Polska odcięta od… Polski – zapaść komunikacyjna w regionach
Nie powinno być tak, że w XXI wieku pozbawia się ludzi możliwości powrotu z pracy, szkoły, tym samym odcinając nas od świata, większego miasta, gdzie pracujemy, studiujemy i uczymy się – napisali rozczarowani pasażerowie w swoim zażaleniu, wysłanym do autobusowego przewoźnika.
Zmniejszanie liczby kursów lub likwidacja połączeń to smutna codzienność, z którą musi się mierzyć wielu mieszkańców wsi i małych miejscowości. Przewoźnicy podają zazwyczaj jeden powód cięć: brak rentowności.
– Kiedy żyje się w dużym mieście, nie trzeba się martwić, jak dojechać do szkoły, kościoła, szpitala. Przypominam sobie wypowiedzi prof. Tadeusza Kowalika, który miał inne zdanie niż prof. Leszek Balcerowicz. W 1989 roku mówił elitom, również solidarnościowym, żeby myślały o transporcie publicznym, bo inaczej skazują na degradację miliony Polaków, mieszkających poza dużymi miastami – mówił prezes Instytutu Spraw Obywatelskich, Rafał Górski, w programie „Warto rozmawiać”.
Ludzie listy piszą
Nieważne w której części Polski mieszkają. Jeżeli na co dzień chcą korzystać z lokalnego transportu zbiorowego na terenie gmin lub powiatów, zderzają się z takimi samymi problemami. Oto kilka fragmentów z pism pasażerów, które dotarły do Instytutu Spraw Obywatelskich:
– Dla setek mieszkańców gminy oba te kursy autobusowe są jedynymi środkami komunikacji, dzięki którym codziennie mogą dostać się do pracy czy szkoły. Osobiście wracałam tymi kursami z pracy, […] a w tej chwili ostatni autobus odjeżdża o godz. 15.40. W ten sposób z dnia na dzień pozbawiono nas możliwości powrotu z pracy. […] Nie każdego stać na posiadanie własnego środka transportu, a nie zawsze znajdzie się ktoś z kim możemy wracać po pracy do domu, zwłaszcza wieczorną porą.
– […] tym autobusem codziennie wraca bardzo dużo pasażerów, jest to nasz ostatni autobus do domu i przez to, że go nam wycofali, nie mamy czym wracać ze zmiany popołudniowej z pracy.
– Czy istnieje możliwość przywrócenia chociaż jednego kursu? Czy możemy liczyć na jakąś zmianę? Mogłabym prosić o zastanowienie się jeszcze raz nad tą decyzją?
Czynnik ludzki kontra ekonomiczny
Zdeterminowanych mieszkańców wspierają czasem przedstawiciele władz lokalnych. Jeden z radnych miejskich wstawił się za pasażerami u przewoźnika:
– Proszę o ponowne przeanalizowanie możliwości niezamykania linii autobusowej. […] Zdaję sobie sprawę, jak ważny dla każdego przedsiębiorcy jest rachunek ekonomiczny. Jestem jednak przekonany, że od rachunku ekonomicznego ważniejszy powinien być człowiek. […] Bardzo serdecznie proszę przy analizie tego problemu o wzięcie pod uwagę przede wszystkim czynnika ludzkiego.
W tym starciu na razie czynnik ludzki zazwyczaj przegrywa z ekonomicznym, bo przewoźnicy komercyjni nie chcą dopłacać do swojej działalności. I nic w tym dziwnego.
Tymczasem nie da się tworzyć powiatowego transportu zbiorowego w oparciu o reguły rynkowe. To jest działka nierentowna – usłyszeliśmy w programie „Warto rozmawiać” od samorządowców z powiatu wodzisławskiego, którzy zorganizowali u siebie taki transport. Więc z pewnością wiedzą, o czym mówią. Nie patrząc na koszty lokalny transport powiatowy zorganizował również starosta lipnowski. To na razie nieliczne chlubne wyjątki, potwierdzające smutną regułę.
Co dalej?
Nadzieję na zmianę sytuacji wzbudziła obietnica Prawa i Sprawiedliwości, dotycząca dofinansowania i odbudowy lokalnego transportu autobusowego w powiatach i gminach. To deklaracja w bardzo ważnej społecznie sprawie. Dlatego byłoby dobrze, gdyby została zrealizowana. Czy tak się stanie? Zobaczymy.
Na razie wszyscy możemy apelować do władz o spełnienie obietnicy. Zróbmy to razem, solidarnie – ci, którzy mieszkają w dużych miastach i ci, którzy na co dzień walczą z wykluczeniem komunikacyjnym. Bo w XXI wieku żadna część Polski nie powinna być odcięta od… Polski.
Ten problem dotyczy nas wszystkich. Pomóżmy sobie wzajemnie. Zachęcamy do przeczytania i podpisywania petycji My, pasażerowie . Przekażemy ją rządzącym, jako głos obywateli.