Felieton

mObywatel czyli monitorowany Obywatel. Załóż sobie cyfrową teczkę

mObywatel aplikacja
mObywatel - prezentacja aplikacji (screen)

„Totalitaryzm zmierza do totalnej dominacji nad człowiekiem. Obozy koncentracyjne stanowią laboratoria, w których wypróbowuje się majsterkowanie piekła na ziemi” – pisała Hannah Arendt w „Projekcie badań nad obozem koncentracyjnym”. Przypomniałem sobie o jej słowach czytając rządowy projekt ustawy o aplikacji mObywatel. Czy dziś rodzi się – tak trudno uchwytny, bo powszechny – totalitaryzm cyfrowy? Czy „państwa w smartfonie” stanowią współczesne laboratoria? Jeśli tak, to co się w nich wypróbowuje?

Poszukując odpowiedzi na te pytania warto sięgnąć po książkę „Wiek kapitalizmu inwigilacji. Walka o przyszłość ludzkości na nowej granicy władzy” Shoshany Zuboff. Autorka, emerytowana profesor Uniwersytetu Harvarda, zwraca uwagę, że przybierająca na sile od ponad dwudziestu lat władza korporacji Big Tech, takich jak Google czy Facebook, nie jest władzą totalitarną. To nowy gatunek władzy, którą Zuboff nazywa władzą instrumentalną (instrumentalizmem).

Władza totalitarna

Profesor Uniwersytetu Harvarda przestrzega, że „zrównanie władzy instrumentalnej z totalitaryzmem utrudnia nam jej zrozumienie”. Ogranicza też naszą moc stawiania obywatelskiego oporu kapitalistom nadzoru.

Dziś jesteśmy w podobnej sytuacji, jak obywatele (świadkowie i ofiary) w XX wieku, którzy mieli problem w zrozumieniu, czym jest władza Stalina i Hitlera.

Dziennikarze, socjolodzy i politycy nazywali te totalitarne reżimy imperializmem, bo wymykały się one systematycznym analizom aż do końca II wojny światowej.

„Zachodnia społeczność, zwłaszcza w USA, naprawdę nie była w stanie pojąć ogromu tego, co się działo. To dosłownie nie mieściło się w głowie. Ów paraliż intelektualny został uwieńczony na kartach kulturalnej ikony tamtej epoki, magazynu »Look«. W numerze z 15 sierpnia 1939 roku opublikowano artykuł zatytułowany »Co się dzieje w Rosji?«, napisany przez byłego szefa moskiewskiego biura »New York Timesa« i laureata nagrody Pulitzera, Waltera Duranty’ego. Artykuł ukazał się zaledwie kilka miesięcy po zakończeniu okresu Wielkiego Terroru, kiedy to w latach 1937-1938 Stalin zarządził wymordowanie całych sektorów sowieckiej ludności, od poetów po dyplomatów, od generałów po lojalistów politycznych. Według brytyjskiego historyka, sowietologa Roberta Conquesta, w ciągu zaledwie dwóch lat doszło do siedmiu milionów aresztowań, miliona egzekucji, dwóch milionów zgonów w obozach pracy, milion osób uwięziono, a kolejnych siedem milionów z końcem 1938 roku wciąż było zamkniętych w obozach. Chociaż przebywał w bezpośredniej bliskości katastrofalnego zła, Duranty opisuje konstytucję ZSRR jako jedną z »najbardziej demokratycznych na świecie (…) fundament, na którym można zbudować przyszłą demokrację«”.

Zuboff zauważa, że esej „Co się dzieje w Rosji?” został opublikowany w towarzystwie zdjęcia przystojnego, uśmiechniętego Józefa Stalina z podpisem: „Stalin, przewodniczący wewnętrznego kręgu partii komunistycznej (…) nie stanowi prawa tak jak Lenin. Stalin, przed podjęciem decyzji, woli wysłuchać poglądów swoich współpracowników”. Warto dodać, że kilka miesięcy później magazyn „Time” umieścił Stalina na okładce jako „Człowieka roku”.

Józef Stalin
Józef Stalin, fot. źródło Wikimedia / CC0

Jedna z pierwszy całościowych analiz władzy totalitarnej została opublikowana dopiero w 1951 roku. Filozof Hannah Arendt, po sześciu latach wytężonej pracy, ukończyła studium „Korzenie totalitaryzmu”. Pisała w nim: „Faktem jest, że prawdziwych problemów naszych czasów nie można zrozumieć, nie mówiąc już o ich rozwiązaniu, bez uznania, że totalitaryzm stał się przekleństwem tego stulecia tylko dlatego, że w tak straszliwy sposób przystąpił do rozwiązywania jego problemów”.

Świat Orwella kontra świat Skinnera

Władzę totalitarną w masowej świadomości kojarzymy z książką Orwella „Rok 1984”. Nową władzę, instrumentalną, korporacji Big Tech, która buduje swoją siłę od dwóch dekad, powinniśmy kojarzyć z książką Skinnera „Walden Two”. Sęk w tym, że ta pierwsza jak i jej autor są w Polsce bardzo popularni, a druga do dziś nie doczekała się polskiego przekładu, mimo że wydana została w 1948 roku. Podejrzewam, że Skinner nie jest tak rozpoznawalny, jak Orwell. Zresztą sam się nim zainteresowałem dopiero rok temu pod wpływem lektury książki Zuboff.

Władza totalitarna posługuje się przemocą, władza instrumentalna „radykalnym behawioryzmem”.

Behawioryzm to „kierunek w psychologii ograniczający się do badania postępowania, zachowania się człowieka i zwierzęcia oraz reagowania na bodźce zewnętrzne w ściśle określonych warunkach” (słownik języka polskiego). Celem behawioryzmu jest przewidywanie i kontrola zachowania, twierdził John B. Watson, jego twórca.

Burrhus Frederic Skinner, amerykański psycholog z Uniwersytetu Harvarda, behawiorysta, przeprowadzał badania zachowań zwierząt w latach trzydziestych XX wieku. W tym celu stworzył „klatkę Skinnera”, w której umieszczał, np. szczury lub gołębie. W klatce zamontowana była dźwignia (przycisk) oraz narzędzia dostarczające wzmocnień, np. podajnik jedzenia, lampki lub głośniki. Podłoga klatki składała się z siatki, którą można było podłączyć do prądu. Skinner badał, jak zwierzęta reagują na system nagród i kar. Oczywiście, dbając o prywatność zwierząt. „Zachowania można również obserwować przy minimalnej interakcji między podmiotem a naukowcem, i jest to sytuacja, od której naturalnie próbuje się zacząć” – mówił. Efekty swojej pracy nazwał „warunkowaniem instrumentalnym”. Marzył o „technologii zachowania”. Wierzył, że można wpłynąć na zachowanie człowieka (modyfikując jego reakcję), jednocześnie kontrolując je.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

„Klatka Skinnera (…) zwraca uwagę na coś takiego jak iluzja posiadania kontroli. Szczurowi wydaje się, że ma wpływ na swoje życie, że od jego działań zależy na przykład dostęp do jedzenia, podczas gdy tak naprawdę jego życiem steruje ktoś inny, jakaś niewidzialna siła. Myśl tę rozwinął trzydzieści lat później Norbert Wiener, amerykański matematyk i filozof, nazywany ojcem cybernetyki.

Twierdził on, że w przyszłości, przy odpowiednio zaawansowanych komputerach, wyposażonych w odpowiednie czujniki i systemy obliczeniowe, w takiej klatce mógłby zostać umieszczony człowiek niemający świadomości, że się w niej znajduje.

Przerażająca wizja. Oto istnieje ktoś – inny człowiek, firma, rząd, maszyna, system – kto steruje mną i moim zachowaniem bez mojej wiedzy. Jednocześnie Wiener twierdził, że zagrożenie to jest czysto teoretyczne – klatka dla człowieka musiałaby być gigantyczna i opleciona ogromną siecią komunikacyjną” – pisze Natalia Hatalska w książce „Wiek paradoksów. Czy technologia nas ocali?”.

Szybko poszło. Minęło zaledwie pięćdziesiąt lat i mamy w kieszeni urządzenia do inwigilacji (smartfony); mamy komputery kwantowe rozwiązujące w ciągu kilku minut problem, który naszemu komputerowi zajmie miliardy lat; mamy sztuczną inteligencję uczącą się w błyskawicznym tempie; mamy sieć Internetu oplatającą cały świat. Czy zagrożenie jest nadal czysto teoretyczne?

Myślę, że książkę Skinnera przeczytali po kilka razy twórcy kapitalizmu inwigilacji – chłopcy od Googla i Facebooka. Zuboff zastanawia się: „Co z autorami projektu instrumentalizacji? Jak ocenimy uśmiechnięte wizerunki rześkich technologicznych tytanów, kiedy ponownie będziemy oglądać ich zdjęcia w formie lśniących pikseli na jakiejś dwudziestopierwszowiecznej okładce magazynu »Look«?”.

Sergey Brin, Larry Page, Mark Zuckerberg

Władza totalitarna a władza instrumentalna

Jakie są podstawowe różnice między władzą totalitarną a władzą instrumentalną?

Władza instrumentalna, w przeciwieństwie do totalitarnej, nie jest zainteresowana ani masowym mordowaniem obywateli, ani reformowaniem ich dusz. Kapitaliści nadzoru są natomiast zainteresowani tym, aby wszystko, co robimy, było dla nich dostępne.

Aby mogli 24 godziny na dobę, 7 dni w tygodniu, 365 dni w roku, dane o nas, poddawać operacjom renderowania, obliczania, modyfikowania, monetyzowania i kontroli.

„Totalitaryzm opiera się na kontroli środków przemocy i jest rodzajem religii politycznej, a inwigilacja zmierza w stronę automatyzacji i kontroli wiedzy oraz rodzi totalną obojętność;

totalitaryzm wytwarza całkowitą izolację jednostek, a cybernetyczna inwigilacja – ich radykalne podłączenie; totalitaryzm operuje na masie, a inwigilacja na populacji; totalitaryzm dąży do rekonstrukcji gatunku ludzkiego poprzez mechanizmy ludobójstwa i inżynierii dusz, inwigilacja – do maksymalizacji użyteczności; wreszcie totalitaryzm to projekt polityczny, a instrumentalizm to projekt rynkowy” – pisze prof. Szymon Wróbel w tekście „Po kapitalizmie albo lęk przed cyfrową tyranią. Wokół »Wieku kapitalizmu inwigilacji« Shoshany Zuboff”.

Jakie problemy ludzkości chcą rozwiązać kapitaliści nadzoru? Chcą nas wszystkich połączyć w jedną wielką społeczność, chcą dać nam więcej informacji, chcą oszczędzać nasz czas, chcą ułatwić nam życie w wirtualnej rzeczywistości, chcą… A jakie są rezultaty tych zabiegów?

Poziom zaufania społecznego na świecie gwałtownie spada w tym samym czasie, kiedy rozkwita kapitalizm nadzoru.

Parafrazując Hannah Arendt: „prawdziwych problemów naszych czasów nie można zrozumieć, nie mówiąc już o ich rozwiązaniu, bez uznania, że instrumentalizm stał się przekleństwem tego stulecia tylko dlatego, że w tak straszliwy sposób przystąpił do rozwiązywania jego problemów”.

Kolaboracja władzy instrumentalnej z władzą państwową

Warto dodać, że kapitaliści inwigilacji z GAFAM (Google, Amazon, Facebook, Apple, Microsoft) kolaborują z władzą państwową. Wiemy o tym, dzięki sygnaliście Edwardowi Snowdenowi, który ujawnił ten proceder w 2013 roku. Zuboff cytuje w książce amerykańskiego prawnika, który mówi:

„rząd zatrudnia firmy z branży technologicznej przy »tworzeniu obszernych teczek o ludziach«”.

Oczywiście, ta kolaboracja odbywa się pod płaszczykiem bezpieczeństwa narodowego i bezpieczeństwa nas wszystkich.

„Wszyscy przestaną się dziwić, że są śledzeni i monitorowani, wygoda, korzyści w obszarze bezpieczeństwa i usługi będą zbyt wielkie, (…) ciągły monitoring stanie się normą” – podkreśla Hal Varian, główny ekonomista korporacji Google.

Zapewne wielki miłośnik książek prof. Skinnera.

A jak jest w Polsce? Snop światła rzuca na ten trend nasza ekspertyza „Prawo komunikacji elektronicznej. Społeczeństwo nadzorowane”. Warto w tym miejscu zacytować jej fragment: „W listopadzie 2022 r. w trakcie kolejnego etapu prac legislacyjnych nad projektem p.k.e. na żądanie Ministra Obrony Narodowej oraz Ministra Koordynatora Służb Specjalnych (bez przeprowadzenia w tym zakresie niezbędnych konsultacji publicznych) rozszerzono w projekcie p.k.e. zakres podmiotów zobowiązanych do retencji danych i udostępniania ich służbom o przedsiębiorców komunikacji elektronicznej oraz poszerzono katalog informacji podlegających retencji o „dane jednoznacznie identyfikujące użytkownika w sieci”.

Przekładając to na ludzki język, polskie służby wywiadowcze i wojskowe domagały się zmiany prawa na takie, które będzie pozwalało im na czytanie treści wiadomości z naszych komunikatorów, takich jak Messenger czy What’s Up.

Aplikacja mObywatel

Co to wszystko ma wspólnego z rządowym projektem ustawy o aplikacji mObywatel? Dużo. Nawet bardzo dużo. Warto poczytać wypowiedzi polskich polityków, którzy są pudłami rezonansowymi (Volkoff) kapitalistów inwigilacji. Poczytać, poddać refleksji i połączyć kropki.

Adam Andruszkiewicz, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów: „Aplikacja rządowa mObywatel ma przypominać, porządkować i informować o korespondencji urzędowej, a także umożliwiać e-płatności urzędowe. To będzie nasz cyfrowy asystent do kontaktów z urzędami”; „Sejm przyjął ustawę zdecydowaną większością głosów (436 posłów za), za co bardzo dziękuję. To świadczy o tym, że cyfryzacja usług publicznych jest potrzebna, a społeczeństwo oczekuje tych zmian. Czeka nas rewolucja cyfrowa, na której wszyscy skorzystamy: dowód osobisty w smartfonie będzie tak samo ważny jak ten plastikowy”;

„To przełomowy krok w rozwoju cyfryzacji i e-administracji w Polsce”.

Janusz Cieszyński, sekretarz stanu, pełnomocnik Rządu ds. Cyberbezpieczeństwa: „Ustawa o mObywatel przyjęta przytłaczającą większością głosów. Duży sukces – nasze e-państwo będzie już nie w komputerze, a w telefonie”; „Polacy polubili e-recepty, aplikację mObywatel i możliwość załatwienia online różnych urzędowych spraw. Cieszę się, że społeczeństwo ma dobrą opinię o tym obszarze i wiem, że oczekiwania dot. cyfryzacji są jeszcze większe”.

No cóż, moim zdaniem aplikacja mObywatel to przełomowy krok w innym kierunku niż mówi pan Adam Andruszkiewicz. To krok w kierunku rozwoju cyberzagrożeń dotyczących wrażliwych danych Polaków i infrastruktury krytycznej naszego państwa.

O tym, że dzięki cyfryzacji wszystkiego wszyscy jesteśmy na celowniku rosyjskich, amerykańskich i chińskich służb, pisałem w tekście „Cyberbroń i zero-day. Jesteś na celowniku”. Nie będę się więc tutaj powtarzać.

Przytoczę natomiast fragment opinii Prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych z konsultacji publicznych projektu ustawy mObywatel: „Projektowana ustawa rodzi szereg wątpliwości organu nadzorczego, w szczególności ze względu na swój blankietowy charakter oraz nieprecyzyjne wyznaczenie ról w procesach przetwarzania danych.

Cześć przepisów proponowanych w projektowanej ustawie jest fundamentalnie sprzecznych z zasadami przetwarzania danych określonymi w rozporządzeniu 2016/679 i może istotnie – negatywnie wpłynąć na standard przetwarzania danych przez podmioty publiczne w Polsce”. I dalej czytamy: „Tego rodzaju rozwiązanie stwarza ryzyko stworzenia »megabazy« funkcjonującej poza prawnymi ramami poszczególnych rejestrów publicznych, dlatego powinno być poprzedzone analizą przepisów regulujących funkcjonowanie tych rejestrów na potrzeby aplikacji mObywatel i przyjęciem odpowiednich regulacji na poziomie ustawowym”.

Co na to rząd? „Analiza ryzyk wskazała, że wdrożone mechanizmy zapewniają, że poziom zidentyfikowanych ryzyk jest akceptowalny”.

Ciekawe, czy ta rządowa analiza ryzyk jest podobna do analizy ryzyk związanych z bezpieczeństwem korespondencji w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nawiązuje tutaj do tzw. afery mailowej, czyli przejęcia przez hakerów korespondencji mailowej szefa KPRM Michała Dworczyka w czerwcu 2021 roku.

Aplikacja mObywatel została pobrana do tej pory przez blisko 10 mln Polaków. Im więcej danych będziemy mieć w świecie cyfrowym, tym łatwiej będzie sparaliżować nasze życie i naszej rodziny, kiedy system ulegnie zwykłej awarii lub zostanie zaatakowana infrastruktura krytyczna. Patrz wykorzystywanie cyberbroni przez Rosjan w wojnie na Ukrainie.

Głosowanie w Sejmie nad ustawą mObywatel pokazało, że największe partie opozycyjne względem siebie głosowały zgodnie. Cóż, mógłbym powiedzieć, że to przykład na „sklejanie Polski”. Jednak w tym przypadku napiszę inaczej. Parafrazując Vladimira Volkoffa z jego książki „Krótka historia dezinformacji. Od konia trojańskiego do Internetu” powiem tak:

jest niemal pewne, że coś niedobrego się święci, gdy partie opozycyjne wobec siebie zgadzają się ze sobą nawet w szczegółach.

Wybór zamiast cyfryzacji

Co postuluję? Wybór. Kto chce, korzysta z aplikacji mObywatel, kto nie chce, korzysta z urzędu.

Może zapytasz w tym miejscu, ale o co ci chodzi, przecież jest wybór. Mówi o tym rząd, mówią media, powtarzają eksperci. Tak, dziś mamy wybór, pytanie co będzie jutro.

Przykład z życia. Jeszcze w 2000 roku było w Polsce ponad 95 tys. budek (automatów) telefonicznych. Ile jest ich dzisiaj? Obecnie jestem zmuszony posiadać telefon komórkowy, a przecież na początku miałem wybór. Dziś już go nie mam. Kiedyś na wsiach był transport publiczny. Ludzie mieli wybór, dziś go nie mają. Są wykluczeni transportowo. Dziś jeszcze mamy gotówkę. Jutro może jej nie być bo kapitaliści nadzoru toczą wojnę z gotówką.

I jeszcze na koniec pytanie od Shoshany Zuboff:

„Czy padniemy ofiarą takiej samej krótkowzroczności co ci, którzy nie byli w stanie dostrzec rozkwitu totalitaryzmu, zahipnotyzowani wielką mocą Wielkiego Innego (władzy instrumentalnej – przy. red.) i jego wszechobecnością, zajęci zaspokajaniem potrzeb i zdezorientowani szybkością, dyskrecją i sukcesem nadzorczego aparatu”?

Jeśli jeszcze śpisz, ocknij się, bo ty i twoje dzieci skończycie jak te szczury w klatce Skinnera, tylko trochę ładniejszej.

***

Tropy w głąb króliczej nory:

  1. Skinner Burrhus F., Nauka i zachowanie człowieka, Warszawa, Wydawnictwo PWN, 2022.
    „Jest to najbardziej kompleksowe z dzieł Skinnera, skupiające w jednym miejscu wszystkie najważniejsze wątki jego wizji dotyczącej psychologii jako nauki o zachowaniu człowieka” – prof. Przemysław Bąbel.
  2. Duong Roland,Shoshana Zuboff o kapitalizmie inwigilacji (ang. Shoshana Zuboff on surveillance capitalism), 2019.
    Holenderski film dokumentalny dostępny na YouTube. Trzeba włączyć polskie napisy w ustawieniach.
  3. Kreft Jan, Władza platform. Za fasadą Google, Facebooka i Spotify, Kraków, Universitas, 2021.
    Polski autor. Polski punkt widzenia na władzę korporacji Big Tech. Analiza na światowym poziomie.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 168 (12) / 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Górski prowokuje # Nowe technologie

Być może zainteresują Cię również: