(Nie)ludzka cena twojego smartfona
Kobalt jest pierwiastkiem używanym w produkcji baterii litowo-jonowych, zasilających większość nowoczesnych gadżetów – takich jak smartfony, laptopy – czy elektryczne samochody. Najbogatsze złoża tego minerału znajdują się w Afryce na terenie Demokratycznej Republiki Konga. Ich wielkość szacuje się na 3400 tys. ton, co odpowiada 49 procentom światowych zasobów tego pierwiastka. Niestety, dla zwykłych Kongijczyków ogromna koncentracja niezwykle cennego złoża w ich kraju zamiast błogosławieństwem okazuje się wielkim przekleństwem.
Większość zakładów górniczych wydobywających kobalt w Demokratycznej Republice Konga (DRK) jest kontrolowana przez międzynarodowe koncerny, głównie przez chińskie Molybdenum i Huayou oraz szwajcarski Glencore. W tzw. przemysłowych kopalniach wartościowy kruszec wydobywa się z dna głębokich wykopów przy użyciu specjalistycznych maszyn.
Ponieważ znaczna część złóż kobaltu znajduje się tuż pod powierzchnią, coraz więcej urobku pochodzi z tzw. rzemieślniczych kopalń, w których górnicy kopią ręcznie.
Według szacunków ekspertów od 25 do 40 proc. kobaltu wydobywanego w DRK pochodzi właśnie z takich biedaszybów. Pracuje w nich około 12 milionów Kongijczyków, czyli ponad 13 proc. populacji kraju.
Katorżnicza praca
W 2016 roku Amnesty International (AI) we współpracy z UNICEF opublikowało zatrważający raport, w którym opisano katorżniczą pracę górników z Kongo.
Około 85 proc. pracowników jest zatrudniona na czarno. Ci, którzy pracują w rzemieślniczych kopalniach, mogą liczyć tylko na swoje doświadczenie, ponieważ wydobycie kobaltu odbywa się w nich bez jakichkolwiek zabezpieczeń.
Biedaszyby są wykopywane do głębokości, na którą trzeba pompować powietrze, zawierające tlen. Robi się to za pomocą tanich pomp. Kiedy w generatorze zasilającym takie urządzenie kończy się paliwo, górnikom pozostaje około pięciu minut, by wydostać się na powierzchnię. W przeciwnym wypadku czeka ich śmierć z uduszenia.
Szyby w rzemieślniczych kopalniach wzmacniane są prowizorycznymi stemplami, co drastycznie zwiększa ryzyko ich zawalenia. Kiedy dochodzi do zawału stropu tunelu, zasypanych ludzi bardzo często po prostu zostawia się pod ziemią. Akcje ratownicze służb mundurowych nie wchodzą w rachubę, ponieważ większość biedaszybów jest budowana w taki sposób, aby władze państwowe o nich nie wiedziały.
Według raportu AI w kongijskich kopalniach rzemieślniczych co roku ginie około stu osób.
Należy zaznaczyć, że roczny bilans ofiar najprawdopodobniej jest wielokrotnie większy, ponieważ znaczna część wypadków w nielegalnych kopalniach nie jest zgłaszana żadnym instytucjom.
Wyzysk dzieci
Co przeraża chyba najbardziej to fakt, że przy wydobyciu kobaltu w Kongo pracuje około 40 tys. dzieci. Większość z nich to nastolatki, które zajmują się sortowaniem bądź łupaniem kamieni. Zdarzają się jednak przypadki, że do kopalni wysyłane są także siedmio- bądź ośmiolatki.
Nieletni, w przeciwieństwie do dorosłych górników, są o wiele bardziej narażeni na oszustwa ze strony kupców. Urobek z biedaszybów jest zanoszony na targ, gdzie nieuczciwi handlarze płacą za niego zaniżone stawki, by później sprzedać go drożej w hurcie. Właściciele skupów zwykle nie posiadają profesjonalnej wagi przemysłowej i urobek oceniają „na oko”. Dzieci nie mają możliwości sprawdzenia wartości zawartego w skałach kobaltu, więc muszą zdać się na kupujących, a ci to wykorzystują.
Obojętność Zachodu
Zdesperowani rodzice nieletnich górników od wielu lat próbują wywrzeć presję na międzynarodowy system organów sądowych, by ten spróbował ukrócić niewolniczy proceder z udziałem ich dzieci.
W roku 2019 do sądu w Waszyngtonie trafił pozew złożony przez czternaście kongijskich rodzin, które oskarżyły kilka zachodnich firm technologicznych (Alphabet, Apple, Dell, Microsoft i Tesla) – uzależnionych od regularnych dostaw kobaltu, niezbędnego do zasilania takich produktów, jak samochody elektryczne, smartfony oraz laptopy – o świadome czerpanie korzyści z pracy dzieci w Demokratycznej Republice Konga.
Sędzia amerykańskiego sądu okręgowego oddalił pozew, argumentując iż nie ma wystarczająco silnego związku przyczynowo-skutkowego między postępowaniem gigantów technologicznych, a warunkami pracy w kongijskich kopalniach.
Choroby i wady rozwojowe
Pracujący w nieludzkich warunkach mężczyźni, kobiety i dzieci są narażeni na liczne choroby.
Długotrwała praca przy wydobyciu kobaltu bez zabezpieczeń grozi przewlekłymi chorobami płuc, takimi jak: astma, pylica bądź kobaltoza.
W 2020 roku naukowcy z Amerykańskiego Centrum Kontroli Chorób powiązali również wysoki poziom zanieczyszczenia środowiska z wadami rozwojowymi płodów. Dzieci górników w prowincji Katanga – w której znajduje się większość kopalń kobaltu – częściej rodzą się m.in. z rozszczepem podniebienia, kręgosłupa czy wadami kończyn.
Współczesne niewolnictwo
Średnie dzienne wynagrodzenie kongijskiego górnika w kopalniach rzemieślniczych wynosi odpowiednio: dwa dolary dla osoby dorosłej oraz półtora dolara dla dziecka.
Znaczna część pracowników musi także poświęcić około pół dolara dziennie na przekupienie strażników lub starszych górników, żeby ci pozwolili im kopać. Dla porównania, średnie dzienne wynagrodzenie netto polskich górników wynosi ok. 160 zł (32 dolary).
„Zielona energia” napędzana krwią Kongijczyków
Według danych amerykańskiej agencji US Geological Survey w 2019 roku całkowita produkcja kobaltu na świecie wyniosła 140 tys. ton, z czego 100 tys. pochodziło z DRK.
Eksperci z Międzynarodowego Funduszu Walutowego przewidują, że do 2025 roku światowa sprzedaż pojazdów napędzanych „zieloną energią” wzrośnie do 10 mln rocznie, co potroi zapotrzebowanie na drogocenny minerał. Biorąc pod uwagę, że blisko połowa światowych zasobów kobaltu znajduje się na terenie DRK, można śmiało wnioskować, że kopalń rzemieślniczych w tym kraju będzie tylko przybywać.
Według analityków z Amnesty International częściowy bądź całkowity bojkot surowca z Kongo mógłby niestety tylko pogorszyć sytuację.
Zamknięcie biedaszybów odcięłoby setki tysięcy ludzi od jedynego źródła utrzymania, co skutkowałoby epidemią głodu.
Czy w takim przypadku problem wydobycia kobaltu w Demokratycznej Republiki Konga to sytuacja nie do rozwiązania? Czy da się w jakikolwiek sposób rozwiązać ten węzeł gordyjski?
Wielkie koncerny, by zmaksymalizować zysk ze sprzedaży samochodów elektrycznych oraz cyfrowych gadżetów, zrobią zapewne wszystko, by ukryć prawdę o krwawym wydobyciu kobaltu w Kongo.
Warto się jednak zastanowić czy my, konsumenci produktów wielkich korporacji, chcemy w ogóle tę prawdę dostrzec i usłyszeć?
Źródła:
https://www.usgs.gov/centers/national-minerals-information-center/cobalt-statistics-and-information (dostęp 29.10.2022),
Democratic Republic of Congo: „This is what we die for”: Human rights abuses in the Democratic Republic of the Congo power the global trade in cobalt – Amnesty International (dostęp 29.10.2022),
https://smoglab.pl/kobalt-tego-nie-wiesz-o-swoim-smartfonie-nasze-dzieci-umieraja-jak-psy/ (dostęp 29.10.2022),
https://wynagrodzenia.pl/moja-placa/ile-zarabia-gornik (dostęp 29.10.2022),
https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-12-26/dzieci-wydobywaja-kobalt-golymi-rekami-zarabiaja-dolara-dziennie/ (dostęp 29.10.2022),
https://cyberfeed.pl/odrzucono-pozew-o-smierc-w-kopalniach-przeciwko-duzym-firmom-technologicznym/ (29.10.2022)