Palenie szkodzi

Śmieci, odpady, resztki, jak zwał, tak zwał, były, są i będą. Przez lata beztroski i zaniedbań jako ludzkość nazbieraliśmy ich „setki milionów ton”. Głównie składowane są na wielkich wysypiskach śmieci, wsypywane do tzw. dziur w ziemi, ale też, niestety, lądują do oceanów czy lasów. Najbardziej problematyczne są odpady zmieszane, czyli takie, których nie da się poddać recyklingowi czy kompostowaniu, one po prostu zostają, już na zawsze.
Ustawa o utrzymaniu czystości i porządku w gminach jasno mówi, że do 2035 roku musimy uzyskać recykling na poziomie 65%, czyli tyle naszych odpadów musi zostać powtórnie przetworzonych (do 2025 roku recykling musi być na poziomie 55%). Recyklingowi podlegać będą przede wszystkim papier, metal, szkło i plastik. Tak wygląda nasza dość odległa przyszłość. A jak wygląda teraźniejszość? W 2022 roku wymagany poziom recyklingu to tylko 25%, co oznacza, że ¾ odpadów może być „zagospodarowane” w inny sposób. Oznacza też to, że w tych 75% jest bardzo dużo odpadów, które można posortować i poddać recyklingowi, ale się tego nie robi, bo nie jest to wymagane. Dlatego śmieci te najprawdopodobniej trafią na wysypisko lub… zostaną spalone.
Łódzkie śmieci
W 2021 roku powróciła koncepcja, aby w Łodzi wybudować spalarnię śmieci i w taki sposób pozbyć się problemu z ich składowaniem. Dla niewtajemniczonych w 2011 roku miasto Łódź samo chciało wybudować spalarnię, ale wtedy w toku konsultacji społecznych i dzięki wyraźnemu sprzeciwowi mieszkańców wycofano się z tego pomysłu. Dziesięć lat później francuska korporacja Veolia otrzymuje zgodę na budowę Instalacji Termicznego Przekształcania Odpadów na terenie Elektrociepłowni nr 4, przy ul. Jadzi Andrzejewskiej w Łodzi. Bez konsultacji społecznych i bez sprzeciwu mieszkańców, bo nikt ich o tym fakcie nie poinformował. Ponadto Urząd Miasta Łodzi planuje budowę drugiej spalarni śmieci, już swojej własnej, też bez konsultacji społecznych i bez informowania mieszkańców.
Jako Instytut Spraw Obywatelskich, organizacja społeczna z zacięciem ekologicznym, nigdy nie zajmowaliśmy się kwestią odpadów komunalnych. Wiedzieliśmy, że stanowią one znaczący problem, szczególnie w obliczu katastrofy klimatycznej, że trzeba maksymalną ilość odpadów odzyskiwać i ufaliśmy samorządowcom i specjalistom, że oni robią wszystko, co w ich mocy, aby minimalizować szkody dla ludzi i środowiska. Jak się później okazało, sami wykazaliśmy się beztroską i zaniedbaniem. Zainteresowaliśmy się tematem dopiero wtedy, gdy odezwała się do nas organizacja z Oświęcimia (woj. śląskie) i zapytała, co się tam w tej naszej Łodzi dzieje.
Zapytani zaczęliśmy szukać odpowiedzi, drążyć, pytać, sprawdzać. Okazało się, że spalarnia to nie jest dobre rozwiązanie, że odchodzi się od ich budowania w całej Unii Europejskiej i że wiąże się ona z poważnymi konsekwencjami dla ludzi i środowiska.
Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.
SpalarNIE
Jednym z głównych argumentów–mitów za budową spalarni jest stwierdzenie, że korzystanie z ich usług powoduje zmniejszenie rachunków za śmieci. Jest zgoła inaczej. Spalarnia to wyższe rachunki za śmieci, szczególnie jeśli należy ona do prywatnej korporacji. Na budowie spalarni w Łodzi stracą mieszkańcy, a zyska tylko lobby spalarniowe.
Mieszkańcy i przedsiębiorstwa w Łodzi wytwarzają średnio 240 000 ton odpadów komunalnych rocznie. Z tej ilości tylko 72 000 ton będzie można przekazać do spalenia – z uwagi na wymagania dotyczące recyklingu musi do niego trafić co najmniej 65% odpadów komunalnych (w 2035 roku).
Spalarnia planowana na Widzewie ma mieć wydajność 200 000 ton/rok, więc większość spalanych w niej odpadów będzie zwożona z innych miejscowości województwa łódzkiego lub spoza niego, albo co gorsze trafiałyby tam ogromne ilości surowców, które powinny być odzyskane i poddane recyklingowi z korzyścią dla naszego zdrowia, środowiska i portfeli.
Co więcej, Urząd Miasta Łodzi rozważa budowę własnej spalarni odpadów o wydajności 150 000 ton/rok, o szacunkowym koszcie budowy wynoszącym 1 mld zł. Druga spalarnia miałaby być zlokalizowana przy ul. Sanitariuszek w pobliżu Retkini. Obie lokalizacje spalarni są fatalne, gdyż z uwagi na dominujący kierunek wiatrów zachodnich, cały ładunek zanieczyszczeń opadnie na gęsto zaludnione obszary Łodzi.
W przypadku spalarni Veoli będzie to m.in. Olechów, Widzew, Janów, Zarzew i Augustów.
Zanieczyszczenia, zanieczyszczenia i jeszcze raz zanieczyszczenia
Jedna spalarnia będzie emitowała 200 000 ton CO2 rocznie. Żeby „zrównoważyć” tę emisję, potrzebne by było ponad 28 milionów drzew (przy założeniu, że jedno drzewo pochłania 7 kg CO2 rocznie). To są tylko wyliczenia matematyczne, bo tak wysokiej emisji dwutlenku węgla nie da się zrównoważyć. Co więcej, według analizy Airly.org Łódź jest na 1. miejscu wśród dużych miast w Polsce z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem. Na świecie Łódź jest na 16. miejscu. Naprawdę nie potrzebujemy jeszcze więcej zanieczyszczeń niż mamy teraz.
Przy procesie spalania śmieci wydzielają się dioksyny – substancje, które są rakotwórcze i bardziej trujące niż arszenik. A co ważne w tym kontekście województwo łódzkie znajduje się wśród trzech województw w Polsce o największej zachorowalności na nowotwory złośliwe, zarówno wśród kobiet, jak i mężczyzn.
Rady na odpady
Nasuwa się pytanie: Skoro nie spalarnia, to co? Odpowiedzią jest przede wszystkim recykling – w największym możliwym zakresie, tak szybko, jak to możliwe. Dla Łodzi oznacza to inwestycję w dużą i nowoczesną sortownię śmieci. Ta, którą mamy, została otwarta w 2005 roku i bardzo potrzebuje modernizacji, żeby sprostać, chociażby wymaganiom nałożonym przez Unię Europejską, nasz rząd, ale i środowisko (to chyba najważniejsze).
Ważnym uzupełnieniem sortowni powinna być kompostownia, która przetwarza odpady biodegradowalne. Szacuje się, że odpady bio stanowią nawet 40% wszystkich odpadów komunalnych (dane za 2019 rok). W wielu polskich miastach działają takie instalacje i znacząco pomagają w zagospodarowaniu, a nawet odzyskaniu w formie kompostu miejskich śmieci. Budowa takiej kompostowni to koszt kilkudziesięciu milionów złotych. W zestawieniu z szacunkowym kosztem spalarni (1 miliard złotych) wydaje się to niewielki wydatek.
Oczywiście oprócz zagospodarowywania odpadów, które już są, należy systemowo zmniejszyć ich wytwarzanie. W przeszłości takim przykładem systemowej zmiany było wprowadzenie opłaty za reklamówki w sklepach, co znacząco zmniejszyło zapotrzebowanie na nie. System kaucyjny za butelki szklane czy PET, który z powodzeniem funkcjonuje w wielu europejskich krajach np. Danii czy Belgii, jest jednym z takich rozwiązań. Idąc o krok dalej, można wprowadzić odpowiedzialność producenta za odpady, które generują jego produkty. Można by powiedzieć: cMożliwości jest wiele, wystarczy chcieć”. I właśnie tych chęci życzymy szczególnie politykom, samorządowcom, decydentom dla dobra wspólnego.