Ład zielony czy korporacyjny? Wojna i kradzież: przejęcie ukraińskiej ziemi rolnej
„Kto kontroluje ziemie rolne na Ukrainie?” – takie pytanie zadali sobie autorzy raportu pt. „Wojna i kradzież: przejęcie ukraińskiej ziemi rolnej” („War and Theft: The Takeover of Ukraine’s Agricultural Land”). Analizę opublikował amerykański think tank Instytut Oakland 21 lutego 2023 roku.
Minął rok, przez ten czas polskie „wolne media”, zajmujące się „wielką polityką”, nie pokusiły się o zaprezentowanie wyników raportu Polkom i Polakom. W tym samym czasie te same „wolne media” codziennie bombardują nas informacjami pochodzącymi z raportów i opracowań amerykańskiego think tanku Instytut Badań nad Wojną (Institute for the Study of War) finansowanego przez przemysł zbrojeniowy.
Do kogo należy „spichlerz Europy”?
A wystarczyłoby, żeby nasi wolni dziennikarze (oczywiście proszę nie mylić z dziennikarzami skoszarowanymi) zrobili kopiuj wklej z informacji dla mediów o raporcie. Nie musieli czytać całego opracowania. Z niej dowiedzieliby się, że „raport ujawnia, jak oligarchowie i korporacje rozszerzają kontrolę nad ukraińskimi ziemiami rolnymi przy pomocy i finansowaniu ze strony zachodnich instytucji finansowych.
Pomoc udzielona Ukrainie w ostatnich latach została powiązana z drastycznym programem dostosowań strukturalnych, wymagającym utworzenia rynku ziemi poprzez ustawę, która prowadzi do większej koncentracji ziemi w rękach potężnych grup interesów.
Krytyczny dług Ukrainy jest wykorzystywany przez instytucje finansowe do kierowania odbudowy powojennej w kierunku dalszej prywatyzacji i liberalizacji w kilku sektorach, w tym w rolnictwie”.
(Skąd my to znamy? Lata 90. i prywatyzacja wszystkiego, co miało wartość w naszym państwie przez „elity pasożytnicze”. Pod dyktando instytucji finansowych typu Bank Światowy. Polecam lekturę książki „Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji” wydaną przez Wydawnictwo Zysk i S-ka. Cztery tomy są rezultatem kilkunastoletniej pracy autora, Jacka Tittenbruna, profesora socjologii z Poznania.)
Dalej w komunikacie dla mediów, czytamy:
„Ukraińskie społeczeństwo obywatelskie, naukowcy i rolnicy domagają się zawieszenia ustawy o ziemi i transakcji z nią związanych; wzywają do modelu rolnictwa, który nie będzie zdominowany przez oligarchię i korupcję”.
„Pomimo bycia w centrum międzynarodowej polityki, niewiele uwagi poświęcono sednu konfliktu – kto kontroluje ziemie rolne w kraju znanym jako spichlerz Europy. Odpowiedź na to pytanie jest kluczowa dla zrozumienia głównych stawek w tej wojnie” powiedział Frédéric Mousseau, dyrektor ds. polityki w Instytucie Oakland i współautor raportu.
Tabela 1: Dziesięć największych firm kontrolujących ziemię rolną na Ukrainie
„Całkowita ilość ziemi kontrolowanej przez oligarchów i korporacje agrobiznesu to ponad dziewięć milionów hektarów — przekraczająca 28 procent ziemi uprawnej Ukrainy. Najwięksi posiadacze ziemi to mieszanka ukraińskich oligarchów i zagranicznych grup interesów — głównie europejskich i północnoamerykańskich, a także fundusz Arabii Saudyjskiej. Wiodące amerykańskie fundusze emerytalne, fundacje oraz fundusze uniwersyteckie inwestują poprzez NCH Capital – amerykański fundusz „private equity”.
Kilka przedsiębiorstw agrobiznesowych, nadal w dużej mierze kontrolowanych przez oligarchów, otworzyło się na zachodnie banki oraz fundusze inwestycyjne — w tym kluczowe na rynku, takie jak Kopernik, BNP czy Vanguard — które teraz kontrolują część ich akcji. Większość dużych właścicieli ziemskich jest w znacznym stopniu zadłużona w zachodnich instytucjach, głównie w Europejskim Banku Odbudowy i Rozwoju (EBOR) i Banku Światowym.
Tabela 6: Finansowanie największych właścicieli ziemskich na Ukrainie przez instytucje europejskie i Bank Światowy od 2008 roku (mln USD)
Finansowanie Zachodu dla Ukrainy w ostatnich latach zostało powiązane z twardym programem dostosowań strukturalnych, który wymagał środków oszczędnościowych i prywatyzacji, w tym utworzenia rynku ziemi. W 2020 r. prezydent Zełeński wprowadził reformę wbrew woli większości społeczeństwa, która obawiała się wzrostu korupcji i wzmocnienia kontroli przez potężne grupy interesu w sektorze rolnym. Wyniki raportu potwierdzają te obawy. Podczas gdy duzi właściciele ziemscy uzyskują ogromne finansowanie od zachodnich instytucji finansowych, ukraińscy rolnicy – niezbędni dla zapewnienia krajowych dostaw żywności – nie otrzymują praktycznie żadnego wsparcia. W obliczu wojny i wysokiego napięcia gospodarczego, ta różnica w traktowaniu doprowadzi do większej konsolidacji gruntów przez wielki agrobiznes”.
Raport alarmuje również, że dług Ukrainy jest wykorzystywany jako dźwignia przez międzynarodowe instytucje finansowe to tego, żeby decydenci uwzględniali w planach powojennej odbudowy „spichlerza Europy” dalszą prywatyzację sektora rolnictwa.
Modus operandi ekonomistów od brudnej roboty opisanych w książce „Hit Man” przez Johna Perkinsa.
„Dla Ukraińców sytuacja jest beznadziejna. Podczas gdy oni umierają, broniąc swojego kraju, instytucje finansowe podstępnie wspierają konsolidację ziemi rolnej przez oligarchów i zachodnie instytucje finansowe. Tymczasem, kiedy kraj stoi w obliczu horroru wojny, ukraiński rząd oraz zachodnie instytucje powinny wysłuchać apelu ukraińskiego społeczeństwa obywatelskiego, środowiska akademickiego i rolników o zawieszeniu ustawy o ziemi. Konieczność nadania priorytetu modelowi rolnictwa, który nie będzie zdominowany przez oligarchię i korupcję, w którym ziemia i zasoby są kontrolowane przez wszystkich Ukraińców i to im przynoszą korzyści, jest drogą do powojennej odbudowy kraju” – zauważa Frédéric Mousseau z Instytutu Oakland.
NIE dla rządów korporacji!
27 lutego 2024 r. uczestniczyłem w proteście rolników na ulicach Warszawy. Nasz transparent: „NIE dla rządów korporacji!” wywoływał pozytywne reakcje wśród uczestników. Obok niego pod Sejmem mieliśmy też transparent „STOP GMO NGT!”. Tutaj trochę mniejsze zrozumienie, do czego hasło nawiązuje. Nie dziwię się, o nowym GMO NGT w polskiej debacie publicznej dominuje albo cisza albo propaganda sukcesu, uprawiana przez korporacje biotechnologiczne (np. BASF). Nieliczne wyjątki (Tok FM, Radio Maryja, Telewizja Republika) potwierdzają regułę, że o GMO NGT albo dobrze albo wcale.
Co więcej, lobby wielkoprzemysłowych rolników naciska, żeby GMO wpuścić na nasze talerze. Przykładowo, rolnicze związki branżowe zwróciły się ostatnio do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi Czesława Siekierskiego z wnioskiem o pilne konsultacje, w celu zrewidowania rygorystycznego polskiego stanowiska wobec nowych technik genomowych (NGT). Przekonują, że nowe GMO to same plusy dla Zielonego Ładu, klimatu i oczywiście dla nas, konsumentów.
A jak jest naprawdę? Polecam lekturę naszego raportu „Organizmy genetycznie zmodyfikowane. W kierunku ogólnopolskiej debaty o GMO/NGT”.
„Jaką żywność powinniśmy mieć na naszych stołach?” – takie pytanie zadałem komisarzowi ds. rolnictwa, Januszowi Wojciechowskiemu, w wywiadzie dla Tygodnika Spraw Obywatelskich.
„Myślę, że powinna to być żywność, która pochodzi z takiego systemu produkcji żywności, w którym rolnictwo nie jest traktowane jak przemysł, ziemia nie jest traktowana jak fabryka, a zwierzęta nie są traktowane jak maszyny. Powinniśmy mieć na naszych stołach jak najwięcej żywności bliskiej, blisko wyprodukowanej” – odpowiedział polski decydent z Komisji Europejskiej.
Zgadzam się z tym w stu procentach i jednocześnie mam świadomość, że takie podejście jest nie na rękę korporacjom. Zrobią one wszystko, żeby zachować kontrolę nad żywnością na naszych talerzach.
Dlatego powinniśmy znać podstawowe reguły funkcjonowania życia politycznego („Świat Machiavellego”) i być czujni, kiedy mówią do nas politycy, urzędnicy czy naukowcy. Powinniśmy zwracać uwagę na ich życiorysy, szukać odpowiedzi na pytanie: „gdzie meblowano im głowy?”.
Czy w Moskwie, Waszyngtonie, Berlinie, Paryżu, Kijowie a może w Londynie? Bo to, co dobre dla tych stolic, to niekoniecznie musi być dobre dla nas, zamieszkujących piękny kraj nad Wisłą. Powinniśmy się kierować polską racją stanu, a nie racją zysku zagranicznych lobby i korporacji.
Czasami sprawdzenie, kto i skąd przychodzi i jakie ma jawne, a jakie ukryte intencje jest łatwiejsze niż się to na pierwszy rzut oka wydaje. Przykład szefowej Izby Zbożowo-Paszowej Moniki Piątkowskiej, której głos ostatnio promowany jest w mediach. Zachęcam do zapoznania się z jej CV w „internetach” i grupą interesu, którą reprezentuje. Wśród członków Izby jest m.in. korporacja Cargill, o której można poczytać więcej w naszym raporcie „GMO – z czym to się je?”.
Ziarno świadomości
I na koniec jeszcze jedno. 29 lutego br. przyjechał do Łodzi film „Ziarno świadomości”, w ramach objazdowej trasy po Polsce. Skorzystałem z okazji i wybrałem się na jego pokaz. Film warty obejrzenia, choć miejscami, jak dla mnie, za mocno romantyczny, a za mało biorący pod uwagę politykę realną i „świat Machiavellego”. Po projekcji miała miejsce dyskusja, w ramach której włożyłem kij w mrowisko. Stwierdziłem, że gdyby ten film pokazać na wielkim telebimie, podczas niedawnego protestu rolników w Warszawie to wśród uczestników znaleźliby się tacy (przede wszystkim reprezentujący rolnictwo wielkoprzemysłowe), którzy rzucaliby w ekran kamieniami. Moja wypowiedź wywołała olbrzymie emocje.
A jakie jest Twoje zdanie?
Zachęcam do refleksji i proszę o uwagi pod adresem: rafal.gorski@instytut.lodz.pl