Felieton

„Ubrania martwego, białego człowieka” – globalna moda, lokalna katastrofa

targ w Akrze
Targ w Akrze, fot. Matti Blume, Wikimedia Commons

Tony ubrań nasączonych morską wodą, zalegających na plażach Ghany, nie są jedynie naszą odległą przyszłością, lecz problemem, z którym mieszkańcy tego kraju zmagają się każdego dnia. Nazywana obroni wawu, czyli ubraniami martwego, białego człowieka, i przywożona masowo odzież, choć czasem znajduje nowe życie na lokalnych rynkach, w większości staje się bezużytecznym odpadem, który zalewa ulice, plaże oraz wody.

Określenie to, choć może wydawać się dosadne, dobrze oddaje sytuację w Ghanie. Ubrania sprowadzane z Europy i Stanów Zjednoczonych, zanim trafiły na lokalny rynek, najpierw należały do osób zamożnych lub zmarłych.

Niejednokrotnie są to zwykłe odpady tekstylne wyrzucane z racji słabej jakości, które nie nadają się już do noszenia.

Trafiają one do Ghany pod szyldem odzieży używanej, jednak w rzeczywistości stanowią niechciane resztki, które zachodnie społeczeństwa traktują jak śmieci. Wiele z tych ubrań jest zniszczonych, poplamionych.

Kantamanto Market

Kantamanto Market w stolicy Ghany – Akrze – jest jednym z największych centrów handlu używaną odzieżą na świecie. Importuje około 15 milionów sztuk używanych ubrań tygodniowo. W skali jednego dnia oznacza to w przybliżeniu aż 100 ton odzieży, z czego ponad połowa ląduje na nielegalnych wysypiskach, zaśmiecając lokalny krajobraz. Przy tak ogromnej skali importu, właściwa utylizacja i odpowiednia selekcja ubrań stają się praktycznie niemożliwe, co tylko pogłębia problem niekontrolowanego zaśmiecania środowiska. [1]

Zwiększona dostępność taniej odzieży z importu osłabia lokalną produkcję tekstyliów, niszcząc małe, lokalne firmy, które nie są w stanie konkurować cenowo z zalewem tanich ubrań, często pochodzących z nadwyżek lub odpadów. Wraz ze wzrostem produkcji ubrań, napędzanej przez rynek fast fashion, ilość importowanej do Ghany odzieży drastycznie wzrosła, a sprzedawcy zaczęli dostrzegać w tym łatwy sposób na zarobek, wykorzystując do tego ludzi, dla których praca przy sprowadzanych ubraniach jest jedynym źródłem utrzymania.

Wielu z nich nie patrzy jednak na etyczne aspekty tego procederu, a skupiają się jedynie na maksymalizacji zysków.

Wprowadzenie całkowitego zakazu importu używanych ubrań przez rząd Ghany pozbawiłoby pracy około 30 000 osób zatrudnionych przy sortowaniu odzieży.

W obawie przed kryzysem ekonomicznym wielu ludzi, także politycy, nie są skłonni do podjęcia radykalnych kroków, aby pozbyć się problemu.

Alternatywą jest wprowadzenie rygorystycznych przepisów regulujących import odzieży, takich które wymagałyby wstępnej selekcji ubrań jeszcze przed ich wysyłką do Ghany, a także przewidywałyby sankcje za nieprzestrzeganie nowych norm.  [2]

Kantamanto Market stał się także miejscem, gdzie na straganach można kupić ubrania po bardzo niskich cenach, co przyciąga wielu Ghańczyków. Niestety, większość importowanej odzieży jest słabej jakości i szybko się niszczy, zmuszając do kolejnych zakupów.

W efekcie cykl konsumpcji się zamyka, a ilość odpadów stale rośnie, przyczyniając się do pogłębiania problemu.

Ekologiczne i społeczne skutki nadmiaru odzieży

Masowa produkcja odzieży, szczególnie w przypadku popularnych marek typu fast fashion, opiera się na szerokim zastosowaniu substancji chemicznych, które umożliwiają efektywną obróbkę materiałów, głównie poliestrowych. Proces ten obejmuje barwienie tkanin, formowanie ich według określonych wzorów i nadawanie im pożądanego kształtu. Niewyobrażalne ilości ubrań-śmieci za sprawą warunków atmosferycznych wydzielają do wód oraz gleb toksyczne chemikalia, w tym bardzo niebezpieczny PFAS.

Toksyczne substancje, które później trafiają do wody pitnej czy gleby niszczą lokalną florę i faunę. Zwierzęta zjadają szczątki tkanin, przez co chorują, a w konsekwencji umierają.

Oprócz tego sam krajobraz Ghany zmienił się diametralnie w ciągu kilku lat. Plaże, jak i uliczki, przez które kilka lat wcześniej można było swobodnie przejść, dziś straszą stertami ubrań oraz chmarami robaków, żerującymi na rozkładających się tekstyliach. 

Sami mieszkańcy, choć starają się sprzątać, nie dają rady, ponieważ nie mają możliwości zutylizowania tak gigantycznej ilości śmieci. Cześć z nich decyduje się na opuszczenie Akry czy innych mniejszych miejscowości, ze względu na skutki nieradzenia sobie z odpadami. 

Pracownicy, którzy mają bezpośredni kontakt z ubraniami są jeszcze bardziej narażeni na długofalowe skutki zdrowotne.

Niektóre chemikalia potrafią przedostawać się przez skórę albo drogi oddechowe. Z racji podwyższonej ekspozycji na ich działanie, osoby pracujące z odzieżą stają się najbardziej zagrożoną grupą na występowanie chorób takich jak – zaburzenia układu rozrodczego, astma oraz zatrucia metalami ciężkimi, tym bardziej jeżeli są pozostawieni bez odpowiednich środków zabezpieczających. [3]

Podczas gdy niektórzy zyskują na handlu używaną odzieżą, inni tracą swoje źródło utrzymania.

Jedną z grup dotkniętych przez zanieczyszczenie wód są rybacy, którzy coraz częściej mówią, że zamiast ryb, w ich sieciach lądują ubrania.

Popyt na ryby również spadł, ponieważ wielu ludzi niechętnie je spożywa, znając skalę zanieczyszczenia oceanów i rzek. Niektórzy rybacy całkowicie porzucili połowy, nie chcąc pracować w pobliżu stert odpadów, które gromadzą się wzdłuż wybrzeży. [1]

Inicjatywy na rzecz poprawy sytuacji w Ghanie

Od 2011 roku Fundacja Or pracuje na rzecz szerzenia informacji dotyczących przemysłu fast fashion i nadprodukcji w przemyśle modowym. Organizacja wspiera również działania w Ghanie, gdzie ma swoją siedzibę. Aktualnie prowadzą kilka kampanii społecznych, mających na celu uporanie się z tonami ubrań porozrzucanych po całej Ghanie. Jedną z takich inicjatyw jest zespół sprzątający „Tide Turners”, który aktywnie współpracuje z działem gospodarki odpadami w Akrze oraz innymi organizacjami pomocowymi.

Dzięki pracy wolontariuszy oraz pracownikom fundacji tygodniowo udaje się posprzątać 18 ton ubrań.

Na swojej stronie internetowej w zakładce „work” opisują wszystkie podjęte działania w celu polepszenia sytuacji z odpadami tekstylnymi. Co więcej, dokumentują także swoje wcześniejsze inicjatywy.

Fundacja Or w 2022 roku otrzymała darowiznę w wysokości 15 milionów dolarów od chińskiej firmy „Shein” na badanie i łagodzenie skutków odpadów odzieżowych w Kantamanto. Przyjęcie tej darowizny wywołało sporą kontrowersję, ponieważ głównie marka „Shein” w skali światowej przyczynia się do nadprodukcji ubrań. Dodatkowo wiele niezależnych badań potwierdziło występowanie podwyższonej ilości ołowiu i PFAS w ich wyrobach.

Wydaje się, że przekazanie darowizny fundacji m.in. walczącej o zrównoważoną produkcję ubrań było jedynie PR-ową zagrywką ze strony „Shein”.

Niezależnie od tego, jakie motywacje stały za gigantem, pieniądze w rękach Fundacji Or są należycie wykorzystywane. [4]

Wiele działań społecznych uczy o ponownym wykorzystaniu zniszczonych ubrań, wspierając ruch upcykligowy. Nie tylko tyczy się to mebli lub gabarytowych przedmiotów, ale w szczególności ubrań. Pod koniec października zeszłego roku w Akrze odbyło się wydarzenie „Obroni Wawu October”, podczas którego miały miejsce pokazy mody, gdzie projektanci prezentowali przerobione ubrania pochodzące z Kantamanto Market. Pięciu projektantów w tym Titus Doku pokazało, jak można wykorzystać ubrania z drugiej ręki, łączyć faktury, materiały. Projektanci podczas pokazów nawiązywali również do lokalnych problemów, umieszczając wyszyte na sukienkach czy bluzkach manifesty. „Obroni Wawu October” skupiło na sobie oczy całego świata, w tym magazyn „Vogue”, a to jeszcze bardziej naświetliło problem, z jakim mierzą się Ghańczycy. [5]

Małe kroki, wielkie zmiany. Jak możemy pomóc?

Zmiana świata zaczyna się od nas samych.

W tym powszechnie znanym zdaniu, przerabianym na tysiące sposobów, kryje się wiele prawdy. Nie jesteśmy w stanie wpłynąć na globalną gospodarkę przemysłu modowego, jeżeli każdy z nas nie zacznie odpowiedzialnie podejmować decyzji konsumenckich. Kupowanie ubrań wykonanych z naturalnych materiałów, takich jak bawełna, len, wełna i odpowiednie pielęgnowanie ich potrafi zmniejszyć nasze zapotrzebowanie na kupno nowych ubrań, gdyż te w naszej szafie, będą długo nadawać się do noszenia.

Wybór tańszych, a co za tym idzie, gorszej jakości ubrań, wcale nie będzie dla nas ekonomicznie opłacalny.

Ubrania te częściej się niszczą, prują, blakną, nie wspominając już o skutkach zdrowotnych, jakie mogą wywołać chemiczne tekstylia. Niskiej jakości ubrania szybciej się zużywają i zmuszają do zakupu kolejnych. Można się zastanowić, czy nie lepiej zainwestować więcej w jedną rzecz i nosić dłużej, niż co kilka miesięcy kupować nową bluzkę czy parę spodni?

Wspominany już wyżej upcykling nie jest aż tak bardzo popularny w Polsce. Wymaga czasu, pomysłu, materiałów, niektórzy powiedzieliby umiejętności, jednak warto spróbować przerobić starszy sweter i zrobić z niego kompletnie unikatową sztukę. Jest to też świetny pomysł na spędzenie czasu z rodziną, dziećmi, przyjaciółmi. W zrównoważonym przemyśle nie chodzi jedynie o mniejszą produkcję, chodzi także o budowanie relacji, świadomości, a co najważniejsze – empatii.

Źródła:
[1] Sarah Johnson, „‘It’s like a death pit’: how Ghana became fast fashion’s dumping ground”, [dostęp: 24.10.2024]
[2] ALSA Ghana Research Team (Headed by Ama Annobil), „Call for the Ghana Government to ban importation of used clothes”, [dostęp: 24.10.2024]
[3] Sam Quashie-Idun, „Fast Fashion, Slow Poison: The Environmental and Health Impacts of Textile Waste in Ghana”, [dostęp: 24.10.2024]
[4] Daniel Penny, „The Dirty Secrets of the Global North’s Old Clothes”, [dostęp: 24.10.2024]
[5] Rachel Cernansky, „Upcycled fashion show in Ghana offers blueprint for the world”, [dostęp: 24.10.2024]

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 260 / (52) 2024

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Ekologia # Polityka # Świat

Być może zainteresują Cię również: