Felieton

Święto Niepodległości. Do kogo należy 11 listopada?

flaga Polski
fot. crsntdesign z Pixabay

Zuzanna Szczypek

Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

NR 254 / (46) 2024

Według danych z 2023 roku 78% Polaków uważa się za patriotów. 11 listopada 2024 roku obchodzimy narodowe Święto Niepodległości. Jak zatem świętują Polacy?

Część Polaków święta narodowe traktuje po prostu jak dzień wolny. Majówka to dla niektórych święto grilla, bo przecież Świeto Pracy kojarzy się z komunistycznymi pochodami pierwszomajowymi, o Święcie Flagi nikt nie pamięta, a 3 maja to święto roztrząsania tego, kto był winny zaborom. 1 sierpnia Warszawa staje na baczność o 17:00, a przez pozostałe godziny kłóci się o to, czy powstanie miało sens. 15 sierpnia wypada w wakacje, więc ludzie bardziej zajmują się urlopem niż świętem narodowym.

11 listopada ulicami Warszawy przejdzie patriotyczna manifestacja, organizowana przez Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, które zarejestrowano w 2011 roku. Stowarzyszenie na swojej stronie internetowej informuje, że „Maszerujemy od 2010 roku”, ale pierwszy marsz ulicami Warszawy przeszedł w 2009 roku.  Obecnie współorganizatorami są: Ruch Narodowy, Związek Żołnierzy Narodowych Sił Zbrojnych i Młodzież Wszechpolska. Inicjatorami powstania pierwszych marszy byli Obóz Narodowo-Radykalny oraz Młodzież Wszechpolska. Trudno sobie wyobrazić, żeby na zgromadzeniu organizowanym przez grupy o tak jasno i sztywno ustalonych poglądach, było miejsce dla każdego Polaka.

Co o patriotyzmie i świętach narodowych myślą Polacy?

ogólnopolskich badań statystycznych z 2023 roku wynika, że większość z nas, bo aż 78% czuję się patriotami. Respondenci przez patriotyzm rozumieją znajomość historii swojego kraju (83% wskazań), dbanie o interesy kraju (81% wskazań), kultywowanie polskich tradycji i zwyczajów oraz obchodzenie świąt narodowych (80% wskazań).

W czasie badania zadano pytanie o Marsz Niepodległości. Połowa respondentów uważa, że udział w marszu to przejaw patriotyzmu, 22% twierdzi, że jest to impreza nacjonalistów i faszystów, a 73% chciałoby, żeby w marszu uczestniczyli ludzie niezależnie od poglądów politycznych. Ipsos w 2022 roku przeprowadziło badanie, w którym pytano respondentów „Czy Marsz Niepodległości organizowany przez środowiska narodowe Roberta Bąkiewicza to dobra czy zła forma obchodzenia święta 11 listopada?” 38% badanych uważała, że „zdecydowanie zła”, a jedynie 15%, „że zdecydowanie dobra”. Natomiast jeden z wniosków badania przeprowadzonego przez Laboratorium Badań Medioznawczych UW w 2019 roku brzmi: „Analizując wyniki badania, można zauważyć pewien paradoks: większość respondentów zgadza się ze stwierdzeniem, że Święto Niepodległości łączy wszystkich Polaków (59,3 proc.), a jednocześnie 75 proc. badanych uważa, że tego dnia szczególnie widać podziały polityczne”.

Odwracanie wzroku

Problemem marszu niepodległości jest to, że co roku próbuje się nam wmówić, że to zwykłe legalne zgromadzenie, mające na celu świętowanie wywalczenia sobie niepodległości przez Polaków w 1918 roku.

Organizatorem marszu jest Stowarzyszenie Marsz Niepodległości, na którego czele w latach 2017-2023 stał Robert Bąkiewicz. Założył on również Straż Narodową, która była odpowiedzią na protesty kobiet w 2020 roku. Straż miała chronić polskie kościoły przed strajkującymi. Obecnie funkcję prezesa Marszu Niepodległości sprawuje Bartosz Malewski. Jest on prawnikiem i aktywistą społecznym związanym z Ordo Iuris i Młodzieżą Wszechpolską. Robert Bąkiewicz we wrześniu w 2023 roku po wstąpieniu do Suwerennej Polski został kandydatem PiS do Sejmu, a Bartosz Malewski w ostatnich wyborach parlamentarnych kandydował na senatora  z ramienia Konfederacji.

Inicjatorami idei marszu niepodległości w Warszawie są Młodzież Wszechpolska (MW) oraz Obóz Narodowo Radykalny. Z deklaracji ideowej MW dowiadujemy się, że „Młodzież Wszechpolska zamierza dokonać odnowy moralnej i narodowej młodego pokolenia, wypowiadając wojnę doktrynom głoszącym samowolę, liberalizm, tolerancjonizm i relatywizm”. Ruch wywodzi się ze Związku Akademickiego – Młodzież Wszechpolska. „Jak wspominał Włodzimierz Zychowicz, działacz Młodzieży Wszechpolskiej na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach trzydziestych: Młodzieżą Wszechpolską tworzyli kombatanci walk o polski Lwów z Ukraińcami oraz z bolszewizmem w 1920 roku. Stąd ich ciąga gotowość do twardej i niekiedy bezpośredniej walki na terenach krajowych uczelni o wpływy w młodym pokoleniu” (cytat ze strony https://mw.org.pl/historia/). 

Stowarzyszenie za najważniejszą wartość doczesną uznaje naród. Efektem pracy Młodzieży Wszechpolskiej ma być zbudowanie katolickiego państwa narodu polskiego. Natomiast „Obóz Narodowo-Radykalny jest ruchem społecznym skupiającym młodych Polaków, którym bliskie są takie wartości jak Bóg, Honor, Ojczyzna, Rodzina, Tradycja i Przyjaźń” (cytat: https://www.onr.com.pl/czym-jest-onr/). Ruch postuluje homogeniczność etniczną Polski oraz „wizję Wielkiej Polski jako państwa przenikniętego duchem katolickim”.

Moim zamiarem nie jest ocena czy podważanie wartości, które przyświecają tym grupom. Chciałabym zwrócić uwagę na to, że idee organizatorów marszu są jasno zdefiniowane i konkretne. Tajemnicą nie jest również aktywność polityczna obecnego i byłego prezesa Stowarzyszenia Marsz Niepodległości. Trudno zatem, żeby były podzielane przez wszystkich chcących świętować Polaków.

Czy doświadczamy zbiorowej amnezji?

Marsz Niepodległości z roku na rok coraz mocniej próbuje ukryć swoją nacjonalistyczną twarz.

Nie podoba się to pierwotnym organizatorom marszu – Obozowi Narodowo-Radykalnemu. Na swojej stronie zachęcają do wspólnego przejścia 11 listopada 2024 roku w „Kolumnie Nacjonalistycznej”, skarżąc się, że „Obecnie mało kto chce pamiętać, że Marsz Niepodległości założyli radykalni, antyliberalni nacjonaliści”.

Na plakacie z bieżącego roku nie ma już broni, kawalerii, odniesień historycznych, widzimy na nim parę młodych ludzi, kobietę i mężczyznę, którzy spacerują wśród biało-czerwonych flag. Niewinnym wydaje się hasło pochodzące z pieśni Młodzieży Wszechpolskiej: „Wielkiej Polski moc to my!”. Warto też wspomnieć, że plakat jest wygenerowany przez sztuczną inteligencję, co nie wydaje się iść w parze z umiłowaniem niezależności i wolności. Zamiast wykorzystać pracę prawdziwej osoby, mającej własne poglądy, uczucia i wrażliwość, wybrano (nie po raz pierwszy) maszynę, która świetnie nadaje się do uzyskania tego, czego chce obecnie Marsz Niepodległości – wtopienia się w tłum, jawienia się jako ten „normalny”. Ostatnim „ludzkim autorem”, a przynajmniej ostatnim wymienionym z imienia i nazwiska był Wojciech Korkuć. Jego plakat był chyba najbardziej kontrowersyjnym ze wszystkich, hasło marszu w 2020 roku brzmiało: „Nasza Cywilizacja Nasze zasady”.

Sytuacja z 2018 roku świetnie pokazuje, że – ani stowarzyszeniu ani politykom – nie chodzi o wspólne świętowanie. Andrzej Duda miał pojawić się na marszu organizowanym przez stowarzyszenie Bąkiewicza, ale jednak postanowił pójść w Biało-Czerwonym marszu „Dla Ciebie Polsko”, który objął honorowym patronatem. Rozpoczynał się on w tym samym miejscu i o tej samej godzinie co marsz narodowców. Prezydencki marsz „Dla Ciebie Polsko” ruszył z ronda Dmowskiego, a kilkaset metrów za nim szedł drugi marsz – Marsz Roberta Bąkiewicza, na którym nie powstrzymano się od skandowania nacjonalistycznych i ksenofobicznych haseł takich jak: „Lwów i Wilno zawsze polskie”, „Ocalić Europę przed emigracją” oraz niesienia transparentów „Bóg, naród,  nacjonalizm”, „Delete Islam”. Rok wcześniej skandowano: „Europa tylko biała”, „Czysta krew” czy „Biała Europa braterskich narodów”. Politycy PiS-u, którzy w 2018 roku szli obwarowani służbami porządkowymi w obawie przed „patriotami” z Marszu Niepodległości, nie czują żadnego zażenowania oskarżając teraz polityków, którzy próbują Marsz Niepodległości blokować, o zwalczanie patriotyzmu.

Bitwa pod empikiem

Całej tej ułudzie – patriotycznego świętowania, pomaga fakt, że pochód przebiega coraz spokojniej. Do ostatnich starć narodowców ze służbami porządkowymi doszło w 2020 roku. Obiły się one echem w mediach jako „bitwa pod empikiem”.

Nadanie temu patologicznemu wydarzeniu prześmiewczej, ironicznej nazwy, odczytuję jako reakcję na społeczną bezradność wobec powtarzających się zamieszek i awantur, jakie towarzyszą obchodom Święta Niepodległości.

„Jest spokojnie, nie doszło do żadnych incydentów” – tak przebieg marszu w 2021 roku komentował Rafał Trzaskowski. Czy naprawdę było spokojnie? Kostka brukowa może i została na swoim miejscu, nie doszło też do żadnej „bitwy”, ale zatrzymano około 10 osób i spalono niemiecką flagę. Do marszu nie doszłoby bez interwencji Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, który nadał uroczystości charakter formalny. Organizacja Marszu Niepodległości w 2021 roku uniemożliwiła przejście wcześniej legalnie zgłoszonego, zarejestrowanego przez miasto marszu „14 Kobiet z Mostu”. Faworyzowanie jednego zgromadzenia przez rząd obudziło nie tylko kontrowersje etyczne, ale też te pytania związane z legalnością takich praktyk.

Gdzie powinni być prawdziwi Polacy?

Hasło Marszu Niepodległości z 2023 roku brzmiało: „Jeszcze Polska nie zginęła”. Inny popularny slogan z tamtego roku to: „Jestem na marszu, bo jestem Polakiem. Polacy powinni tu być”. W związku z tym warto postawić pytanie, kto i komu powinien dyktować, gdzie ma być w trakcie swojego narodowego święta.

Tamtego roku w Warszawie 11 listopada zorganizowano również Marsz Antyfaszystowski. Pokazuje to smutną, znaną nam wszystkim mechanikę bycia „anty”. Narodowcy są np. antyunijni, antylewaccy, antysemiccy itd. Za to zgromadzeni na Placu Trzech Krzyży byli przeciwko narodowcom. Należy uczciwie zaznaczyć, że na tym marszu widoczne były nie tylko flagi polskie, ale i flagi tęczowe, flagi przedstawiające trzy strzały (Front Żelazny) oraz flagi Antify. Czy obywatele nie powinni organizować kontrmanifestacji? Mają do tego prawo, wręcz trudno się dziwić, że pojawia się w niektórych potrzeba dania kontry przeciwko ksenofobicznym i rasistowskim hasłom, które można usłyszeć na Marszu Niepodległości.

Trudno też sobie wyobrazić, aby konserwatywny Polak, czy po prostu nie na tyle lewicowy, żeby chcieć utożsamiać się z działaniami na przykład Antify, dołączył do takiej kontry. Prędzej dołączy do ugładzonej, ugrzecznionej wersji Marszu Niepodległości. Nie twierdzę, że celem Marszu Antyfaszystowskiego miało być pociągnięcie za sobą tłumu i wspieranie jedności Polaków. Jednak uważam, że stolica w dzień świeta narodowego nie powinna być miejscem kontrmanifestacji ścierających się ze sobą ideologii, a miastem pełnych biało-czerwonych barw i poczucia wspólnoty narodowej.

W 2021 roku 11  listopada do swoich celów wykorzystało nawet Wojsko Polskie obchodząc je pod hasłem „Dzień szacunku dla munduru”. Ciężko nie zauważyć, że wojsko próbowało tym zawalczyć z hasłem strajku kobiet „zdejmij mundur przeproś matkę”. Odnosiło się ono do nadużywania siły wobec protestujących przez służby mundurowe. Wykorzystano Święto Niepodległości do naprawy swojego wizerunku. Dodatkowo dołożono cegiełkę do narracji, która dzieli Polaków. Czy kobieta ze strajku, która krzyczała wspomniane hasło nie może być jednocześnie patriotką i obchodzić świąt narodowych? Podprogowo sugeruje się, kto ma prawo świętować. Najwidoczniej świętowanie niepodległości według Wojska Polskiego nie dotyczy osób sprzeciwiających się przekraczaniu swoich uprawnień przez policję.

Święto wszystkich Polaków?

Wiele mówi się o tym, że powinniśmy świętować wspólnie i ponad podziałami. Nie jestem za narzucaniem Polakom sposobów na zagospodarowanie sobie dnia wolnego, ale jestem za promowaniem wartościowych inicjatyw, organizowaniem obchodów świąt narodowych przez instytucje państwowe, samorządy, muzea i wszystkie inne chętne podmioty. Jest to ważne, ponieważ ci, którzy chcą świętować, muszą mieć gdzie.

11 listopada w Łodzi możemy wziąć udział w rajdzie rowerowym, przyłączyć się do Pikniku Niepodległościowego w Manufakturze oraz uczcić ten dzień w teatrze, kinie lub na koncertach pieśni patriotycznych. Stolica również oferuje Polakom wiele naprawdę wartościowych i ciekawych sposobów na spędzenie tego szczególnego dnia. W ramach festiwalu „Niepodległa na Krakowskim Przedmieściu” są organizowane parady taneczne, muzyczne, a nawet modowe i zabytkowych samochodów. Tego dnia niektóre muzea rezygnują z pobierania opłat za wejście, np. Muzeum Narodowe. Jednak nie oszukujmy się, inicjatywą, o której usłyszą ludzie w całym kraju, jak co roku, będzie Marsz Niepodległości.

Polska na tle innych państw, nie odznacza się szczególnie wielonarodowością. Nie oznacza to jednak, że jesteśmy krajem jednolitym. Różnimy się przecież od siebie. Podkreślanie wspólnej narodowości przy okazji świąt narodowych jest rzeczą naturalną i w pełni zrozumiałą.

Odnoszę jednak wrażenie, że rozszerzanie tego, co wspólne na wyznanie, wartości konserwatywne oraz tradycję, zamiast jednoczyć, wyklucza coraz więcej osób. Taka narracja sprawia, że ludzie nie czują, że mówi się do nich.

Skoro nie widzą w Matce Boskiej swojej matki, a ich celem życiowym  nie jest założenie rodziny, to nie o nich tutaj chodzi, a przecież powinno chodzić o wszystkich. Sztuczne ignorowanie różnic jest argumentowane chęcią budowania wspólnoty. Jednak jest to zwykłe zakłamywanie rzeczywistości i budowanie jednego, silnego podziału: na tych, dla których są święta narodowe oraz na tych, którzy w jakiejkolwiek kwesti różnią się od tych pierwszych.   

Ważne jest, abyśmy przestali się szufladkować. W przestrzeni publicznej każdy, kto podejmie temat swojej przynależności narodowej, poczucia dumy z bycia Polakiem naraża się na wrzucenie do worka z „pisiorami”, „konfiarzami”, narodowcami. Nie chodzi o to, że przynależność do którejś z tych grup jest obelżywa. Próbuję pokazać, jak powierzchownie na tę kwestię patrzymy. Ulegając pokusie przyklejania łatek, oddalamy się od siebie i sami sobie tworzymy tę trudną rzeczywistość.

Czyj jest patriotyzm?

Dlaczego beznadziejna sytuacja związana z obchodami 11 listopada w Warszawie może niepokoić nas wszystkich? Marsz Niepodległości stał się sprawą polityczną i właśnie dlatego powinni mu się przyjrzeć nie tylko warszawiacy. Łatwo dostrzec jak powoli przekazujemy monopol na patriotyzm grupom skrajnym, jak nacjonalizm pod płaszczykiem obchodzenia święta narodowego staje się nietykalny. Nacjonalizm rozumiany jako przekonanie, że naród jest najważniejszą wartością dla człowieka, a tożsamość narodowa najważniejszym składnikiem tożsamości jednostki – nie musi od razu prowadzić do czegoś złego, ale może iść parze z ksenofobią. Gdy patrzę na hasła, które wykrzykują członkowie Młodzieży Wszechpolskiej i ONR-u, nie widzę tam żadnej wielkiej idei, ale niechęć i wrogość do wszystkiego, co nie wpisuje się w ich system wartości.

Warto przyjrzeć się też symbolom, jakie widzimy w czasie różnych demonstracji narodowców. Krzyż celtycki pojawił się na Marszu Niepodległości nawet w zeszłym roku, a jest on ściśle związany z ruchem „white power” oraz neonazizmem. Czy takiego patriotyzmu chcemy? Ja nie chcę. Niepokoi mnie fakt, że wielu Polaków uwierzyło, że Marsz Niepodległości to miejsce dla wszystkich. Jak uroczystość organizowana przez radykalne ugrupowania narodowe może stawać się cyklicznym wydarzeniem utożsamianym z ogółem Polaków? Stowarzyszenie, na którego czele stoją osoby zaangażowane politycznie ma tworzyć uroczystość apolityczną i ponad podziałami?  

Nie stać nas na to, aby oddać patriotyzm w ręce jednej konkretnej grupy. Czuję, że nie wolno zapominać o tym, że patriotyzm bez nacjonalizmu jest możliwy.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

NR 254 / (46) 2024

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również: