Felieton

#ŁódźJestNasza: Co z tą Łodzią, czyli czy leci z nami pilot?

Łódź_mural
fot. Ministry of Foreign Affairs of the Republic of Pol CC BY-ND 2.0

 „Łódź III Rzeczypospolitej – meandry rozwoju i rewitalizacji” dr hab. Jacka Wesołowskiego, architekta i inżyniera związanego z Politechnika Łódzką to obszerne i wnikliwe omówienie kilku ważnych problemów Łodzi. Tekst ukazał się 18 października 2018 roku na stronie Instytutu Spraw Obywatelskich.

Rozdziały tekstu:
Rozdział 1: Marzenie o „nowym wspaniałym świecie”
Rozdział 2: Wokół Piotrkowskiej
Rozdział 3: „Półwsie” śródmiejskie
Rozdział 4:  Trasa W-Z, czyli „Łódź stawia na tramwaj”
Rozdział 5: Tunele, KDP, koleje aglomeracyjne – czyli rzecz o węźle niemocy
Rozdział 6: Dramatis personae
Rozdział 7: Meandry rewitalizacji

Nie chcę wzmacniać ani osłabiać jakiejś tezy Jacka Wesołowskiego w którymkolwiek z rozdziałów, napiszę tylko uwagi ogólnie związane z naszym miastem inspirowane „Łodzią III Rzeczypospolitej…”, czytelników odsyłając do wnikliwej lektury opracowania. Jest to lektura pożyteczna, ale i chyba bolesna dla każdego interesującego się rozwojem Łodzi. Im większa wiedza fachowa czytającego, tym lektura może zdawać się bardziej pesymistyczna. Dlaczego?

Trzeba mieć dużą dawkę optymizmu, dziecięcej naiwności i być oderwanym od realiów, by uważać, że nasza Łódź płynie dobrym kursem, kierowana pewną kapitańską ręką. Jeśli taki obraz jest przedstawiany, to musimy wiedzieć, jakie są wysiłki propagandowe, by go cały czas utrzymać. Nie pracują przy tym pojedynczy ludzie, są ich już setki. Niestety, z czasem urząd zaczął sam wierzyć we własną propagandę. To sprawia, że tam mało jest teraz miejsca na refleksję, że nie ma potrzeby konsultacji rozwiązań zarówno ze specjalistami, jak i mieszkańcami. Powiadają, że pycha kroczy przed upadkiem. Niewątpliwie urzędowa propaganda sukcesu ma w sobie dużo pychy, a upadek w różnych miejscach naszego miasta trudno już zamaskować.

Te upadłe miejsca ze znawstwem i szczegółowo opisuje Jacek Wesołowski, detalicznie np. przyglądając się okolicy budowanego Nowego Centrum Łodzi, czy ulicy Rzgowskiej, będącej jednocześnie ulicą w centrum, jak i dalekimi zdegradowanymi (a degradacja postępuje) peryferiami na tym samym odcinku. Analizuje niszczenie tradycyjnych, historycznych placów targowiskowych nową, brzydką, parterową zabudową – Czerwony Rynek, Bałucki…

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

W innej części Łodzi, na rogu ul. Zagajnikowej i Inflanckiej można było obecnie zaobserwować taką antymiejską degradację charakterystycznego narożnika. Po wyburzeniu piętrowego, charakterystycznego modernistycznego budynku międzywojennego, z wejściem akcentowanym kolumnowym portykiem, powstał handlowy bezosobowy blaszak, w żaden sposób nieakcentujący narożnika, odwrócony doń tyłem i częściowo wkopany w ziemię. To niestety jest prawdziwa antyarchitektura naszych czasów, przy której piętrowe pawilony handlowe lat 90. w stylu postmodernistycznym były jednak próbą rozpaczliwego budowania indywidualnego charakteru miasta, a nie jego przemysłowego bezbarwnego przedmieścia przenoszonego do centrum.

Autor konsekwentnie punktuje brak długoterminowej myśli urbanistycznej porządkującej śródmieście (bloki biurowców na końcu al. Kościuszki), brak reguł architektonicznych, brak systemowego wprowadzania zieleni.

Bardzo ciekawe są uwagi o charakterze zabudowy wtłaczanej do śródmieścia od lat 70. aż po dziś dzień, będącej nieprzerwanym pochodem źle pojmowanego modernizmu, począwszy od zespołu handlowo-biurowego przy obecnej ulicy Piłsudskiego, poprzez biurowiec Philipsa i Galerię Łódzką, charakterem odpowiadającym nie budynkom w centrum dużego miasta, lecz raczej przypadkowej architekturze przy przelotowych trasach na przedmieściach, aż po wiatę nad przystankiem przesiadkowym. Dodam, że właśnie skończono kompletnie obcy historycznemu centrum, otoczony połaciami granitu nowy hotel przy al. Kościuszki / Mickiewicza, który powstał już po napisaniu omawianego opracowania. Zabudowa osi Piłsudskiego – Mickiewicza jest obecnie stricte pudełkowa, potencjalna publiczna przestrzeń stopniowo wyprzedawana, albo oddawana drogowcom.

Wydaje się, że na tę nieudolność łódzką nakłada się nie najlepsze ogólnopolskie prawo, potęgujące negatywne tendencje pustoszenia centrów, projektowanie pod dyktando drogowców, wznoszenie nie ciągów budynków w pierzei i przestrzeni publicznych przy nich, a indywidualnych pudełek otaczanych parkingami, wycinkę drzew i rozlewanie się miast daleko poza swoje historyczne granice.

W kolejnym (kolejowym) rozdziale szczegółowo omawiane są problemy z planowaniem i wykonaniem modernizacji łódzkiego węzła kolejowego napędzanego od kilkunastu lat ideą Kolei Dużych Prędkości i z właśnie teraz rozpoczętym drążeniem tunelu średnicowego. Jeśli chodzi o transport kolejowy, to autor jest niekwestionowanym fachowcem w tej dziedzinie. Niestety, Łódź nie jest innowacyjna, przejmuje rozwiązania z innych miejsc (od tabliczek ulic po formę przesiadkowego przystanku), miasto nie potrafi czerpać ze swoich zasobów, zarówno historycznych, architektonicznych (przykład nowego hotelu przy al. Mickiewicza) jak i ludzkich. Jacek Wesołowski,  mimo swojej fachowości i ogromnej wiedzy w żaden sposób nie jest włączony w procesy choćby rewitalizacji czy modernizacji komunikacji publicznej.

W przypadku zarządzania Łodzią nie widać jej zrównoważonej modernizacji, planowanego na lata rozwoju. Indywidualne niekompetencje i zapatrywania poszczególnych urzędników i projektantów wtłoczonych w ramy przepisów i specyfikacji potrafią odcisnąć się niekorzystnie latami na całych obszarach. Przykładowo prosamochodowe zapatrywania urzędników, drogowców i architektów widać nie tylko w sposobie urządzenie terenów na wschód od Dworca Fabrycznego, ale i w miejscach powstawania mniejszych i większych handlowych struktur.

Ktoś powinien nad tym zapanować, ktoś powinien jasno powiedzieć, że miasto jest przede wszystkim dla mieszkańców, a nie dla inwestorów, nie dla firm budowlanych i nie dla pieniędzy z UE. To wszystko powinny być jedynie sposoby i półśrodki dla zapewnienia mieszkańcom Łodzi komfortu zamieszkania, pracy, rekreacji i przemieszczania się. Samo centrum powinno być maksymalnie przyjazne, wielofunkcyjne, przede wszystkim z atrakcyjnymi mieszkaniami i usługami. Kolejne powstające gmachy biurowe NCŁ, w połączeniu z wyludnianiem się śródmieścia, to są bardzo niebezpieczne tendencje, przyśpieszające upadek komunikacji zbiorowej, doprowadzające do zamierania organizmu miejskiego od środka. Rewitalizacja pojmowana jako jedynie remonty kamienic i ulic temu nie zapobiegnie, tu potrzebna jest mądra polityka i duże doświadczenie.

Nie wiem, czy Jacek Wesołowski się ze mną zgodzi, czy zgodzą się czytelnicy, ale moim zdaniem w Łodzi brak gospodarza, Łódź dryfuje i może osiąść na historycznej, architektonicznej, demograficznej i gospodarczej mieliźnie. Jak temu zapobiec? Czytajmy na początek Jacka Wesołowskiego.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 53 / (1) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura Łodzianie decydują

Być może zainteresują Cię również: