Opinia

STOP wrocławskiej spalarni! Mieszkańcy blokują niechcianą inwestycję

Protest przeciwko budowie wrocławskiej spalarni śmieci, fot. Leszek Kędzior
Protest przeciwko budowie wrocławskiej spalarni śmieci, fot. Leszek Kędzior

Ewa Rozkosz

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 223/(15) 2024

Spółka Fortum Power and Heat Polska Sp. z o.o. wycofała się z planów budowy spalarni odpadów przy północno-wschodniej granicy Wrocławia, w gminie Wisznia Mała. Swoją decyzję ogłosiła w komunikacie prasowym z 19 marca 2024 r. To następstwo działań podejmowanych przez mieszkańców Wrocławia oraz gmin Wisznia Mała i Długołęka, a także licznych organizacji społecznych.

Niniejszy artykuł jest próbą spojrzenia z lotu ptaka na tę intensywną, trwającą blisko trzy lata walkę. Co warte podkreślenia – mieszkańcy nie zawieszają broni. Komunikat prasowy spółki jest jednoznaczny, ale społeczność czeka, aż pójdą za nim konkretne kroki prawne, które formalnie zamkną toczące się w tej sprawie postępowania. Wtedy będzie można powiedzieć z całą stanowczością game over. Póki co planujemy złożenie skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego na niekorzystny dla społeczności wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który uchylił decyzję Wójta Gminy Wisznia Mała i orzeczenie Samorządowego Kolegium Odwoławczego o odmowie wydania decyzji środowiskowej dla spalarni. To duże przedsięwzięcie, jako że takie skargi potrzebują mocnej obudowy prawnej. Przytaczam ten wątek, żeby podkreślić, jak wiele energii i czasu poświęcić trzeba nawet na finiszu walki.

Miało być centrum logistyczne, stanęło na spalarni

Wszystko zaczęło się 12 maja 2021 r., kiedy Fortum ogłosiło w „Gazecie Wrocławskiej” zamiar budowy spalarni odpadów. Czujność społeczności była uśpiona, jako że na wyznaczonym pod spalarnię gruncie spółka W-Park informowała na billboardach o planowanym w tym miejscu centrum logistycznym. To samo centrum firma promowała również na stronie internetowej Investmap, na której informacja o nim pojawiła się już po podpisaniu warunkowej umowy sprzedaży gruntu między Fortum a W-Parkiem.

Zastosowana została więc zasłona dymna. Na jej tle toczyły się biznesowe ustalenia, do których nie mieli dostępu zwykli mieszkańcy.

Prasa początkowo przejmowała bazę pojęciową narzuconą przez Fortum: elektrociepłownia, paliwo alternatywne, ekologia, czyli półprawdy, które miały ocieplić wizerunek toksycznej w swej istocie inwestycji. Jednak pamiętać trzeba, że dla instalacji, o której komunikowało Fortum, prawo przewidziało odpowiednią terminologię. W ustawie o odpadach zdefiniowana została spalarnia odpadów, a ponadto zaliczono taką instalację do tych, które zawsze znacząco oddziałują na środowisko, a więc nieekologicznych.

Mieliśmy zatem do czynienia z tzw. greenwashingiem. Stąd potrzebna była równoległa kampania informacyjna.

Prowadziliśmy ją za pośrednictwem mediów społecznościowych oraz kontaktując się z tradycyjnymi mediami, a także rozmawiając z naszymi sąsiadami podczas różnorodnych spotkań. Staraliśmy się dostarczać argumenty obudowane aktami prawnymi oraz artykułami naukowymi (z czasopism naukowych o uznanej renomie). Oczywiście komunikaty miały różną formę, gdyż ich zadaniem było dotarcie do różnych grup odbiorców. Sprawa protestu wobec spalarni wybrzmiała szeroko i znalazła swoje miejsce na łamach prasy papierowej, w serwisach informacyjnych czy w telewizyjnym programie interwencyjnym.

Zainteresowaliśmy sprawą przedstawicieli nauki, którzy podpisali się pod sprzeciwem wobec stosowanych nieetycznych praktyk polskiego oddziału Fortum przesłanym w formie listu do macierzystej korporacji (Finlandia).

Przedstawiciele środowiska naukowego potwierdzali, że spalarnia będzie miała niekorzystny wpływ na środowisko.

Czynili to – jak chemik, dr hab. Leszek Pazderski – w postaci pisemnej opinii lub podczas spotkań i wywiadów (seria wywiadów Zielony Trójstyk dostępna w serwisie YouTube), które organizowaliśmy. W ten sposób poszerzaliśmy wiedzę społeczności i obnażaliśmy greenwashing spółki Fortum. Dostarczyliśmy właściwej bazy pojęciowej do rozmowy o spalarni oraz potwierdziliśmy, że nasze obawy, co do szkodliwości spalarni są w pełni uzasadnione.

Szybko ukonstytuowała się grupa osób i organizacji gotowych do walki ze spalarnią. Spotykaliśmy się co tydzień, w każdy wtorek przez prawie trzy lata. Nasze działania wspierało tysiące osób, które podpisało się pod kilkoma petycjami przeciw spalarni odpadów. Sprzeciw wobec spalarni wyrażały również władze Wrocławia, Trzebnicy, Wiszni Małej, Długołęki oraz Starostwa Powiatowego Wrocławia. Głośne „nie” wybrzmiewało w petycjach, stanowiskach, a także na ulicach Wrocławia i Wiszni Małej, podczas spontanicznych pikiet.

Rzeczy nie dzieją się same

Od początku uznaliśmy, że osią naszej walki będą działania prawne, a każda aktywność, na którą mamy wpływ musi być spójna.

Działania prawne koordynował mec. Marcin Gruszko, poświęcający swój prywatny czas i oferujący swoją fachową wiedzę pro publico bono. Należałoby w tym miejscu umieścić bardzo długą listę osób i organizacji, które wykonały wspaniałą robotę dla dobra społecznego. Z obawy o pominięcie ważnych nazwisk i nazw uczynimy to niebawem na stronie Komitetu społecznego STOP wrocławskiej spalarni w serwisie Facebook. Pamiętać trzeba, że mieszkańcy sprzeciwiający się budowie spalarni działali również niezależnie. Protest rozlał się na cały Zielony Trójstyk, jak nazwaliśmy połączenie trzech gmin: Wrocławia, Wiszni Małej i Długołęki.

Grupa aktywistów w Sejmie na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Energetyki oraz Transformacji Energetycznej i Górniczej w Polsce, fot. FB Stop wrocławskiej spalarni śmieci

Poszerzaliśmy świadomość mieszkańców, organów samorządowych i rządowych, a także posłów i senatorów w zakresie gospodarki obiegu zamkniętego. Wielu z nas zmieniło swoje praktyki konsumenckie oraz wcieliło w życie ideę less waste (mniej śmieci). Na spotkaniu z Komisją Europejską, w odniesieniu do promowanej przez UE gospodarki obiegu zamkniętego (GOZ), zwracaliśmy uwagę na zagrożenia dla GOZ, wynikające z nadmiernie liberalnej polityki na szczeblu unijnym pozwalającej na budowę i finansowanie przez organy państwowe budowy spalarni w Polsce jako państwie członkowskim Unii. Między innymi dzięki naszym działaniom opinia publiczna mogła dowiedzieć się, iż w Europie odchodzi się od spalarni śmieci, co jest spowodowane szkodliwością tych instalacji dla środowiska i zagrożeniem dla osiągania unijnych celów, w tym poziomów recyklingu.

Jednocześnie przyjrzeliśmy się instalacjom w Polsce oraz szacunkowej ilości wytwarzanych u nas śmieci. Bazując na rzetelnych danych, ustaliliśmy, że liczba (istniejących i będących na ukończeniu) instalacji i cementowni oraz ich wydajność wskazują na to, że istniejące i budowane spalarnie posiadają wystarczający wolumen przerobu dla zagospodarowania 100% krajowych odpadów nadających się do spalenia.

A każda kolejna spalarnia zakłóca ten bilans i sprawia, że spalarnie będą musiały być „dokarmiane” odpadami spoza Polski.

Mieliśmy poczucie, że do kluczowych decydentów w Polsce przebija się jednak narracja narzucona przez środowisko prospalarniane. Postanowiliśmy to zmienić poprzez czynny udział w dyskusji. Spotykaliśmy się m.in. z przedstawicielami Komisji Europejskiej, członkami Parlamentarnego Zespołu ds. Środowiska, Energii i Klimatu, władzami samorządów terytorialnych oraz organów administracji rządowej. Zgłaszaliśmy propozycje zmian do Wojewódzkiego Planu Gospodarki Odpadami (WPGO) na Dolnym Śląsku.

Last but not least, czyli miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego (MPZP) dla obszaru Biskupice II w gminie Wisznia Mała był od początku kością niezgody. Obejmuje on działki, na terenie których Fortum planowało budowę spalarni. Z jego uchwalaniem wiąże się długa historia, o której chętnie opowiemy w przyszłości. Dość powiedzieć, że istnieją w związku z nim dwa przeciwstawne poglądy. Pełnomocniczka spółki Fortum podczas rozprawy przed Wojewódzkim Sądem Administracyjnym we Wrocławiu twierdziła, że został on uchwalony specjalnie pod spalarnię odpadów. Odmienne stanowisko ma Wójt Gminy Wisznia Mała Jakub Bronowicki, który w swoich licznych oświadczeniach i wypowiedziach stwierdził, że plan nie był zainicjowany czy tworzony pod budowę spalarni, a nawet więcej – chroni on mieszkańców przed spalarnią, gdyż nie pozwala na budowę takiej instalacji. W obiegu jednak mamy wspomniany wyrok WSA, który uchyla opartą na takim twierdzeniu decyzję Wójta o odmowie wydania tzw. decyzji środowiskowej. Istny galimatias. Wierzymy, że nasze działania pozwolą odkryć prawdę, a ta może być przecież tylko jedna.

I tak właśnie wdrożyliśmy w praktyce ideę skutecznie działającego społeczeństwa obywatelskiego. Nasze doświadczenie pokazuje bowiem, że rzeczy nie dzieją się same.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 223/(15) 2024

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Polityka Rady na odpady

Być może zainteresują Cię również: