#ŁódźJestNasza: Jak zmienić Gminny Program Rewitalizacji?
Od 2017 roku jestem członkiem Komitetu Rewitalizacji. Komitet działa jako ciało doradcze dla Prezydenta Miasta, a jego istnienie jest wymuszone przez Ustawę o Rewitalizacji. Zasady powoływania do Komitetu określiła Pani Prezydent Hanna Zdanowska – są tam reprezentanci różnych grup: przedstawiciele uczelni, instytucji pozarządowych, kulturalnych, szkół, reprezentanci mieszkańców, przedsiębiorców, rad osiedli, samorządów gospodarczych i właścicieli nieruchomości. Łącznie 35 osób.
Do tej grupy wszedłem z rekomendacjami od trzech instytucji: Łódzkiej Okręgowej Izby Architektów, SARP i Regionalnej Izby Budowlanej. Charakter naszej pracy był określony od początku jako całkowicie społeczny. To mogło zmylić sporą część starających się o zasiadanie w Komitecie, prawdopodobnie większość spodziewała się mniejszych lub większych korzyści, a tymczasem czekała nas jedynie żmudna praca. W efekcie praktycznie tylko kilka osób odpowiedzialnie podeszło do swoich zobowiązań i solidnie pracowało w ramach Komitetu. Nie mogę nie wspomnieć o fasadowości Komitetu i poczuciu, że istniejemy, by było miejsce na „ulanie się” ewentualnych żali i pretensji do procesów rewitalizacyjnych bez specjalnego zagrożenia dla zaplanowanych działań. Choć zdanie, które zaraz przeczytacie, może temu przeczyć, ale należy je rozumieć w kategoriach, że jak się czegoś nie wyobraża, że może się wydarzyć, to się to jednak dzieje…
Niewątpliwym sukcesem Komitetu Rewitalizacyjnego, a mogę tę chwałę wziąć personalnie na siebie, jest doprowadzenie we wrześniu 2019 roku do przegłosowania uchwały o konieczności zmiany Gminnego Programu Rewitalizacji (GPR).
Ku mojemu szczeremu zdziwieniu idea zmiany została na posiedzeniu Komitetu Sterującego zaakceptowana przez Panią Prezydent i 29 stycznia 2020 roku przyjęta przez radnych. Nie muszę chyba pisać, że Urząd Miasta jak się zorientował, że należy ZMIENIĆ Gminny Program Rewitalizacji, trochę inaczej zaczął interpretować to słowo i na ostatnim bezwirusowym posiedzeniu mówił już o nieznacznych korektach monitoringu. To niezwykle groźne dla dalszych procesów rewitalizacyjnych, ponieważ brniemy dalej w rozwiązania i procedury, które są niebezpieczne dla przyszłości miasta. Ważną informacją jest to, że w momencie powołania Komitetu istniał już Gminny Program Rewitalizacji (GPR), nie mieliśmy więc żadnego wpływu na jego zawartość, mogliśmy tylko kontestować sposób jego funkcjonowania.
Dlaczego chcemy zmienić GPR?
Najpierw odrobina tła historycznego. Pierwsze świetne przymiarki do GPR były dokonane przez Biuro Architekta Miasta bodajże w 2012 roku. Potem przez jakiś czas dominować zaczęły poglądy Hanny Gill-Piątek, która moim zdaniem wprowadziła złe proporcje, jeżeli chodzi o działania w przestrzeniach społecznych w odniesieniu do przedsięwzięć urbanistyczno-architektonicznych. Sprawy przyjęły błyskawiczny obrót w roku 2016 – w ciągu kilku miesięcy powstał dokument, który potem po drobnych korektach w roku 2018 jest dzisiaj naszym kłopotem. Moją fobią było uczestnictwo w spotkaniach konsultacyjnych – były one w zdecydowanej większości niewypałem, albo… zaplanowaną strategią. Tak to dzisiaj oceniam. Był plan, by jak najszybciej według gotowego scenariusza „przerobić” unijne fundusze i nie można było się narazić na jakiekolwiek opóźnienia. Na większości spotkań była garstka osób, realnie bez tych, których konsultacje mogły tak naprawdę dotyczyć. Informacja o rewitalizacji była niewielka i rozproszona, dopiero od mniej więcej roku istnieje strona o tym, co się dzieje w Łodzi w tej dziedzinie.
O intencjach Urzędu Miasta co do realnego udziału mieszkańców Łodzi w konsultacjach dotyczących korekty GPR w 2018 roku świadczy budżet przeznaczony na ten proces. Zero złotych. A w pięciu spotkaniach konsultacyjnych w kwietniu 2018 roku wzięło udział 80 osób, przy czym zdecydowaną większość stanowili urzędnicy Urzędu Miasta.
Jak wygląda w czasie i czego dotyczy rewitalizacja?
Do roku 2020 trwa pierwszy okres rewitalizacji, do 2023 będzie drugi, a trzeci do 2026. Czego dotyczy rewitalizacja. W 20 kwartałach mieszka w tej chwili ponad 50 tys. osób. Prace budowlane i remontowe będą skoordynowane z działaniami, których celem ma być również rewitalizacja społeczna.
Na terenie tych 20 planowanych do rewitalizacji obszarów śródmieścia znajduje się prawie 1.500 budynków gminnych i niemal 2.500 budynków prywatnych. Inwestycje mają być prowadzone na 40 ulicach, na dwóch placach i w trzech parkach; powstać ma też pięć nowych ulic wewnątrz kwartałów.
Remonty kamienic, modernizacja ulic i chodników to tylko część działań, składających się na rewitalizację. Podjęte mają być też szerokie działania społeczne, kulturalne, edukacyjne, czy ekonomiczne. Projekt zakłada m.in. powstanie sześciu centrów obywatelskich, 20 nowoczesnych małych domów dziecka, pięciu nowych świetlic środowiskowych czy ośrodka reintegracji.
Obszar zdegradowany – 1783 ha (6,08% pow. miasta), mieszkają tu 152.292 osoby (22,83% mieszkańców miasta). W granicach 8 obszarów, które są w tej chwili rewitalizowane, mieszka 14.871 osób.
Niezwykle ważnym ruchem był przetarg na wykonanie następujący prac w tych 8 obszarach:
– opracowanie studiów wykonalności dla całego zakresu za wyjątkiem przebudowy/budowy dróg;
– przeprowadzenie wielobranżowych inwentaryzacji architektoniczno-budowlanych, badań konserwatorskich, badań architektonicznych, uzyskanie wytycznych i decyzji konserwatorskich;
– wykonanie niezbędnych ekspertyz i orzeczeń o stanie technicznym budynków wraz z innymi opracowaniami wymaganymi przez właściwego konserwatora zabytków;
– przygotowanie kompletnych wniosków o dofinansowanie unijne, dla każdego z priorytetowych projektów Rewitalizacji Obszarowej Centrum Łodzi;
– wykonanie programów funkcjonalno-użytkowych, opracowanie koncepcji całego zakresu zagospodarowania terenu za wyjątkiem części dotyczącej przebudowy, budowy dróg, oszacowanie kosztów realizacji całości przedsięwzięcia z podziałem na koszty poszczególnych komponentów projektów.
Przetarg, a właściwie kryteria dla firm, które mogły w nim wystartować był tak sformułowany, by dać ubezpieczenie dla Urzędu Miasta, że prace będą wykonane należycie i nie będzie kłopotu z akceptacją finalnego rezultatu przez instytucje unijne. I zwyciężyły potężne firmy (Deloitte Consulting, Egis Polska Inżynieria, DS Consulting), które łącznie za 27 mln przygotowały materiał, z którym się teraz męczymy. Dlaczego się męczymy? Dlatego, że finalnie prace wykonały średnie łódzkie biura, za śmieszne (prawdopodobnie) pieniądze, bo główną wartością takiej pracy jest możliwość zapisania w swoich dokonaniach, że opracowywało się podstawy rewitalizacji naszego miasta.
Jakiś przykład? Proszę bardzo. Pasaż Schillera. Jedna z ważniejszych przestrzeni publicznych miasta. Na początku czerwca 2018 roku wysłałem list otwarty do Prezydent Hanny Zdanowskiej na temat nieprawidłowości, które dotyczyły prac projektowych przy Pasażu Schillera. Protestowałem przeciwko bardzo złemu projektowi, który zaraz miał być realizowany.
Moje zastrzeżenia dotyczyły nie tylko merytorycznych i warsztatowych umiejętności zespołu projektowego, ale głównie dotyczyły braku oczywistych warunków na podstawie których miał być przygotowany projekt.
Zamawiający nie oczekiwał od wykonawcy:
– historycznej kwerendy opracowywanego obszaru,
– analizy rezultatów konkursu na Pasaż Schillera z roku 2010,
– analizy scenariuszy wydarzeń, jakie mogą mieć miejsce w obszarze opracowania, jako oczywiste ograniczenia lub wytyczne do projektowania.
Nie było też analiz kosztów eksploatacji całego terenu, a powinno być to elementarną częścią każdego przetargu.
Po nagłaśnianiu tematu gdzie tylko mogłem, w marcu 2019 roku nastąpił przełom – Zarząd Inwestycji Miejskich potwierdził, że powtórzy przetarg, honorując moje uwagi. W rezultacie trwało to do stycznia 2020. Już w trybie „zaprojektuj” do przetargu zgłosiła się jedna firma i go wygrała. Miasto miało na ten cel ok. 300.000 zł, oferta firmy opiewała na 500.000 zł i z tego co wiem, taka umowa będzie podpisana.
Pasaż Schillera chyba zostanie uratowany, ale nikt nie odpowie na pytanie, ile podobnych „numerów” ukrytych jest w innych projektach. To udało mi się wyłapać – dwa lata później i będzie nas to kosztowało pół miliona ekstra drożej.
Mam nieporównywalnie mniejsze szanse na naprawę rzeczywistości – ja „kradnę” swój prywatny czas, by naprawić coś, co robią ci, którzy biorą za to pieniądze, niemałe pieniądze.
Nie dam rady wszystkiego wyłapać, dlatego musi być zewnętrzna grupa ekspertów, która solidnie opłacona będzie „dokuczać” Urzędowi. Ale zakładam, że możliwa jest współpraca i to „dokuczanie” może zamienić się w świetną współpracę dla innej jakości przyszłej Łodzi. Może nie byłoby gigantycznych opóźnień w realizacji remontów, że chociażby wymienię ulicę Nawrot, roboty przy „marszałkach”, czy Wschodniej. Ile to więcej kosztowało, jakie odszkodowania należało zapłacić?
A czas leci. Właśnie otrzymałem wiadomość z Biura ds. Rewitalizacji (31 marca 2020), że jak ktoś chętny, to może zgłaszać swoje pomysły na zmianę GPR, powinny one dotyczyć:
– kierunków działań (rozdz. 3.1.4, str. 100),
– opisów podstawowych przedsięwzięć rewitalizacyjnych (rozdz. 3.2.2, str. 128),
– charakterystyki dodatkowych przedsięwzięć rewitalizacyjnych (rozdz. 3.2.5, str. 281).
Propozycje będą przyjmowane do 17 kwietnia! Oczywiście mamy do czynienia z kompletną fikcją – kto w tej chwili jest w stanie „ogarnąć” dokument, który liczy ponad 300 stron. I wysnuć jakiekolwiek wnioski? I napisać racjonalne uwagi?
Ja, osoba, która z racji podjętego obowiązku wgryzała się w GPR i zna go dosyć dobrze, deklaruję, że nie jestem w stanie dać mądrych wskazówek, jak zmieniać GPR. Wynika to z wiedzy, a i przekonania, że cały dokument powinien być gruntownie przemodelowany, szczególnie w obecnych czasach.
Moje wielokrotnie powtarzane słowa o konieczności przygotowania audytu procesów rewitalizacyjnych są lekceważone i pomijane w myśleniu o przyszłości Łodzi. Moje notoryczne szturchanie decydentów jest askuteczne. Obawiam się, że doraźne potrzeby polityczne, bo tak definiuję brak zgody na kompleksową ocenę rewitalizacji, są główną przyczyną takiego stanu rzeczy. Kolejną jest zwykła ludzka chęć ułatwienia sobie życia – zdecydowanie prościej nic nie zmieniać, niż zdobyć się na wysiłek ciężkiej, nie da się ukryć, pracy.
Moje zabiegi, by kształt nowego GPR zasadniczo różnił się od scenariusza szybkiego wydania kroci na remonty, szybko ucieka z horyzontu marzeń.
Krytykowałem bezsensowne rzeczy, które mają miejsce w naszym mieście, ale dawałem też receptę na nowoczesną Łódź i łudziłem się, że to realne.
Oczywiście biorę pod uwagę, że w swych wizjach mogę się mylić, ale bardziej chyba chodzi o to, że wygodniej realizować coś, nad czym mentalnie się panuje, niż kreować wyjątkowość Łodzi. Irracjonalny brak zgody nad proponowaną przeze mnie procedurą zastanowienia się, jakie błędy zostały zrobione w całym procesie rewitalizacji, jest symptomatyczny. Osoby, które przygotowywały i przeprowadzały rewitalizację, autorytarnie twierdzą, że po prostu są genialne i błędów żadnych nie ma. No, może jakieś drobne, przy monitoringu.
To smutne, że urzędnicy nie chcą się uczyć, że nie przychodzą na spotkania ze światowymi ikonami transformacji miejskich (Jan Gehl), że nie czytają książek o takich przemianach. Przykre, że na inauguracyjnym spotkaniu Zespołu ds. Rewitalizacji jest garstka tych, którzy powinni być, a najważniejsza osoba po 5 minutach wychodzi, tłumacząc się, że ma coś ważnego do załatwienia.
Nie sposób przeciwstawić się takiej maszynie, która bezładnie i bezrefleksyjnie zamienia Łódź w chaotycznie działający twór. Bez jednorodnej wizji, bez wyobraźni, bez współpracy w różnych dziedzinach. Naszą dewizą jest dzisiaj bylejakość i jakoś do niej przywykamy.
Koleżanki i koledzy architekci, podczas rozmów do których staram się ich nakłonić, zarzucają mi zero-jedynkowość moich ocen rewitalizacji. Tłumaczę, że tak duża jest ilość słodyczy generowanej przez media, odnoszącej się do remontów, że zwalnia mnie to z obowiązku stwierdzenia, że pomalowana elewacja jest faktycznie ładniejsza od tej, która była wcześniej. Ale proszę wybrać się do Wydziału Architektury i porozmawiać o jakości dokumentacji, która trafia do urzędników. A wszystko zaczęło się od bardzo źle przygotowanych programów funkcjonalno-użytkowych. Albo dokładnego policzenia, ile mieszkań w śródmieściu Łodzi nie ma w latach 20. XXI wieku dostępu do toalety (9.000!). Batalia o wycofanie się z beznadziejnego projektu Pasażu Schillera trwała dwa lata. Ostatnio w Izbie Architektów robiliśmy korektę projektu terenu, który przylega do naszej siedziby – Przystanku Architektura: właściwie nie było elementu, do którego byśmy nie musieli się odnieść i poprawić. Taka praca/kontrola nie została wykonana w setce innych projektów. Będą złe, albo bardzo złe finalne realizacje. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o swojej mantrze (której póki co, nie rozumie Miasto): koszty eksploatacji, koszty eksploatacji, koszty eksploatacji…
Nie mam po swojej stronie żadnych armat, by ostrzegać przed zaniechaniami i błędami w nowym GPR. Występuję w roli samotnego wilka, który w odróżnieniu od tych prawdziwych wilków z półświatka nie ma zleceniodawcy, który sowicie za to płaci – to zajęcie dla szaleńców, całkowicie społeczne. Mam prawo raz na miesiąc poawanturować się na spotkaniu Komitetu Rewitalizacyjnego, teraz dojdzie jeszcze Zespół ds. Rewitalizacji. Nie powiem, jestem wysłuchany, głos jest zapisany w podsumowaniu zebrania, ale cała machina jedzie dalej, oczywiście moje zdania nie mają żadnego wpływu na ciągi dalsze. Plan jest taki, by nic nie zmieniać w GPR i Biuro ds. Rewitalizacji dzielnie ten plan wykona!
Wycichowski kontra cała machina miejska – no, jednak nie dam rady. Nie przygotuję nowych celów w Gminnym Programie Rewitalizacji, a takie powinny powstać. Nie ad hoc, ale po głębokich analizach tego, co do tej pory się wydarzyło. Ja nie mam etatu „naprawiacza tego co złe” w GPR, nie mam żadnego etatu, który pozwoliłby mi poświęcić 100% czasu na myślenie o GPR, ale jest z kilkadziesiąt etatów w Biurze ds. Rewitalizacji z comiesięcznymi wypłatami.
Piszę więc, piszę, wysyłam w przestrzeń internetu i… cisza.
O co chodzi, dlaczego mnie jednemu zależy na zmianie myślenia o mieście?
Mam świadomość, że Miasto może nigdy nie zaakceptować zewnętrznych sił, które kontrolowałyby procesy rewitalizacyjne. Zawsze będzie to postrzegane jako ingerencja polityczna. Upieram się jednak, że takie mechanizmy mogłyby dać tylko siłę rządzącym, bo czego się obawiać, jak wszystko jest robione świetnie i zgodnie z regułami?
To, do czego należy bezwzględnie doprowadzić to:
1. Audyt wszystkiego, co się wydarzyło do tej pory w rewitalizacji.
2. Na podstawie tej oceny do wygenerowania zaleceń do zmiany GPR.
3. Dla dobra przyszłości miasta powinna powstać społeczna siła kontrolująca to, co się dzieje w mieście w sferze rewitalizacji. Stworzona nie przez polityków, ale specjalistów z różnych miejskich dziedzin życia. Z zewnętrznym, niezależnym finansowaniem. Oczywiście nie mam pojęcia, skąd wziąć na takie fantasmagorie pieniądze, ale z pewnością są zdecydowanie mądrzejsi, którzy taką wiedzę posiadają.
Koniecznie zapisany w GPR system oceny przez zewnętrznych ekspertów to podstawa prawidłowego funkcjonowania rewitalizacji.
Łódź musi zacząć się wyróżniać pomysłami na swoją inność. I kusić tą innością szalonych ludzi, którzy podbiją jeszcze wyjątkowość miasta. Potrzebujemy wizji i wizjonerów. Póki co rewitalizacja, która jest zgrabnie marketingowo sprzedawana i mieszkańcom, i na zewnątrz, jest remontem za dwa razy większe pieniądze i dwa razy dłużej trwającym niż powinien.
Zmiana Gminnego Programu Rewitalizacji, która ma być formułowana przez cały obecny rok, może być impulsem do początku czegoś nowego, zaskakującego, nieszablonowego.
Równolegle powinna trwać praca w Biurze Strategii Miasta, jako że skończyły się w Urzędzie pomysły na Łódź i nikt, póki co, nad nimi nie pracuje. Synergia tych działań musi dać recepty na tę naszą wyjątkową przyszłość.
Co powinno się więc wydarzyć, by ruszyły prace nad realną zmianą GPR?
Przede wszystkim należy ocenić GPR. Dokument przygotowany w pośpiechu kilka lat temu nie spełnia pokładanych w nim dzisiaj nadziei. Szczególnie w obliczu drastycznych zmian w życiu, jakie dyktuje nam przyroda. Powinniśmy skupić się na sile lokalności. Wolontaryjnie zaangażowani w pracę w Komitecie Rewitalizacyjnym członkowie Komitetu dostrzegają w dokumencie wiele problemów, niespójności i rozjeżdżania się wiedzy o mieście z łódzkimi realiami. Z oczywistych powodów nie jesteśmy w stanie poświęcić wiele czasu na solidne prace nad programem. Ale mamy świadomość, jak te zmiany powinny wyglądać i że przygotowanie ich to wielomiesięczna praca dużych zespołów ludzkich. Najpierw jednak należy dokonać analizy obowiązującego GPR. Może to zrobić tylko niezależna od Urzędu Miasta grupa fachowców.
Celem tej analizy powinny być wnioski, które wykluczą popełnienie tych samych błędów. Prace powinny dotyczyć sześciu tematów:
– technologie smart city,
– transport miejski,
– nowy rodzaj wspólnot mieszkaniowych,
– budowanie przedsiębiorczości,
– ekologia.
Szósty temat będzie dotyczyć panowania nad strukturą architektoniczno-budowlaną. Tematy te winny być „koniami pociągowymi” zmienionego programu. Wybrani fachowcy, oprócz orientowania się w łódzkiej specyfice, powinni być ekspertami w jednym z powyższych tematów. Dobór osób powinien nastąpić po ocenie przez Komitet ich kompetencji oraz zaakceptowaniu warunków finansowych ich pracy. Praca ekspertów powinna zamknąć się w trzech miesiącach, przy pełnej współpracy, jeżeli chodzi o dostępność materiałów, z Biurem ds. Rewitalizacji oraz z wypracowanymi przez Biuro i Komitet Rewitalizacji pomysłami na nowy GPR. Każdy z ekspertów samodzielnie oceniłby obowiązujący GPR i dał całościowe sugestie, jak powinny wyglądać zmiany, ze szczególnym uwzględnieniem swojej specjalności.
Wyobrażam sobie, że objętość opracowania powinna być w przedziale 50-100 stron formatu A4. Oczywiście kłopotem jest, kto za to zapłaci? To koszt „zaledwie” łącznie 120.000 zł. Miasto kategorycznie mówi NIE, tracąc co chwilę na skutek swoich błędów kwoty wielokrotnie większe. Komplet opinii i zaleceń byłby materiałem dla Biura do pracy nad zmianą GPR.
Nie jestem frustratem, odróżniam rzeczywistość miejską od mojego, prawdziwego życia. Jestem szczęśliwy, spełniony, realizujący swoje pragnienia i inne pasje. Im więcej zawodu doznaję w beznadziejnych próbach naprawienia łódzkiego świata, tym więcej czynię, by mój równoważny świat dawał mi więcej satysfakcji. Tylko czy dam radę być jeszcze bardziej szczęśliwy? Moje społeczne zaangażowanie w proces rewitalizacji wynikało z potrzeby, by był ktoś reprezentujący środowisko architektów w Komitecie Rewitalizacji.
PS
Bardzo nie lubię konformizmu i hipokryzji, a koledzy od których oczekiwałem poświadczenia sensu mojej społecznej pracy w Komitecie wykalkulowali sobie, że im się to nie opłaca. Wycofałem się więc i z Rady Izby Architektów i z samej Izby, co jest bolesne, bo bez przynależności do organizacji nie mogę podpisywać projektów. Ale tak rozumiem bezkompromisowość. Nie ma zmiłuj.
Ostatecznie zostałem poproszony by nie opuszczać zespołu ds. BIM przy Krajowej Radzie Izby Architektów w Warszawie, jestem więc w trakcie przenoszenia się z Łódzkiej Izby do Mazowieckiej. I wilk syty i owca cała. (WW)