Felieton

Śmierć Kennedy’ego (JFK) – teoria spiskowa czy praktyka spisku?

John F. Kennedy Dallas, Texas, Nov. 22, 1963
John F. Kennedy Dallas,, Texas, Nov. 22, 1963, fot. domena publiczna / montaż

Rafał Górski

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 203 / (47) 2023

„Od śmierci Kennedy’ego żaden prezydent nie ośmielił się zadrzeć z kompleksem wojskowo-przemysłowym. Żaden nie odważył się ograniczyć władzy służb wywiadowczych. Po prostu nie. To jest zwyczajnie nie do zrobienia. Tak jak nie do pomyślenia są cięcia w budżecie” – reżyser Oliver Stone.

22 listopada 2023 roku obchodzimy 60. rocznicę zamachu na Johna F. Kennedy’ego. O tym zabójstwie politycznym obszernie pisałem w tekście „Kto zabił Kennedy’ego? Praktyka spisku”. Tutaj nowe tropy.

JFK: Zdradzone przeznaczenie

Oliver Stone nakręcił czteroodcinkowy serial dokumentalny „JFK: Destiny Betrayed”, który jest rozszerzoną wersją dokumentu „JFK: Droga do prawdy”.

Przedstawia okoliczności zamachu i wskazuje na możliwe jego przyczyny. Serial jest gratką dla szukających prawdy o zamachu na prezydenta Kennedy’ego i dla miłośników filmów dokumentalnych.

Warto w tym miejscu podkreślić, że Oliver Stone ma wyzwanie z docieraniem ze swoimi dokumentami pod strzechy, szczególnie strzechy w Stanach Zjednoczonych. Netflix i National Geographic odmówiły dystrybucji filmu „JFK: Droga do prawdy”.

Powód? Stone prezentuje niesprawdzone informacje… Na szczęście film można zobaczyć za 10 zł w polskiej wersji językowej w CANAL+. Z kolei serial można obejrzeć bezpłatnie w serwisie internetowym Dailymotion (francuska alternatywa dla YouTube’a).

Dalekie od wyjaśnienia

Szukając informacji na temat zabójstwa politycznego w Dallas warto zapoznać się z tekstem „Morderstwo Kennedy’ego dalekie od wyjaśnienia”. Autorem jest nasz rodak, dr inż. Janusz Rygielski, podróżnik, pisarz, do 2013 roku prezes Rady Naczelnej Polonii Australijskiej, na stałe zamieszkuje w Australii. W 60. rocznicę śmierci JFK mieliśmy opublikować w Tygodniku Spraw Obywatelskich artykuł Janusza Rygielskiego. Niestety z przyczyn niezależnych od nas musieliśmy przełożyć publikację na inny czas.

Tekst jest naszpikowany tropami „w głąb króliczej nory”. Wynika to zapewne z faktu, że Rygielski zapoznał się z ponad setką książek dotyczących tematu.

Fragment tekstu: „Polityka zagraniczna Kennedy’ego kolidowała z ambicjami banków i innych korporacji. Doprowadzała też do szału uchodźców kubańskich oraz mafię, która dawniej władała kasynami i ogólnie sektorem rozrywki na Kubie. W sferze wewnętrznej, młody, ambitny i śmiały prezydent planował wprowadzić państwowy system tworzenia pieniądza (chciał zastąpić banknoty Rezerwy Federalnej banknotami mającymi pokrycie w srebrze)”.

Dążył do pokoju

„Moim zdaniem powody, dla których Kennedy zginął, wynikają bezpośrednio z polityki, jaką prowadził – zarówno zagranicznej, jak i wewnętrznej. Kennedy dążył do pokoju, chciał zmienić świat. I właśnie to go zgubiło” – mówi Oliver Stone w wywiadzie dla portalu wp.pl.

A ci, co dążą do pokoju, są zagrożeniem dla tych, którzy zarabiają na wojnach. A kto na nich zarabia? W Stanach Zjednoczonych na wojnach zarabia najwięcej kompleks wojskowo-przemysłowy. I wszędzie jest podobnie: w Rosji, Chinach, Francji, Niemczech, Izraelu itd. Zwykli obywatele do wojen dopłacają, w szczególności swoją krwią.

„Prawda jest taka, że Stany Zjednoczone przy okazji wojny w Ukrainie zarabiają spore pieniądze” – zauważa gen. Bogusław Pacek, dyrektor Instytutu Bezpieczeństwa i Rozwoju Międzynarodowego UJ, były rektor Akademii Obrony Narodowej.

W tym miejscu oddajmy jeszcze głos prokuratorowi okręgowemu z Nowego Orleanu Jimowi Garrisonowi, z którym w październiku 1967 roku ukazał się obszerny polityczny wywiad w piśmie „Playboy”: „Prezydent Kennedy został zabity dla jednej przyczyny – dążył do pojednania z ZSRR i Kubą Fidela Castro. Zabójcy stanowili grupę fanatycznych antykomunistów, ich interesy zbieżne były w tym, żeby nie dopuścić do ustanowienia przez Kennedy’ego pokojowych stosunków ze światem komunistycznym. Na szczeblu operacyjnym spisku znajdowali się emigranci – przeciwnicy Castro, którzy nigdy nie wybaczyli Kennedy’emu odmowy zapewnienia wsparcia amerykańskiego z powietrza w Zatoce Świń. Obawiali się, że odwilż po kryzysie rakietowym w październiku 1962 roku zapowiada całkowite fiasko ich planów wyzwolenia Kuby… Na najwyższym szczeblu znajdowało się szereg osób o ultraprawicowych przekonaniach, nie konserwatystów, lecz ludzi, których można by nazwać neonazistami, łącznie z niewielką kliką, która oderwała się od Minutemen [organizacja antykomunistyczna – przyp. redakcji] uważając, grupę za »zbyt liberalną«. Ludzie ci mieli wszystko przygotowane, trzeba było jedynie znaleźć cel. Po działalności podjętej przez Kennedy’ego wewnątrz kraju, a zmierzającej do integracji rasowej, i jego próbach prowadzenia pokojowej polityki zagranicznej, co znalazło wyraz w podpisaniu układu o zaprzestaniu doświadczeń z bronią jądrową, cel został znaleziony. W ten sposób obie te grupy zostały żywotnie zainteresowane zmianą amerykańskiej polityki zagranicznej – paramilitaryści ze względów ideologicznych, a banici kubańscy ze względów ideologicznych i osobistych”.

Pomocnik histeryczny

Z okazji 60. rocznicy tygodnik „Polityka” wydał pomocnik historyczny pt. „Głośne zabójstwa polityczne”.

Czytamy w nim, że film fabularny „JFK” z 1991 roku Olivera Stone’a ma „paranoiczną fabułę” i że „Stone sugerował nawet wspólnictwo ówczesnego wiceprezydenta Johnsona – szczyt nonsensu”. Ale tutaj uwaga, Panie i Panowie, autor, Tomasz Zalewski, pisze dalej: „ale nie znaczy to, że żadnego spisku nie było”.

Kto rozsiewa teorie spiskowe?

„Hipoteza, że Lee Harvey Oswald zaplanował i przeprowadził zamach na Kennedy`ego to ewidentna teoria spiskowa, zakładająca, że Oswald zorganizował jednoosobowy spisek” – zauważa Tomasz Gabiś.

Idąc dalej, wszyscy Ci, co głoszą tę hipotezę, np. członkowie Komisji Warrena, szefostwo FBI i CIA, są wyznawcami teorii spiskowych. Mówiąc dzisiejszym językiem, są „szurami”, „foliarzami” i „płaskoziemcami”. Powinien zająć się nimi zespół Demagoga. Nie mam pojęcia, dlaczego jeszcze tego nie zrobił.

Typowe zjawiska społeczne

„(…) nie twierdzę, że spiski mogą wyjaśnić wszystko. Niektóre wydarzenia są rezultatem spisków, a inne nie. W każdej sytuacji trzeba samemu przekonać się, jaka jest prawda” – pisze Charles Pigden w tekście „Popper odczytany na nowo, czyli co jest nie tak z teoriami spiskowymi”, który znalazł się w antologii „Struktura teorii spiskowych” pod redakcją Franciszka Czecha. Polecam bo to książka ciekawa, która, jak to celnie zauważa prof. Lech Zdybel, „może wnieść ożywczy powiew do polskiego dyskursu o teoriach spiskowych, który, niestety, zwłaszcza w tzw. przestrzeni medialnej, nie wykracza poza wygłaszanie na ich temat bezkrytycznych, poznawczo bezwartościowych banałów”.

W antologii znalazłem informację, że filozof Karl Popper twierdził, że spiski są „typowymi zjawiskami społecznymi”. Podpisuję się pod tym obiema rękami.

Nie jestem zwolennikiem teorii, że wszystko, co wydarza się na świecie to rezultat spisków. Jednocześnie nie jestem zwolennikiem teorii, że wszystko z czym mamy do czynienia, dzieje się przez przypadek. Są, i teorie spiskowe, i praktyki spisków. A nie tylko i wyłącznie teorie spiskowe, jakby chcieli ci, którzy terminu „zwolennik teorii spiskowych” używają dziś do „palenia czarownic”.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 203 / (47) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Górski prowokuje # Polityka # Świat

Być może zainteresują Cię również:

Opinia / Pseudopolityka buksuje w miejscu. Czas na politykę po stronie obywateli

Rafał Górski

"Czytając tekst Ta polityka prowadzi donikąd Eryka Mistewicza i przysłuchując się różnym debatom politycznym, odnoszę wrażenie, że większość uczestników życia publicznego definiuje politykę jako walkę o władzę lub grę partyjną. Niestety, taka definicja sprzyja odbieraniu polityki jako walki dla samej walki – władzy dla władzy. A to już prosta droga do promocji myślenia typu „polityka to bagno” i postawy „trzymam się z dala od polityki”. Efektem jest zabetonowanie i degeneracja sceny politycznej. Najwięcej tracą zwykli obywatele, bo to oni muszą w konsekwencji płacić za słabą jakość elity politycznej.