Felieton , Książka

Rzeczpospolita mafijna

Olaf Swolkień

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 95 / (43) 2021

Nachalny antykomunizm po roku 1989 budził i budzi we mnie rezerwę, zarówno poprzez swoją nachalność jak i nachalnie prostą próbę wyjaśnienia wszystkich problemów ideologią. Owszem, idee mają swoje konsekwencje, ale czy są one zawsze źródłem problemów czy też jedynie odpowiadają na zmiany w sferze materialnej? A może obie te sfery napędzają się wzajemnie w ramach większych i nieuchronnych cykli cywilizacyjnych? Marks twierdził przecież, że to wynalazki techniczne tworzyły nowe ustroje, ale z obserwacji technologii i wynalazków wiemy, że one same kreują nowe potrzeby i kolejne możliwości.

Książka Leszka Szymowskiego „Operacja »Okrągły Stół«. Sekrety transformacji ustrojowej” to lektura obowiązkowa dla każdego, kto chce poznać historię III RP. Autor – dziennikarz śledczy – opisuje w niej wszystkie najważniejsze afery kryminalno-polityczne III RP, choć zaczyna od zbrodni, która miała miejsce wcześniej – od mordu dokonanego przez komunistycznych siepaczy na księdzu Jerzym Popiełuszce. Zdaniem autora, a zdanie to poparte jest przekonującymi danymi o faktach i ich logicznym powiązaniu, mord ten nie tylko miał zupełnie inny przebieg i znacznie większą niż ujawniona listę także bezpośrednich wykonawców, ale stał się kamieniem węgielnym porozumienia pomiędzy elitami ówczesnej władzy, a częścią opozycji, która potem zawarła z władzą układ w podwarszawskiej Magdalence, a którego teatralną wersję odegrano dla szerokiej publiczności przy okrągłym stole.

Następnym etapem porozumienia były zabójstwa trzech kolejnych księży – Niedzielaka, Suchowolca i Zycha, stanowiące ostrzeżenie i przypomnienie, że układy zawarte w Magdalence obowiązują i nie ma w nowej Polsce miejsca na działania mogące zagrozić pozycji ludzi z aparatu władzy zwanej komunistyczną. Zwanej komunistyczną, bo książkę Szymowskiego czyta się jak kryminał, nie jak antykomunistyczny traktat.

Opisy kolejnych mordów takich jak zabicie Jaroszewiczów, śmierć Michała Falzmanna, Waleriana Pańki, generała Papały, ministra Dębskiego, Sekuły i wielu innych, z których żadnego nigdy do końca, a nawet do połowy nie wyjaśniono, składają się na obraz nie różniący się jakościowo od dziejów mafii opisywanych przez autorów poczytnych kryminałów.

Różnica jest jedna. Tym razem mafia opanowała całe państwo, a wszystkie opisane w książce Szymowskiego zbrodnie zdarzyły się naprawdę. Ich bezpośredni wykonawcy i świadkowie czasami popełniają dziwne samobójstwa, a wysoko postawieni protektorzy dbają o to, by śledztwa nigdy nie prowadziły do wyjaśnienia spraw i rozwikłania całej pajęczyny powiązań, która sięga nie tylko prokuratorów i sędziów, ale najwyższych organów państwa, służb specjalnych, mediów, świata nauki, kościoła, które budują osłonę medialną, a nawet moralną dla zbrodniarzy. Co najciekawsze wielu z tych ludzi Szymowski albo wymienia z nazwiska, albo wskazuje, że ich identyfikacja nie wymaga żadnego wysiłku. Czytelnik czyta kolejne rozdziały i zastanawia się, co robi Minister Sprawiedliwości, szefowie służb zwykłych i specjalnych, prokuratura, policja. Dlaczego nie robią praktycznie nic, choć i tu wracam do moich wątpliwości z początku tych rozważań, choć wszyscy stale deklarują swój antykomunizm.

A przecież zblatowani z częścią solidarnościowych elit, ze zwykłymi gangsterami byli funkcjonariusze SB, WSW w mojej ocenie nie byli i nie są ludźmi, których można podejrzewać o jakiekolwiek ideologiczne zacietrzewienie. Można by nawet zaryzykować przewrotną tezę, że to oni jak mało kto, a na pewno lepiej niż zafascynowani wyidealizowanym obrazem Zachodu zacni działacze Solidarności, zrozumieli mechanizmy działania nowego ustroju i tak jak zadeklarował w jednej z rozmów przy okrągłym stole oburzony powstaniem SKOK-ów partyjny aparatczyk „przecież była umowa, że banki bierzemy my”, sposób w jaki przy użyciu urzędów państwowych niszczono konkurencję na tym polu w latach 90., także został przez autora opisany.

Czy więc rzeczywiście, jak głosi zaczerpnięte z powieści G.T. di Lampedusy motto książki Szymowskiego „Wiele się musi zmienić, aby wszystko zostało po staremu” jest prawdziwe? Dla czytelnika choćby dokumentu J. Perkinsa „Hitman, wyznania ekonomisty od brudnej roboty”, opartej na faktach powieści J. le Carré o zbrodniach popełnianych przez Big Farmę nie ulega wątpliwości, że to nie idee kierowały pułkownikami SB czy WSW oraz rzeszą ich dawnych informatorów w dokonywaniu współczesnych zbrodni. Oni rzeczywiście wrócili do starego, ale nie komunizmu, a raczej sprawnie zaadoptowali się do schyłkowej fazy demokratycznego kapitalizmu, który na naszych oczach przeobraża się w rodzaj technototalitarnej tyranii.

Traktowanie ich jako komunistów prowadzi mniej lub bardziej świadomie walkę z nimi na fałszywe tory lub pozwala w ogóle jej zaniechać, czego świetnym przykładem są proporcje liczby prokuratorów zajmujących się w IPN wyjaśnieniem zbrodni katyńskiej – kilkunastu i wyjaśnieniem zbrodni z lat 80., których wykonawcy i mocodawcy pobierają sowite państwowe pensje i emerytury – jeden, a i ten jeżeli posunie się w swoich dochodzeniach za daleko, jak to ośmielił się uczynić prokurator Andrzej Witkowski, wtedy od spraw jest odsuwany i zastępowany kimś posłusznym oraz nieudolnym.

To nie komunizm się ostał, ale byli komuniści sprawnie dostosowali się do przemian dziejowych, porzucając jakiekolwiek pryncypia i wartości sprawiające, że ludzkie społeczeństwa różnią się czasami od hordy hien czy szakali, choćby te wywarkiwały ideologiczne czy moralne formuły.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 95 / (43) 2021

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka

Być może zainteresują Cię również: