Rady pracowników nie szkodzą związkom zawodowym
Z Krzysztofem Kwiatkowskim, senatorem RP, rozmawiamy o projekcie nowelizacji ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji, którego był wnioskodawcą.
Bartosz Oszczepalski: Musimy zacząć ten wywiad od smutnej informacji. Już wiemy, że Senat odrzucił propozycję zmian w ustawie o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji, które dotyczyły udogodnień w powoływaniu rad pracowników w firmach, mimo Pana usilnych starań w tej sprawie.
Krzysztof Kwiatkowski: Niestety muszę przyznać, że w tej sprawie zaważyło negatywne stanowisko związku zawodowego NSZZ „Solidarność” oraz rządu, którzy bez żadnej dyskusji o szczegółach byli przeciwni przyjęciu tego projektu, co spowodowało jednomyślne, krytyczne stanowisko wszystkich senatorów PiS, stanowiących obecnie największy klub w Senacie. Dodatkowo nieobecność dwóch senatorów opozycji na głosowaniach doprowadziła do odrzucenia tego wniosku.
Co dokładnie zawierał odrzucony przez Senat projekt?
Jest to projekt, który powstał w Senacie, ale z inspiracji Instytutu Spraw Obywatelskich z Łodzi, który przekazał do Senatu bardzo dobrze przygotowane założenia do zmiany ustawy o informowaniu pracowników i przeprowadzaniu z nimi konsultacji. Zakładał on ułatwianie działania rad pracowników, w szczególności w czasie stanu epidemii w związku z zakażeniami wirusem SARS CoV-2. Jednym słowem, celem tej ustawy była decentralizacja wyboru rad pracowników, która dziś jest obwarowana takimi mechanizmami, jak konieczność zebrania dużej liczby podpisów wśród pracowników. Zmian było oczywiście więcej i opierały się na idei, aby to pracownicy mieli decydujący głos w procesie wyboru członków rady.
A dlaczego zdecydowałem się na promowanie tego projektu w Senacie?
Otóż uważam, że rady pracowników to wyjątkowe narzędzie, które uwrażliwia na myślenie pracowników w kategoriach dobra wspólnego. Dla każdego z nas, nasze firmy i zakłady pracy są miejscami ważnymi, w których chcielibyśmy mieć jak najlepsze relacje pracownicze oraz poczucie współuczestnictwa w decyzjach bezpośrednio nas dotyczących.
Powiedział Pan kiedyś, że rady powinny powstawać szczególnie w czasie pandemii? Dlaczego?
Pandemia spowodowała, że w praktyce bardzo utrudnione lub wręcz niemożliwe jest przeprowadzenie wyborów do rad pracowników. Wymogi bezpośredniego uczestnictwa, jak również restrykcyjne zasady zbierania podpisów, są w kolizji z obostrzeniami epidemiologicznymi, które narzucają nam dystans społeczny, a nie zbliżenie i dialog. Bez rozmów o kształcie rady i zebrań niełatwo jest dokonywać reprezentatywnych wyborów, a jeszcze trudniej efektywnie pracować w ramach rad pracowników.
Należy pamiętać, że w okresie pandemii firmy dokonują oszczędności – czasem zrozumiałych, ograniczając wydatki reprezentacyjne czy zakupy firmowych gadżetów, ale też niejednokrotnie niezasadnych – na przykład oszczędzając na wynagrodzeniach dla pracowników, bardzo często bez związku z wykonywaną przez nich pracą i jej efektami. Musimy mieć świadomość, że teraz w wielu zawodach ryzyko zakażenia wirusem w trakcie pracy jest dużo większe niż przed pandemią. Dotyczy to między innymi sprzedawców w sklepach, kurierów, motorniczych i kierowców komunikacji miejskiej. Ich wynagrodzenia nie tylko nie wzrosły, a wręcz w czasie pandemii próbuje się je obniżać. Jest więc wskazane, aby szczególnie w tym trudnym okresie, miały one silne i skuteczne narzędzia do negocjacji z pracodawcami.
Ponieważ część związkowców była przeciwna projektowi, być może obawiając się złamania swojego monopolu, to wyjaśnijmy, czym tak naprawdę różnią się rady pracowników od związków zawodowych? Po co je tworzyć w zakładach, gdzie są związki i pracownicy mają już swoją reprezentację?
Różnica jest zasadnicza.
Rady pracowników służą dialogowi pomiędzy pracodawcami a ogółem pracowników w zakładzie, ale zrzeszonych nie tylko w jednym związku zawodowym. Sytuacja w Polsce jest szczególna, bo wiele osób obserwuje działania związków zawodowych i uważa, że mają one swoje sympatie polityczne – NSZZ „Solidarność” prorządowe, a OPZZ opozycyjne.
Rady pracowników z założenia takich sympatii nie mają, reprezentując interesy wszystkich pracowników w danej firmie, dlatego należy wspierać ich działania. Co więcej, rady pracowników nie szkodzą związkom, nie stoją w kontrze do ich działań, a wręcz mogą się wzajemnie uzupełniać z korzyścią dla samych pracowników. Im więcej instytucji stricte pracowniczych w firmach, tym większą reprezentację w rozmowach z pracodawcami mają pracownicy.
Nie istnieje ryzyko przejmowania rad pracowników przez różne opcje polityczne? Związki zawodowe też przecież nie są ze swej definicji upartyjnione.
Rady pracowników reprezentują załogi i są wybierane przez większość pracowników z danego zakładu pracy. Jestem przekonany, że ta większość wybierałaby takie osoby, które skutecznie będą reprezentować ich interesy pracownicze, a nie stricte polityczne. To partie polityczne lub stowarzyszenia powinny reprezentować interesy polityczne.
Związki zawodowe, na czele z NSZZ „Solidarność”, w toku prac nad nowelizacją chciały zyskać decydujący głos w sprawie powoływania rad. Czy według Pana takie rozwiązanie miałoby sens?
Nie zgadzam się z tym pomysłem, ponieważ związki zawodowe grupują przede wszystkim tych, którzy chcą do nich przystąpić. Rady pracowników z założenia mają stanowić reprezentację całej załogi, a nie tylko tych, którzy popierają program jednego lub drugiego związku. W samej idei istnienia rad pracowników zawiera się zasada, że nie może tam dominować jedna lub druga organizacja związkowa. Gdyby tak było, to na forum rad pracowników przenoszone byłyby konflikty między związkami, niejednokrotnie mające charakter polityczny. Odbyłoby się to ze szkodą dla rad pracowników i celów im przyświecających, jak również interesów samych pracowników.
Mimo wszystko, to większość senatorów doprowadziła do odrzucenia nowelizacji, głosując przeciwko niej. Jakich argumentów użyli?
3 grudnia senacka komisja ustawodawcza podjęła ostateczną decyzję dotyczącą kształtu ustawy. Niestety, dzień później, na posiedzeniu plenarnym Senatu wszyscy senatorowie PiS zagłosowali przeciwko projektowi w całości i nie chcieli rozmawiać o żadnych jego szczegółach. Wśród senatorów z opozycji byli tacy, którzy chcieli zawęzić ten projekt, aby obejmował on jedynie przepisy ułatwiające wybór i funkcjonowanie rad pracowników w czasach pandemii, natomiast inne kwestie związane z projektem przesunąć do osobnej inicjatywy legislacyjnej i przeforsować w późniejszym czasie, gdy już pandemia ustąpi, a sytuacja gospodarcza się poprawi. To spowodowało, że Senat stosunkiem głosów 50 do 48 odrzucił projekt.
O jakie inne kwestie chodziło?
Na przykład przepis zakładający nałożenie na pracodawcę obowiązku powołania rady w firmach, gdzie ich jeszcze nie ma. Przeciwnicy tego rozwiązania nie chcieli dokładać pracodawcom nowych zobowiązań w czasie, kiedy toczą oni nierówną walkę o utrzymanie się na rynku. Trwała dyskusja, czy dziś jest najlepszy moment do wprowadzania mechanizmów umożliwiających ukonstytuowanie się rad pracowników w takich firmach, w których do tej pory nie powstały.
Mimo fiaska projektu, rady pracowników wciąż będą istnieć w polskim krajobrazie społeczno-ekonomicznym. Czy to rozwiązanie, skierowane głównie do pracowników, może się przysłużyć również pracodawcom?
Rada pracowników działa efektywnie tam, gdzie z jednej strony są pracownicy zainteresowani jej powstaniem, po to aby ona reprezentowała ich w dialogu z pracodawcą, a z drugiej strony korzyści w istnieniu rad dostrzegają również sami pracodawcy.
Przykłady współpracy, gdzie ten dialog jest prowadzony dzięki istnieniu rad pokazują, że korzyść może być obopólna. Nie tylko dla pracowników, ale też dla firm, bo lepszy dialog oznacza skuteczniejsze zarządzanie firmą i zarazem podniesienie efektywności ekonomicznej przedsiębiorstwa, jednocześnie nie robiąc tego kosztem pracowników. Takie rozwiązania zostały wdrożone przez duże międzynarodowe koncerny, które doskonale połączyły efektywne zarządzanie z szerokim współuczestnictwem załogi w procesie jej funkcjonowania.
Dlaczego rady pracowników nie przyjęły się w polskich przedsiębiorstwach w takim stopniu, jak kiedyś zakładano przy tworzeniu ustawy, która wprowadzała tę instytucję do polskiego prawa? Ich liczba w ciągu ostatnich lat nie tylko się nie zwiększyła, ale wręcz uległa znacznemu zredukowaniu.
Nakłada się na to kilka czynników. Niestety, w Polsce pracownicy z różnych przyczyn mało się angażują w różne formy organizacji na poziomie zakładów pracy. Dotyczy to nie tylko rad, ale też związków zawodowych. Stosunkowo niskie uzwiązkowienie, szczególnie w porównaniu do innych państw europejskich, jest symptomem tego zjawiska. Słynny okres „karnawału Solidarności” datowany na lata 1980-1981, w trakcie którego do związku należało 10 milionów obywateli, bezpowrotnie minął. Pogłębione badania nastrojów społecznych pokazują, że wśród wszystkich narodów europejskich to właśnie Polacy mają najmniejsze zaufanie do różnych instytucji publicznych – partii, stowarzyszeń, związków, co moim zdaniem przekłada się też na mniejszą chęć do angażowania się w takie inicjatywy jak rady pracowników.
Kolejnym ważnym czynnikiem jest to, że w Polsce mamy cały czas bardzo wysoki odsetek zatrudnionych na umowach cywilnoprawnych, jak też pracowników przymuszanych do zakładania działalności gospodarczych i samozatrudniania się. To siłą rzeczy utrudnia lub nawet uniemożliwia zaangażowanie się w prace rad pracowników lub związków zawodowych i na pewno rzutuje na mniejszą liczbę rad pracowników w Polsce, niż w innych krajach Unii Europejskiej.
Ostatnim czynnikiem decydującym o mniejszej liczbie rad pracowników w Polsce jest to, że u nas jednak istnieje zdecydowanie uboższa i krótsza tradycja funkcjonowania tych instytucji. Rad jest najwięcej i działają one najbardziej efektywnie tam, gdzie funkcjonują one najdłużej. Do okrzepnięcia każdej idei potrzebny jest czas, ale też odpowiednie rozwiązania prawne, stąd mój wielki zawód w związku z zablokowaniem przez Senat omawianych zmian w ustawie.
Zaczęliśmy rozmowę pesymistyczne z uwagi na okoliczności, to może przynajmniej zakończmy ją optymistycznym akcentem.
Zaletą dyskusji, która odbyła się w Senacie przy okazji próby wdrożenia projektu, było na pewno to, że przypomnieliśmy, iż w Polsce funkcjonują rady pracowników, przy okazji akcentując ich ważną i potrzebną rolę w tych przedsiębiorstwach, w których z sukcesem udało się je powołać. Oby w przyszłości przełożyło się to również na przeforsowanie takich przepisów prawa, które ułatwią ich funkcjonowanie.
Dziękuję za rozmowę.
czytaj też: Aktywność Obywatelska nr 2(23)/2020
odwiedź też: Centrum Wspierania Rad Pracowników
Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:
Przejdź do archiwum tekstów na temat:
# Polityka # Rynek pracy Centrum Wspierania Rad Pracowników