Felieton

Wybory 2023. Komisja przyjedzie, PKS – nie

wybory parlamentarne 2023
fot. Wikimedia / Krystian Kuchta / CC-BY-SA-3.0

To dobrze, że komisja wyborcza będzie u nas, bo część osób, które chciałyby zagłosować, nie ma jak dojechać – taki był sens wypowiedzi starszej mieszkanki niewielkiej miejscowości, którą to wypowiedź przypadkiem usłyszałam w TV. Ciąg dalszy newsa informował, że rozpoczynają się rozmowy wśród polityków o możliwości wprowadzenia zmiany w organizacji tegorocznych wyborów. Po co? Żeby każdy, kto chce, mógł oddać głos. Oczywiście bez względu na partię, na której kandydata zagłosuje. Wszystko z troski o jak największą frekwencję. 

Ujmując temat w dużym skrócie chodzi o inicjatywę PiS-u, dotyczącą zwiększenia liczby komisji wyborczych o 6 tysięcy, które po raz pierwszy można byłoby tworzyć na wsiach i w małych miasteczkach, liczących od 200 do 4 tysięcy mieszkańców. Szczególnie tam, gdzie są kłopoty z dojazdem. Jednocześnie ma być również zagwarantowany transport dla osób z niepełnosprawnościami i powyżej 60. roku życia.

O tych planach przebąkiwano już od pewnego czasu, a przekuto je w słowa i czyny pod koniec 2022 roku tuż przed Bożym Narodzeniem. Dokonała tego grupa posłów PiS, która złożyła stosowny projekt zmian do kodeksu wyborczego w Sejmie. I to by było na tyle, jeśli chodzi o konwencjonalną politykę. Bo mnie na przekór w tym samym momencie przyszła na myśl inna polityka – transportowa. Ktoś jeszcze pamięta, o co chodzi?

Działamy bez cenzury. Nie puszczamy reklam, nie pobieramy opłat za teksty. Potrzebujemy Twojego wsparcia. Dorzuć się do mediów obywatelskich.

Odcięci od komunikacji

W listopadzie 2022 roku Stowarzyszenie Ekonomiki Transportu opublikowało mapę, pokazującą zjawisko wykluczenia transportowego w Polsce. To smutna mapa. Obrazuje zarówno wygaszanie połączeń kolejowych, jak i autobusowych.

„Okazuje się, że od 1989 roku zniknęło niemal 90% ówczesnych regionalnych połączeń autobusowych… W tym momencie oznacza to, że kilkanaście milionów Polaków nie ma dostępu do transportu publicznego” – czytamy we wpisie na Facebooku Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu.

Mapa wykluczenia transportowego, Stowarzyszenie Ekonomiki Transportu

artykułu w „Nowinach Polskich” dowiadujemy się, że na początku lat 90. było blisko 180 przedsiębiorstw transportu autobusowego. Do dzisiaj ostała się połowa z nich, czyli 90. Po 2015 roku zaczęły znikać coraz szybciej, a najszybciej w latach 2016-2019. Nawet jeśli w jakichś miejscowościach zamiast zlikwidowanego PKS-u pojawili się inni przewoźnicy, oferta dla pasażerów była znacznie skromniejsza. Kolej znalazła się w nieco lepszym położeniu, ponieważ zaczęto w końcu o nią dbać. Co nie znaczy, że sytuacja jest zadowalająca. PKS-y, czyli transport autobusowy ciągle ma pod górkę. Pasażerowie również.

Ktoś może powiedzieć, że od 2019 roku działa przecież Fundusz Rozwoju Przewozów Autobusowych, który stanowi „instrument wsparcia finansowego jednostek samorządu terytorialnego będących organizatorami publicznego transportu zbiorowego” – czytamy na stronie funduszu. Z zamieszczonych informacji wynika, że w każdym roku pozostawały jakieś środki niezaangażowane, czyli niewykorzystane. Na szczęście te kwoty z roku na rok maleją, wzrasta też zainteresowanie samorządów skorzystaniem z dotacji. Jeszcze przed wprowadzeniem tego systemu dofinansowania, w dyskusjach pojawiały się pytania, o jego efektywność. Jak pokazuje praktyka, nie doprowadzono nie tylko do wymazania komunikacyjnych białych plam, ale nawet do przyzwoitego rozwoju transportu publicznego w regionach.

Politycy biją pianę

Jedni politycy wytaczają hasła zwiększania frekwencji wyborczej, umożliwienia każdemu chętnemu oddania głosu, inni twierdzą, że to manewr wyborczy, mający zadziałać szczególnie na korzyść jednej partii, itp., itd. Mają o czym mówić. Wszak wybory to „święto demokracji”. Jednak czy w kakofonii politycznych słownych przepychanek nie zabrakło przypadkiem wniosków logicznych? Praktycznych?

Gdyby komunikacja funkcjonowała w regionach prawidłowo, to mieszkańcy mniejszych miejscowości sami dojechaliby bez przeszkód do komisji wyborczych. Proste i logiczne? No cóż, może i tak, ale pewnie trudniejsze do wykonania niż przyjazd z urną do głosowania raz na cztery lata.

W ten jeden dzień komisje dojadą, a czy mieszkańcy dzień później dojadą do szkoły, do lekarza, do pracy to już zupełnie inna historia. Niepolityczna.

Sprawdź inne artykuły z tego wydania tygodnika:

Nr 159 / (3) 2023

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

# Polityka # Społeczeństwo i kultura Lepszy transport

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Lepszy transport

Być może zainteresują Cię również: