„Kury i koguty domowe budują dobrobyt kraju”, Magda Kazikiewicz
Trzeba obliczyć ile warta jest praca w domu i stwierdzić na ile wpływa na rozwój gospodarki – postuluje Instytut Spraw Obywatelskich. Wtedy mogłoby się okazać, że nasza gospodarka galopuje jak konie na ostatniej prostej Wielkiej Pardubickiej.
Organizacja zbiera już podpisy pod petycją do premiera w tej sprawie. „My niżej podpisani, apelujemy o oszacowanie wkładu nieodpłatnej pracy domowej w rozwój gospodarczy kraju” – tak zaczyna się petycja, którą ma otrzymać premier i prezes Głównego Urzędu Statystycznego.
Organizacja pozarządowa Instytut Spraw Obywatelskich prowadzi kampanię na rzecz docenienia (nieodpłatnej!) pracy domowej kobiet – „Zrobione, docenione, wiele warte”. – Uznałyśmy, że warto uświadomić Polakom, jak duży wkład w rozwój kraju mają osoby zajmujące się domem – mówi Karolina Goś-Wójcicka, jedna z organizatorek akcji.
I przypomina, że już kilka lat temu ONZ zalecił wszystkim rządom oszacowanie wartości pracy domowej. – Zrobiły to kraje skandynawskie, Wielka Brytania, Kanada, Stany Zjednoczone, a u nas nadal nikt nie chce o tym słyszeć – mówi Goś-Wójcicka.
Główny Urząd Statystyczny wyliczył jednak, ile jest warta praca gospodyń domowych. I tak, utrzymanie domu miesięcznie to koszt 200 zł, opieka nad dziećmi – ok. 300, przygotowywanie posiłków – ponad 600. W sumie praca ta jest warta szacunkowo ok. 1,2 tys. zł na miesiąc.
Polacy są „za”
– Pensja gospodyni domowej jest tak niska, ponieważ przy wyliczeniach uznawana jest za wymagającą niskich kwalifikacji – tłumaczy prof. Witold Orłowski, ekonomista. I dodaje, że konwencja o PKB (wskaźnik określając poziom rozwoju gospodarczego – red.) mówi, iż praca na rzecz rodziny nie stanowi wartości rynkowej, więc nie powinno się jej wliczać do PKB.
– Jednak z drugiej strony nie można do PKB wliczać zysków z działalności przestępczej, a przecież gdyby wliczyć do budżetu Kolumbii przychody z handlu narkotykami, to o ile bogatszy byłby ten kraj – mówi prof. Orłowski. Co ciekawe, większość Polaków popiera nie tylko wliczanie wartości pracy domowej do PKB, ale chce także, by osobom zajmującym się domem wypłacać pensje. Według badań OBOP z 2006 roku, aż 82 proc. z nas opowiada się za pensją dla gospodyń domowych. Mężczyźni uważają, że taka płaca powinna wynieść 1129 złotych, kobiety – 1062.
Emerytura, ale i składka
Organizacje kobiece postulują, by kobietom, które rezygnują z kariery zawodowej na rzecz zajmowania się domem, należały się emerytury. Także LPR forsował pomysł, by kobiety, które wychowają co najmniej czworo dzieci, otrzymywały średnią krajową emeryturę. Te z mniejszą liczbą dzieci mogłyby liczyć na stosunkowo niższe świadczenie.
– Bardzo proszę, tylko wówczas niech te panie odprowadzają składkę ubezpieczeniową – mówi prof. Orłowski. Zdaniem filozof prof. Magdaleny Środy akcja Instytutu jest ważna z punktu widzenia osób, które zajmują się domem. – Takie osoby, zwłaszcza mężczyźni, są często poniżani, bo „nic nie robią, tylko siedzą w domu”. Może ta akcja sprawi, że poczują się dowartościowani – uważa prof. Magdalena Środa. – Przecież tak zwane kury domowe budują dobrobyt naszego kraju – podkreśla.
– Mam trójkę małych dzieci. Ja widzę jaki ogrom pracy musi wykonać moja żona [ z zawodu dziennikarka – red. ] by w domu wszytko było jak na leży – tłumaczy aktor i satyryk Tadeusz Ross. W ubiegłym roku do poselskiego rejestru korzyści swoją żonę wpisał polityk PiS Tadeusz Cymański. – Moja żona zajmuję się piątką dzieci, gotuje, pierze, sprząta, robi zakupy. Niech ktoś jej zarzuci, że nic nie robi, tylko siedzi w domu. W pewnym sensie wypłacam jej nawet pensję, przekazują zarobki z wykonywania mandatu poselskiego – mówi Cymański.
W maju ŻW pisało, że w Polsce już 1,5 miliona kobiet zrezygnowało z pracy na rzecz opieki nad domem i rodziną. W ciągu ostatnich trzech lat liczba ta wzrosła o 30 proc.
Magda Kazikiewicz
Źródło: Życie Warszawy, 28.07.2007