Uzależnienie od telefonu. O życiu w rodzinie z problemem cyfrowym

Pokolenie podłączonych, dziewczynka ze smartfonem
kadr z filmu "Pokolenie podłączonych", reż. Dariusz Kuciewicz, 2022

Tekst zainspirowany filmem „Pokolenie podłączonych”, przede wszystkim dla rodziców (TVP 2022, reż. Dariusz Kuciewicz).

Jeśli jesteś rodzicem, odpowiedz sobie na trzy proste pytania:

  1. Jak wygląda przeciętny dzień w mojej rodzinie?
  2. Czym jest wypełniony?
  3. Czy to jest dobry dzień dla mojego dziecka / dzieci?

Nie wiem, jakie są Twoje odpowiedzi. Czy uważasz, że to, jak żyjesz, służy Tobie i Twojej rodzinie. A może czujesz potrzebę zmiany. Może bijesz się w piersi, bo masz coś na sumieniu. Może widzisz już pierwsze (lub zaawansowane) symptomy niekorzystnego oddziaływania urządzeń cyfrowych na Twoich bliskich.

Film „Pokolenie podłączonych” przedstawia trafnie atmosferę, jaka panuje w domu, w którym dziecko nadużywa nowych technologii. Jest to bardzo smutny obrazek.

Rodzice próbują wszelkimi sposobami dotrzeć do dziecka, ale podejmowane próby kończą się fiaskiem. Porozumienie wydaje się niemożliwe do odbudowania, bo dziecko nie widzi żadnych korzyści z nawiązania więzi z rodzicem. Jego jedyną miłością jest małe, prostokątne pudełko…

W rodzicach wzrasta poczucie gniewu i frustracji. Próbują różnych metod na odłączenie dziecka od sieci – po dobroci albo „po bandzie”. Czasem nie kończy się na krzykach i płaczu, rękoczyny są częste na polu walki o telefon… Jak długo ten problem musiał rozwijać się w rodzinie? Czy jedne dzieci są bardziej niż inne narażone na wypracowanie niekorzystnej relacji ze smartfonem czy komputerem? Jak wyznaczać dziecku granice?

Na te pytania stara się odpowiedzieć reżyser, Dariusz Kuciewicz. Postaram się w kilku punktach streścić wnioski płynące z tego filmu, wspierając się wynikami badań nad wpływem nowych technologii na życie rodzinne i społeczne.

Smartfon trzeba mieć, szczoteczkę do zębów – niekoniecznie

Własny smartfon, w skali globalnej, ma już 67,1% ludności na świecie (dane ze stycznia 2022 roku) – to więcej niż ludzi, którzy mają dostęp do szczoteczki i pasty do zębów…

Kto i dlaczego uznał, że realizacja potrzeb fizjologicznych i higieny osobistej jest dla ludzi mniej istotna niż dostęp do internetu? A może taka jest po prostu nasza ludzka natura? Na te pytania nie próbuję udzielać tu odpowiedzi, ale dają nam one obraz świata, w jakim obecnie żyjemy. Chyba wszyscy coraz bardziej czujemy, słyszymy i widzimy, że rozwój technologii cyfrowych ma oprócz zalet także liczne negatywne konsekwencje zarówno dla dzieci, dorosłych, rodzin jak i całego społeczeństwa.

Nie trzeba być doktorem nauk społecznych, wystarczy rozejrzeć się dookoła: ludzie w restauracjach zajęci bardziej smartfonem niż rozmówcą, dzieci pod szkołą niby razem, ale każde z opuszczoną nad swoim urządzeniem głową, rodzice nie potrafiący rozzłoszczonemu bobasowi odebrać tabletu. Nie da się zaprzeczyć, że w ciągu zaledwie kilkunastu ostatnich lat, nasz świat się zmienił i wygląda zupełnie inaczej – znaczna jego część przeniosła się do rzeczywistości wirtualnej. Gdzie to właściwie jest? Tam, gdzie możemy być obecni jedynie częściowo, a więc tam, gdzie nie jesteśmy jako ludzie kompletni.

Tylko w realnym świecie możemy budować prawdziwe relacje, więzi, wspomnienia i namacalne szczęście. Natomiast to świat wirtualny i media społecznościowe w obecnych czasach są przestrzenią, w której młode osoby tworzą i budują relacje, kształtują własną tożsamość i wyrażają siebie.

Niestety wyniki wielu badań (na podstawie książki „iGen” Jean M. Twenge z 2019 roku) wskazują jednoznacznie korelację między ilością czasu spędzanego w mediach społecznościowych a spadkiem nastroju, zagrożeniem depresją, poczuciem ogólnego niezadowolenia z życia i z siebie samego. „Wszystkie zajęcia przed ekranem wiążą się z niższym poziomem szczęścia, a wszystkie z dala od ekranu – z wyższym”. „Dziewczęta (…) darzą swoje telefony i media społecznościowe miłością połączoną z nienawiścią”. „Spędzam tyle czasu na Instagramie, gapiąc się na cudze zdjęcia i czasem sobie myślę: po co spędzam w ten sposób czas? A potem robię to dalej”, mówi Melinda, amerykańska nastolatka.

„Gdy tylko zaczynam odrabiać lekcje, muszę mieć pod ręką telefon, żeby widzieć, co piszą moi znajomi… To tak, jakby ktoś cały czas klepał Cię w ramię, a ty po prostu musisz się odwrócić”, przyznaje Sophia.

Chciałyby przestać, ale czują, że nie mogą”. Choć mowa tu o amerykańskich nastolatkach, to te problemy dotykają większości nastolatków także w Polsce, bo większość z nich ma już stały dostęp do sieci i własny smartfon.

Uzależnienia i inne zagrożenia

Rozwój technologii, tak jak postęp ogólnie, to zarówno szanse jak i zagrożenia. W Polsce już 180 tys. młodych ludzi jest uzależnionych od nowych technologii. Mówimy „uzależnionych”, choć tak naprawdę są „cyberzaburzeni”. Będą mogli, w przeciwieństwie do ludzi uzależnionych od innych substancji, mieć kontakt z urządzeniem, ale w wyznaczonych granicach czasowych. Narkomani czy alkoholicy nie mogą mieć do końca życia kontaktu z alkoholem bądź narkotykami. Cyberzaburzonych czyli takich, którzy otrzymali diagnozę psychologa lub psychiatry i powinni zostać poddani leczeniu bądź terapii jest 180 tys. dzieci i młodzieży, a problem nie ogranicza się tylko do nich – obejmuje ich rodziny, a pośrednio wpływa na całe społeczeństwo.

W filmie „Pokolenie podłączonych” widzimy z bliska kilka takich rodzinnych historii – nastolatków, którzy trafili na odwyk cyfrowy do Ośrodka w Józefowie bądź do poradni psychologicznej. Światowa skala tych zjawisk i liczba „zaburzonych cyfrowo” rodzin jest zatrważająca. Stale brakuje psychologów, psychiatrów i terapeutów uzależnień, a wiele z tych dzieci jest w tak złym stanie psychicznym, że nie powinny czekać. Oprócz uzależnień, kolejnym niepokojącym zjawiskiem jest znaczny wzrost depresji wśród dzieci i młodzieży (40,6% polskich uczniów ma podejrzenie depresji i powinna być dalej diagnozowana w jej kierunku – z danych fundacji Dbam o Mój Zasięg). A rozwój nowych technologii jest dopiero przed nami…

Oprócz cyberzaburzeń i wzrostu depresji, wśród kolejnych zagrożeń związanych z nieumiejętnym bądź niehigienicznym korzystaniem z nowych technologii przez dzieci można wymienić m. in: 

  • niską samoocenę,
  • apatię,
  • myślenie depresyjne,
  • działania autoagresywne,
  • hejt,
  • narażenie na treści o charakterze pornograficznym, przemocowym (patostreamy), 
  • dezinformację, w tym fake newsy,
  • pogorszenie koncentracji i jakości snu,
  • pogorszenie relacji,
  • pogorszenie zdrowia fizycznego, brak ruchu, otyłość, itp.

Badania i analizy coraz częściej wykazują, że intensywne korzystanie z mediów elektronicznych przez dzieci negatywnie wpływa na jakość snu, pamięć, umiejętność koncentracji, czytania ze zrozumieniem, a także czytelne pisanie – między innymi według Amerykańskiej Akademii Pediatrycznej (AAP).

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

„Należy też wziąć pod uwagę zagrożenia dla rozwoju umiejętności interpersonalnych, gdy kontakt z komputerem lub smartfonem staje się substytutem kontaktu z dorosłymi lub zabawy z innymi dziećmi” – zauważa się w raporcie Korzystanie z urządzeń mobilnych przez małe dzieci w Polsce, Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (dawniej Fundacja Dzieci Niczyje).

W rozdziale „Trendy i zjawiska” raportu DYŻURNET.PL 2021 – NASK, przygotowanego przez Państwowy Instytut Badawczy, autorzy poświęcają najwięcej uwagi zagadnieniom takim jak: uwodzenie dziecka w sieci, prawa dziecka w środowisku cyfrowym, challenge – niebezpieczne wyzwania cyfrowe, szkodliwe treści popularne wśród dzieci i młodzieży. Tomasz Rożek z Akademii Cyfrowego Rodzica wśród głównych zagrożeń dla dzieci wymienia fake newsy, patostreaming i łatwy dostęp do pornografii.

Opisywane problemy i negatywne zjawiska nasiliły się znacznie od czasu pandemii i przeniesienia szeregu aktywności do sieci. Według badań na próbie 51.830 polskich uczniów w latach 2021-2022, 43% z nich odczuwało spadek motywacji do działania, 34% – przemęczenie ekranowe, a aż 28,1% uczniów – brak chęci do życia. Z roku na rok rosną niechlubne statystyki prób samobójczych. Portal GUS podaje, że w 2021 r., w przedziale wiekowym 13-18 lat aż 1411 osób podjęło próbę samobójczą, z czego aż 125 w jej wyniku zmarło. Te dane nas zatrważają i nie wystawiają nam, zarówno rządzącym jak i nauczycielom i rodzicom, dobrej oceny. To my jesteśmy odpowiedzialni za zdrowie i bezpieczeństwo dzieci. Czy robimy wystarczająco dużo, by je chronić?

Świat zastępczy

„Dziecko zaczyna funkcjonować w świecie zastępczym (online), gdy świat, w którym funkcjonowało jest za trudny, jest nieprzyjazny” – wypowiada się w filmie Marta Szuberska, specjalistka terapii uzależnień.

Interpretując sposób powstania nałogów technologicznych, naukowcy posiłkują się modelami dotyczącymi wyjaśnienia uzależnień behawioralnych. Najczęściej są one konstruowane na podstawie modeli uzależnień od substancji. Dzieje się tak dlatego, że obserwowane objawy nałogów technologicznych są bardzo zbliżone do symptomów identyfikowanych podczas uzależnień od substancyjnych. Jednak niektórzy klinicyści kwestionują tak proste przeniesienie modeli z uzależnień chemicznych na uzależnienia od czynności i postulują, aby były one budowane z uwzględnieniem czynników osobowych (w tym cech osobowościowych, genetycznych, fizjologicznych, indywidualnych predyspozycji do utraty kontroli, takich jak: impulsywność i kompulsywność) oraz rodzinnych, społecznych, kulturowych i środowiskowych. Na uwagę zasługują przede wszystkie dwa modele wyjaśniające powstanie uzależnień technologicznych, tj. neurobiologiczny i poznawczo-behawioralny.

Niektóre rzeczy mają większy potencjał uzależnieniowy niż inne. Cukier ma większy potencjał uzależnieniowy niż natka pietruszki. Heroina ma większy potencjał uzależnieniowy niż jakakolwiek inna substancja chemiczna.

A smartfon ma największy potencjał uzależnieniowy z dotychczas wymyślonych urządzeń technologicznych.

Nasze mózgi nie ewoluują w takim tempie jak nowe technologie, dlatego pozostają w pewnym sensie wobec nich bezbronne. „Technologie cyfrowe trafiły w czuły punkt ośrodkowego układu nerwowego i powodują, że mózgi dzieci pływają w zupełnie nowym, chemicznym morzu” – zauważa prof. Mariusz Jędrzejko, pedagog specjalny, terapeuta.

Dorośli ludzie nie umieją powstrzymać się przed grzebaniem non stop w telefonach, nawet prowadząc samochód, siedząc w toalecie, jedząc lub jednocześnie oglądając film. Nie dziwmy się więc dzieciom, że ich relacja z urządzeniem staje się uzależniająca, że płaczą i histeryzują przy próbach odebrania im telefonu lub odłączenia komputera.

„Co Ty tam robisz w tym smartfonie?! Przestań się gapić w ten smartfon!”

W filmie „Pokolenie podłączonych” w kilku scenach widzimy dziecięcych bohaterów z głowami opuszczonymi nad smartfonami, błąkających się po mrocznych pomieszczeniach rozświetlanych gdzieniegdzie neonowymi, niepokojącymi grafikami i ikonami zaczerpniętymi z gier i portali społecznościowych.

Długo się zastanawiałam, czy to dobra metafora bycia online. Tak to raczej widzą dorośli – jak nieprzebrane czeluści pełne czyhających na nieświadomych wędrowców zagrożeń.

Dzieci w sieci czują się raczej jak w raju i na haju. Niewyczerpany strumień dopaminy płynie szeroko i jest gęsty i słodki jak miód, a wyłowić z niego można, co się tylko zapragnie.

Na początku Internet taki jest… A jego potencjał sprawia, że może uzależniać jak narkotyk.

Jeśli nie zadbamy o higienę cyfrową, to utrwalimy wśród dzieci niekorzystne wzory korzystania z niej, co prowadzi do złych nawyków. Nasz mózg uwielbia nawyki, gdyż są one automatyczne i wykonywane przy niskim zużyciu energii. Niestety nasze mózgi nie rozróżniają dobrych nawyków od złych. Powstaje „ślad pamięci”, „tryb automatyczny”, który może być zarówno przekleństwem (np. nawyki alkoholowe powodujące nawroty choroby), jak i błogosławieństwem (np. umiejętność wiązania sznurówek.)

Świadomość rodziców i relacje z dzieckiem

„Moje dzieci nadużywają technologii, gdy jestem zmęczonym i leniwym tatą” – dr Maciej Dębski, prezes Fundacji Dbam o Mój Zasięg, zajmującej się promocją higieny cyfrowej i wiedzy o uzależnieniach cyfrowych tak powiedział o swoich odczuciach, dotyczących korzystania przez dzieci z nowych technologii.

Jeśli uznamy za prawdziwe stwierdzenie, że to rodzice są odpowiedzialni za swoje dzieci, za ich zdrowie psychiczne, fizyczne, emocjonalne, ich rozwój i dobrostan, to okaże się, że to nie smartfony są winne problemom.

Nie częstujemy dzieci marihuaną, papierosami, nie wypuszczamy ich na ruchliwą ulicę, dopóki nie przyswoją zasad bezpieczeństwa na drodze. Nie testujemy na nich niezbadanych lekarstw. Za to smartfon wręczamy im, zanim zaczną pisać albo nawet mówić – z wygody, pod presją, przez nieświadomość, dla świętego spokoju i paru chwil dla siebie.

W listopadzie 2022 roku serwis publicystyka.ngo.pl opublikował artykuł „Alarmujące badania Google: rodzice to boomerzy. Zaczynają rozmawiać z dziećmi o Internecie, gdy te mają… 13 lat”. Z badań przeprowadzonych przez Google na grupie 4,5 tys. rodziców z 17 krajów wyłania się wniosek, że pierwsza rozmowa z dziećmi na temat Internetu następuje kilka lat po tym, jak te postawiły swoje kroki w sieci. To o wiele za późno, konstatują eksperci, którzy coraz częściej mówią o potrzebie wprowadzenia internetowej edukacji już na etapie przedszkola.

„Dzisiejsze dzieci gubią się w cyfrowo-analogowym świecie, choć nam wydaje się często, że to pokolenie »digital native«, doskonale radzące sobie w świecie technologii. Ale to nieprawda” – podkreśla Agata Łuczyńska, prezeska Fundacji Szkoła z Klasą od kilku lat prowadzącej program „Asy Internetu”. „Rodzicom brakuje wiedzy, czasu, a przede wszystkim umiejętności, z kolei program w szkole jest niedostosowany do potrzeb młodego pokolenia” – dodaje Agata Łuczyńska. Według badań Młodzi Cyfrowi 60,6% polskich uczniów przyznaje, że rodzice nie uczą ich odpowiedzialnego korzystania ze smartfona i Internetu.

Jeśli higieny cyfrowej nie uczą ani rodzice, ani szkoła, to w takim razie kto? Czy przekazywanie tych uprawnień grupie rówieśniczej lub, co gorsza, pozostawianie dziecka samego w sieci, jest rozsądnym podejściem? Dla dziecka naturalnymi autorytetami są i powinni być rodzice. Znaczenie więzi, autorytetu i przewodnictwa rodziców dla dziecka podkreślają właściwie wszyscy psychologowie, pedagodzy i terapeuci, m.in. Janusz Korczak, Jesper Jull czy Gordon Neufeld.

Dzieci powinny być chronione przed stycznością z treściami o charakterze przemocowym, pornograficznym, patologicznym tak samo, jak przed kontaktem z alkoholem, narkotykami czy papierosami.

Wirtualne deklaracje ukończenia 18. lub 13. roku życia, zależnie od portalu czy medium społecznościowego, nie są skuteczną zaporą przed dostępem do takich treści. Póki nie mamy w Polsce rozwiązań systemowych, to rodzice są odpowiedzialni za bezpieczeństwo dziecka w sieci. Mają prawo wejść do wirtualnego pokoju, w jakim przebywa dziecko i sprawdzić, co tam robi i czy jest bezpieczne.

„Wyznaczmy dzieciom granice korzystania z technologii w domu”. Wydawać by się mogło, że są to słowa pedagoga lub psychologa, a jednak wypowiedział je Steve Jobs, założyciel Apple’a. „Moje dzieci nie używały iPada. Ograniczamy ilość technologii, którą używają nasze dzieci”. Jobs uważał, że skutki korzystania z iPada mogą być groźne. Nie jest przypadkiem, że wielu miliarderów, w tym szefowie IBM, Microsoft, Google, Apple wręcz restrykcyjnie zabrania własnym dzieciom korzystania z nowych technologii. Bill Gates opowiedział w wywiadzie: „Podczas posiłku nigdy nie kładziemy smartfonów na stół. Nie daliśmy żadnemu z dzieci telefonu komórkowego aż do czasu, gdy skończyły 14 lat. Pilnujemy zasady »no screen time« – zakazu korzystania z telefonu wieczorem, aby dzieci nie miały problemów ze snem”.

Te słowa to dla nas, rodziców, bardzo ważny przekaz: to my jesteśmy odpowiedzialni za nasze dzieci i za ich relacje ze smartfonem, komputerem czy tabletem. Jeśli zbyt szybko zezwolimy im na kontakt z nowymi technologiami i nie będziemy im towarzyszyć w ich obsłudze, to możemy ponieść srogie tego konsekwencje. To dorośli są przewodnikami i wyznaczają kierunek. Dzieci są nieskomplikowane – chcą się bawić i mieć blisko siebie rodziców, których kochają i którzy kochają ich. Wolą żelki od schabowego, a gdy się bawią, zapominają o jedzeniu i odpoczynku. Mają „normalne” potrzeby, ale w czasach, które nazywamy „dzisiejszymi”, nie tak łatwe do spełnienia. Zabawa w rodzinę przerasta wielu dorosłych. Nieważne, który z czynników – ekonomiczny, społeczny czy kulturowy – ma większy wpływ na „jakość” rodziny i poczucie zadowolenia z życia w niej, efekt jest taki, że coraz rzadziej dzieci dorastają w pełnych rodzinach, z biologicznymi mamą i tatą. Często jeden z rodziców realizuje swoje powołanie poza rodziną. Jedno na trzy małżeństwa w Polsce rozpada się. Dzieci też się wtedy często rozpadają.

Co my, rodzice, możemy zrobić w obliczu tych wyzwań? Nie mamy większego wpływu na rozwój nowych technologii, ale mamy ogromny wpływ na to, w jaki sposób nasze dziecko będzie je wykorzystywać. Najważniejszymi czynnikami chroniącymi przed zagrożeniami ze świata realnego jak i wirtualnego są dobre relacje i jakość więzi. Jak o nie dbać? Przede wszystkim musimy dziecku poświęcać czas.

CZAS

Co jest dla Ciebie ważne?
Nie to, co deklarujesz słowami, ale to, czemu poświęcasz swój czas.
Czy poświęcasz go swoim dzieciom?

Problem nadużywania technologii jest już problemem społecznym, on nie nadchodzi, on już nas dotknął, a jeśli nie zrobimy porządku i nie wprowadzimy reguł gry, to będzie tylko gorzej.

Na całym świecie przybywa na szczęście organizacji, instytucji i osób prywatnych, które wskazują potrzebę wprowadzenia odgórnych regulacji dotyczących higieny cyfrowej i korzystania z nowych technologii. Młodzież także jest coraz bardziej świadoma zagrożeń i wskazuje na potrzebę zajęcia się tematem. Oni naprawdę uważają, że dorośli ich chronią, że wiedzą co robią.
Nie zawiedźmy ich.

Źródła:

Ewa Krzyżak-Szymańska, Uzależnienia technologiczne wśród dzieci i młodzieży: teoria, profilaktyka, terapia – wybrane zagadnienia, Oficyna Wydawnicza Impuls, Kraków, 2018

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 165/(9) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Nowe technologie # Społeczeństwo i kultura

Być może zainteresują Cię również:

Instytut Spraw Obywatelskich

Pikieta przeciwko budowie spalarni w Łodzi

Polacy bardzo chętnie wdrażają modę na wszystko co przychodzi z Zachodu. Często zamiast przyjmować i wprowadzać racjonalne rozwiązania popierają te bezmyślne, narzucone odgórnie. Wczoraj (23 czerwca 2010r.) swój sprzeciw dotyczący budowy termicznego przekształcania odpadów komunalnych wyraził Instytut Spraw Obywatelskich organizując pikietę przed Urzędem Miasta Łodzi.