Opinia

Nie dla spalania lasów! – uruchamiamy petycję. Przeczytaj dlaczego!

NIE dla spalania lasów!

Piotr Skubisz

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 63 / (11) 2021

Od października 2020 roku obowiązuje ustawa, która wprowadziła możliwość spalania polskich lasów na skalę przemysłową w piecach elektrowni i elektrociepłowni. Ustawa została wylobbowana przez Lasy Państwowe i nie była konsultowana z obywatelami. Dlatego uruchamiamy dziś petycję „Nie dla spalania lasów!”, w której możesz wyrazić swój sprzeciw, jeśli uważasz, że lasy trzeba chronić, a nie spalać.

Na skutek działań Lasów Państwowych (LP) Ministerstwo Środowiska wprowadziło zmiany w ustawie o odnawialnych źródłach energii (OZE). Nowelizacja ustawy pozwala na spalanie drewna (tzw. drewno energetyczne) przez przemysł energetyczny na masową skalę, a kryteria wyboru drzew, które mogą wylądować w piecach elektrowni i elektrociepłowni, są nieprecyzyjne. Prace nad zmianą ustawy prowadzono w trybie przyśpieszonym, z pominięciem konsultacji z obywatelami. A przecież lasy zarządzane przez Lasy Państwowe są własnością wszystkich Polaków, dobrem publicznym. Wszystko to uzasadniano kryzysem wywołanym przez epidemię COVID-19. Przeciwko tym zmianom i trybowi procedowania ustawy protestowali: naukowcy – opublikowano list kilkudziesięciu polskich naukowców – aktywiści, organizacje pozarządowe (w tym Instytut Spraw Obywatelskich), a także organizacje branżowe, takie jak Polska Izba Gospodarcza Przemysłu Drzewnego i Ogólnopolska Izba Gospodarcza Producentów Mebli. Z jednej strony podkreślano wynikające z nowelizacji zagrożenia dla środowiska, różnorodności biologicznej w lasach, jak i dla walki z katastrofą klimatyczną, a z drugiej zagrożenia dla branż korzystających z drewna – tym samym może to powodować wzrost ceny drewna.

Ustawa na ratunek lasom, czy na ratunek Lasom Państwowym?

Według zapewnień Ministerstwa Środowiska i Lasów Państwowych ma to być tylko surowiec najniższej jakości, drewno zalegające w polskich lasach, obumarłe lub obumierające, nienadające się do innego celu niż spalenie, a całość nie doprowadzi do zwiększenia cięć.

Lasy Państwowe uzasadniając potrzebę wprowadzenia zmian w ustawie o OZE i określenia czym będzie surowiec dla energetyki, uspokajają: „drewnem energetycznym będzie więc surowiec najgorszej jakości, nienadający się do większości zastosowań przemysłowych. Przede wszystkim to drewno pochodzące z cięć sanitarnych, czyli usuwania drzew zamierających lub zamarłych […]”. Najgorszej, najniższej jakości.

Jednocześnie w Uzasadnieniu do zmiany ustawy czytamy, że zmiany te są potrzebne, ponieważ w lasach zalegają miliony metrów sześciennych drewna. Drewna już ściętego, które należy z lasów wywieźć z racji różnych zagrożeń: „Pozostawienie niewywiezionego drewna z lasu, szczególnie iglastego, którego nagromadzenie (zapas) wynosi aktualnie około 2,8 mln m3, z czego 77% to drewno stosunkowo świeże, pozyskane przed upływem 60 dni, stanowi bardzo duże niebezpieczeństwo powstania gigantycznych rozmiarów klęsk ekologicznych”. Uzasadnienie wśród tych klęsk wymienia m.in. zagrożenie pożarowe, intensywny rozwój owadów szkodliwych dla upraw leśnych. Następnie Uzasadnienie podsumowuje tę część: „niezwykle ważne jest wprowadzenie przepisu umożliwiającego zagospodarowanie zalegającego drewna i w konsekwencji uruchomienie prac sanitarnych związanych z pozyskaniem zasiedlonego surowca drzewnego”.

Co do pieca i dlaczego?

Zatem które drewno ma trafiać do pieca? To „najgorszej” jakości? Czy ustawa nie miała na celu umożliwienie wywiezienia z lasu w pierwszej kolejności „zalegającego drewna” (gdzie? dokąd? w jakim celu?)? Wywiezienie tego „zapasu”, którego 77% pozyskano na mniej niż 60 dni przed złożeniem ustawy – czyli ponad 2 mln m3 drewna. Przecież dopiero zagospodarowanie tego „zalegającego drewna” miało umożliwić pozyskanie „zasiedlonego”, więc „najniższej jakości, surowca.

Niemożliwe też, by całe te 2,8 mln m3, czy „tylko” 2 mln m3 drewna w zapasie było drewnem najniższej jakości – bo przecież same Lasy Państwowe uzasadniały zaistniałą sytuację problemami związanymi z koronawirusem: brakiem zainteresowania zakupem i odbiorem tegoż drewna przez branżę drzewną, producentów mebli itp. A mebli z „najgorszego” surowca raczej się nie robi…

Definicja z ustawy i twierdzenia z Uzasadnienia nie dają zatem jasnego obrazu, co ma trafiać do pieca. Ministerstwo Rozwoju w trakcie opiniowania projektu również podkreśliło zbyt szeroką definicję: „W wyniku takich zapisów jako drewno energetyczne można traktować drewno średniowymiarowe służące do produkcji palet, galanterii ogrodowej, celulozy czy płyt drewnopochodnych”. Dlatego ministerstwo zgodziło się na czasowe obowiązywanie nowej definicji. Ministerstwo krytycznie też podchodziło do podstaw pomysłu tej ustawy, podkreślając, że występujące trudności w odbiorze drewna przez przemysł drzewny z racji pandemii, mają charakter przejściowy. Również organizacje branżowe przemysłu drzewnego zwracały uwagę na nieprecyzyjną definicję drewna energetycznego, która w efekcie może prowadzić do spalania innego surowca, niż tylko ten „najgorszej” jakości. Ustawa też nie określa, kto ma kontrolować, które drewno może trafić do pieców elektrowni i elektrociepłowni.

Lasy Państwowe (LP) i minister środowiska twierdzą, że ustawa nie zwiększy pozyskiwania drewna z lasów, ponieważ, jak piszą LP, „wynika to z 10-letnich planów urządzenia lasu” (PUL). Jednak PUL-e potrafią być zmieniane, aneksowane i trudno znaleźć w historii przypadki zmniejszania planowanych wycinek w PUL. Zdecydowanie raczej były one zwiększane.

Biomasakra

Analogiczna sytuacja była na Słowacji 10 lat temu. Tam też zapewniano, że podobna ustawa nie zwiększy zapotrzebowania na drewno, że wszystko będzie pod kontrolą, a spalane będą tylko odpady i drewno nikomu innemu niepotrzebne. Właśnie drewno „najniższej, najgorszej” jakości. Ostatecznie niedawno Słowacja wycofała się z tych regulacji, a efekty działania ustawy są tam nazywane „biomasakrą”. Do pieców energetyki trafiały też drzewa o wysokiej jakości.

Czasowa ustawa

Zmieniona definicja drewna energetycznego ma obowiązywać czasowo, do końca roku 2021. Jak wygląda „czasowe” obowiązywanie przepisów, pokazuje na przykład historia stawki VAT w Polsce: w 2010 roku podniesiono stawki z 7% i 22% do odpowiednio 8% i 23%. Tymczasowo – na trzy lata. Obecnie mamy rok 2021 i pierwsza szansa na powrót do stawek bazowych pojawia się w roku przyszłym… no, chyba że czasowo tymczasowy okres zostanie ponownie przedłużony.

Ustawa to większa presja na polskie lasy. To większa presja na pozyskanie drewna dla nowego, dużego klienta, którym jest przemysł energetyczny.

Puszka Pandory

Czy zatem należy tego typu ustawą uchylać wieko od puszki Pandory? W tej puszce mamy nie tylko możliwy wzrost wycinek, wzrost cen surowca dla na przykład producentów mebli, ale też zagrożenie dla bioróżnorodności i działanie na szkodę klimatu.

Po kiego grzyba nam bioróżnorodność?

Najzdrowsze i najbardziej stabilne, odporne lasy, to te z największą różnorodnością biologiczną. To oznacza bogactwo nie tylko różnych gatunków samych drzew, ale też innych roślin, zwierząt, owadów i grzybów. „Wiem, że nic nie wiem” to chyba najmądrzejsze zdanie w historii ludzkości. Nadal nie wiemy wszystkiego – a właściwie niewiele wiemy o przyrodzie, jej mechanizmach funkcjonowania i potencjale, który skrywa się w bioróżnorodności. Nie musimy patrzeć od razu daleko w poszukiwaniu nieodkrytych gatunków i możliwości z tym związanych na lasy Amazonii, czy Kongo – wystarczy bliżej.

Naukowcy z Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku (UMB) i Politechniki Białostockiej utworzyli bank ekstraktów ponad 150 grzybów występujących w Puszczy Białowieskiej. Badano grzyby pod względem wykorzystania ich w leczeniu nowotworów. Grzyby rosnące zarówno na martwych, jak i żywych drzewach. Z punktu widzenia upraw leśnych, te grzyby to „szkodniki”. Między innymi badano korzeniowca sosnowego, popularnie nazywanego „hubą”. Dla leśników to jeden ze „szkodników” właśnie, niszczący uprawy leśne. A dla naukowców okazał się nadzieją na lek zwalczający raka jelita grubego. W badaniach stwierdzono zahamowanie rozwoju choroby nawet o 80%. Profesor Halina Car, kierownik zakładu farmakologii doświadczalnej UMB zaznaczyła, że korzeniowiec sosnowy zwany jest białą zgnilizną drewna niszczącą lasy sosnowe. W Puszczy Białowieskiej występuje ok. 1,7 tys. grzybów, z czego 190 gatunków rośnie tylko tutaj. A wiele, spośród tylko tych 150 zgromadzonych gatunków nie ma jeszcze określonego składu i zbadanego działania.

Spalmy Bibliotekę Aleksandryjską

Dodatkowo ten przykład pokazuje też różnicę perspektyw postrzegania. To, co z punktu widzenia gospodarki leśnej jest szkodnikiem, z innego punktu widzenia jest po prostu elementem przyrody. „Szkodnik” w „lesie” to pojęcie nieznane przyrodzie. To pojęcie powinno być stosowane tylko dla upraw leśnych. Jednak mamy w Polsce też wiele lasów wartościowych przyrodniczo, a będących częścią upraw leśnych podlegających wycinkom. Tymczasem drewno „najgorszej jakości” odgrywa ważną rolę w życiu lasu. To często martwe drewno, powalone drzewa, stojące obumierające lub obumarłe.

A martwe drewno to żywy las. To siedliska dla wielu przerozmaitych gatunków ptaków, owadów i grzybów. To właśnie jest bioróżnorodność. Więcej wywożonego drewna z lasów, to mniej „martwego” drewna – tak potrzebnego wielu organizmom do życia. To mniej życia w lesie.

Czy zatem pomysł na spalanie lasów, to nie jest pomysł na spalenie Biblioteki Aleksandryjskiej? Ilu możliwości lasów, jak książek w tej antycznej bibliotece, jeszcze nie odkryliśmy przed spaleniem?

Klimat na spalanie lasów

To jest też działanie niesprzyjające walce z katastrofą klimatyczną. Powinniśmy chronić lasy jako istotny dla klimatu magazyn i pochłaniacz CO2 – a nie uwalniać w ciągu kilku sekund spalania węgiel magazynowany przez drzewa w ciągu dziesięcioleci. Szczególnie gdy mamy jako ludzkość tak niewiele czasu, by zatrzymać zmiany klimatyczne na w miarę bezpiecznym poziomie. Najdalej do 2050 roku powinniśmy osiągnąć neutralność emisyjną, czyli zerowy bilans emisji i pochłaniania wytwarzanych przez człowieka gazów cieplarnianych. Drzewo rośnie (do tzw. wieku rębności) w Polsce średnio od około 80 lat do ponad 120 lat. Przez ten czas ciągle pochłania i magazynuje węgiel – a spalenie uwalnia ten węgiel do atmosfery natychmiast. Ponowne wchłonięcie uwolnionego CO2 przez drzewa trwa dziesiątki lub setki lat. Nie mamy tyle czasu. To drzewo nie odrośnie do 2050 roku.

Produkcja energii z biomasy leśnej uwalnia wyższe emisje CO2 niż produkcja energii z węgla. Takie działanie nie spowalnia zmian klimatycznych, tylko je przyspiesza. Lasy powinny być chronione i wiązać węgiel, a nie służyć do uwalniania go przez komin elektrowni. Lasy powinny być magazynem węgla z atmosfery, a nie jego źródłem.

Martwe drewno ma też pozytywną rolę w utrzymaniu różnorodności biologicznej, a ta z kolei wzmacnia las, jego odporność i tym samym zwiększa stabilność tego magazynu węgla.

Dlatego informowaliśmy o zagrożeniach i kontrowersjach związanych ze stosowaniem tego rodzaju źródła energii na skalę przemysłową, wpływem na klimat. Dlatego z inicjatywy Instytutu powstał „List otwarty naukowców dotyczący zrównoważonego wykorzystania biomasy leśnej w produkcji energii”, w którym naukowcy zwracali m.in. uwagę, że „spalanie drewna leśnego do produkcji energii na dużą skalę zagraża bioróżnorodności i wpływa na zmiany klimatu. Co istotne, wykorzystanie biomasy leśnej do celów energetycznych przyśpiesza i potęguje wycinkę lasów”. Dlatego też razem z innymi organizacjami pozarządowymi podpisaliśmy list do władz, w którym nie zgadzamy się na palenie polskimi lasami w piecach elektrowni.

Przeciw tej zmianie ustawy protestowali już naukowcy, organizacje społeczne, zrzeszenia przemysłu drzewnego i meblarskiego. Zaprotestuj i Ty!
Lasy powinniśmy chronić, a nie spalać w piecach elektrowni.

Podpisz petycję!

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 63 / (11) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Ekonomia Rewolucja energetyczna

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Rewolucja energetyczna

Być może zainteresują Cię również: