Rozmowa

Mięso powinno być znakowane ze względu na rodzaj uboju

mięso
fot. Jai79 z Pixabay

Andrzej Elżanowski , Rafał Górski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 41 (2020)

Z prof. Andrzejem Elżanowskim rozmawiamy o uboju rytualnym i zwyczajnym, o tym, czego nie wiedzą konsumenci kupując mięso, i co zrobić, żebyśmy mieli wybór.

Rafał Górski: Jakie są trzy najważniejsze mity związane z ubojem rytualnym?

Prof. Andrzej Elżanowski: Tradycyjny ubój rytualny, praktykowany przez wyznawców judaizmu i islamu, zaczyna się podcięciem w pełni świadomemu zwierzęciu szyi, ale bez przecięcia kręgosłupa i rdzenia kręgowego, przez który doprowadzone są bodźce bólowe do mózgu. Pierwszy mit głosi, że zwierzęta tracą świadomość w momencie podrzynania gardła czy natychmiast po podcięciu. Jest to najbardziej szkodliwy mit, bo na tym właśnie polega różnica między ubojem standardowym i rytualnym, że wszystkie zwierzęta, a zwłaszcza krowy – ze względu na ich specyfikę unaczynienia mózgu – pozostają stosunkowo długo (jak na taką torturę) świadome i cierpią w sposób nieopisany. Okres cierpienia waha się, zależnie od podcięcia osobnika i jego kondycji, w granicach od mniej więcej 20 sekund do 1,5 minuty. Bywa, że krócej; bywa też, że znacznie dłużej.

Badania pokazują, że kilkanaście procent krów najpierw omdlewa, traci świadomość, a później znowu wstaje i próbuje uciec z poderżniętym gardłem.

Jaki jest kolejny mit?

Drugi mit jest taki, że cięcie szyi jest zawsze tak doskonałe, że wystarczy jedno, aby dokonać uboju zwierzęcia. Ma ono rzekomo powodować mniejsze szkody. Jeżeli chodzi o późniejsze cierpienie, nie ma to większego znaczenia, natomiast z cięciem związany jest ból. Wykazali to badacze, szczególnie z Massey University w Nowej Zelandii. W wyniku badań rzeczywistego przebiegu uboju tysięcy krów w kilkudziesięciu rzeźniach okazało się, że średnia liczba cięć przekraczała 5 dla muzułmańskiego uboju halal i 3 dla żydowskiej szechity. Wahania były ogromne – zdarzały się nawet takie wypadki, że krowa była po prostu piłowana, tzn. było np. 60 cięć. Ale to są przypadki skrajne.

Co jeszcze mówi mitologia uboju rytualnego?

W mitologii wielu religii krew ma być siedliskiem życia i należy do bogów. Praktyczną stroną tego zagadnienia jest fakt, że mięso z krwią prawdopodobnie szybciej się psuje, więc jest zakaz spożywania mięsa z krwią.

Inne fakty są jednak takie, co znowu wykazało kilka niezależnych badań, m.in. w Wielkiej Brytanii i w południowej Afryce, że nie ma różnicy w wykrwawieniu z uprzednim ogłuszeniem i bez ogłuszenia. Wykrwawienie oczywiście zależy od położenia ciała i podwieszenie zwierzęcia temu sprzyja, ale dla jego skuteczności nie jest ważne, czy nastąpiło ogłuszenie przed podcięciem, czy po podcięciu.

Kto te mity rozpowszechnia?

Mity utrzymują rabini, gminy i przedstawiciele gmin żydowskich oraz eksperci wyznaniowi. U nas te mity rozpowszechnia na każdym kroku Naczelny Rabin Polski Michael Schudrich. W 2012 r. rozpowszechniał je Przewodniczący Gminy Żydowskiej w Warszawie Piotr Kadlčik, który przychodził do mediów z kopią artykułu Stuarta Rosena jako dowodem naukowym na to, że ubój rytualny jest humanitarny. Artykuł ten, ostrożnie opublikowany przez redaktorów Veterinary Record w 2004 r. jako „punkt widzenia”, nie zawiera wyników badań lecz czyste spekulacje, które zostały dawno zdementowane. Mimo to jest nadal kolportowany przez świeckich i duchownych przedstawicieli gmin żydowskich. Przewodzą tutaj Europejski Kongres Żydów, Konferencja Europejskich Rabinów i Shechita UK, której aktywistą okazał się wspomniany Stuart Rosen. W 2009 r. po zalegalizowaniu przez Parlament Europejski szechity Geoffrey Alderman przyznał na łamach The Jewish Chronicle: „Obrona szechity była i zawsze będzie problemem politycznym, a nie naukowym. Na każdy »naukowy« argument podnoszony przez FAWC [Rada Dobrostanu Zwierząt Gospodarskich] dostarczyliśmy autorytatywnego przeciw-argumentu”.

Dlaczego te mity są rozpowszechniane?

Sprzeciw wobec uboju rytualnego jest motywowany jego okrucieństwem, jest sprzeciwem par excellence moralnym. Dlatego z punktu widzenia niereformowalnych wyznawców podważanie wiedzy o tym uboju ma oczywiście duży sens i jest całkiem skuteczne, bo ludzie, którzy nie wiedzą – i często nie chcą wiedzieć – jak taki ubój przebiega, łatwo takie argumenty kupują.

Jakie są źródła wiedzy lobbystów rozpowszechniających mity o uboju rytualnym?

Są to głównie źródła religijne, różne święte pisma: Tora i Talmud dla Żydów, Koran dla Muzułmanów. No i oni przechodzą jakieś szkoły czy studia, gdzie zostają odpowiednio zindoktrynowani w tym duchu, że wiedza religijna zawarta w ich świętych księgach jest przynajmniej równie dobra jak wiedza naukowa. Wiadomo, że muzułmanie w XI w. zdecydowali, że wiedza religijna jest wystarczająca i zrezygnowali z nauki, i efekty są, jakie są. Na szczęście świat zachodni podążył inną drogą i w kulturach chrześcijańskich świecka nauka zaczęła się liczyć od czasów Odrodzenia. A co równie ważne: mamy za sobą co najmniej cztery wieki świeckiej etyki. Dzięki temu nasza cywilizacja posunęła się tak daleko, że jesteśmy w stanie zdobyć się wobec niej na krytyczne spojrzenie. Co oczywiście nie znaczy, że wszyscy jesteśmy z gruntu lepsi.

A jakie są źródła Pana wiedzy?

Wymieniam je szczegółowo w analizie przygotowanej dla Komisji Ustawodawczej Senatu wspólnie z profesorem Wojciechem Pisulą z Instytutu Psychologii Polskiej Akademii Nauk. Najogólniej są to raporty Rady Dobrostanu Zwierząt Gospodarskich (FAWC), która jest ciałem doradczym przy brytyjskim Ministerstwie Środowiska, Żywności i Spraw Wiejskich, raport Europejskiego Urzędu Bezpieczeństwa Żywności (EFSA-Q-2003-093), przygotowany na zlecenie Komisji Europejskiej oraz raport z interdyscyplinarnego projektu Dialrel (2006-2010), również przygotowany na zlecenie Komisji Europejskiej. Raporty te są w zasadniczych punktach całkowicie zbieżne i ich wyniki zostały potwierdzone i uszczegółowione w ciągu ostatniej dekady w kilkuset publikacjach w cenionych periodykach.

Jak przebiega dzisiaj ubój standardowy?

Standardowy ubój krów, byków i cieląt zaczyna się od ogłuszenia. Zwierzę doprowadzane jest wąskim korytarzem do „boksu ogłuszania”, którego wymiary przystosowane są do wielkości dorosłych krów i byków, ale nie do cieląt.

Całe zwierzę nie jest unieruchomione, ale dorosłe krowy mają mało miejsca na uniki i w większości systemów głowa jest chwilowo przytrzymana w odpowiednim wycięciu, tak, że wprawny ubojowiec może przyłożyć aparat bolcowy do czoła we właściwym miejscu. Po prawidłowym strzale krowa traci świadomość i na tym kończy się jej strach, którego poziom zależy od zachowania personelu.

Ciało zwierzęcia wypada na bok, jest podwieszane i podcinane w celu wykrwawienia. Cała procedura podwieszania i wykrwawiania zwierzęcia powinna być przeprowadzona dostatecznie szybko, aby uniemożliwić powrót świadomości i doznań. Ogłuszenie dokonywane jest przy pomocy aparatu bolcowego z bolcem penetrującym lub niepenetrującym, który wystrzeliwany jest najczęściej siłą sprężonego powietrza lub sprężyny i po strzale automatycznie cofa się do lufy. W wersji aparatu penetrującego trzpień trwale niszczy tkankę mózgową, czyniąc zabieg nieodwracalnym. W przypadku zastosowania aparatu niepenetrującego ogłuszenie jest zwykle odwracalne. Ogłuszenie aparatem niepenetrującym jest częściej nieskuteczne i wymaga powtórnego strzału, co dotyczy szczególnie byków i oczywiście powoduje dodatkowe cierpienie. Pomijając wszystko, co się dzieje przedtem (załadunek, transport, rozładunek, głodzenie), sam ubój nie zadaje wyraźnego cierpienia, jeżeli jest prawidłowo przeprowadzony, ale są liczne nieprawidłowości wynikające z niedostosowania sprzętu do różnic między zwierzętami i z niewłaściwego zachowania ludzi, tzn. najczęściej niedbalstwa czy pośpiechu wymuszonego pracą „na akord” (opłacaną od „sztuki”). Jednak te nieprawidłowości są do wyeliminowania, i w tym sensie ubój standardowy jest w zasadzie reformowalny, zwłaszcza przez godzinowe opłacanie personelu i przez instalację kamer w rzeźniach, o które dopominają się w coraz większej części społeczeństwa i Parlament Europejski.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

A jak to wygląda w przypadku uboju rytualnego?

W uboju rytualnym krowa przede wszystkim musi być unieruchomiona, to jest pierwsza różnica. Zwierzęta muszą być całkowicie unieruchomione, bo są poddane skrajnemu bólowi, więc się wyrywają. Unieruchomienie jest samo w sobie stresujące i może wywoływać panikę. To unieruchomienie następuje w pneumatycznych klatkach ubojowych. Zwierzęta są w nich ściskane, przytrzymywane nieruchomo. Z takiej klatki wystaje już tylko głowa zwierzęcia.

Przychodzi ubojowiec, podrzyna gardło, no i teraz następuje przedśmiertna męczarnia, trwająca zwykle od 20 sekund do 1,5 minuty, na którą składają się właśnie ból z przeciętej rany, obniżenie ciśnienia w głowie i duszenie się własną krwią. Na tym polega zasadnicza różnica.

Jakie państwa zabroniły uboju bez uprzedniego ogłuszenia?

Belgia, Dania, Norwegia, Szwecja, Islandia, Szwajcaria i Słowenia. W Słowenii zabroniony jest ubój rytualny jako taki.

A czy ubój standardowy można nazywać ubojem humanitarnym?

Prawidłowo przeprowadzony ubój standardowy nazwałbym tylko względnie humanitarnym, ponieważ na skalę przemysłową nawet po poprawnie przeprowadzonym transporcie krowy boją się i wchodząc do tego „boksu ogłuszania” czują zapach krwi, a przez to niepokój i zagrożenie. Ale szczęśliwie dla nich nie bardzo wiedzą, co się dzieje, tzn. nie rozumieją sytuacji i nie wiedzą, że będą zabite – o ile ubojowiec nie zdradza swojego zamiaru agresywnym czy brutalnym zachowaniem.

O humanitarnym uboju mógłbym powiedzieć w sytuacji, w której lokalny hodowca ma własną małą ubojnię, pawilon z tym „boksem ogłuszania”, do którego przyjeżdża krowa z sąsiedniej łąki. Tak się dzieje coraz częściej w ekologicznych gospodarstwach w Niemczech. To, co się dzieje na wielką, przemysłową skalę w Polsce, nazywam ubojem względnie humanitarnym tylko w porównaniu z ubojem rytualnym.

A z czego wynika, że w Niemczech zyskuje popularność takie względnie humanitarne podejście?

Wynika to z dwóch czynników: z zainteresowania zdrową, ekologiczną żywnością oraz jednak z większego poszanowania zwierząt i wrażliwości na ich cierpienie zwłaszcza wśród niemieckich rolników. Niemcy mają obsesję na punkcie zdrowej, ekologicznej żywności i większą rolę może odgrywać ten aspekt, ale myślę, że te dwa czynniki się łączą, czyli ekologiczna motywacja do ochrony środowiska wzmacnia bardziej humanitarne, etyczne podejście do zwierząt. To jest stan na pewno pożądany. Ja jestem weganinem, nie jestem zainteresowany spożywaniem żadnego mięsa, ale mięso będzie jeszcze przynajmniej przez pewien czas spożywane, więc niewątpliwie trzeba dążyć w tym kierunku.

Instytut Spraw Obywatelskich w 2009 r. rozpoczął kampanię obywatelską „Wolne do GMO? Chcę wiedzieć!” na rzecz wprowadzenia znakowania żywności „bez GMO”. Po 10 latach walki rząd wprowadził znakowanie, które dziś możemy spotkać np. na opakowaniach masła czy sera. Konsument ma wybór. Rolnicy i producenci przestawiają swoją produkcję. Czy Pana zdaniem przyszedł już czas na to, żeby konsumenci powalczyli o wprowadzenie na mięsie znaku „Ubój humanitarny” lub „Bez uboju rytualnego”? Czy taki znak spowodowałby zmniejszenie cierpienia zwierząt, zwiększenie świadomości konsumentów oraz zmianę postaw rolników i producentów?

Jestem przekonany, że by spowodował – zwłaszcza w większych miastach. Warto w tym kontekście przypomnieć mało znany fakt – Żydzi biorą z uboju rytualnego tylko przednią część ciała krowy. Tylnej części nie biorą, bo nie mogą oczyścić mięsa z nerwu kulszowego. Tradycyjnie tylna część krowy szła do masowego obrotu i tak było niemalże od wieków. Na dodatek rabini odrzucają większość z ubitych rytualnie krów, bo wynajdują na nich skazy. Te skazy powstają często przy unieruchamianiu zwierzęcia podczas uboju rytualnego.

To jest „diabelskie koło”: zwierzęta, które się wyrywają, zwłaszcza cielaki, mają te skazy, a jak rabin wykryje jakąś skazę, to już mięso nie jest koszerne. I Żydzi łaskawie akceptują tylko ok. 20% z tych zamęczonych rytualnie zwierząt, zaś 80% trafia do obrotu masowego. Ludzie nieświadomie kupują to mięso w sklepach, mimo że zdecydowana większość społeczeństwa potępia ubój rytualny. Liczby, o których mówię, pochodzą z wywiadu pt. „Pod kontrolą Żydów” opublikowanego w „Panoramie Leszczyńskiej” w 2010 r. W tekście pojawiają się wypowiedzi m.in. Jerzego Sołtysika, menadżera dwóch dużych zakładów mięsnych w Lesznie i Gostyniu. Produkują one koszerną żywność, która jest sprzedawana w całej Europie. Mówi on, że „generalnie ok. 80% zwierząt uznawane jest za niekoszerne, więc idą do normalnej sprzedaży w kraju”.

A co na to konsumenci?

Konsumenci nie wiedzą, że mogą jeść mięso zwierząt, które są zabijane w okrutny sposób.

Myślę, że to mięso nie byłoby kupowane przez większość ludzi, gdyby wiedzieli o tym, jakim cierpieniem zwierząt jest ono okupione. Takie postępowanie ortodoksyjnych Żydów nie zwiększa sympatii do tej mniejszości religijnej. Stanowi ono jawne pogwałcenie etyki przez religię i pogwałcenie prawa konsumenta do etycznego wyboru. W tle jest pogwałcenie polskiej moralności publicznej wobec większościowego potępienia uboju rytualnego.

Dziękuję za rozmowę.


Reaguj! Podpisz naszą petycję do Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Bez uboju rytualnego? Chcę wiedzieć!

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 41 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Społeczeństwo i kultura Chcę wiedzieć

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Chcę wiedzieć

Być może zainteresują Cię również: