Książka

T. Engelbrecht, C. Köhnlein: Wirusomania. Jak przemysł medyczny bezustannie wymyśla epidemie i czerpie z nich gigantyczne zyski

okładka Wirusomania
Tygodnik Spraw Obywatelskich – logo

Nr 263 / (2) 2025

Zasadniczym celem niniejszej książki jest ponowne skierowanie dyskusji o przyczynach niektórych chorób na właściwą drogę naukowej i obiektywnej analizy faktów. Nie chodzi, o to, aby wykazać, że nie istnieją choroby określane jako COVID-19, SARS czy  AIDS. Nikt nie wątpi, że ludzie chorują. Jednak zasadnicze pytanie brzmi: co naprawdę jest przyczyną tych chorób? Jakie są dowody na to, że wywołują je wirusy? Istnieją bowiem również inne, programowo pomijane przyczyny, takie jak: toksyczne leki, pestycydy i metale ciężkie, narkotyki etc. Czynniki te mogą ciężko uszkodzić układ odpornościowy i występują dokładnie tam, gdzie znajdują się ofiary, którym pospiesznie naklejono etykiety COVID-19, SARS lub AIDS, aby uwiarygodnić teorię, że ich choroba to dzieło wirusa (z mat. Wydawcy).

Wydawnictwu Wektory dziękujemy za udostępnienie fragmentu do publikacji. Zachęcamy do lektury całej książki.

Robert F. Kennedy jr.
Chciwość, niedbalstwo i oszustwo w przemyśle szczepionkowym

Na początku maja 2019 roku magazyn „Politico” opublikował artykuł napisany przez troje krewnych Roberta F. Kennedy’ego jr., krytykujący jego orędownictwo na rzecz bezpiecznych szczepionek. Mimo jego licznych próśb, czasopismo to odmówiło zamieszczenia na swoich łamach odpowiedzi. Oto ona:

Troje moich krewnych z rodziny Kennedych opublikowało niedawno artykuł, w którym krytykują moje orędownictwo na rzecz bezpiecznych szczepionek. Nasz ostry rodzinny spór uwydatnia zacięty wewnątrznarodowy konflikt, który dzieli społeczności i stawia pod znakiem zapytania stosunek Partii Demokratycznej do głoszonych przez nią własnych i fundamentalnych wartości: odrazy do cenzury, nieufności względem nadmiernej potęgi korporacji, popierania wolności słowa, swobody wyznania oraz osobistej suwerenności w kwestii decydowania o naszym ciele, a także przestrzegania praw obywatelskich (skodyfikowanych w Kodeksie Norymberskim oraz innych traktatach, których jesteśmy sygnatariuszami), mającymi uniemożliwić niepożądane zabiegi medyczne usankcjonowane przez rząd.

Spór ten zrodził też wątpliwości co do niezależności naszej prasy oraz jej roli jako orędowniczki wolności słowa i praw zapisanych w Pierwszej Poprawce, które stanowić mają zabezpieczenie przed nadużyciami ze strony rządu oraz korporacji. Kocham moją rodzinę i rozumiem ich zaniepokojenie, które odczuwają, kiedy wytykam urzędnikom rządowym skorumpowanie. Ród Kennedych od dawna utrzymywał i utrzymuje bliskie kontakty z publicznymi placówkami ochrony zdrowia, zrozumiałe jest zatem, iż trudno nam uwierzyć, że potężne organy nadzorujące mogłyby kłamać w sprawie szczepionek. Jak mówi porzekadło, ,,wszystkie problemy są proste, dopóki nie zaczniesz ich zgłębiać”. Konflikty interesów dostarczają im motywacji, aby rekomendować coraz więcej szczepionek z minimalnym poparciem ze strony, opierającej się na dowodach, nauki.

Oto powód mojego sceptycyzmu: zarówno w przypadku CDC, FDA jak i WHO wpływy firm farmaceutycznych się tam wszechobecne, a one same mają długą tradycję lekkomyślnego i nieuczciwego postępowania.

Mój sceptyczny wobec nich stosunek ukształtował się po 15 latach, spędzonych przeze mnie na badaniu ich funkcjonowania oraz związanych z tym postępowań sądowych. Obserwowałem, jak konflikty finansowe i instytucjonalny egoizm czynią z najważniejszych sektorów administracji publicznej opieki zdrowotnej dodatek do tych samych firm farmaceutycznych, które Kongres nakazał im kontrolować.

Liczne śledztwa prowadzone przez Kongres oraz Inspektora Generalnego Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej (MZiOS) konsekwentnie wykazują, że przytłaczająca większość pracowników FDA, bezpośrednio odpowiedzialnych za licencjonowanie szczepionek, oraz pracownicy CDC, którzy skutecznie zatwierdzają je do szczepienia dzieci, mają osobiste finansowe powiązania z producentami szczepionek. Urzędnicy ci są często ich udziałowcami, odbiorcami grantów oraz konsultantami opłacanymi przez wytwórców szczepionek; zdarza się  również, że są posiadaczami patentów na te same szczepionki, za których zaakceptowaniem głosują. To skonfliktowanie interesów dostarcza im motywacji, aby zalecać stosowanie coraz większej liczby szczepionek z minimalnym dla tego poparciem ze strony nauki opierającej się na dowodach.

Przemysł farmaceutyczny wpływa także na politykę wspomnianych instytucji za pośrednictwem ich poszczególnych budżetów. FDA otrzymuje od niego 45 procent swego rocznego budżetu.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) pozyskuje około połowy środków ze źródeł prywatnych, między innymi od dużych firm farmaceutycznych oraz powiązanych z nimi fundacji.

CDC zaś to, szczerze mówiąc, po prostu firma szczepionkowa. Jest ona właścicielką 56 patentów na szczepionki; rocznie kupuje i dystrybuuje szczepionki o wartości 4,6 miliarda USD. Czyni to w ramach programu Szczepionki dla Dzieci, którego koszt stanowi ponad 40 procent jej łącznego budżetu. Co więcej, Pharma bezpośrednio finansuje, obsługuje i kontroluje dziesiątki programów CDC, wykorzystując do tego fundację CDC. ,,British Medical Journal” w artykule wstępnym ostro skrytykował nieoficjalne powiązania CDC z firmami farmaceutycznymi i przytoczył w nim słowa Jerome’a R. Hoffmana, profesora medycyny na UCLA ,,dla większości z nas był to wstrząs, kiedy dowiedzieliśmy się, że CDC bierze pieniądze od przemysłu […]. To oburzające że przemysł najwidoczniej może ukarać CDC, jeżeli agencja prowadzi badania, które mogą zagrozić jego zyskom”.

Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej współpracuje z wytwórcami szczepionek, aby rozwijać ich produkcję , aprobować, rekomendować i udzielać zgody na wprowadzanie nowych produktów na rynek, następnie zaś czerpać zyski ze sprzedaży szczepionek.

Pracownicy ministerstwa mogą pozyskać rocznie do 150 000 dolarów z tytułu tantiemów za produkty, nad którymi prowadzili prace.

I tak na przykład najważniejsi urzędnicy ministerstwa pobierają pieniądze za sprzedaż każdej ampułki gardasilu, kontrowersyjnej szczepionki na HPV produkowanej przez koncern Merck. Tantiemy patentowe corocznie zasilają agencję dziesiątkami milionów dolarów. Co więcej, z mocy ustawy z 1986 roku, która powołała do życia National Vaccine Injury Compensation Program (Program Odszkodowań dla Osób Poszkodowanych przez Szczepienia), ministerstwo jest umocowane jako obrońca w Sądzie ds. Szczepionek i prawnie zobligowany do przeciwstawiania się wszelkim twierdzeniom o ich szkodliwości. Mimo poważnych przeszkód stawianych na drodze do uzyskiwania odszkodowań ministerstwo wypłaca rocznie setki milionów dolarów (dotąd łącznie ponad 4 miliardy) Amerykanom poszkodowanym przez przyjęcie takiej czy innej szczepionki. Dlatego właśnie, gdyby ministerstwo opublikowało jakieś badania, z których wynikałoby, że szczepionki są szkodliwe dla zdrowia, mogłyby to zostać wykorzystane przeciwko niemu w Sądzie ds. Szczepionek. W czerwcu 2009 roku Tom Insel, wysoko postawiony urzędnik ministerstwa, utracił szesnastomilionowy budżet przeznaczony na zbadanie przez Interagency Autism Coordinating Committee związków między szczepionkami a występowaniem autyzmu. Argumentował, ze wnioskodawcy wykorzystaliby te badania przeciwko ministerstwu w sądzie szczepionkowym.

Takie konflikty są gotowym przepisem na „przechwycenie agencji i podporządkowanie jej partykularnym interesom w przypadku steroidów. „Zamiast organu nadzorującego i nadzorowanego przemysłu mamy teraz partnerstwo” – mówi dr. Michael Carome, niegdyś pracownik HHS, stojący obecnie na czele grupy interesu Public Citizen. Zdaniem Carome’a wspomniane finansowe powiązania HHS spowodowały, że „punkt widzenia podporządkowany zdrowiu publicznemu zamieniła na przyjazny przemysłowi [farmaceutycznemu]”.

W roku 1986 Kongres – opływający w pieniądze przekazywane mu przez firmy farmaceutyczne (przemysł farmaceutyczny przez minione 20 lat utrzymywał i utrzymuje się na pierwszym miejscu pod względem udzielania dotacji politycznych oraz wydatków na lobbing), uchwalił ustawy gwarantującą wytwórcom szczepionek pełny immunitet i ochrony przed odpowiedzialnością za szkody spowodowane przez szczepionki. Jeżeli byłyby one tak bezpieczne, jak twierdzą członkowie mojej rodziny, to czy istniałaby jakakolwiek potrzeba udzielania firmom farmaceutycznym gwarancji braku ponoszenia odpowiedzialności za szkody nimi spowodowane? Gorączka złota, która zawładnęła firmami farmaceutycznymi, skutkowała ogromnym zwiększeniem liczby zalecanych szczepień od 23 zastrzyków i 5 szczepionek w roku 1986, do 54 zastrzyków i 13 szczepionek obecnie. Warta niegdyś miliard dolarów produkcja uboczna przekształciła się w monstrualny przemysł szczepionkowy, a wartość jego produktów wzrosła do 50 miliardów dolarów.

Jako że producenci szczepionek są zwolnieni z odpowiedzialności i są one przymusowe na rynku sprzedaży wewnętrznej, liczącym 76 milionów dzieci, nic nie zmusza ich do zadbania o bezpieczeństwo tych dzieci. Społeczeństwo musi pokładać ufność w skrupułach moralnych Mercka, GlaxoSmithKline’a, Sanofi i Pfizera. Firmy te jednak mają długą tradycję lekkomyślnego i nieuczciwego postępowania, nawet w przypadku produktów, które muszą sprzedawać społeczeństwu i mogą zostać podani do sądu w przypadku ich szkodliwości.

Cztery firmy, które produkują, dosłownie wszystkie z zatwierdzonych i rekomendowanych szczepionek, zostały obwinione i skazane za przestępstwa, których się dopuściły.

Od roku 2009 zapłaciły łącznie 35 miliardów dolarów za oszukiwanie organów nadzoru, kłamstwa i wręczanie łapówek urzędnikom rządowym i lekarzom, fałszowanie wyników badań naukowych, oraz szkody na zdrowiu i zgony, spowodowanych przez produkty, o których wiedziały że są niebezpieczne, a mimo to sprzedawały je jako skuteczne i niezagrażające pacjentom. Czy zatem ktoś, kto wierzy, ze szczepionki nie są skalane chciwością, zaniedbaniami i korupcją, które obciążają każdy inny produkt farmaceutyczny, nie pozostaje w stanie szczególnego rodzaju dysonansu poznawczego?

Brak kontrolowanych badań z użyciem placebo nad bezpieczeństwem szczepionek

Niepokój wywołany opisanymi powyżej faktami jeszcze bardziej wzrasta, kiedy weźmie się pod uwagę , że oprócz braku odpowiedzialności prawnej producenci szczepionek wykorzystują także inne, mało znane i lukratywne luki w przepisach: szczepionki są jedynym spośród produktów farmaceutyczno-medycznych, które nie muszą podlegać rygorystycznym testom na ich bezpieczeństwo. Aby uzyskać certyfikat FDA, firmy przez całe lata muszą testować każdy inny lek, czy odpowiada on wymogom bezpieczeństwa i przeprowadzać porównania losowe względem próby placebo. Obecnie jednak ani jedna szczepionka, przewidziana przez CDC do podawania dzieciom, przed uzyskaniem certyfikatu nie przechodziła kontrolowanych badań klinicznych z udziałem grupy porównawczej zażywającej placebo. A bez takich badań organy nadzoru nie mają możliwości określenia ryzyka stosowania leku.

Dr Stanley Plotkin, najsławniejszy na świecie wakcynolog, w trakcie przesłuchania przeprowadzonego w styczniu 2018 roku przyznał, że badacze próbujący określić bezpieczeństwo szczepionki bez przeprowadzania badań z użyciem placebo ,,bujają w obłokach”. Zdaniem dr Drummonda Renniego, zastępcy redaktora naczelnego ,,Journal of the American Medical Association”, ,,siłą napędową tych badań nie jest nauka, lecz działy marketingu”.

Wydaje mi się jawną niedorzecznością, ze legislatury w całym kraju, w których większość stanowią Demokraci, zapamiętale wystawiają nakazy stosowania produktów farmaceutycznych, o których nikt nie wie, jakie niesie to z sobą ryzyko.

Co więcej, sprawdzanie bezpieczeństwa, które jeśli chodzi o inne produkty medyczne zajmuje zwykle pięć albo więcej lat, w przypadku szczepionek trwa częstokroć zaledwie kilka dni, co w żadnym razie nie wystarcza na określenie, czy mogą one wywoływać raka lub schorzenia chroniczne, takie jak choroby autoimmunologiczne (np. cukrzycę młodzieńczą, reumatoidalne zapalenie stawów, stwardnienie rozsiane), choroby alergiczne (na przykład alergie pokarmowe, alergiczny nieżyt nosa, egzemy, astmę) lub schorzenia neurologiczne i zaburzenia neurorozwojowe (np. zaburzenia koncentracji uwagi – ADD, zespół nadpobudliwości psychoruchowej – ADHD, narkolepsję, epilepsję, zespół drgawkowy i autyzm).

Ulotki dołączane przez producentów do każdej ampułki obowiązkowych szczepionek zawierają ostrzeżenie przed wymienionymi chorobami i ponad 400 innymi schorzeniami chronicznymi, immunologicznymi i neurologicznymi, co do których FDA żywi podejrzenia, że mogą zostać wywołane szczepionką.

Prawo federalne wymaga, aby ulotka dołączana do każdego opakowania szczepionki wymieniała ,,jedynie te niepożądane skutki, co do których istnieją jakieś podstawy, aby sądzić, ze istnieje związek przyczynowy między lekiem a wystąpieniem niepożądanego efektu”.

Po roku 1986 występowanie wielu z wymienionych chorób wśród amerykańskich dzieci przybrało postać epidemiczną, co pokrywa się z gwałtownym wzrostem obowiązkowych szczepień. W populacji amerykańskich dzieci urodzonych w roku 1986 tylko 12,8 procent cierpiało na choroby przewlekłe. Liczba ta wzrosła do 54 procent w pokoleniu szczepionkowym (urodzonym po 1986 roku) równolegle z rozszerzeniem programu szczepień. Dowody, w tym także własne sprawozdania z nadzoru Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej, ulotki producentów oraz wzajemnie weryfikowane badania łączą wszystkie te schorzenia ze szczepionkami. Korelacje te nie zostały jednak ostatecznie potwierdzone, ponieważ CDC nie przeprowadziło niezbędnych, randomizowanych kontrolowanych badan klinicznych w celu udowodnienia, bądź wykazania nieistnienia między nimi związku przyczynowego.

Ministerstwo nakazało Instytutowi Medycyny (IOM obecnie National Academy of Medicine) nadzorowanie analiz bezpieczeństwa CDC. IOM ustawicznie zarzuca agencji, ze nie podejmuje ona badań mających wykazać, czy szczepionki wywołują wspomniany, epidemiczny wzrost zachorowań. Z doświadczenia wiem, że propagatorzy szczepionek w celu poparcia swojej tezy o bezpieczeństwie wszystkich szczepionek rzadko powołują się na konkretne i zweryfikowane badania, a zamiast tego powołują się na CDC, FDA, WHO albo AAP (American Academy of Pediatrics). Moi krewni, na przykład, argumentują, że szczepionki są bezpieczne, ponieważ WHO, HHS, CDC i FDA tak mówią. MZiOS na ostatecznego arbitra mającego rozstrzygnąć kwestię bezpieczeństwa szczepionek wyznaczyło jednak IOM, a instytucja ta mówi, że twierdzenie to nie znajduje poparcia w istniejącej literaturze naukowej.

Mimo próśb, kierowanych przez Instytut Medycyny, CDC uporczywie odmawia przeprowadzenia badan nad bezpieczeństwem szczepionek.

Trzy raporty IOM (z lat 1991, 1994 oraz 2011/2012) wymieniają łącznie 231 przypadków wystąpienia niepożądanych skutków zdrowotnych, mających związek ze szczepionkami. W odniesieniu do 34 spośród nich IOM uznał, że dowody potwierdzające istnienie związku przyczynowego między podaniem szczepionki a wystąpieniem niepożądanych zdarzeń. Jednak w 184 przypadkach wystąpienia niepożądanych skutków zdrowotnych, czyli w odniesieniu aż do 80 procent przeanalizowanych zaburzeń, IOM uznał, że dostarczone przez MZiOS materiały nie pozwalają przyjąć ani odrzucić związku przyczynowego między nimi a szczepionkami. Na jakiej podstawie zatem nasi urzędnicy publicznej opieki zdrowotnej mogą utrzymywać, że szczepionki są bezpieczne, skoro nie prowadzi się żadnych badań kontrolnych nad potwierdzonymi przypadkami niepożądanych skutków zdrowotnych?

Autyzm i szczepionki

Przyjrzyjmy się teraz uważnie podstawowemu dogmatowi, głoszącemu, że nauka całkowicie zaprzeczyła istnieniu jakichkolwiek związków między autyzmem i szczepionkami. Teza ta do tego stopnia zakorzeniła się w ludzkich umysłach, że media ośmieszają każdego, kto kwestionuję tę ortodoksję jako niebezpiecznego heretyka. Spójrzmy jednak na fakty. W 1986 roku Kongres wyraźnie nakazał CDC sprawdzić, czy szczepionki zawierające komórki pałeczek krztuśca (DTP, później DTAaP) wywołują autyzm. Wówczas, tak samo jak teraz, wielu rodziców autystycznych dzieci twierdziło, że szczepionki są przyczyną choroby ich dzieci, a i wtedy, i obecnie powszechnie podejrzewano/podejrzewa się o to szczepionki DTP/ DTaP.

CDC oznajmia na swojej strome internetowej, że „szczepionki nie powodują autyzmu” i cytuje przedstawiony przez Instytut Medycyny całościowy przegląd literatury pochodzący lat 2011/2012 poświęconej bezpieczeństwu szczepionek. Jednakże opracowanie Instytut Medycyny i będące jego kontynuacją opracowanie Ministerstwa Zdrowia i Opieki Społecznej z roku 2014 mówią zgodnie, że CDC nigdy nie przeprowadziła badań, które poparłyby twierdzenie CDS, wedle którego DTaP nie powoduje autyzmu. To samo odnosi się do szczepionki przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby typu B, szczepionki Hib, PCV i IPV. Jedyną szczepionką, nad którą są teraz prowadzone badania pod kątem autyzmu, jest MMR, a pracownik naukowy CDC twierdzi, ze CDC potwierdziło rosnący wskaźnik zachorowania na autyzm po przyjęciu MMR w jedynym poświęconym temu zagadnieniu badaniu, którym objęto amerykańskie dzieci.

Co więcej, główny ekspert ministerstwa ds. autyzmu złożył niedawno pod przysięgą pisemne oświadczenie dla Departamentu Sprawiedliwości, wedle którego szczepionki mogą u części dzieci wywoływać autyzm.

Liczba przypadków autyzmu, która w roku 1986 wynosiła 1 na 2500 zaszczepionych, to obecnie, w ,,pokoleniu szczepionkowym”, odpowiednio 1 na 36. Dlaczego zatem bez zastrzeżeń przyjmujemy oświadczenie CDC, że nic mu nie wiadomo o gwałtownym przyroście zachorowań na autyzm? CDC nie żałuje pieniędzy na systematyczne śledzenie źródeł 800 przypadków zachorowań na odrę, kiedy jednak pyta się ją o katastrofalną epidemię 68 000 nowych rocznych zachorowań na autyzm, zbywa je milczeniem. Dlaczego nie domagamy się odpowiedzi? ,,CDC jeśli chodzi o cokolwiek, co ma związek z autyzmem, jest teraz jak sparaliżowane” – wyjaśnia dr William Thompson, naukowiec odpowiedzialny niegdyś w CDC za bezpieczeństwo szczepionek i nadal tam zatrudniony. Thompson powiedział pod przysięgą kongresmenowi Billowi Poseyowi, że grube ryby z CDC nakazały mu zniszczyć dane, które ukazywały związek między autyzmem i szczepionkami, oraz opublikować niezgodne z prawdą opracowanie, zaprzeczające takiemu związkowi. Teraz dręczą go wyrzuty sumienia: ,Kiedy widzę rodzinę z autystycznym dzieckiem, odczuwam ogromny wstyd, bo przyłożyłem do tego rękę”.

„Zabijamy dzieci”

Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej lekceważy także swe ustawowe obowiązki polegające na badaniu niepożądanego działania szczepionek oraz podnoszeniu ich bezpieczeństwa. W roku 1986 – uznając, że firmy farmaceutyczne nie mając już żadnej motywacji, aby dbać o produkowanie bezpiecznych szczepionek – Kongres nakazał ministerstwu monitorowanie szkód zdrowotnych powodowanych przez szczepionki, podjęcie działań zmierzających do poprawienia ich bezpieczeństwa oraz składanie co dwa lata sprawozdań opisujących poczynione postępy. Rok temu złożyłem pozew sądowy, który zmusił ministerstwo do przyznania, że w ciągu 36 lat nie sporządziło ono ani jednego ze wspomnianych, trudnych do przecenienia, ważnych opracowań.

Nadzór nad bezpieczeństwem stosowania szczepionek, już po ich zatwierdzeniu również cechuje chaos i bałagan. System Zgłaszania Niepożądanych Zdarzeń Związanych ze Szczepieniami (Vaccine Adverse Event Reporting System, VAERS), z którego korzysta CDC, prowadzi bazę danych, do której lekarze i pacjenci mogą dobrowolnie zgłaszać niepożądane zdarzenia związane ze szczepionkami. W roku 2018 napłynęło ich 53 381; 412 z nich dotyczyło zgonów, 1237 trwałych niepełnosprawności, a 4217 hospitalizacji.

Finansowane ze środków HHS sprawozdanie z działalności VAERS zawiera stwierdzenie, że jest doń „zgłaszany mniej niż jeden procent niepożądanych zdarzeń związanych ze szczepionkami” . Oznacza to, że w rzeczywistości jest ich sto razy więcej niż zgłoszonych przypadków.

Mimo to CDC odmawia wydania nakazu zgłaszania NZZS alba automatyzacji tej procedury.

9 marca 2019 roku dr Peter Aaby wystosował ostre w tonie upomnienie, skierowane do światowych służb publicznej opieki zdrowotnej, wytykając im, że wciąż pozwalają firmom farmaceutycznym na sprzedawanie szczepionek, które nie przeszły odpowiednich testów sprawdzających, czy są bezpieczne. Dr Aaby, autor ponad 300 recenzowanych (peer reviewed) publikacji naukowych, jest jednym z największych światowych autorytetów w dziedzinie prowadzonego przez WHO afrykańskiego programu szczepień i laureatem najwyższej duńskiej nagrody za badania systemu opieki zdrowotnej. Był jednym z pięciu autorów opublikowanych w 2017 roku badań nad najpowszechniej na świecie stosowaną szczepionką przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi (DTP); wykazały one, ze dzieci, którym podano DTP były dziesięciokrotnie bardziej zagrożone śmiercią niż te, których nie zaszczepiono.

Przez trzydzieści lat lekarze, w tym także Aaby, nie zauważyli niebezpieczeństwa, ponieważ zaszczepione dzieci umierały z powodu chorób i infekcji pozornie niemających żadnego związku ze szczepionkami.

Okazało się, że szczepionka co prawda chroniła dzieci przed zachorowaniem na błonicę, tężec i krztusiec, ale jednocześnie do tego stopnia osłabiała ich system odpornościowy, że umierały z powodu innych infekcji, niezwiązanych z trzema wymienionymi wyżej chorobami. Badacze doszli do następującego wniosku: „Szczepionka DTP może zabić z innych przyczyn więcej dzieci niż uratować przed błonicą, tężcem i krztuścem. W marcu, w najwyższym stopniu zaniepokojony Aaby błagał o zmianę polityki: „Większość z was sądzi, że wiemy jak działają szczepionki. Ale tak nie jest… Zabijamy dzieci”.

Najbezwzględniej na świecie realizowany program szczepień nie dał naszemu krajowi najzdrowszych na świecie dzieci. W rankingu ogólnego stanu zdrowia zajmujemy 35 miejsce, tuż za Kostaryką, a to oznacza, że według większości wskaźników, w tym także śmiertelności niemowląt, jesteśmy najbardziej chorym społeczeństwem wśród krajów rozwiniętych. Oprócz wspomnianych czterystu chorób przewlekłych i innych schorzeń, które zdaniem FDA mogą mieć związek ze szczepionkami, pokolenie osób zaszczepionych cierpi z powodu bezprecedensowo częstego zapadania na nerwice lękowe, depresje oraz doświadczania całej gamy zaburzeń zachowań – od agresji po anoreksję. Zweryfikowane, naukowe badania nad zwierzętami i ludźmi łączą te symptomy ze szczepionkami.

Obecne pokolenie jest pierwszym od stu lat, w którym odnotowuje się obniżenie ilorazu inteligencji (IQ) i to aż o siedem punktów.

Badacze uważają, że może to być spowodowane jakimiś czynnikami środowiskowymi. W USA, wyniki ustandaryzowanego testu dla uczniów szkół średnich (SAT) oraz, od niedawna, także egzaminu adwokackiego, gwałtownie się pogarszają. Czy może to być następstwem szczepienia dosłownie każdego dziecka wieloma dawkami dwóch spośród najsilniejszych na świecie neurotoksyn – rtęci i aluminium, od chwili, kiedy przychodzą na świat? Czy nie powinniśmy przeprowadzić badań w celu odrzucenia tej hipotezy? Logiczną postawą w tej sprawie byłoby porównanie stanu zdrowia dzieci zaszczepionych i niezaszczepionych. Funkcjonariusze publicznej służby zdrowia, łącznie z Instytutem Medycyny, od lat apelują do CDC o przeprowadzenie takich badań.

W 2013 roku IOM ustalił, że „żadne badania nie zestawiły z sobą różnic w stanie zdrowia między populacją dzieci, które nigdy nie były szczepione, a tymi, którym podano wszystkie szczepionki przewidziane w programach szczepień. Co więcej, badania mające kontrolować długofalowe skutki podania skumulowanej liczby szczepionek oraz inne aspekty programu szczepień nie zostały przeprowadzone”. W 2008 roku była dyrektorka Krajowych Instytutów Zdrowia, Bernadette Healy udzieliła wywiadu, w którym wyjaśniła, że Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej odmawia przeprowadzania badań nad bezpieczeństwem szczepionek ze strachu przed niebezpieczeństwem „odstraszenia społeczeństwa” od szczepionek. „Przede wszystkim” – mówiła dalej Healey – „uważam że społeczeństwo jest mądrzejsze… Nie uważam, że słusznym jest odwracanie się plecami do jakiejkolwiek hipotezy naukowej, ponieważ obawiamy się tego, co może nam ona unaocznić”.

Naganna postawa mediów

Udokumentowane przez IOM blokowanie badań naukowych nad bezpieczeństwem szczepionek nie byłoby możliwe bez masowej epidemii nagannych praktyk mediów. Media głównego nurtu oraz media społecznościowe, których przychody uzyskane od firm farmaceutycznych w roku 2016 zamknęły się w kwocie 9,6 miliarda dolarów, przekonały same siebie, że poprzez agresywne cenzurowanie krytyki przymusowych szczepień przy braku odpowiedzialności prawnej producentów, oraz wprowadzanie na rynek niesprawdzonych produktów, bronią one zdrowia publicznego.

Brak kontroli ze strony mediów skutkuje jednak tym, że przemysł nie ma najmniejszej motywacji dla podnoszenia bezpieczeństwa szczepionek.

Ustawione mocą. rozporządzenia dyskusje o korupcji w rządzie, braku naukowych analiz bezpieczeństwa oraz zlikwidowaniu niepożądanych odczynów poszczepiennych nie jest strategią, która rozwiąże problem narastającej epidemii chorób przewlekłych.

Dzieci, zaliczające się do tego bardzo poszkodowanego zdrowotnie pokolenia, idą teraz do szkół, te zaś muszą budować dla nich pokoje ciszy i skrzydła przeznaczone dla autyków, kupować specjalne, kołyszące się krzesła (wobble chairs), zatrudniać ochroniarzy i, aby ich zatrzymać, zapewniać im dodatek w wysokości do 25 procent pensji. Dzieci te wchodzą do sieci zabezpieczeń społecznych, która za ich sprawą może się rozpaść. Ustawodawcy z Partii Demokratycznej głosują za zwiększeniem liczby obowiązkowych szczepionek i domagają się uciszenia głosów podnoszących zastrzeżenie co do ich bezpieczeństwa, a w tym samym czasie demokratyczni kandydaci na prezydenta mówią o sposobach naprawy niewydolnego systemu ochrony zdrowia. Jeżeli nie powiemy głośno, ze choroby przewlekle przybrały charakter epidemii, propozycje te równe są zmienianiu układu krzeseł na pokładzie Titanica. Dobre wieści dla przemysłu farmaceutycznego są takie oto, że wiele spośród tych dzieci będzie przez resztę życia uzależnione od takich jego szlagierowych produktów jak Adderall, Epi-Pens, inhalatory dla astmatyków, lekarstwa na cukrzycę, zapalenie stawów i leki przeciwpadaczkowe, wytwarzanych przez te same firmy, które wyprodukowały szczepionki.

Moje przekonanie, że wszystkie albo część tych schorzeń może mieć związek z przyjmowaniem szczepionek, stało się powodem odwrócenia mojej uwagi od ukochanej pracy związanej z ochroną środowiska i źródłami energii i skoncentrowania się na orędownictwie bezpieczeństwa szczepionek. Ceną, często samotnie prowadzonej, kampanii na rzecz zmuszenia firm farmaceutycznych do przeprowadzenia badan, które udzielą definitywnej odpowiedzi na stawiane przeze mnie pytania, były zerwane przyjaźnie, zmniejszone dochody, utrata wiarygodności oraz zniszczenie dobrych relacji z krewnymi.

Ludzie będą się szczepić, jeżeli będą mieli zaufanie do instytucji nadzoru i producentów. Kiedy go brakuje, pozostaje przymus i cenzura.

Uciszanie krytyków i wysyłanie sił policyjnych dla wymuszania na społeczeństwie przyjmowania niesprawdzonych leków, nie jest najlepszą strategią w demokracji.

Mój wuj i mój ojciec argumentowali, że w wolnym i otwartym społeczeństwie odpowiedzią na trudne pytania nigdy i w żadnym razie nie powinno być ucinanie debaty. Potrzebujemy nauki, nie cenzury. Nie jestem antyszczepionkowcem. Opowiadam się za nauką i za bezpieczeństwem. Chęć przeprowadzenia solidnych i transparentnych badań i niezależnych instytucji nadzoru. Nie wydaje mi się, aby były to radykalne zadania, które mogą dzielić naszą partię, albo nasze rodziny. Jako Amerykanie i jako Kennedy powinniśmy być zdolni do przeprowadzenia obywatelskiej, opartej na wiedzy naukowej dyskusji, poświęconej tym uzasadnionym obawom.

Robert F. Kennedy jr.

Torsen Engelbrecht, Claus Köhnlein,
Wirusomania. Jak przemysł medyczny bezustannie wymyśla epidemie
i czerpie z nich gigantyczne zyski, Wyd. Wektory 2021

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 263 / (2) 2025

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Zdrowie

Być może zainteresują Cię również:

Chcę wiedzieć
# Zdrowie

Konferencja prasowa Kampanii „Naturalne Geny” w Łodzi

W czwartek 30 lipca br. o godz 11.00 w siedzibie Instytutu Spraw Obywatelskich przy ulicy Więckowskiego 33/127 w Łodzi odbędzie się konferencja prasowa inicjująca Kampanię „Naturalne Geny”, której celem jest zwiększenie świadomości konsumentów i zwrócenie uwagi na zagrożenia płynące ze stosowania Organizmów Modyfikowanych Genetycznie (GMO) w produkcji żywności.