Wiele się jeszcze wydarzy
Z Edytą Włodarczyk-Fraszką i Martą Wijatą z Fundacji Sentivenio rozmawiamy o pracy z ludźmi, rozwoju organizacji oraz o poszukiwaniu równowagi między pomaganiem innym a dbaniem o siebie.
Łódzka Fundacja Sentivenio działa od 2019 roku. Fundacja prowadzi działania terapeutyczne dla dzieci w spektrum autyzmu oraz z zaburzeniami rozwojowymi.
Karolina Fijołek-Głowacka: Dlaczego wybrałyście działanie w formie fundacji? Wcześniej prowadziłyście typowe działalności gospodarcze, ale ostatecznie zdecydowałyście się na przedsiębiorczość społeczną. Skąd decyzja o zmianie formuły?
Edyta Włodarczyk-Fraszka: Nie lubimy się nudzić. Ważne decyzje podejmujemy bardzo szybko. Taką szybką decyzją było zrezygnowanie z etatu i przejście na działalność. Później takim samym wyborem było przejście z działalności do fundacji.
Marta Wijata: Działalność nie dawała szerszych możliwości rozwoju. Miałyśmy już ugruntowaną pozycję, klientów, sporą liczbę wypracowanych godzin terapeutycznych. Ale dla nas to nie było wtedy wystarczające, zawsze chciałyśmy czegoś więcej. Nieprzerwanie ciągnęło nas do tego, żeby poznawać nowych ludzi, mieć nowe cele i możliwości rozwoju, a fundacja daje to wszystko. Dzięki temu, że jesteśmy fundacją, poznałyśmy Instytut Spraw Obywatelskich, prowadzący Ośrodek Wsparcia Ekonomii Społecznej Centrum KLUCZ. To jest dla nas bardzo cenne, bo naprawdę dużo Wam zawdzięczamy w zakresie rozwoju. Wiele jeszcze przed nami, ale w 2022 r. multum rzeczy się wyprostowało, sporo się nauczyłyśmy.
Dużo czasu zainwestowałyście w siebie jako osoby zarządzające organizacją. Mówi się o tym, że trzeba rozwijać fundację od środka. Nie chodzi tylko o to, żebyśmy się na zewnątrz spalali i robili wyłącznie coś dla innych. Jeśli chcemy dobrze działać dla innych, musimy mieć poukładane sprawy w środku. Znalazłyście tę równowagę, a o to trudno.
Edyta Włodarczyk-Fraszka: To jest bardzo ważne, żeby zadbać o siebie. Wiele razy nam to różni ludzie mówili i nie do końca wierzyłyśmy. Aż w końcu się przekonałyśmy, że to jest podstawa. Mamy trudną pracę, różnorodne wyzwania.
Dopóki człowiek sam ze sobą nie zrobi porządku oraz nie pozna dobrze siebie, to nie jest w stanie tworzyć fajnego miejsca. Praca z ludźmi niesie dużo trudności – czy to z osobami, które są w zespole fundacji, czy z podopiecznymi, czy z ich rodzicami, czy z innymi organizacjami. Wszystko wiąże się z ludźmi. Kluczowe jest, żeby poukładać sobie całość w swojej głowie.
Ponadto jest bardzo ważne, aby mieć na starcie wsparcie takie, jakie dostałyśmy od OWES Centrum KLUCZ. Bez niego nie wykonałybyśmy takiego skoku rozwojowego. To Wy pokazaliście nam, żebyśmy zaczęły od siebie oraz że robimy dobre rzeczy. Udowodniliście, że jeśli lepiej poznamy siebie, to będziemy mogły pomagać szerzej grupie ludzi. To jest dla mnie niesamowitym odkryciem.
Marta Wijata: Wiele dały nam spotkania z Anią Zajdą-Czapińską (specjalistką ds. reintegracji w OWES Centrum KLUCZ – przyp. red.). Ania bardzo mocno pracowała z nami m.in. nad tym, żebyśmy uświadomiły sobie, że zadania trzeba dzielić. Dojrzałyśmy wtedy do tego, aby poszukać stażysty, który odciąży nas w prostych, ale czasochłonnych pracach. Dzięki temu mogłyśmy rozwinąć sekretariat. Wcześniej nie dopuszczałam do siebie myśli, że mam oddać jakieś obowiązki komuś innemu. Ania przepracowała to ze mną.
Edyta Włodarczyk-Fraszka: Ania pokazała nam, jakie są nasze mocne i słabsze strony. Mówiła: Ty w tym jesteś dobra, a Ty w tym. Okazało się, że my się dobrze dzieliłyśmy, ale nieświadomie. Teraz robimy to w sposób przemyślany i dzięki temu nasza praca jest bardziej efektywna.
Marta Wijata: Podział obowiązków mamy wypisany na kartce. Spisałyśmy wszystko, podzieliłyśmy się sprawami Fundacji. To jest rewolucja.
W sektorze pozarządowym zazwyczaj pracujemy w zawodach o charakterze pomocowym. Przez to jesteśmy bardziej podatni na wypalenie zawodowe. Jest zatem istotne, by dbać nie tylko o odbiorców naszych działań, lecz także o siebie. A dzięki temu, że dbacie o siebie, jesteście w stanie lepiej zadbać o organizację. Fundacja może się rozwijać.
Edyta Włodarczyk-Fraszka: To wszystko jest po to, żeby człowiek miał dość siły, jeszcze większą „zajawkę” i chęć do działania. Chcę jeszcze więcej, widzę różne możliwości rozwoju oraz sposoby rozwiązania problemów. To nieegoistyczne. Jestem zadowolona i zastanawiam się, co mogę więcej dać. Czuję się dla siebie bardziej wartościowym człowiekiem. Wczoraj ktoś nam podesłał badania na temat wypalenia zawodowego w organizacjach. Stwierdziłam wtedy, że poświęcę czas i zrobię to badanie. Kiedy je skończyłam, nie miałam wrażenia, że jestem wypalona. Dopiero jakiś czas później byłyśmy na spotkaniu, gdzie mówiliście o wypaleniu zawodowym i my je wtedy z Martą podejrzewałyśmy u siebie.
Marta Wijata: Jeżeli organizacje dbają o to, żeby wewnętrznie fajnie działać oraz pracować nad rozwojem osobistym, mają bardzo dużą szansę na to, żeby nie dać się wypaleniu. Teraz się tyle rzeczy dzieje, możemy się nieustannie rozwijać. Kiedy mamy wsparcie i wiarę innych ludzi, to wypalenie jest niegroźne, a człowiek może cały czas kształtować to, co się dzieje.
Zewnętrzną oznaką Waszego rozwoju jest chociażby to, że utworzyłyście przy wsparciu finansowym OWES Centrum KLUCZ miejsce pracy. Czy od początku to był Wasz cel rozwojowy?
Edyta Włodarczyk-Fraszka: Do tej pory pamiętam naszą pierwszą rozmowę telefoniczną. Powiedziałam wtedy do Marty, że wiele się jeszcze fajnych rzeczy wydarzy. Kiedy poprosiłyśmy Was o pomoc, nie spodziewałyśmy się, że sprawy tak się potoczą. Potrzebowałyśmy ludzi, którzy dadzą nam konstruktywną krytykę i pokażą, co musimy poprawić. Byłyśmy w takim momencie, że nie wiedziałyśmy, co robimy dobrze oraz jakie są nasze szanse na sukces. Pieniądze z dotacji to nie był nasz pierwotny cel. Nie przyszłyśmy po pieniądze – pomimo tego, że remont lokalu w 2020 r. kosztował bardzo dużo. Na niego musiałyśmy same zapracować. Mamy takie założenie, że pracujemy po to, żeby później realizować większe cele.
Marta Wijata: Pieniądze nie są dla nas wartością najważniejszą. Mamy przekonanie, że coś ułatwiają, jednak nie są same w sobie rozwiązaniem. Nie dają nam poczucia spełnienia i realizacji. Wszystko da się rozwiązać – problemem jest zamknięta głowa.
Co zmieniło w Waszej działalności otrzymanie Certyfikatu Zakup Prospołeczny?
Edyta Włodarczyk-Fraszka: Kiedy dostałyśmy Certyfikat, pomyślałam, że to jest właśnie ten moment. Jeżeli chcemy promować nasze działania, musimy wystartować właśnie teraz. Wcześniej miałyśmy poczucie, że niewystarczająco dobrze działamy. A teraz z uniesioną głową stawiamy czoła wszelkim przeciwnościom. Mamy wokół siebie rzeszę wspaniałych ludzi, którzy w nas wierzą. Jeszcze rok temu wątpiłyśmy w siebie i swoje decyzje. Teraz idziemy do przodu i każdego dnia mierzymy się z tym, co przynosi los. Dzięki Wam czujemy wsparcie. To powoduje, że nieustannie działamy, szukamy nowych pomysłów i kolejnych rozwiązań.
Dziękuję za rozmowę.
Wywiad ukazał się w bezpłatnej gazecie społecznej „Aktywność Obywatelska” Nr 1/(30) 2023