Rozmowa

Może powodować raka mózgu

człowiek z telefonem
fot. Free-Photos z Pixabay

Z dr. Dariuszem Leszczyńskim rozmawiamy o badaniach nad wpływem promieniowania elektromagnetycznego i telefonii komórkowej na człowieka, zachowaniu zdrowego rozsądku i świadomym określeniu naszych potrzeb wobec technologii 5G.

Barbara Gałdzińska-Calik: Kiedy i dlaczego zainteresował się Pan tematyką promieniowania elektromagnetycznego i wpływu telefonii komórkowej na człowieka?

Dr Dariusz Leszczyński: Początkowo nie robiłem tego z zainteresowania i własnej woli. Dostałem takie zadanie, kiedy pracowałem dla rządu fińskiego w Urzędzie ds. Bezpieczeństwa Radiologicznego i Nuklearnego w 1997 r. Z czasem zaczęło mnie to interesować.

Proszę opowiedzieć o doświadczeniach zdobytych podczas własnych badań naukowych w tej organizacji i także poza nią.

Miałem małą grupę badawczą. Zajmowaliśmy się problemami podstawowymi, czyli np. zmianami, w komórkach hodowanych w laboratorium, po naświetleniu promieniowaniem mikrofalowym, jakie wysyła telefon komórkowy. W 1997 r. byłem jednym z autorów przeglądu wiedzy naukowej na temat wpływu promieniowania mikrofalowego na zdrowie, sporządzonego dla Ministerstwa Zdrowia w Finlandii. Na podstawie tego przeglądu stwierdziliśmy, że badań jest mało, a ich wyniki są niepewne. Postanowiliśmy podejść do tego problemu całościowo i systematycznie: naświetlimy komórki, wyizolujemy wszystkie możliwe białka i zobaczymy, co się dzieje z ilością i z aktywnością białek. Aktywność ocenialiśmy analizując zawartość grup fosforowych w badanych białkach. Badając kilkaset białek, stwierdziliśmy, że ilość i aktywność wielu różnych białek się zmienia. Identyfikacja niektórych białek pokazała, że mikrofale aktywują w komórkach standardową reakcję obronną – stres biochemiczny. Zajęliśmy się jednym ze szlaków transdukcji stresu. Stwierdziliśmy, że aktywność białek w tym szlaku transdukcji stresu wzrasta po napromieniowaniu mikrofalami. Szlak transdukcji stresu, którym się zajęliśmy, zawiaduje tym, jak zachowuje się komórka, jaki ma kształt. Pod wpływem promieniowania komórki się kurczyły i odklejały od podłoża, na którym rosną. Badania były przeprowadzane na komórkach śródbłonka, który wyściela naczynia krwionośne. Jeśli ten efekt miałby miejsce w naczyniach krwionośnych mózgu, to mogłoby doprowadzić do przecieków w barierze  krwiowo-mózgowej i substancje szkodliwe dla funkcjonowania tkanki mózgowej mogłyby się przedostać z krwi do mózgu.

Czyli to były badania in vitro?

Tak, to były badania in vitro. Następnie, po uzyskaniu pozwolenia, zrobiliśmy doświadczenie na ludziach. Mały fragment skóry na przedramieniu został naświetlony mikrofalami w dawce, jaką wypromieniowuje telefon komórkowy, około 1,3 SAR. Później napromieniowany fragment skóry (okrąg o średnicy 5 mm) był wycinany przez chirurga. Fragment kontrolny, bez napromieniowania, był wycinany z drugiego przedramienia. Z obu fragmentów skóry były izolowane białka i ocenialiśmy ich zmiany ilościowe. 

Czy to były jeszcze nieznane białka?

Nie wiemy, co to były za białka. Nie udało się nam ich zidentyfikować, bo mieliśmy za mało materiału. Wiemy tylko, że po naświetleniu mikrofalami, zmieniła się ilość niektórych z białek. To, co obserwowaliśmy w komórkach hodowanych in vitro, powtórzyło się w pilotażowym badaniu na 10 osobach. Niestety, te badania musieliśmy przerwać, bo fundusze na kontynuację badań, pomimo wielokrotnych obietnic, nie zostały nam przyznane.

Jakie trudności napotykają naukowcy przy podejmowaniu tematyki wpływu fal elektromagnetycznych na człowieka?

Trudności jest wiele. Największa to brak funduszy na badania. Inny problem to ignorancja naukowców.

Bardzo często spotykamy się z tym, że naukowcy prowadzący badania nad rakiem dostają projekty do oceny i traktują je niejako z pobłażaniem. Krytykują, często nie rozumiejąc, czym są pola elektromagnetyczne i jaki mogą mieć wpływ na organizm. Zapominają, że normalna i patologiczna fizjologia człowieka opiera się na ruchu ładunków elektrycznych w komórkach i między komórkami i że zewnętrzne pola elektromagnetyczne o odpowiedniej sile mogą te procesy zakłócać.

Uważam, że jest to możliwe, a nawet prawdopodobne, że promieniowanie mikrofalowe ma wpływ na fizjologię człowieka i może nawet powodować raka mózgu wśród nielicznych, bardziej podatnych ludzi. Aby to ostatecznie udowodnić, trzeba więcej badań, ale nie ma na to pieniędzy i atmosfery zachęcającej do ich zrobienia.

Powszechnie uważa się, że obecne limity na emisję promieniowania przez telefony komórkowe i przez stacje bazowe zapewniają bezpieczeństwo dla wszystkich użytkowników sieci. Niestety, wygląda na to, że te limity jednak nie są do końca bezpieczne i są na to dowody naukowe z badań epidemiologicznych, oceniających zachorowalność na raka mózgu w populacji użytkowników telefonów komórkowych.

Konsument, kupując telefon komórkowy, który emituje mikrofale w granicach norm bezpieczeństwa i jest uważany za bezpieczny, i używając go przez co najmniej 10 lat przez pół godzinny dziennie, zwiększa swoje ryzyko zachorowania na raka mózgu od 40% do 170%.

To oznacza, że obecnie używane limity na emisję promieniowania mikrofalowego przez telefony komórkowe nie zapewniają bezpieczeństwa wszystkim użytkownikom. Limity należy obniżyć.

A co z wpływem na dzieci?

Według ICNIRP – International Commission on Non-Ionizing Radiation Protection – organizacji, która ustala i rekomenduje obecnie używane w większości krajów limity na promieniowanie mikrofalowe, obecne limity zapewniają bezpieczeństwo dla każdego użytkownika telefonu komórkowego bez względu, czy jest chory, czy zdrowy, czy jest to dziecko, czy też osoba starsza.

Na jakiej podstawie wydają taką opinię? Czy są na to badania potwierdzające szkodliwość?

To, że obecne limity na promieniowanie mikrofalowe zapewniają bezpieczeństwo wszystkim użytkownikom, jest tylko założeniem. Na przykład, nie ma badań nad wpływem mikrofal na ludzi chorych lub na ludzi starych, u których występują znaczne zmiany w normalnej fizjologii funkcjonowania organów. Podobnie nie ma badań nad wpływem mikrofal na fizjologię bardzo młodych, rozwijających się organizmów dzieci.

Czy mamy już tyle badań, żeby się pochylić nad zasadą ostrożności? Co prawda czytamy w ulotkach ostrzeżenia, że jest potencjalne ryzyko. Jednak to chyba jest zamieszczane przez producentów, żeby zabezpieczyć się przed roszczeniami. Czy są kraje, które tę zasadę ostrożności wprowadzają np. w stosunku do dzieci?

Tak, zasada ostrożności powinna być użyta szczególnie w stosunku do dzieci, których organizmy są bardziej wrażliwe na wszelkie czynniki środowiskowe i które mają dziesiątki lat używania telefonów komórkowych przed sobą. Mówię o tym na moich wykładach. Nie wszystko musi być bezprzewodowe i wszędzie. Przynajmniej tak długo, jak długo potencjalne efekty zdrowotne nie będą lepiej wyjaśnione.

Czy nie powinniśmy się uczyć na błędach popełnianych w przeszłości?

Tak, powinniśmy się uczyć na błędach, ale tego nie robimy. W latach 80., kiedy wprowadzono telefony komórkowe, uznano, że energia emitowanych mikrofal jest tak mała, że nie powinna powodować skutków zdrowotnych. Niestety, minęło 30 lat i jak Międzynarodowa Agencja do Badań nad Rakiem (IARC – International Agency for Research on Cancer) ustaliła w 2011 r., badania naukowe wykazały, że mikrofale emitowane przez telefony komórkowe są możliwym czynnikiem rakotwórczym.

Obecnie w 2020 r. wprowadzamy nową generację komunikacji bezprzewodowej – 5G – i podobnie jak w latach 80. też bez uprzednich badań nad wpływem na zdrowie.

Robimy teraz, w 2020 r., dokładnie to samo, co w latach 80. – wprowadzamy technologię bez uprzednich badań jej możliwego wpływu na zdrowie użytkownika.

W 2011 r. telecomy były zaskoczone, że promieniowanie elektromagnetyczne sklasyfikowano w grupie 2B – jako czynnik możliwie rakotwórczy.

To było zaskoczenie nie tylko dla teleoperatorów i producentów sprzętu, ale dla wszystkich, także naukowców. Klasyfikacja była oparta na wynikach badań epidemiologicznych oraz badań na zwierzętach. Nie było mocnych dowodów na rakotwórczość, ale zauważono, że coś się dzieje. Zapaliło się żółte światło i stwierdzono, że trzeba coś z tym zrobić.

Minęło 9 lat – mamy kolejne badania rządu amerykańskiego i w 2019 roku IARC zapowiedział rewizję tej klasyfikacji do 2024 r. W jakim kierunku może to pójść, a w jakim trzeba iść?

To jest trudne do przewidzenia, jaka będzie nowa klasyfikacja IARC. Wszystko zależy od tego, kto będzie powołany do grupy ekspertów. Jeżeli będą powołani eksperci mający jednolicie tę samą opinię, to klasyfikacja będzie tylko pozorowaniem. Od roku 2011 jest bardzo duży nacisk ze strony przemysłu, żeby zmienić klasyfikację IARC. Oczywiście badania epidemiologiczne nie mogą wykazać, czy powodem nowotworu mózgu jest promieniowanie telefonu komórkowego. Te badania wskazują tylko, że jest możliwe, że promieniowanie wpływa na zachorowalność. Dlatego potrzebujemy badań na ludziach.

A jak się w tym wszystkim sytuują badania rządu amerykańskiego? Z założenia miały wykazać, że wpływu nie ma.

Badania toksykologiczne przeprowadzone przez amerykański NTP – National Toxicology Program wykazały, że promieniowanie mikrofalowe może powodować raka u niektórych szczurów. Wynik tych badań jest tej chwili podważany, ponieważ szczury dostawały dużą dawkę promieniowania przez całą długość ich życia. To jest jedna z metod toksykologii. Ogólnie, toksykologia ma dwa główne nurty, albo naświetlamy zwierzęta dawką promieniowania, jaką my sami otrzymujemy w środowisku, albo naświetlamy taką dawką, jaką zwierzęta są w stanie tolerować (temperatura całego ciała nie wzrośnie więcej niż o 1oC) i śledzimy, co się stanie ze zdrowiem zwierząt.

Jeśli zwierzęta naświetlamy dawką, jaką my otrzymujemy i nastąpią zmiany zdrowotne, to  oznacza, że promieniowanie może to mieć jakiś wpływ na zdrowie człowieka. Jeśli zwierzęta nie zareagują, to nie wiemy, czy to dlatego, że one są różne od nas, czy dlatego, że ta dawka po prostu nic nie powoduje. Wracamy do punktu wyjścia – nic nie wiemy.

Gdy naświetlamy zwierzęta maksymalną tolerowaną dawką promieniowania i obserwujemy pojawianie się nowotworów, to oznacza, że promieniowanie może mieć także jakiś wpływ na zdrowie człowieka, niekoniecznie taki sam jak na zwierzęta. Jeśli ta maksymalna dawka nie powoduje efektów zdrowotnych u zwierząt, to jest prawdopodobne, że ludzie też nie będą mieć problemów zdrowotnych.

W badaniu NTP w grupie 90 zwierząt wsobnych, pomimo wysokiej dawki promieniowania tylko 6 szczurów dostało nowotworu, co oznacza, że jakiś dodatkowy czynnik, prawdopodobnie genetyczna wrażliwość indywidualnego zwierzęcia, wpłynęła na wynik. Nie każde zwierzę było jednakowo wrażliwe i nie każde dostało raka mimo wysokiej dawki promieniowania. Tak może być i u ludzi. Tylko osoby bardziej wrażliwe na promieniowanie mikrofalowe dostaną nowotworu, a u większości użytkowników promieniowanie mikrofalowe nie spowoduje raka. Problem w tym, że nie wiemy, jak rozpoznać te bardziej wrażliwe osoby. Nie badamy tego tematu. Jest to jakieś tabu.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Statystycznie przyjmuje się, że około 5% populacji jest bardziej wrażliwe na jakiś czynnik środowiskowy. Mamy sytuację, że narażenie jest powszechne. Co się stanie? Jeśli nawet w badaniu amerykańskim była to mała grupa, to najnowsze analizy epidemiologicznie pokazują, że jest zwiększone ryzyko zachorowania na nowotwory, które zaobserwowano w tym badaniu.

Zwiększone ryzyko zachorowania owszem, ale w małej grupie użytkowników. W tej chwili moja opinia jest taka, że naświetlani jesteśmy mniej więcej wszyscy – w każdym bądź razie w krajach zachodniej Europy wszyscy – ale nie wszyscy będą mieli problem zdrowotny z tego powodu. Nowotwór mózgu to jest jeden problem. Są badania wskazujące, że możliwe są jeszcze inne problemy zdrowotne, powodowane przez zaburzenia fizjologii w różnych organach i tkankach.

A jaki organ jest jeszcze wrażliwy oprócz mózgu?

W tej chwili to trudno powiedzieć. Możemy spekulować, że organy aktywnie produkujące nowe komórki, np. gonady, mogą być bardziej wrażliwe.

Ogólnie uważam, że tylko niektórzy z nas, użytkowników telefonów komórkowych, będą mieli problemy zdrowotne z rakiem mózgu lub z innymi chorobami.

Kwestią jest, czy to te same osoby będą miały kilka chorób wywołanych przez promieniowanie mikrofalowe, czy też różne choroby pojawią się u różnych osób, różniących się wrażliwością na mikrofale.

Ostatnio badania wykazały, że pewna mutacja genetyczna zwiększa prawdopodobieństwo zapadnięcia na nowotwór tarczycy u osób naświetlonych mikrofalami. To oznacza, że nie tylko na zwierzętach wykazano, że jedynie bardziej wrażliwe osobniki zachorują, ale także jest to możliwe u ludzi. Potrzebujemy więcej takich badań genetycznych, ale funduszy na nie nie ma.

Czyli będą mieć pecha?

Niestety tak, u niektórych ludzi geny i ich mutacje najprawdopodobniej powodują większą wrażliwość na promieniowanie mikrofalowe emitowane przez telefony komórkowe. Powinniśmy badać dokładniej, jak promieniowanie wpływa na fizjologię. Nie wystarczy pytać, jak się ktoś czuje, gdy jest naświetlany mikrofalami. Należy zbadać, jakie białka i jakie geny reagują zmianami na napromieniowanie mikrofalami. Analiza reakcji białek i genów na promieniowanie mikrofalowe jest jedyną drogą do wykazania, kto jest bardziej wrażliwy i kto potencjalnie zachoruje.

A jeszcze chciałam się zapytać o osoby z nadwrażliwością elektromagnetyczną. Lekarze nie negują, że mamy nadwrażliwość na promieniowanie słoneczne, a nagle neguje się, że jest grupa osób, która się skarży, że ma nadwrażliwość akurat na to spektrum przypisane telefonii komórkowej bądź wi-fi.

Parę lat temu napisałem krótki raport o tzw. nadwrażliwości na promieniowanie elektromagnetyczne (EHS – Electromagnetic Hyper-Sensitivity) i tam wyjaśniłem, dlaczego sądzę, że EHS istnieje. Nie mamy jeszcze praktycznego dowodu istnienia EHS, bo odpowiednich badań do tej pory nie wykonano i próby ich wykonania są sabotowane przez ICNIRP i przemysł telekomunikacyjny. Ale mamy logiczny dowód wskazujący na istnienie EHS. Mianowicie, różni ludzie są różnie wrażliwi na małe dawki promieniowania jonizującego, na ultrafiolet, na ultradźwięki, czyli na inne rodzaje promieniowania. Dlaczego fragment spektrum elektromagnetycznego używany w telekomunikacji byłby inny niż reszta spektrum? Sądzę, że znajdziemy tych, którzy są bardziej wrażliwi na mikrofale emitowane przez telefony komórkowe, ale po to pilnie potrzebujemy badań molekularnych zmian w fizjologii u ludzi naświetlanych mikrofalami.

Zasadnicze pytanie, na które nie mamy jeszcze odpowiedzi, jest takie: jaki poziom promieniowania działa tylko na niektórych ludzi, a większość go nie odczuwa i toleruje bez uszczerbku dla zdrowia? Wyjaśnienie tej sprawy wymaga badań. Niestety nikt się do nich nie kwapi.

Osoby z EHS stawiają sobie same diagnozę, bo nie ma testu na wykazanie EHS. Jest to prawdopodobne, że wiele tych diagnoz EHS jest błędnych.

W roku 2018 podczas wizyty w Australii rozmawiałem z Rodneyem Coftem, obecnym Przewodniczącym ICNIRP. Przez ponad godzinę próbowałem go przekonać, że ICNIRP powinien oświadczyć, że nie wiemy wystarczająco na temat ludzkiej wrażliwości na promieniowanie mikrofalowe telefonów komórkowych i że potrzebujemy badań fizjologii na poziomie molekularnym, aby zidentyfikować osoby bardziej wrażliwe niż reszta społeczeństwa. Niestety, Rodney Croft, Przewodniczący ICNIRP uważa, że badania fizjologiczne na poziomie molekularnym to strata pieniędzy i czasu. Według Rodneya Crofta EHS nie jest powodowane przez promieniowanie elektromagnetyczne, w tym mikrofale, a objawy u osób z EHS są powodowane przez coś innego. Co to powoduje? Nikt nie wie i najwyraźniej ICNIRP nie jest zainteresowany wyjaśnieniem tej zagadki.

Bo tu można popełnić błąd w obie strony. Przy diagnozowaniu osoby elektrowrażliwej trzeba sprawdzić wszystkie czynniki, bo nie można założyć, że to jest akurat wpływ promieniowania elektromagnetycznego. Obecnie Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego szuka osób, które myślą, że mają elektrowrażliwość, czyli to jest podstawowy błąd  metodologiczny na początek, że się wychwytuje tych, którzy myślą, że są elektrowrażliwi.

W mojej opinii bez badań fizjologii na poziomie molekularnym sprawy EHS się nie wyjaśni. Dotychczasowe badania, gdzie osoby były naświetlane i pytane, jak się czują, są zbyt subiektywne i obarczone dużym błędem powodowanym przez stres towarzyszący eksperymentom.

Chciałam prosić o skomentowanie słynnej białej księgi o polach elektromagnetycznych wydanych przez Ministerstwo Cyfryzacji bez udziału lekarza.

To jest opinia napisana przez ludzi, którzy nie znają wystarczająco biochemii. Skomentowałem pani wiceminister, że ta księga to po prostu mała broszura i do tego słabo napisana. Dowiedziałem się, że ma się ukazać zrewidowana wersja białej księgi. Gdy się ukaże, to ją może dokładnie opiszę, zalety i wady, na moim blogu.

Niestety biała księga została wysłana do każdego miasta i samorządu i na nią powołuje się wiele instytucji. No, ale na podstawie tej białej księgi jest zmieniona od 1 stycznia norma i limity dopuszczalnego promieniowania w Polsce. Proszę o skomentowanie tego i czy w innym kraju, gdzie mieliśmy takie limity jak w Polsce, doszło do takich zmian jak u nas?

Ta podwyżka norm jest po to, żeby 5G zadziałało. Na moim blogu opisałem przypadek obniżenia norm promieniowania dla stacji bazowych w Indiach. Okazało się, że obniżone normy powodują, że limity bezpieczeństwa dla promieniowania emitowanego przez stacje bazowe zainstalowane na dachach budynków są przekraczane i że zgodnie z przepisami, mieszkania na najwyższych piętrach nie powinny być używane przez lokatorów. To, co w Polsce zrobiono, to dostosowanie się do norm europejskich, aby wprowadzić 5G.

Przykładem gdzie nacisk społeczny był skuteczny i nie udało się norm podnieść, była Szwajcaria. Normy były podobne jak w Polsce. I tam weszło 5G. Tylko rozbudowanie takiej sieci będzie droższe dla operatorów.

Operatorom chodzi o to, żeby było jak najtajniej i jak najmniej przeszkód z wprowadzeniem 5G. Producenci telefonów i operatorzy wmawiają, że jeśli kraj nie dostosuje się do 5G, to przegra ekonomicznie w konkurencji z resztą świata. Przemysł telekomunikacyjny i operatorzy sieci są bardzo efektywni w propagandzie 5G.

Jak będzie wyglądał rozwój 5G? Przy wprowadzaniu 3G i 4G nie było tylu protestów. Czy będzie wśród przeciętnego obywatela popyt – bo jest taki trend, że lepiej skupić się na sobie albo drugim człowieku, a technologia nie jest już tak ważna?

Wszystko zależy od użytkowników. Gdy będzie popyt, to podaż się rozwinie. Przemysł namawia użytkowników, żeby używali komunikacji bezprzewodowej jak najwięcej, i wprowadza wciąż nowości. Użytkownicy łapią się na ten haczyk, ale po pewnym czasie okazuje się, że pewne rzeczy albo są użyteczne, albo przeszkadzają.

Duża część społeczeństwa jest zapatrzona w technologię, chętna na bardzo szybki internet przekazujący dużo informacji. Na przykład dla użytkowników gier to ma znaczenie. Do oglądania Netflixa to nie jest potrzebne, 4G wystarcza.

Jesteśmy w sytuacji, gdy powinniśmy spokojnie zdecydować, gdzie bezprzewodowe połączenia są niezbędne, a gdzie będzie praktyczniej i bezpieczniej mieć połączenie przez światłowód.

Nie wszystko musi być bezprzewodowe. Potrzebna jest spokojna i rozsądna dyskusja zamiast jak do tej pory, zapatrzenie w szybkość, pojemność danych i profit.

To teraz już ostatnie pytanie. Jaką radę dałby Pan Polakom i polskiemu rządowi?

Po pierwsze, badania wpływu promieniowania emitowanego przez telefony komórkowe i stacje bazowe na fizjologię, na poziomie molekularnym, u ludzi.

Druga sprawa to zastanowić się, gdzie 5G jest najbardziej i rzeczywiście potrzebne. 5G będzie użyteczne w przemyśle, gdzie dużo danych trzeba przesłać szybko, aby produkcja szła bez zakłóceń. Inne miejsce to służba zdrowia i operacje na odległość.

Zwykłemu użytkownikowi Facebooka czy poczty elektronicznej najprawdopodobniej wystarczy obecne 4G. Może lepiej skoncentrować się na tym, co jest najbardziej potrzebne i użyteczne. Bez sensu jest zbudować dużą i drogą infrastrukturę, a później ludzie nie będą chcieli płacić za usługi, bo będzie za drogo, a i szybkość bezużyteczna.

Czyli powrót do tego samego pytania: czy wszystko i czy wszędzie musi być bezprzewodowo i 5G?

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 20 (2020)

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Nowe technologie # Zdrowie

Być może zainteresują Cię również: