Książka

Robert Greene: 48 praw władzy

okładka książki 48 praw władzy
Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 246 / (38) 2024

Potraktuj „48 praw władzy” jako swego rodzaju podręcznik sztuki działania pośredniego. Studiując zawarte w tej książce prawa, zrozumiesz, czym jest władza, i poznasz jej właściwości. Wykorzystując je w praktyce, rozkwitniesz we współczesnym świecie jako wzór przyzwoitości, będąc skończonym krętaczem (ze Wstępu).

Wydawnictwu Czarna Owca dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji. Zachęcamy do lektury całej książki.

PRAWO 4

Mów zawsze mniej niż trzeba

Klucze do władzy. Władza to na dobrą sprawę gra pozorów. Im mniej mówisz, tym częściej jesteś postrzegany jako ktoś wspanialszy i potężniejszy niż w rzeczywistości. Twoje milczenie sprawi, że inni poczują się nieswojo. Ludzie to maszyny bezustannie interpretujące i wszystkiego dociekające – oni muszą wiedzieć, co myślisz. Nie poznają twoich intencji ani znaczeń nadawanych przez ciebie, jeśli potrafisz zapanować nad tym, co ujawniasz.

Twoje krótkie odpowiedzi i milczenie ustawią ich w pozycji obronnej. Nerwowo wypełniając ciszę, będą wpadali z najróżniejszego rodzaju uwagami ujawniającymi cenne informacje o sobie i o swoich słabościach. Będą opuszczali zebranie w poczuciu, że zostali obrabowani, i powrócą do domów, by analizować każde twoje słowo. Skupienie ich uwagi na twoich zwięzłych wypowiedziach jedynie doda ci powagi.

Andy Warhol jako młody człowiek doznał objawienia, uświadamiając sobie, że samym mówieniem na ogół nie można zmusić ludzi do postępowania w taki sposób, jak byśmy tego chcieli.

Ludzie zwrócą się przeciwko tobie, zniszczą twoje pragnienia, sprzeciwią ci się ze zwykłego uporu. Warhol powiedział kiedyś przyjacielowi: „Zrozumiałem, że w gruncie rzeczy większą siłą dysponujesz, gdy milczysz”.

Później z dużym powodzeniem wprowadzał tę strategię w życie. Jego wywiady stanowiły właśnie przykład mowy zawiłej: mówił coś niejasnego, zawiłego, a prowadzący wywiad głowił się, próbując dojść, o co mu chodziło, sądząc, że za jego niekiedy zupełnie nic nieznaczącymi sformułowaniami kryje się głęboka myśl. Warhol rzadko kiedy mówił o swojej pracy; pozwalał innym ją interpretować. Im mniej mówił o swej sztuce, tym więcej ludzie o niej mówili. Im więcej zaś mówili, tym jego prace stawały się cenniejsze.

Mówiąc mniej niż to konieczne, stwarzasz pozory znaczenia i potęgi. Jednocześnie im mniej mówisz, tym mniejsze ryzyko, że powiesz coś nierozsądnego, a nawet niebezpiecznego. W 1825 roku nowy car Mikołaj I objął tron Rosji. Natychmiast wybuchł bunt kierowany przez liberałów domagających się modernizacji kraju – chcieli, by przemysł i struktury administracyjne dogoniły resztę Europy. Dławiąc brutalnie bunt (powstanie dekabrystów), Mikołaj I skazał jednego z przywódców, Konrada Rylejewa, na śmierć. W dniu egzekucji Rylejew stał pod szubienicą z pętlą na szyi. Zapadnia otworzyła się. Z chwilą jednak gdy Rylejew zawisł, sznur pękł, a on spadł na ziemię. W tamtych czasach tego rodzaju zdarzenia były traktowane jak przeznaczenie lub wola nieba, i tym sposobem uratowany przed egzekucją człowiek był zazwyczaj ułaskawiany. Gdy podrapany i zakurzony Rylejew podniósł się z ziemi przekonany, że uratował głowę, krzyknął do tłumu: „Widzicie, w Rosji nie wiedzą, jak cokolwiek dobrze zrobić, nawet sznur!”.

Do Pałacu Zimowego natychmiast udał się posłaniec z wiadomością o nieudanej egzekucji. Skonfundowany niezadowalającym obrotem spraw Mikołaj I zbierał się jednak do podpisania ułaskawienia, gdy raptem zapytał posłańca: „Czy po tym cudzie Rylejew coś powiedział?”. „Wasza Carska Mość – odparł posłaniec – powiedział, że w Rosji nie wiedzą nawet, jak sznur zrobić”.

„W takim razie – powiedział car – trzeba udowodnić, że tak nie jest” i podarł ułaskawienie. Następnego dnia Rylejew został jeszcze raz powieszony. Tym razem sznur nie pękł.

Oto nauka: nie da się cofnąć słów raz wypowiedzianych. Należy panować nad nimi. Szczególnie ostrożnie należy posługiwać się sarkazmem. Chwilowa satysfakcja osiągnięta dzięki uszczypliwym słowom może zostać przeważona ceną, jaką przyjdzie później zapłacić.

Michael Arlen (scenarzysta) opuszczony przez szczęście pojechał w 1944 roku do Nowego Jorku. By utopić swe smutki, odwiedził znaną restaurację „21”. W holu wpadł na Sama Goldwyna, który dał mu mało praktyczną radę, by kupił sobie konia wyścigowego. W barze Arlen spotkał starego znajomego Louisa B. Mayera, który zapytał go o plany na przyszłość. „Właśnie rozmawiałem z Samem Goldwynem…” – zaczął Arlen. „Ile ci zaproponował?” – przerwał mu Meyer. „Za mało” – odpowiedział Arlen wymijająco. „Przyjmiesz piętnaście tysięcy na trzydzieści tygodni?” – zapytał Mayer. „Tak” – odpowiedział tym razem bez wahania Arlen.

CLIFTON FADIMAN, Bartlett’s Book of Anecdotes, 1985

Małże otwierają się całkowicie przy pełni księżyca; gdy krab zobaczy małża, rzuca kawałek kamienia lub wodorost, tak że tamten nie może się ponownie zamknąć i stanowi posiłek kraba. Taki jest los tego, kto otwiera usta za szeroko i w ten sposób pozostawia się na łasce słuchacza. LEONARDO DA VINCI, 1452–1519

MARZENIE:

Wyrocznia delficka. Gdy przybysze prosili wyrocznię o radę, kapłanka wyrzucała z siebie kilka niejasnych słów, które zdawały się niezwykle znaczące. Nikt nie sprzeciwiał się słowom wyroczni – decydowały one o życiu i śmierci.

RZECZYWISTOŚĆ:

Nigdy nie otwieraj ust, zanim nie zaczną tego podwładni. Im dłużej sam siedzę cicho, tym szybciej inni się rozgadają. Gdy oni zaczynają ruszać ustami, ja zaczynam rozumieć ich prawdziwe intencje… Jeśli władca nie jest tajemniczy, ministrowie znajdą okazję, by od niego brać i brać.

HAN FEI TZU, filozof chiński, III w. p.n.e.

PRAWO 13

Prosząc o pomoc, odwołuj się do własnego interesu tych, do których się zwracasz, nigdy do ich litości ani wdzięczności

Klucze do władzy. W trakcie swych starań o zdobycie władzy będziesz nieustannie znajdował się w pozycji proszącego potężniejszych od siebie o pomoc. Zwracanie się o pomoc to sztuka polegająca na umiejętności zrozumienia osoby, z którą masz do czynienia, oraz niemieszania potrzeb własnych i drugiej osoby. Większość ludzi nie potrafi tego zrobić, ponieważ pogrążeni są w pułapce własnych pragnień i żądz. Zaczynają od przyjęcia założenia, że ci, do których się zwracają, czują bezinteresowną potrzebę pomagania. Zwracają się tak, jakby ich potrzeby miały znaczenie dla innych – chociaż w rzeczywistości nic ich pewnie nie obchodzą. Czasami odwołują się do szerszych zagadnień: ważnych spraw lub silnych emocji jak miłość czy wdzięczność. Sięgają do uogólnień, gdy tymczasem prosta, codzienna rzeczywistość może odnieść większy skutek. To, z czego nie zdają sobie sprawy, to fakt, że nawet najpotężniejszy człowiek funkcjonuje w obrębie własnych potrzeb i że jeśli nie odniesiesz się do jego osobistego interesu, potraktuje cię jak desperata lub w najlepszym razie natręta narażającego go na stratę czasu.

Kluczowym krokiem w tym procesie jest zrozumienie psychologii drugiej osoby. Czy jest próżna? Czy dba o własną reputację lub pozycję społeczną? Czy ma wrogów, w których pokonaniu mógłbyś okazać się przydatny? Czy jej jedyną motywacją są pieniądze i władza?

Gdy w XII w. Mongołowie najechali Chiny, zagrozili zniszczeniem kultury, jaka rozwijała się od ponad dwóch tysięcy lat. Ich wódz Dżyngis­chan nie widział w Chinach nic poza krainą, w której brakowało pastwisk dla jego koni, więc postanowił zniszczyć wszystko, równając z ziemią miasta, ponieważ „najlepiej będzie wyciąć w pień Chińczyków i posiać trawę”. Od nieszczęścia uratował naród chiński nie żołnierz, nie generał ani też król, ale człowiek o nazwisku Yelu Ch’u­Ts’ai. Choć był obcokrajowcem, doceniał wspaniałość chińskiej kultury. Został zaufanym doradcą Dżyngis­chana i przekonał go, że będzie mógł zbierać wielkie bogactwa z podbitej krainy, jeśli zamiast niszczyć ją, po prostu opodatkuje wszystkich mieszkańców. Chan uznał mądrość Ch’u­Ts’ai i postąpił zgodnie z jego radą.

Gdy po długim oblężeniu Chan zajął miasto Kaifeng i postanowił wyciąć w pień jego ludność (podobnie jak w innych miastach, które mu się opierały), Ch’u­Ts’ai powiedział mu, że do Kaifeng uciekli najlepsi chińscy rzemieślnicy i inżynierowie i że lepiej byłoby ich wykorzystać. Kaifeng zostało ocalone. Nigdy przedtem Dżyngis­chan nie okazał takiej litości, ale w rzeczywistości to nie litość ocaliła Kaifeng.

Ch’u­Ts’ai dobrze poznał Chana. Ten wieśniak barbarzyńca za nic miał kulturę i wszystko, co nie służyło wojnie i praktycznym celom. Ch’u­Ts’ai postanowił odnieść się do jedynych emocji, jakie działały na tego człowieka – do chciwości.

Własny interes jest czynnikiem, który może pobudzić ludzi do działania. Jeśli tylko uzmysłowisz im, w jaki sposób możesz przyczynić się do zaspokojenia ich własnych potrzeb lub pomóc w zbliżeniu się do celu, ich opór wobec twojej prośby o pomoc w magiczny sposób zniknie. Na każdym etapie zdobywania władzy musisz poznawać sposoby myślenia drugiej osoby, musisz widzieć jej potrzeby i interesy, musisz pozbyć się zasłony własnych odczuć zniekształcających prawdę. Opanuj tę sztukę, a znikną granice tego, co będziesz w stanie osiągnąć.

WIEŚNIAK I JABŁOŃ

Wieśniak miał w swym ogrodzie jabłoń, która nie rodziła owoców, a służyła jedynie za miejsce postoju wróblom i konikom polnym. Postanowił ją ściąć i wziąwszy do ręki siekierę, zamachnął się odważnie. Koniki polne i wróble błagały go, żeby nie ścinał drzewa, które dawało im schronienie, by oszczędził je, a będą mu śpiewać i umilać pracę. Wieśniak nie zwracał jednak uwagi na ich prośby i ponownie uderzył siekierą. Gdy dotarł do pustego środka drzewa, zobaczył ul pełen miodu. Posmakowawszy plastra, odrzucił siekierę, popatrzył na drzewo jak na świętość i otoczył je wielką opieką. Niektórych ludzi do działania pobudza własny interes.

EZOP, Bajki, VI w. p.n.e

Większość ludzi jest tak całkowicie subiektywna, że nie interesuje jej nic poza czubkiem własnego nosa. Zawsze gdy padnie jakakolwiek uwaga, osoby te myślą tylko o własnej sprawie, a ich uwaga skupia się i jest pochłonięta możliwością najmniejszego nawet odniesienia do czegoś, co osobiście może ich dotyczyć, obojętnie jak by było odległe.

ARTHUR SCHOPENHAUER, 1788–1860

MARZENIE:

Sznur, który wiąże. Sznur litości i wdzięczności jest wytarty i pęknie przy pierwszym szarpnięciu. Nie rzucaj takiej liny ratunkowej. Sznur wzajemnych interesów jest spleciony z licznych włókien i niełatwo go przerwać. Będzie ci dobrze służył przez wiele lat.

RZECZYWISTOŚĆ:

Najkrótszy i najlepszy sposób na zrobienie fortuny to wyraźne uświadomienie ludziom, że wspieranie twych interesów jest w ich własnym interesie.

JEAN DE LA BRUYÈRE, 1645–1696

okładka książki 48 praw władzy

Robert Greene: 48 praw władzy, Wydawnictwo Czarna Owca, 2021

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 246 / (38) 2024

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: