Felieton

Mapa Drzew Łodzi, czyli o przyjemnym i pożytecznym

Grupa ludzi robi pomiar pnia drzewa do Mapy Drzew Łodzi
Pomiary do Mapy Drzew w Łodzi. fot. FB Mapa Drzew Łodzi

Szymon Iwanowski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 152 / (48) 2022

Wchodzę do sklepu spożywczego i proszę o kilogram cukru. Sprzedawczyni mówi „chwileczkę” i zaczyna nerwowo kręcić się między półkami. Mruczy coś pod nosem – po chwili dociera do mnie sens wypowiadanych półgłosem słów. Nie jest w stanie znaleźć cukru, nie wie, czy jest, a jeśli jest, to gdzie został położony. Stoję zdziwiony i zadaję sobie pytanie: jak to możliwe, że w sklepie spożywczym sprzedawczyni nie jest w stanie odnaleźć i sprzedać podstawowego produktu? Jak można nie wiedzieć, będąc sprzedawczynią, na której półce leży cukier?

Dziwne? Dokładnie tak samo, jak z zarządzaniem zielenią bez wiedzy, ile się jej ma i gdzie. Przez proste porównania spróbuję uchwycić istotę problemu.

Fakty

Załóżmy, że Zarząd Lokali Miejskich nie wie, ile w Łodzi jest miejskich kamienic, w jakim są stanie, ile z nich należy wyburzyć, ile wyremontować, a ilu brakuje, by zaspokoić potrzeby mieszkaniowe łodzianek i łodzian. Załóżmy, że Zarząd Dróg i Transportu nie wie, iloma kilometrami dróg dysponuje, w jakim są stanie, ile z nich wymaga natychmiastowych remontów, a ilu kilometrów nowych trzeba, by powstał sprawny układ drogowy obsługujący miasto.

Kosma Nykiel w zeszłym roku pytał w trybie dostępu do informacji publicznej, ile Łódź ma zinwentaryzowanych drzew. W odpowiedzi przeczytał, że 28 tysięcy. Szacujemy, że poza kompleksem lasu miejskiego w Łagiewnikach i parkami w Łodzi może rosnąć grubo powyżej pół miliona drzew, z czego przyulicznych około 100 tysięcy.

Oceny NIK

Najwyższa Izba Kontroli w głośnym raporcie, który dyskutowano tej wiosny, pisze: „Tereny zieleni to jeden z tych czynników, które świadczą o atrakcyjności miasta i mają wpływ na jakość życia oraz zdrowie mieszkańców. W podstawowych dokumentach strategicznych i planistycznych obowiązujących w skontrolowanych przez NIK urzędach znalazły się informacje na temat zasobów przyrodniczych poszczególnych miast i oceny ich stanu. Zwracano w nich uwagę także na konieczność ochrony konkretnych terenów zieleni i związane z tym problemy, wynikające choćby z coraz większej presji inwestycyjnej. […]

Żaden z objętych badaniem urzędów nie przeprowadził natomiast kompleksowej inwentaryzacji zieleni (zwłaszcza drzewostanu), co ułatwiałaby zarządzanie jej zasobami, w tym planowanie rozwoju i kontrolę stanu zdrowotnego.

Najczęściej inwentaryzacja dotyczyła wybranych terenów, np. parków czy skwerów poddawanych procesom rewitalizacyjnym lub terenów, na których realizowano przedsięwzięcia związane z budową i remontem dróg oraz obiektów użyteczności publicznej. Brak kompleksowej inwentaryzacji prezydenci i burmistrzowie miast tłumaczyli z reguły dużymi kosztami, dotyczącymi także jej późniejszej aktualizacji”.

Ostatnia kompleksowa inwentaryzacja drzew przyulicznych w Łodzi odbyła się w roku 1988, czyli 34 lata temu. Tyle czasu zajmuje platanowi lub jesionowi, by dorosnąć do 15 metrów wysokości, a koronę rozpostrzeć na metrów 12. Z innej strony patrząc, niejedna łodzianka urodzona po 1988 roku wychowuje już dzieci. Tempus fugit.

A więc nie wiemy dzisiaj, ile w Łodzi rośnie drzew, jakich gatunków i w jakim są stanie. Nie wiemy, ile drzew dożywa swych dni, ile wymaga pilnej interwencji, a ilu przydałoby się usunięcie jemioły. Proszą nas o cukier, a my zastanawiamy się, kiedy i gdzie go ostatnio widzieliśmy na półce oraz czy aby nie skamieniał.

Zarządca zieleni, który nie wie, czym dysponuje, nie jest w stanie strategicznie, długofalowo dbać o drzewa.

A jednak inaczej – Mapa Drzew Łodzi

Mówimy cały czas o skali makro. Mógłbym teraz licznymi akapitami marudzenia zapełnić kolejne szpalty. Uważam jednak, że to bez sensu. Nie znam chyba przykładu oddolnego ruchu, nieformalnej grupy, która przetrwałaby aktywnie i licznie przez lata skupiona wyłącznie wokół protestu i krytykowania. Budując lokalne wspólnoty, grupy działania, należy koncentrować się na celach pozytywnych, na budowaniu i tworzeniu.

Nasza Mapa Drzew Łodzi jest właśnie taką inicjatywą. Wyrosła z grupy Społecznych Opiekunów Drzew, założonej z oddolnego impulsu wkurzenia głupią, krótkowzroczną polityką.

Skupia się jednak na budowaniu bazy danych, która pozwoli myśleć całościowo o dendroflorze Łodzi. Pozwoli analizować, syntetyzować, wyciągać złożone wnioski i planować budżety zadaniowe. Mapa ma służyć nam i naszym następcom, ma być źródłem danych porównawczych na długie lata.

Pomnikowy dąb szypułkowy w Łodzi
Pomnikowy dąb szypułkowy na Opalowej, fot. FB Mapa Drzew Łodzi

Tak działają podobne inicjatywy w cywilizowanych krajach. Na ich podstawie choćby niemieccy zarządcy zieleni są w stanie określać, jak wygląda żywotność poszczególnych gatunków drzew w zmieniającym się klimacie, które gatunki najlepiej nadają się do nasadzeń przyulicznych, a których sadzić nie warto. Swoją drogą, z naszych wstępnych obserwacji wynika, że przed II wojną światową i tuż po wojnie zarządcy zieleni w Łodzi dobrze dobierali gatunki drzew do nasadzeń pod względem ich możliwości adaptacyjnych i przetrwania w znośnej kondycji przez lata w skrajnie nieprzyjaznym środowisku dużego miasta.

Wystartowaliśmy z mapą publicznie 13 kwietnia 2022 roku. Dzisiaj skupiamy grupę blisko 130 zaangażowanych osób. Zinwentaryzowaliśmy wspólnie blisko 15 tysięcy drzew. Zachowując tempo budowania Mapy, możemy myśleć o pełnej inwentaryzacji wszystkich drzew przyulicznych Łodzi za 2 lata. Całkiem nieźle.

Naszą inspiracją już od etapu koncepcji była – i jest nadal – mapa drzew przyulicznych Nowego Jorku, niezwykła inicjatywa publicznego zarządcy zieleni, który dysponując armią ponad dwóch tysięcy wolontariuszy, zinwentaryzował od 2015 roku niemal 700 tysięcy drzew. Liczby robią wrażenie. Strach pomyśleć, do czego my bylibyśmy zdolni, zachęcając do pracy na rzecz wspólnego dobra porównywalną liczbę pasjonatów. Drzewoświry, jesteście?

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Moja nasza mapa

Jestem koordynatorem Mapy Drzew Łodzi. Ale przede wszystkim jestem jednym z wolontariuszy, którzy aktywnie inwentaryzują łódzkie drzewa. I o tym głównie chciałbym pisać. Przeszedłem bowiem tę samą drogę, co inni inwentaryzatorzy i inwentaryzatorki. Jestem tym samym uprawniony do uogólniania moich doświadczeń, mówienia w imieniu wielu. Rozmawiając bowiem z innymi osobami, wiem, że nie jestem w moich refleksjach osamotniony.

W tym miejscu muszę wspomnieć o zespole, który Mapę budował i bez którego nie powstałaby w tak szybkim tempie i merytorycznie bez zarzutu. Michał Brodowicz i Maciej Marczewski ze Studia Analiz Przestrzennych Plan B to twórczy i pracowity tandem, który znajduje rozwiązanie każdego technicznego problemu, stale motywuje do myślenia o rozwoju aplikacji i sprawia, że z Mapy korzysta się przyjemnie. Justyna Zajączkowska nasza zaangażowana i zielona graficzka czuwa nad atrakcyjną i spójną identyfikacją wizualną. Ponadto z „Przewodnika po drzewach Łodzi” uczyniła edytorskie caceńko. No i nieoceniona Małgorzata Godlewska, twórczyni cenionego bloga „Zielnik Łódzki”, na którym od czterech lat mistrzowsko fotografuje i opisuje łódzkie rośliny oraz atrakcyjne przyrodniczo miejsca. Małgorzata jest wykształconym biologiem, botanikiem i jak zapewne bywalcy spacerów wiedzą – chodzącą encyklopedią łódzkich drzew. Czy można było wymarzyć sobie lepszy, bardziej fachowy zespół Mapy Drzew Łodzi?

Dlaczego warto się zaangażować w tworzenie łódzkiej bazy danych na temat drzew? Z naprawdę wielu powodów. Można je pogrupować, wskazując wymiar edukacyjno-rozwojowy, zdrowotno-terapeutyczny, socjalizacyjno-integracyjny i społecznie odpowiedzialny.

Ćwiczenie czyni mistrza

W zespole Mapy Drzew Łodzi wydaliśmy piękny „Przewodnik po drzewach Łodzi”, który dystrybuujemy wśród osób zaangażowanych w inwentaryzację. Pozwala on postawić pierwsze kroki na drodze identyfikacji gatunków drzew. Dopełnieniem działań edukacyjnych było blisko 20 spacerów dendrologiczno-inwentaryzacyjnych, które zorganizowaliśmy w tym roku w wielu zakątkach Łodzi. Wiemy bowiem doskonale, że można przeczytać tysiąc książek o identyfikowaniu gatunków drzew, a i tak stając pod konkretnym drzewem, najbardziej liczyć się będzie nasze własne doświadczenie, czyli wszystkie właściwie oznaczone wcześniej drzewa.

Znakomita większość osób, które inwentaryzują społecznie drzewa w Łodzi, wcześniej nie potrafiła biegle rozróżniać drzew. Zatem nasz mapowy wolontariat ma silne znaczenie edukacyjne i rozwojowe. Po pół roku aktywnej inwentaryzacji czuję się zdecydowanie pewniejszy swojej wiedzy przy każdym kolejnym drzewie. Rzekłbym, że nawet z pewną ciekawością myślę o inwentaryzowaniu drzew w stanie bezlistnym i traktuję to jako wyzwanie. Dwa takie wypady mam już w tym sezonie za sobą – zwieńczone sukcesem.

Na tym też w zasadzie polega intelektualna atrakcyjność społecznej inwentaryzacji – ona się nie nudzi. Zakładając, że nie idzie się długim szpalerem jednogatunkowym, a przecież na osiedlowych uliczkach nie zdarza się to często, każde kolejne inwentaryzowane drzewo jest wyzwaniem. Po godzinie lub trzech godzinach inwentaryzacji z satysfakcją myśli się o tym, jak wiele gatunków dzisiaj udało się „upolować”.

Spacery, które od dawna organizujemy i planujemy także w najbliższych miesiącach (zima to równie dobry sezon na inwentaryzowanie), skupiają się nie tylko na poznawaniu drzew i możliwości naszej aplikacji. Są one również okazją do zaznajomienia się z grzybami i owadami oraz fauną miejską. W spacerach towarzyszą nam nierzadko fachowcy z innych dziedzin.

Spacer miłośników drzew na Radogoszczu
Spacer na Radogoszczu, fot. FB Mapa Drzew Łodzi

Identyfikowanie gatunków drzew na Mapie jest ważne, ale nie mniejszą wagę przykładamy do drzewnych historii. W metryczce każdego drzewa na Mapie Drzew Łodzi jest rubryka poświęcona historii drzewa. Są bowiem wśród łodzianek i łodzian tacy, którzy znają historie konkretnych drzew.

Jedne sadzili ich przodkowie – rodzice, dziadkowie, inne sadzone były w społecznym czynie i znane są ich daty, jeszcze inne są pozostałością po dawnym gospodarstwie ogrodniczym, sadowniczym. Ta cała wiedza mieszkanek i mieszkańców Łodzi ma szansę znaleźć się na naszej Mapie. Jest to wiedza niesłychanie ulotna, znana zaledwie jednostkom, dlatego wdzięczni jesteśmy za każdą tego typu informację.

Tylko ja i drzewo

Inwentaryzacja jest procesem pożytecznym i przyjemnym, ma nawet wymiar uzdrawiający. W zabieganym świecie, wśród mnóstwa atakujących nas w każdej minucie bodźców, inwentaryzowanie konkretnego drzewa zmusza nas niejako do zawieszenia całej tej przypadkowej i zbędnej w istocie otoczki.

Stojąc przy drzewie, skupiam całą uwagę na nim. Przez kilka minut drzewo przestaje być dla mnie anonimowe, zyskuje imię, na chwilę zostaje wyróżnione z tła. To medytacyjne, refleksyjne pięć minut buduje delikatną relację, która zostaje na dłużej. Kolejna przechadzka tą ulicą nie będzie już tak nieuważna, jak dotychczas. Drzewa zinwentaryzowane, przeze mnie nazwane, przyciągają uwagę nawet w trakcie pospiesznego marszu. W głowie utrwala się już nie tak powierzchowne, zanonimizowane spojrzenie. Staję się bardziej uważny.

To chwilowe, powtarzalne oderwanie uwagi od rozedrganej bieżączki codzienności i skupienie na kolejnych drzewach pozwala na chwilę psychicznego wytchnienia, intensywnej rekonwalescencji pośród gwaru miasta. Bateria ładuje się z każdym kolejnym drzewem.

Mężczyzna stojący przy pniu drzewa
Sam na sam z drzewem, fot. FB Mapa Drzew Łodzi

Drzewoświry – jest nas więcej

Chyba więcej jest wśród nas introwertyków. Słyszę częściej, że poza spacerami inwentaryzujemy jednak samotnie.

Cały nasz wysiłek konstruowania mapy i ankiety inwentaryzacyjnej brał za cel prostotę, intuicyjność, ale nie za cenę utraty rzetelności i jakości.

Do skutecznej inwentaryzacji łódzkich drzew wystarczy taśma miernicza i smartfon z włączonym Internetem i lokalizacją. Dysponując tymi narzędziami, każda z zaangażowanych osób jest w stanie skutecznie inwentaryzować w pojedynkę. Natomiast procedura nie wyklucza oczywiście inwentaryzowania w parach czy grupach. Umyka wówczas, być może, wspomniany wcześniej medytacyjny charakter, ale za to zyskujemy dobre towarzystwo i możliwość wzajemnego transferu wiedzy i obserwacji.

To zresztą jeden z najbardziej budujących wymiarów doświadczenia, jakim jest pierwszy sezon Mapy Drzew Łodzi. Poznajemy fantastyczne osoby, których pewnie nie mielibyśmy możliwości poznać gdzie indziej. Wspólnota wartości owocuje naprawdę niezwykłymi znajomościami. Nie zapominamy o tym i cieszymy się na każdą drzewoświrkę i każdego drzewoświra, dołączających do naszego grona.

Nie tylko dla siebie

Motywacje społecznych inwentaryzatorek i inwentaryzatorów są różne, tak jak różni są ludzie. Łączy je jednak myślenie nieskupione wyłącznie na sobie. Doskonale wiemy, że Mapy Drzew Łodzi nie zbudujemy w kilka miesięcy. Szczęśliwie przecież drzew w Łodzi nie brakuje. Tym samym jednak rozumiemy, że nie budujemy tej mapy dla siebie, lecz dla innych, również – jakkolwiek to patetycznie nie zabrzmi – dla naszych następców.

Dane, które gromadzimy, mają niebagatelne znaczenie dla każdego, kto interesuje się drzewami. Tak jak my teraz chętnie korzystamy z danych gromadzonych do 1988 roku (i będziemy je stopniowo upubliczniać w zestawieniu z danymi bieżącymi), tak w przyszłości nasi następcy tę bazę danych będą mogli analizować, wyciągać odpowiednie wnioski.

Mapa Drzew Łodzi – nie ukrywamy tego od początku – jest również formą wirtualnej ochrony przed wycinkami.

Aktualizujemy bowiem dane o zinwentaryzowanych drzewach na bieżąco. Drzewa wycięte, uśmiercone oznaczamy w specjalny sposób, tak aby możliwe było filtrowanie danych i pokazywanie tylko drzew usuniętych. Im większa będzie nasza baza drzew inwentaryzowanych, tym większa będzie społeczna kontrola, bo żadne drzewo nie zostanie już wycięte niepostrzeżenie. Prędzej czy później ktoś tę wycinkę odnotuje, a trafiając do bazy danych Mapy, zostanie w niej na zawsze.

Tak jednak po prawdzie…

Wiele słów wypowiedziałem, ale gdybym mógł pozwolić sobie w zakończeniu na ton osobisty, to wspomniałbym o tym, że najcieplej myślę o Mapie jako doświadczeniu łączącym społeczną użyteczność z osobistą, jednostkową przyjemnością. A jest to magiczna mieszanka, o czym wie każdy, kto angażuje się społecznie.

Oczywiście trzeba radzić sobie z różnymi mniejszymi i większymi niepokojami wewnętrznymi, jak choćby obecnie powszechną dość obawą przed kontaktem z innymi nieznajomymi, czy zwykłym, codziennym dylemacikiem: zostać w domu, czy wyjść. O zaletach wyboru wyjścia w świat przekonywał nie będę, bo są one oczywiste. Chwilkę jednak zatrzymam się przy pierwszej zwerbalizowanej obawie.

Otóż spędziwszy na ulicach Łodzi w tym sezonie grubo ponad 400 godzin, na palcach dwóch dłoni policzyć jestem w stanie sytuacje, w których moja niecodzienna, bądź co bądź, aktywność przy drzewach, budziła czyjekolwiek zainteresowanie. Przyznam, że to największe z zaskoczeń, jakie przyniosło mi doświadczenie inwentaryzacji w pierwszym sezonie.

Inwentaryzując, jestem w zasadzie dla przechodniów, mieszkańców sąsiedztwa przezroczysty. Przechodnie zdają się zupełnie mnie nie zauważać. Jeśli nawet rzucą zdziwione spojrzenie, to z pewnością nie zagają, nie zapytają o powód niecodziennej aktywności. Noszę ze sobą egzemplarze naszych „Przewodników po drzewach Łodzi” właśnie na wypadek rozmowy i pytań. Taki prezent dla zainteresowanych. I wiecie co? W ostatnim miesiącu rozdałem dwa. Introwertyczni inwentaryzatorzy, bądźcie zatem spokojni, żadne zło na chodniku i pod drzewem się nie czai. Wchodzicie do zielonego skarbca Łodzi zupełnie bezpiecznie.

No dobrze, Mapa sama się zrobi, kończę pisać, lecę do drzewek.

Mapa Drzew Łodzi
Facebook

Mapa Drzew Łodzi (screen)

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 152 / (48) 2022

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Zdrowie

Być może zainteresują Cię również: