Krzykiem zagłusz wszystko! Ku czemu zmierza cywilizacja krzyku?
Dusza krzyku / natrętnie wkrada się w każdy kąt / każdą chwilę naszego bytowania / ponad miarę wrzaskliwa / cichcem nas niszczy / skutecznie / bez opamiętania. Wiesław Sztumski
1. Ewolucja środowiska akustycznego
Ważnym składnikiem środowiska życia jest środowisko akustyczne[1]. Niestety, postęp wiedzy i techniki degeneruje je przede wszystkim w wyniku zakłócania ciszy oraz nasycania go szkodliwym dla zdrowia hałasem[2].
Na początku była cisza. Wszechświat nie rodził się z hukiem, lecz w absolutnej ciszy. „Wielki Wybuch, który mógł dać początek naszemu wszechświatowi, był całkowicie cichy: dźwięk potrzebował zarówno materii, jak i grawitacji. Pomimo tego co sugeruje ten termin, Wielki Wybuch nie wydał żadnego dźwięku; wszechświat narodził się w ciszy.” [3] Ale ta pierwotna cisza nie trwała długo. Według fascynujących badań Mika Goldsmitha (byłego kierownika Grupy Akustycznej w Narodowym Laboratorium Fizycznym Wielkiej Brytanii) cisza wybuchu na początku wszechświata wynikała z faktu, że nie było ośrodka materialnego, w którym mogłyby rozchodzić się dźwięki. (Głos nie może rozchodzić się w próżni.) Dźwięki zaczęły wypełniać przestrzeń dopiero 380 tys. lat po Wielkim Wybuchu, tj. po upływie 0,0003% dotychczasowego wieku wszechświata.
Środowisko akustyczne kształtowało się i rozwijało proporcjonalnie do ewolucji wszechświata. Stopniowo wypełniało się hałasem i krzykiem. Jednak było ono akustycznie zrównoważone, ponieważ wszelkie odgłosy pozostawały w równowadze z sobą i panowała w nim harmonia między ciszą a hałasem. Dopiero ludzie zaczęli zakłócać ją za sprawą postępu technicznego. Do radykalnej zmiany środowiska akustycznego doszło w dwudziestym stuleciu, w erze człowieka – w antropocenie. Nota bene, ten wiek obfitował w wiele innych rewolucyjnych przemian niekorzystnych dla ludzi i Ziemi. Doszło wreszcie do tego, że nad ciszą zaczęły dominować elementy hałasu, krzyku i wrzasku.
Hałas pochłonął ciszę. O ile przedtem strefy hałasu były wyspami w oceanie ciszy, to teraz jest na odwrót. Cisza jest egzotyczną i coraz mniejszą strefą w świecie przepełnionym hałasem i wrzaskiem.
Środowisko akustyczne jest równie ważne jak przyrodnicze i też ulega degradacji wskutek rozwoju techniki, ale o wiele szybciej i w większym stopniu za sprawą wciąż niekontrolowanego postępu techniki oraz transformacji wzorców zachowań ludzkich i stylów życia i innych produktów kultury. Ponad wszelką wątpliwość wzrastająca degradacja środowiska akustycznego szkodzi naszemu zdrowiu w nie mniejszym stopniu niż skażona żywność, zanieczyszczone powietrze lub zatruta woda i gleba. Jeśli wystarczająco nagłaśnia się kwestię szkodliwych skutków zanieczyszczonej przyrody, to znikomo wiedzy przekazuje się o niebezpieczeństwach wynikających z destrukcji środowiska akustycznego. Przeważnie mówi się o tym w aspekcie higieny pracy. A to stanowczo za mało!
2. W terrorze hałasu
Hałas rozprzestrzenia się i narasta z dnia na dzień, a technika wciąż dostarcza jeszcze głośniejszych urządzeń i wzmacniaczy głosu[4]. Dzięki nim można zwiększać głośność i natężenie głosu[5] poza próg bólu wynoszący ok. 120-140 decybeli[6]. Z tych urządzeń korzysta się wszędzie bez względu na porę dnia: w przestrzeni publicznej i mieszkaniach, w pojazdach prywatnych i środkach transportu publicznego, w miejscach rozrywki i odpoczynku, w miejscach pracy i szkołach, na plażach i wycieczkach, a także w kościołach podczas obrzędów religijnych.
Hałas – towarzyszy nabożeństwom i – co woła o pomstę do nieba – modlitwie. Montuje się coraz głośniejsze dzwony kościelne i maksymalnie nagłaśnia się modły i śpiewy pielgrzymek. Tak jakby Bóg był głuchy albo kontakt z Nim zależał od siły głosu rozmowy z Nim, a hałas był Mu miły.
Wbrew temu, co pisała Matka Teresa z Kalkuty: „Zawsze rozpoczynam modlitwę w ciszy, ponieważ Bóg przemawia w ciszy serca. Bóg jest przyjacielem ciszy – powinniśmy słuchać Boga, bo istotne jest nie to, co my mówimy, ale to, co On pragnie nam powiedzieć.”[7] Hałas potęguje się proporcjonalnie do postępu cywilizacji i ideologii konsumeryzmu.
Kultura Zachodu wytworzyła specyficzne środowisko akustyczne, gdzie panuje moda na hałas i wrzaskliwe zachowanie się, na głośne mówienie i pokrzykiwanie. Zaczęliśmy żyć w cywilizacji krzyku, w której ludzie stali się dziećmi hałasu. Nie potrafią już mówić do siebie normalnie, tylko krzyczą, żeby ich glosy docierały do świadomości.
Łomot instrumentów muzycznych, głównie perkusji, zagłusza harmonię dźwięków, a rytmy kopulacyjne zastępują melodię. Wokaliści drą się, zamiast śpiewać, a jazgot akompaniamentu zagłusza ich śpiew. Historia muzyki zatoczyła chyba już koło: od huku prymitywnych tam-tamów używanych przez pierwotne ludy i ich dzikich wrzasków poprzez finezyjne i subtelne dźwięki wydobywane z różnych melodycznych instrumentów w późniejszych epokach, zwłaszcza Renesansu, Baroku i częściowo jeszcze w czasach nowożytnych, ponownie do dzikiego huku przedziwnych i hałaśliwych instrumentów elektrycznych używanych przez współczesnych ludzi uznających się za „wysoce cywilizowanych”. (Przy okazji warto wspomnieć, że kilka lat temu kanadyjski kompozytor i ekolog akustyczny Raymond Murray Schafer stworzył ekologię muzyki jako specjalną subdziedzinę ekologii, by chronić i zachować jeszcze muzykę melodyjną. Jest to dziedzina muzykologii badająca przede wszystkim relacje między muzyką i sposobem jej odbioru a środowiskiem akustycznym.)
Dzika muzyka jest jednym z przykładów powrotu do epoki dzikości we współczesnym świecie[8].
W dzisiejszej kulturze ciche mówienie w ogóle się nie liczy. Krzyk i przebywanie w hałasie stało się nałogiem młodzieży. Chodzi się ze słuchawkami w uszach i słucha muzyki z odtwarzaczy kieszonkowych tak głośno, że słychać ją z daleka, a w samochodach głośniki wyją na pełny regulator i napełniają hałasem całe otoczenie. Ogromne natężenie hałasu powoduje transport drogowy. Nie tyle samochody (natężenie hałasu ich silników jest kontrolowane i karane w przypadku przekroczenia), co motocykle i quady, dla których nie wiadomo dlaczego, nie określono wartości dopuszczalnego hałasu.
Cywilizacja krzyku implikuje co najmniej kilka negatywnych skutków:
1) Redukuje funkcję ostrzegawczą krzyku. Nie wiadomo teraz, czy sygnalizuje on grozę czy radość. Tym samym wprowadza ludzi w błąd. Nie wiadomo, czy usłyszawszy krzyk, trzeba śpieszyć z pomocą.
2) Deprecjonuje ciszę. W świecie przepełnionym hałasem cisza staje się bezużyteczna. Kojarzy się ją z nudą, martwą pustką, w której nic się nie dzieje i w której nie wiadomo, co z sobą robić i czym ją wypełnić. Dlatego nie docenia się jej i eliminuje się ją z życia. Wskutek tego cisza traci swoją naturalną wartość.
3) Zagłusza wewnętrzne nakazy moralne. Ludzie chcą zakrzyczeć świat, w hałasie utopić wszystkie kłopoty, przekrzyczeć wszystkich i wszystko, nawet glos własnego sumienia, by uwolnić się od poczucia winy i okłamywać samych siebie.
4) Ogranicza wolność. Krzyk wykorzystuje się do zniewalania ludzi, wymuszania posłuszeństwa i podległości. Stosują go zwłaszcza osobniki niemające autorytetu, prestiżu ani zdolności przywódczych. Towarzyszy on różnym formom przemocy w relacjach międzyludzkich – w rodzinach, instytucjach i organizacjach. Strach przed krzykiem paraliżuje i ogranicza swobodę myślenia, postępowania, zachowania i poruszania się.
Nieustanne pokrzykiwanie ludzi na siebie jest atrybutem wszelkiej dyktatury. Terroryzowanie krzykiem jest atrybutem autokratów, którzy w ten sposób wzbudzają strach i wymuszają posłuszeństwo. Najlepszym przykładem była dyktatura nazistowska, gdzie każdy przełożony wrzaskliwie rugał swoich podwładnych. A przemówienia Hitlera były szczególnie krzykliwe. W związku z tym można obawiać się o dalsze losy demokracji w cywilizacji krzyku, która, być może, jest jedną z przyczyn zmierzchu demokracji i doprowadzi do ponownego zniewolenia w ramach jakiejś „globalnej dyktatury”.
5) Ogłupia ludzi.
Krzyk zastępuje rację. Im kto głupszy, tym głośniej artykułuje swoje wypowiedzi, by słuchacze uznali jego racje.
Argument krzyku zastępuje argument racji. Aby przekonać się o tym, wystarczy oglądać dyskusje w TVP z udziałem prominentnych polityków. Przekrzykują się nawzajem tym głośniej, im mniej prawdy i mądrości zawierają ich wypowiedzi. Krzyk jest też instrumentem manipulantów, pomocnym w urabianiu opinii publicznej. Moda na krzyk opanowała Internet. Otwarciu stron internetowych towarzyszy zawsze jakaś krzykliwa i natrętna reklama, której trudno się pozbyć. Ponadstandardowo hałaśliwa reklama sprzyja jej skuteczności. A samochody z wyjącymi megafonami objeżdżają miasta w ramach akcji reklamowych i przedwyborczych.
Hałas wykorzystuje się celowo do ogłupiania ludzi, ponieważ wywołuje zmęczenie, dekoncentruje uwagę, utrudnia myślenie logiczne oraz dociekanie prawdy. Krzykliwe reklamy mają dezorientować potencjalnych konsumentów, a nadmierny hałas w sklepach, spowodowany głośną muzyką, ma nie tyle uprzyjemnić pobyt klientom, co ogłupiać ich tak, by podejmowali nieracjonalne decyzje o zakupach. Krzykliwe spoty wyborcze i imprezy przed wyborami mają odwracać uwagę wyborców od treści programów wyborczych i utrudniać odkrywanie prawdziwego image pretendentów do władzy.
6) Wypacza poczucie piękna. Hałas powinien wzmacniać przeżycia estetyczne podczas słuchania muzyki na imprezach masowych i w lokalach rozrywkowych i przyczyniać się do lepszego odczuwania piękna muzyki i śpiewu. Dlatego współczesna muzyka staje się coraz bardziej hałaśliwa. Jednak, tylko do granic, których przekroczenie daje efekt przeciwny.
Teraz słuchanie muzyki lub śpiewu sprowadza się do wysłuchiwania rytmu utworów granych na wrzaskliwych instrumentach. Nieważna jest melodia ani treść utworu. Najważniejszy jest coraz głośniej wybijany rytm. Melodia ustępuje rytmowi, a hałas wypacza odczuwanie jej piękna. Piękno muzyki kojarzy się z głośnością. Dlatego śpiew i muzykę wzmacnia się za pomocą różnych urządzeń nagłaśniających, których siła głosu przyprawia o ból uszu. Poza tym, mikrofony i głośniki maskują braki naturalnej emisji głosu i błędy wykonawców. Muzykę masową zdominowali „wybijacze rytmu” i wrzaskliwi piosenkarze, aktorzy, wodzireje i dyskdżokeje. Im więcej krzyku, hałasu i pohukiwań, tym bardziej udana impreza muzyczna i lepiej się sprzedaje. I o to chodzi! Na rynku rozrywki hałas funkcjonuje jak towar. Popyt na niego rośnie w miarę tego, jak powszechne jest uznanie go za wartość estetyczną w muzyce. A cena hałasu jest tym wyższa, im jest głośniejszy.
7) Hałas zakłóca prawidłowe funkcjonowanie organizmu. Chociaż hałas, który jest zjawiskiem akustycznym, nie jest chorobą, tylko dolegliwością, to jest przyczyną wielu schorzeń cielesnych i psychicznych. Źle wpływa na system nerwowy, pokarmowy i hormonalny, wywołuje zdenerwowanie, rozdrażnienie, stres, dekoncentrację, napięcie, agresję, zmęczenie, bezsenność, bóle głowy, nadciśnienie, chorobę niedokrwienną, osłabienie układu immunologicznego i spadek wydajności pracy.
Hałas zwiększa nawet o 50 % ryzyko zawału.
Szczególnie szkodliwy dla zdrowia ludzi jest wtedy, gdy przekracza natężenie 85 decybeli. Długotrwałe przebywanie w nim prowadzi do trwałych ubytków słuchu. Rośnie pokolenie głuchych. W 2021 r. 21,5 % populacji Europy żyło w hałasie przekraczającym 55 db w ciągu doby. W Polsce – 36%, a 10 % mieszkańców naszego kraju twierdzi, że z powodu hałasu ma kłopoty ze zdrowiem i samopoczuciem. Liczba niedosłyszących, zwłaszcza dzieci, rośnie lawinowo z roku na rok. Podobnie jest w innych krajach. Naukowcy Stanów Zjednoczonych AP z US Center for Disease Control and Prevention (Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom) twierdzą, że jedno na ośmioro dzieci w wieku od 6 do 19 lat cierpi na uszkodzenie słuchu wywołane hałasem; w skrajnych przypadkach dochodzi do całkowitej utraty słuchu.
3. Trzeba skończyć z cywilizacją krzyku
Teraźniejsze społeczeństwo coraz szybciej przekształca się w globalny tłum, a procesy społeczne są coraz bardziej turbulentne. Tłum i turbulencja sprzyjają rozwojowi cywilizacji krzyku, ponieważ tłum zachowuje się krzykliwie, a procesy turbulentne są głośne. Jeśli ktoś chce być zauważony w tłumie, musi jakoś wyeksponować się i szokować czymś, na przykład za pomocą krzyku i wrzawy wokół siebie. Jego krzyk musi przewyższać średni poziom hałasu w otoczeniu. Kiedy więcej ludzi chce jednocześnie być dostrzeżonymi przez tłum, muszą oni coraz głośniej przekrzykiwać się nawzajem. W końcu, nikt już nikogo nie jest w stanie usłyszeć.
Krzyk nie szkodzi, jeśli pojawia się sporadycznie i w nadzwyczajnych sytuacjach, gdy wyraża silne emocje, ból albo ogromny strach. Natomiast szkodzi, jeśli krzyczy się ciągle, wszędzie i coraz głośniej nie zważając na innych. Krzyk stał się immanentnym, naturalnym i obiektywnym wyróżnikiem współczesnego środowiska przyrodniczego i społecznego. Ale stąd nie wynika, jakoby cywilizacja krzyku była jakąś „koniecznością dziejową”, na którą jesteśmy skazani. Jej korzenie nie tkwią w ewolucji przyrodniczej ani społecznej, lecz w kulturze, która jest wytworem, ludzi. Ludzie są sprawcami tej cywilizacji i tylko oni mogą i powinni czym prędzej doprowadzić do jej końca dla ich własnego dobra. Społeczeństwo przekonuje się coraz bardziej o szkodliwości cywilizacji krzyku na podstawie własnego doświadczenia, a dzięki propagacji ekologii ciszy – o potrzebie zwalczania jej oraz o konieczności dowartościowania ciszy i jej ochrony. Coraz więcej organizacji i instytucji opowiada się za tym. Również kościół uznał nadmierne zakłócanie ciszy za jeden z tzw. grzechów ekologicznych (przeciw środowisku).[9]
Chodzi o to, żeby każdy z nas nie powodował hałasu niepotrzebnie i zwalczał go przeciwstawiając się na przykład nadmiernie głośnej muzyce w domu i w miejscach publicznych. Przecież każdy indywidualnie może i powinien przyczyniać się do ochrony środowiska akustycznego na miarę swych możliwości i chęci, i każdy, głównie rządzący, powinien dawać dobry przykład i nie hałasować nadmiernie. To nic nie kosztuje. Zależy tylko od kultury, dobrego wychowania i szacunku dla dobra wspólnego, jakim jest cisza. Odwoływanie się do „grzechu ekologicznego”, do wewnętrznego nakazu sumienia, jest dobre, ale wymaga wiele czasu i pracy nad sobą. Byłoby dobrze, gdyby elity władzy miały to na uwadze i dawały przykład innym.
Dlatego odwoływanie się do „sumienia ekologicznego” i moralności musi być wspomagane przez regulacje prawne i drastyczne sankcje. Nie w formie mandatów, lecz przymusowej pracy społecznej w postaci sprzątania miejsc publicznych. Dlaczego nie skorzystać z doświadczenia USA, gdzie za wyrzucenie papierka z samochodu na autostradzie karze się sprzątaniem jej co najmniej przez tydzień. To skuteczniejsza i bardziej wychowawcza kara aniżeli grzywna.
A tymczasem, u nas podnosi się dopuszczalne progi natężenia hałasu na drogach tylko po to, by nie trzeba było budować ekranów dźwiękochłonnych.[10] Na dodatek, zlikwidowano „ciszę nocną”. Wprawdzie kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny dla osób, które celowo zakłócają spokój swoich sąsiadów lub współlokatorów, ale w praktyce ten przepis „falandyzuje” się i trudno wskazać sprawcę, w związku z czym jest on martwy.
Cisza jest również wyrazem szacunku dla ludzi, wobec których odczuwa się respekt. Dobry obyczaj nakazuje zachowanie milczenia w obecności osób starszych, poważanych i cieszących się powszechnym autorytetem: rodziców, nauczycieli, przełożonych itp. To nieprawda, że ciszy nie da się rewaloryzować w krzykliwej cywilizacji Zachodu. W tej cywilizacji też można zapewnić ludziom ciszę. Wystarczyłoby „modę na hałas” zastąpić „modą na ciszę” i kierować się starą mądrością Indian: „Słuchajcie ciszy… Usłyszycie Mądrość. Odnajdziecie Spokój. Właściwy dystans do spraw, ludzi i przedmiotów. Znajdziecie czas, którego wam brakowało. Słuchajcie ciszy. I mówcie ciszej. Ciii…sza.”[11] A w życiu codziennym należy przestrzegać sentencji prof. Tadeusza Sławka, byłego rektora Uniwersytetu Śląskiego: „Doceniaj ciszę. Skoro rzeczywistość nas otaczająca jest systemem stałego tłumienia ciszy, tym bardziej ją praktykuj. Cisza jest szkołą słuchania.”[12] Tym bardziej, że na początku była cisza, gdyż „Wszechświat nie rodził się z hukiem, lecz w absolutnej ciszy”.[13] Niech więc nadal trwa we względnej ciszy. Nie dopuśćmy do tego, by od krzyku ludzkość znikła z Ziemi z hukiem.
Przypisy:
[1] Środowisko akustyczne jest przestrzenią wypełnioną głosem – tonami, dźwiękami, mową, muzyką, szumami, hałasem itp.
[2] Hałas można różnie definiować w zależności od tego, czy rozpatruje się go z punktu widzenia akustyki, psychologii lub zgodnie z odczuciem potocznym. Najbliższa potocznemu rozumieniu hałasu jest psychologiczna definicja. Określa ona hałas jako niepożądany i nieprzyjemny dźwięk powodujący negatywną reakcję organizmu. Jednak ma ona pewną wadę, ponieważ hałasem może być również dźwięk, uważamy za pożądany i przyjemny np. głośna muzyka. Dlatego lepiej byłoby nazywać hałasem zjawisko akustyczne szkodliwe dla narządu słuchu człowieka i odczuwane jako dokuczliwe oraz uciążliwe.
[3] Mike Goldsmith, Discord: The Story of Noise, Oxford University Press, 2012
[4] Średnia moc głosu ludzkiego w trakcie normalnej rozmowy wynosi od około 0,00002 W do 0,00003 W, a śpiewak basowy jest w stanie wydobyć z siebie maksymalnie 0,03W. Dzięki wzmacniaczom można uzyskać moc dźwięku kilkuset watów, tj. ok. 3 mln razy większą od mocy rozmowy.
[5] Natężenie głosu to obiektywna siła głosu, która zależy od amplitudy fali akustycznej. Mierzy się ją w decybelach, Natomiast głośność jest subiektywnie odczuwanym natężeniem głosu. Mierzy się ją w fonach.
[6] Progiem bólu nazywa się minimalne natężenie dźwięku, które powoduje już odczuwanie bólu ucha; wynosi ono około 1 W/m2, co odpowiada 140 decybelom dla dźwięków sinusoidalnych i 120 decybelom dla szumów.
[7] Łukasz Kleczka SDS , Bóg jest przyjacielem ciszy, katolik.pl serwis internetowy, [dostęp: 04.08.2022]
[8] Wiesław Sztumski, Globalne dziczenie, „Sprawy Nauki”, Nr 10, 2015.
[9] Jacek W. Czartoszewski, Ekologiczne rachunki sumienia, Ochrona środowiska w filozofii i teologii (red. J. M. Dołęga, J. W. Czartoszewski), Wyd. Akademii Teologii Katolickiej, Warszawa 1999.
[10] Anna Preis, Rafał Górski, Mamy skandaliczne limity hałasu. Reaguj! „Tygodnik Spraw Obywatelskich”, 26.04.2022
[11] Wojciech Cejrowski, Gringo wśród dzikich plemion, Bernardinum Pelplin, 2016
[12] Tadeusz Sławek, 10 spostrzeżeń o mowie nie bez-myślnej
[13] Mark Whittle, profesor astronomii i kosmologii w University of Virginia, napisał: „Wszechświat nie narodził się z hukiem”. Mógł powstać w wyniku gwałtownej ekspansji, której wcale nie musiał towarzyszyć krzyk. Słowo „krzyk” zostało niefortunnie użyte w wyrażeniu „Wielki Wybuch”. Możliwe, że chodziło o specjalne zabarwienie emocjonalne.