Felieton

#ŁódźJestNasza: Nie oddawajcie miasta patodeweloperom!

Wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik na spotkaniu z mieszkańcami ws. zabudowy ul. Harcerskiej 8/10
Wiceprezydent Łodzi Adam Pustelnik na spotkaniu z mieszkańcami ws. zabudowy ul. Harcerskiej 8/10, fot. Rafał Górski

Rafał Górski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 95 / (43) 2021

„Oddajmy miasto w ręce mieszkańców” to tytuł tekstu prezydent Łodzi Hanny Zdanowskiej opublikowany na stronie Kongresu Obywatelskiego. Jak to się w praktyce odbywa, mam „przyjemność” sprawdzać ostatnio na własnej skórze, a precyzyjniej rzecz ujmując, na osiedlu, w którym mieszkam. Pani prezydent oddała szkołę, boisko i 100-letnie drzewa na osiedlu Doły-Marysińska w ręce dewelopera.

Pierwszy raz pisałem o tym w tekście „Nie wyburzajcie szkoły”. Historia ma ciąg dalszy. Z inicjatywy mieszkańców 29 września br. odbyło się spotkanie z wiceprezydentem Łodzi Adamem Pustelnikiem. Niestety Pani Zdanowska nie znalazła dla nas czasu.

Temperatura wydarzenia była bardzo wysoka. Sala pękała w szwach. Dialogi między urzędnikami a moimi sąsiadami bardzo ciekawe. Kilka wybranych głosów: „Urząd Miasta Łodzi powinien dbać o to, żeby ludziom dobrze się żyło. A państwo prowokują awantury!”, „Nie będziemy na was głosować!”, „Powinniście myśleć o ludziach, a nie o swoich interesach!”, „Nasze osiedle to jest żywa tkanka, a nie towar na sprzedaż”.

Stawianie barykad

„Mieszkańcy tego osiedla są zdeterminowani i zrobią wszystko, łącznie ze stawianiem barykad. Ja mieszkam od 40 lat na rogu Brackiej i Harcerskiej. Pan nam tu mówi, że ulica zostanie poszerzona, ale jak, skoro tam nie ma miejsca? Chcemy usłyszeć, co miasto ma do zaproponowania” – to głos jednej z mieszkanek osiedla skierowany do wiceprezydenta Pustelnika.

Urzędnicy wyświetlili nam z rzutnika prezentację, na której mogliśmy przeczytać o „kompaktowym mieście”. Tłumaczyli, że miasto rozlewa się na obrzeża i że trzeba dogęszczać centrum.

Popieram walkę z niekontrolowanym rozrostem miasta (ang. urban sprawl). Sam na to łódzkim urzędnikom i politykom zwracałem uwagę już w 2002 roku w raporcie „Miasto za miastem”. Popieram walkę z rozlewaniem się miasta, ale nie po „trupach” mieszkańców.

Nie chcemy skończyć z rakiem

„Ludzie nie będą mogli otworzyć okna”, „Smog się będzie rozprzestrzeniał na całe osiedle”, „Deweloper ze Skierniewic nie będzie się martwił o to, jak my żyjemy” – to kolejne rozsądne głosy uczestników spotkania. Zgromadzeni podnosili temat spalin i hałasu generowanych przez kilkaset nowych samochodów, które pojawią się na osiedlu Doły-Marysińska.

Słuchając wypowiedzi sąsiadów przypomniałem sobie fragment książki Beth Gardiner „Uduszeni. Toksyczna prawda o powietrzu, którym oddychamy”: „Białaczka wieku dziecięcego, rak nerki, nowotwory oczu oraz nowotwory zarodkowe jajników u dziewczynek i jąder u chłopców zdarzały się częściej u dzieci, których matki wdychały spaliny w okresie ciąży. Zagłębiając się jeszcze bardziej w dane, epidemiolog odkryła też, że umieralność niemowląt – problemy z oddychaniem i niewyjaśnione tragedie nagłej śmierci łóżeczkowej – wzrastała wraz z poziomem zanieczyszczeń powietrza. Ritz powiązała tę największą z możliwych tragedii ze spalinami wydobywającymi się z milionów rur wydechowych”. Polecam wywiad z autorką pt. „Smog? Czułam, że to jest ważna historia”, jaki opublikowaliśmy w Tygodniku Spraw Obywatelskich.

A swoją drogą to nie wierzyłem własnym uszom, jak prezydent Pustelnik zwrócił nam uwagę, że on i jego urzędnicy mieli problem z dojazdem na spotkanie: „Krążyliśmy samochodami. Trudno tutaj zaparkować”. Spytałem, dlaczego nie przyjechali miejskim transportem publicznym.

Patodeweloperka

„Gdzie jest pracownia urbanistyczna?” – grzmiał starszy pan, były wykładowca uczelni wyższej. Tłumaczył urzędnikom, że gdyby jakiś jego student zaoferował mu podobny projekt zagęszczenia osiedla, jaki przedstawił urzędowi deweloper, to student najzwyczajniej w świecie nie zaliczyłby przedmiotu.

Ciekawe, jaką ocenę wystawiłby działaniom urzędu i dewelopera dr hab. inż. Jacek Wesołowski z Politechniki Łódzkiej. Przy okazji polecam jego analizę pt. „Łódź III Rzeczypospolitej – meandry rozwoju i rewitalizacji”. Wesołowski pisze o tym, jak szermując hasłami rewitalizacji, od lat marnotrawi się dziejową szansę na prawdziwą transformację Łodzi w nowoczesne i atrakcyjne miasto.

„Nie powinniśmy betonować naszego osiedla”, „Uszkodzone zostaną wszystkie budynki”, „Ulica Chryzantem zostanie zakorkowana samochodami, które zaczną dojeżdżać do nowych bloków” – to inne głosy członków spółdzielni mieszkaniowej „Doły-Marysińska”.

W odpowiedzi na los drzew do wycięcia, mieszkańcy usłyszeli od wiceprezydenta, że deweloper zrobi nowe nasadzenia. To oświadczenie skwitowane zostało śmiechem. A jeden z mieszkańców słusznie zauważył, że te nowe nasadzenia to „będziemy przez płot oglądać”, bo teren po zburzonej szkole i zaoranym boisku będzie zamknięty i ogrodzony. Murem?

Czy działania inwestora i urzędu to deweloperka czy patodeweloperka? Przypomnę tylko, że to drugie określenie dotyczy patologii na rynku mieszkaniowym.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Ile kosztuje szkoła?

Prezydent Hanna Zdanowska sprzedała szkołę, boisko i drzewa za 7,5 miliona złotych. „Ile kosztuje wybudowanie nowej szkoły?” – pytał jeden z mieszkańców. „Dużo więcej” – odpowiedział wiceprezydent Pustelnik. Dało się słyszeć wzburzenie sali, a jeden z mieszkańców ripostował „30-40 milionów nie licząc ziemi”. Tak się traktuje dobro wspólne w naszym mieście.

Starszy mężczyzna przypomniał, że szkoła została wybudowana w 1971 roku w ramach programu „tysiąca szkół na Tysiąclecie Państwa Polskiego”.

PRopaganda UMŁ

„Miasto należy do jego mieszkańców. Znają je i rozumieją jak nikt inny – są źródłem wiedzy o jego potrzebach, problemach, wyzwaniach. To im na mieście najbardziej zależy – przecież codziennie godzinami przebywają w jego przestrzeni, podobnie jak ich dzieci, rodzice czy dziadkowie. Dajmy im szansę na zarządzanie swoimi małymi ojczyznami – i to już na etapie planowania, nie tylko realizacji. Ich największymi sprzymierzeńcami powinni być urzędnicy samorządowi – jako specjaliści od urealniania pomysłów lokalnych społeczności i moderowania ich aktywności obywatelskiej” – to fragment tekstu prezydent Hanny Zdanowskiej, o którym wspomniałem na początku. Jak wygląda zarządzanie swoimi małymi ojczyznami mogą się teraz w praktyce przekonać moi sąsiedzi.

„Mówienie o chciwości jest nadużyciem” – tak skomentował wiceprezydent Pustelnik nasz transparent „PO PIERWSZE GŁUPOTA, PO DRUGIE CHCIWOŚĆ”. No cóż, nadużyciem to są słowa wiceprezydenta. Jak inaczej nazwać, jak nie głupotą, sprzedaż działki, szkoły z boiskiem i drzew za plecami mieszkańców. Jak inaczej nazwać, jak nie chciwością, plan budowy jedenastopiętrowych wieżowców w środku osiedla, którego układ urbanistyczny absolutnie nie zakłada tego typu zabudowy? Ale wiadomo, że im więcej pięter i bloków tym większy zysk dla dewelopera. Czy to nie chciwość?

Pytania do wiceprezydenta

Gdy już po blisko dwóch godzinach burzliwej dyskusji dostałem w końcu mikrofon, zadałem kilka pytań wiceprezydentowi Pustelnikowi. Oto one:

Czy wiceprezydent uważa, że prezydent Hanna Zdanowska zrobiła dobrze nie organizując spotkania z mieszkańcami ws. sprzedaży terenu naszego osiedla? Pytanie zadałem, gdy usłyszałem, że urzędników zdziwił nasz protest. Tłumaczyli, że przecież zapytali o opinię ws. sprzedaży działki Radę Osiedla i nie dostali odpowiedzi.

Pismo wysłali 29 maja 2019 roku. Prezydent Hanna Zdanowska brak odpowiedzi uznała za zgodę, więc szkołę razem z boiskiem i 100-letnimi drzewami sprzedała. Wiceprezydent Pustelnik nie odpowiedział na moje pytanie. Odpowiedzi nie zawiera tez protokół ze spotkania, o którym piszę poniżej.

Drugie moje pytanie dotyczyło tego, czy zapis z przebiegu spotkania zostanie upubliczniony. Wiceprezydent Pustelnik odpowiedział, że jeśli chcę protokołu, to go mi jego urzędnicy wyślą. Ja na to, że mnie nie interesuje wysyłanie protokołu do mnie tylko poinformowanie wszystkich łodzian o tym, co tu się dzieje. Najlepiej na głównej stronie internetowej nowego portalu urzędu miasta Łodzi (www.uml.lodz.pl), który jest opłacany z naszych podatków. Wiceprezydent powiedział, że jest to możliwe. I faktycznie dotrzymał obietnicy. Protokół pt. „Inwestycja przy ul. Harcerskiej – raport z 1. spotkania” ukazał się pod adresem: https://uml.lodz.pl/aktualnosci/

Ciekawostka jest taka, że nie ma go pod adresem https://uml.lodz.pl/aktualnosci-lodzpl/ Proszę sprawdzić samemu. Wpisać w przeglądarkę adres www.uml.lodz.pl, kliknąć w link, i na stronie głównej wejść w zakładkę „aktualności”.

Czyli mamy dwa rodzaje aktualności. Aktualności PRopagandowe i aktualności urzędowe. Te pierwsze służą malowaniu trawy na zielono, a te drugie chowaniu niewygodnych protokołów.

Inna sprawa, że przygotowany przez urzędników raport nie zawiera wielu pytań mieszkańców, które padły na spotkaniu. A jak nie ma pytań, to nie ma też odpowiedzi.

Po trzecie, zapytałem wiceprezydenta Pustelnika o to, czy urzędnicy mogą przedstawić mieszkańcom wizualizację dogęszczania osiedla. Dla niezorientowanych przypomnę, że Urząd Miasta Łodzi słynie z umiejętności marketingowego prezentowania swoich działań w formie tzw. wizualizacji. Zgromadzeni na spotkaniu usłyszeli, że to możliwe, więc czekam z niecierpliwością na tę wizualizację dogęszczenia osiedla Doły-Marysińska nowymi budynkami, ogrodzeniami, poszerzonymi ulicami, wyciętymi drzewami, samochodami, spalinami i hałasem.

Na koniec spytałem urzędników, czy następne spotkanie z mieszkańcami może odbyć się z udziałem prezydent Hanny Zdanowskiej i dewelopera. Spytałem o to, bo na wiele kluczowych pytań mieszkańców wiceprezydent Pustelnik odpowiadał, że „swoją funkcję pełni od dwunastu miesięcy”. Czytaj, nie odpowiada za to, co się działo w czasie, kiedy jego szefowa decydowała o sprzedaży działki deweloperowi.

Małpa na barkach mieszkańców

Na koniec zgromadzeni mieszkańcy usłyszeli od ludzi prezydent Hanny Zdanowskiej, że mieli dwa lata, żeby zasygnalizować urzędnikom swoje obawy w temacie sprzedaży działki. Uważam, że szczytem bezczelności jest zrzucanie na barki łodzian obowiązku ciągłego monitorowania, czy pani prezydent zamierza sprzedać deweloperom tereny wokół ich domów.

W tym punkcie spotkania głos zabrał radny Bartłomiej Dyba-Bojarski, kierując swoje słowa do urzędników: „Jeśli coś nie działa, to stwórzcie rozwiązania systemowe”. A dalej opowiedział, jak to radni prezydent Zdanowskiej dwukrotnie odrzucili zgłaszany przez niego projekt uchwały „w sprawie kierunków działania Prezydenta Miasta Łodzi w przedmiocie upowszechniania informacji o zamiarze sprzedaży nieruchomości miejskich wśród mieszkańców Łodzi”.

W skrócie, radny Dyba-Bojarski dwukrotnie proponował na sesji Rady Miejskiej, żeby prezydent informowała mieszkańców o zamiarze sprzedaży działki na dwa sposoby. Po pierwsze, poprzez wywieszenie na ogrodzeniu nieruchomości tablic informacyjnych. Po drugie, poprzez wysłanie informacji w formie druku bezadresowego do skrzynek pocztowych budynków mieszkalnych położonych w odległości do 300 m od granicy sprzedawanej nieruchomości.

Niestety, na takie rozwiązanie systemowe nie zgodzili się radni ze środowiska politycznego pani prezydent. Dlaczego? Mam nadzieję, że zagadka nie jest trudna. Tak czy owak, ręce i powieki opadają.

Co dalej?

„Zanim podejmiemy decyzję, chcemy mieć pełen obraz sytuacji, a nie tylko obraz zza naszych biurek” – zauważył pan Adam Pustelnik. „Wierzę, że głos ludzi ma znaczenie” – dodał wiceprezydent. No cóż, mieszkańcy na spotkaniu przedstawili pełen obraz sytuacji. Co teraz zrobi prezydent Hanna Zdanowska? Czy głos mieszkańców ma dla niej znaczenie? Czy odda szkołę, boisko i drzewa w ręce mieszkańców, czy w ręce patodewelopera?

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 95 / (43) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura Łodzianie decydują

Być może zainteresują Cię również: