w zawieszeniu, więc unikają odsiadki. Jeśli sądy nadal będą wobec sprawców takich przestępstw zadziwiająco łaskawe, to niewiele niestety się zmieni.

Być może jednak w nadchodzących latach wzrośnie przynajmniej wykrywalność tego rodzaju przestępstw. Wśród ośmiu priorytetów policji na lata 2021-2023 znalazła się walka z przestępczością środowiskową. W Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska do 2022 roku sformowany ma zostać nowy Departament Zwalczania Przestępczości Środowiskowej. Będzie on prowadził działania na szczeblu całego kraju, współpracując z podobnymi departamentami w innych służbach. Istotna w jego pracy będzie bieżąca działalność wykrywające przestępstwa, możemy więc założyć, że będzie proaktywny, a nie jedynie reaktywny. W nowym departamencie pracować będą nie tylko obecni pracownicy GIOŚ, ale też, być może, byli pracownicy służb mundurowych.

Swoją rolę ma też do odegrania Krajowa Administracja Skarbowa. Szczególnie w zakresie wykrywania przypadków nielegalnego wwożenia do Polski odpadów z zagranicy. Pod koniec ubiegłego roku oddział KAS ze Zgorzelca udaremnił dwie próby przewiezienia do Polski ogromnych ilości odpadów. Najpierw zatrzymano tir z 25 tonami złomu, a następnie transport z 21 tonami zużytej folii wielkoformatowej. Oba transporty przewoziły odpady z Francji. Pytanie tylko, ile takich przewozów nie zostało udaremnionych.

Tony śmieci nad Wisłą

To pytanie jest o tyle zasadne, że statystyki są nieco przerażające.

W 2018 roku NIK opublikowała raport o gospodarowaniu odpadami komunalnymi. W 13 z 22 skontrolowanych gmin w latach 2015-2017 istniały dzikie wysypiska – w sumie wykryto na ich terenie prawie 6 tys. takich miejsc.

Niemal wszystkie zostały zlikwidowane, wywieziono z nich 15,5 tys. ton odpadów, jednak przypomina to syzyfową robotę – na miejsce zlikwidowanych dzikich wysypisk zaraz pojawiają się następne. A likwidacja nielegalnych składowisk oczywiście kosztuje. Wymienione 13 gmin musiało wydać na ten cel łącznie 5,5 mln zł. Co sprawia, że wydatki na likwidację dzikich wysypisk są istotną częścią budżetów jednostek samorządu terytorialnego.

Pożar składowiska w Zgierzu maj 2018 rok
Pożar składowiska w Zgierzu maj 2018 rok (Zorro2212, CC BY-SA 4.0)

Według raportu „Kryzys śmieciowy na Mazowszu” z ubiegłego roku, w samym 2018 r. zlikwidowano w tym regionie ponad tysiąc wysypisk, z których wywieziono 5 tys. ton odpadów. W tym czasie legalne składowiska śmieci były wypełnione w aż 74 procentach. Według danych GUS w ostatnich latach nasilają się przypadki pożarów składowisk śmieci. W 2019 roku odnotowano ich 177, czyli 15 miesięcznie. Oczywiście najczęściej pojawiają się one w okresie wiosenno-letnim. Najwięcej takich pożarów miało miejsce na Mazowszu właśnie, a także w lubuskim i lubelskim. W 2019 r. w całym kraju zlikwidowano 11,5 tys. dzikich wysypisk, czyli 9 proc. więcej niż rok wcześniej. Zebrano w tym czasie 26 tys. ton odpadów.

Polska jest zalewana także śmieciami z zagranicy. W 2018 roku oficjalnie przywieziono do Polski 400 tys. ton odpadów, z czego 247 tys. ton z Niemiec, a kolejne 36 tys. ton z Wielkiej Brytanii, która jest jednym z czołowych eksporterów śmieci na świecie. Przywożono między innymi uwodnione odpady ciekłe zawierające substancje niebezpieczne (25 tys. ton z samej Szwecji), a także odpady z oczyszczania gazów odlotowych zawierających substancje niebezpieczne (łącznie 77 tys. ton).

Mafia śmieciowa w akcji

To liczby oficjalne – a jakie są prawdziwe, to oczywiście nie wiadomo. Sprowadzanie śmieci do Polski stało się nowym obszarem działalności grup przestępczych, które importują je z Europy Zachodniej, gdzie utylizacja śmieci jest znacznie droższa. W zeszłym roku „Wyborcza” informowała o rozbiciu dwóch śląskich gangów, które ulokowały na Śląsku w sumie 14 tys. ton odpadów chemicznych. Czy to intratny „biznes”? Bez wątpienia, na ich rachunkach zablokowano 3,5 mln zł. Według informacji „Wyborczej” gangi wynajmują na słupy magazyny, do których zwożą odpady, zwykle niebezpieczne, bo to właśnie takie stwarzają najwięcej problemów pierwotnym właścicielom. Czasem niepotrzebna nawet jest hala, wystarczy plac. Tak było w Żorach, gdzie zwieziono 14 naczep wypełnionych beczkami z płynnymi odpadami chemicznymi. Przestępca zdecydował się na taki krok, gdyż jego magazyn w Siemianowicach był już szczelnie wypełniony odpadami.

W takiej sytuacji zaostrzenie kar jest oczywiście dobrym rozwiązaniem – może działać jako „efekt mrożący”. Jednak jeśli sądy nadal będą traktować tego rodzaju przestępców równie pobłażliwie, jak obecnie też piratów drogowych, to trudno oczekiwać zmiany na lepsze. Przecież zarobienie kilku milionów na czysto za cenę co najwyżej roku spędzonego za kratkami to całkiem optymalne rozwiązanie z punktu widzenia gangstera. Czas wreszcie zacząć traktować przestępstwa środowiskowe tak, jak na to zasługują – czyli jako ciężkie zbrodnie.

Narodowy Instytut Wolności – logo Program Rozwoju Organizacji Obywatelskich – logo

Tekst przygotowany przez Instytut Spraw Obywatelskich w ramach projektu „Instytut Spraw Obywatelskich – łapiemy wiatr w żagle” sfinansowanego przez Narodowy Instytut Wolności – Centrum Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018–2030.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 66 / (14) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Zdrowie

Być może zainteresują Cię również: