Felieton

Polaryzacja i radykalizacja poglądów politycznych, czyli gdzie pogrzebaliśmy centrum?

pięść
fot. Annabel_P z Pixabay

Nie tylko Polska, ale również wiele zachodnich demokracji doświadcza obecnie zaostrzenia podziałów politycznych między konserwatystami a liberałami i tym samym zanikania politycznego centrum. Liczba osób o umiarkowanych lub centrowych poglądach maleje, a razem z nią wspólne cele i zdolność do kompromisu.

Ustrój demokratyczny opiera się na fundamencie dialogu i dyskusji, na których buduje się kompromis. Dominująca obecnie w przestrzeni publicznej narracja, w myśl idei „kto nie jest z nami, ten jest przeciwko nam”, skutecznie odbiera nam tę przestrzeń, zastępując ją przepaścią światopoglądową. W efekcie żyjemy w chronicznym stanie napięcia i niepokoju społecznego.

Na czym to polega?

Polaryzacja, czyli rozłam systemu wartości dotyczącego ważnych dla danego społeczeństwa obszarów życia, przyczynia się do „pękania społecznej tożsamości” [1]. Gdy brakuje podstawowych wartości podzielanych przez większość społeczeństwa, konflikty zamiast być rozwiązywane są utrwalane, nabierają znaczenia symbolicznego i ostatecznie zyskują status kryteriów identyfikacji tożsamości zbiorowej.

Silna polaryzacja niszczy instytucje demokratyczne i obniża spójność społeczną, wprowadzając w zamian mentalność „my” versus „oni”. W efekcie, poparcie partii politycznej, z którą się zgadzamy, przyćmione jest potrzebą opowiedzenia się przeciwko tym, których nie lubimy.

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Na polaryzację często nakłada się radykalizacja indywidualnych poglądów. Opiera się ona na przejawianiu skrajnych przekonań, emocji i zachowań [2]. Psychologowie jako jej podłoże podają między innymi styl poznawczy, czyli charakterystyczny dla danej osoby sposób odbierania, przetwarzania i wykorzystywania informacji [3]. W sytuacjach, które naruszają znane struktury, często naturalnym ruchem obronnym jest zaprzeczanie oraz pochopne wyrabianie opinii w celu zminimalizowania dyskomfortu. Takie predyspozycje poznawcze, w większym bądź mniejszym stopniu, ma każdy z nas i nie są one z natury zjawiskiem negatywnym.

Problem pojawia się, gdy skrajne idee zaczynają być propagowane przez tzw., menadżerów konfliktu (z ang. conflict entrepreneurs), czyli polityków, celebrytów i hierarchów kościołów [4]. Przedstawiają w sugestywny sposób radykalny obraz rzeczywistości, która dzieli społeczeństwo oraz obrzucają przeciwników winą za zły stan państwa i gospodarki. Z pomocą przychodzą im media tradycyjne i społecznościowe, które w dużym stopniu wpływają na kształtowanie się światopoglądu. Aby pozyskać zwolenników, partie polityczne coraz rzadziej polegają na przemyślanym programie, a częściej skłaniają się ku manipulacji emocjonalnej. Puszczona w obieg medialny jest łatwą i skuteczną formą oddziaływania na wyborców.

Zatem zanikanie przestrzeni do dyskusji i kompromisu zachodzi równolegle w sferze politycznej, socjokulturowej oraz jednostkowych przekonań i moralności. Dochodzi do przeniesienia sporów politycznych w strefę prywatną, gdzie każdy zwolennik drugiej strony postrzegany jest jako osobisty wróg.

Osoby zradykalizowane częściej dokonują aktów agresji, fizycznej lub słownej, w stosunku do przeciwników ideologicznych [5]. Zaistniałe animozje w dużej mierze opierają się na strachu, że wygrana przeciwnika nie oznacza tylko relatywnie gorszego zarządzania państwem, lecz wyrządzi nam poważne szkody.

Podzielony świat

Do efektów polskiej polityki opartej na strachu i gniewie należą choćby demonstracje wywołane decyzją Trybunału Konstytucyjnego o zaostrzeniu prawa aborcyjnego. Decyzja niekonsultowana społecznie i nieuwzględniająca opinii różnych środowisk wywołała opór ze strony części społeczeństwa, w której narzucenie konserwatywnych wartości wywołało poczucie zagrożenia.

Za eskalację konfliktu, wejście protestujących do kościołów, gwałtowną reakcję środowisk konserwatywnych i policji, odpowiedzialny jest brak chęci i przestrzeni do dyskusji, wynikający z przyjęcia podziałów politycznych jako swoistych norm, a nawet wyznaczników moralności.

Warto podkreślić, że postulaty, które w Polsce obecnie uznawane są za skrajnie liberalne, w wielu krajach zachodnich uchodziłyby raczej za poglądy centrowe i umiarkowane. W Wielkiej Brytanii to właśnie rząd premiera Davida Camerona z Partii Konserwatywnej, po przeprowadzeniu referendum i za porozumieniem z partią liberalną, zalegalizował małżeństwa osób tej samej płci. Niemniej, władza w Polsce od 2015 roku konsekwentnie delegitymizuje wszelkie ruchy niezgodne z promowanymi przez nią wartościami konserwatywnymi oraz wdraża porządek społeczny, który te wartości promuje, często bez poszanowania dla woli i dobra obywateli.

Obserwując rosnącą rywalizację pomiędzy ugrupowaniami politycznymi w Stanach Zjednoczonych czy Wielkiej Brytanii, trudno zgodzić się, że destabilizacja w wyniku polaryzacji jest zagrożeniem charakterystycznym dla młodych demokracji. Mimo solidnych fundamentów swojego ustroju, USA służyć mogą za podręcznikowy przykład tego, jak szybko polityka oparta na emocjach, zastraszaniu wymyślonymi wrogami, i demonizowaniu oponentów, może zaprowadzić kraj niemalże na skraj wojny domowej. Poglądy polityczne są tam aktualnie głównym czynnikiem wpływającym nawet na wybór współlokatora, czyprzyjęcie szczepień. A jeśli wierzyć amerykańskim specjalistom, niedawny atak na Kapitol, uznany za akt terroryzmu wewnętrznego, może być znakiem rozwijających się ruchów ekstremistycznych.

Co dalej z demokracją?

Perspektywa pogłębiającej się polaryzacji i radykalizacji może, i powinna, wzbudzać niepokój. Socjologowie ostrzegają, że czeka nas globalny kryzys demokracji.

Czy da się uniknąć takiego rozwoju wydarzeń? Z pewnością, najważniejsze jest dostrzeżenie i zrozumienie problemu. Zamiast więc w ferworze emocji pogłębiać dzielącą nas przepaść, warto przemyśleć, jakie czynniki wpływają na nasze decyzje wyborcze i w jakim stopniu kieruje nami strach lub gniew. Jeśli scenę polityczną postrzegamy jako pole walki, na którym pozostać może tylko jeden zwycięzca, to najprawdopodobniej sami padliśmy ofiarą gry politycznej.

Jeśli nie zdołamy opanować pogłębiającej się polaryzacji, możemy zostać zmuszeni do gruntownej przebudowy systemów społecznych i instytucjonalnych, do których przywykliśmy. Pamiętajmy, że różnice zdań w ustroju demokratycznym są nie tylko normalne, lecz wręcz pożądane. To dzięki tym starciom odmiennych perspektyw i interesów dochodzi do sformułowania rozwiązań kompromisowych. Jest wiele osób, które odczuwają zmęczenie biegunowością obecnej polityki. Być może wystarczająco, by zacząć zakopywać przepaść światopoglądową i przywracać na miejsce polityczne centrum.

Nadzieję na przełom daje również zaangażowanie społeczne młodych ludzi, a zwłaszcza ich determinacja w poruszaniu tematów zwykle pomijanych przez starsze pokolenia i dążeniu do efektywnych działań.

Być może to właśnie oni, podążając za przykładem Grety Thunberg i innych młodych aktywistów, zmienią zasady tej politycznej gry i ustabilizują system demokratyczny, który wydarzenia ostatnich lat tak niebezpiecznie rozchwiały.


Źródła:

[1] P. Ruszkowski, A. Przestalski, P. Maranowski, Polaryzacja światopoglądowa społeczeństwa polskiego a klasy i warstwy społeczne. Warszawa 2020, s. 5.

[2] Psychological Mechanisms Involved in Radicalization and Extremism. A Rational Emotive Behavioral Conceptualization [dostęp 16.01.2021]

[3] S. Florek, B. Gulla, P. Piotrowski Radykalizacja. Konteksty psychologiczne, Kraków 2019, s. 28.

[4] R. Jackson, Psychospołeczna konstrukcja agresywnych dyskursów politycznych: psychopatologia w życiu politycznym, w: P. Piotrowski (red.), Przemoc i marginalizacja. Patologie społecznego dyskursu, Warszawa 2004, s. 37-73.

[5] Mechanisms of Political Radicalization: Pathways Toward Terrorism [dostęp 15.01.2021]

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 58 / (6) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Społeczeństwo i kultura # Świat

Być może zainteresują Cię również: