Beata Karaś, „Bez wypłaty, bez prestiżu”

„Bez wypłaty, bez prestiżu

Kobiety nadal nie czują się pełnowartościowymi członkami społeczeństwa, a ich prawa ekonomiczne są dziś tak samo ignorowane, jak sto lat temu ignorowane było ich prawo do nauki, prawo do pracy poza domem i prawo wyborcze; czas to zmienić – głosi kampania społeczna „Zrobione – zapłacone, czyli praca domowa kobiet – jak ją wynagradzać?”.

Nigdy wcześniej kobieta nie miała tylu obowiązków do wykonania, co dziś. W minionych stuleciach w społeczeństwie i rodzinie istniał wyraźny podział ról: każdy miał przydzielone zadania. Ich zakres był ściśle określony i kobieta nie wykonywała wszystkich prac domowych samodzielnie. Dziś robi prawie wszystko sama – jest nie tylko panią domu, ale też sprzątaczką, kucharką, kierowcą,

opiekunką i zaopatrzeniowcem. Zawodów wykonywanych w domu przez kobietę jest jeszcze więcej, bo to także obowiązki księgowej, higienistki, sekretarki, kelnerki, konserwatora, dietetyka, ogrodnika… Nawet jeśli urządzenia AGD pomagają jej w pracach domowych, to jednak nie zwalniają z ich wykonania. W ten sposób każdego dnia pracuje prawie każda kobieta w Polsce.

Praca w domu – praca, która w powszechnym mniemaniu nie wymaga specjalnych kwalifikacji i taka, którą każdy potrafi wykonać. Praca, której nie widać, ale tylko wtedy, kiedy jest wykonana. Skutki zaniedbań widoczne są bowiem od razu. Choć konieczna, to jednak lekceważona, nie cieszy się prestiżem ani uznaniem, a o kobietach, które ją wykonują, mówi się, że nie pracują. A przecież odkąd w 2005 roku GUS przedstawił pierwsze oficjalne szacunki dotyczące wartości pracy wykonywanej w domu, nikt już nie ma wątpliwości – praca domowa ma wymierną wartość.

Skoro tak, to pojęcie nie opłacanej pracy domowej powinno znaleźć swoje miejsce w prawodawstwie i powinno wiązać się z rozwiązaniami podatkowymi, kredytowymi i emerytalnymi. To postulaty Instytutu Spraw Obywatelskich, który zajmuje się kwestią pracy domowej i który zorganizował kampanię „Zrobione – zapłacone”. W ramach działań kampanii powołany został interdyscyplinarny zespół ekspertów i naukowców, który stworzył „Raport o pracy domowej. Nieopłacana praca domowa – jak ją traktować, żeby skutecznie tworzyć podstawy opiekuńczego społeczeństwa”.

Przemoc wobec kobiet, zbyt mały udział pań w życiu publicznym, ubóstwo – to niekorzystne zjawiska społeczne, których jednym ze źródeł jest traktowanie pracy kobiet w domu jako bezwartościowej, bo wykonywanej za darmo.

Połowa z 11 milionów kobiet w wieku produkcyjnym w Polsce oprócz pracy zawodowej wykonuje obowiązki domowe. Nawet jeśli mężczyzna pracuje w domu, obciążenie pracą wykonywaną w domu na rzecz rodziny jest zdecydowanie większe w przypadku kobiet. Panie ponad dwa i pół razy więcej czasu poświęcają na opiekę nad dziećmi niż mężczyźni, dwa razy częściej robią zakupy, sprzątają trzy razy więcej niż partner. Z badań CBOS wynika, że nie wykonuje żadnych prac domowych tylko cztery na dziesięć tysięcy kobiet, które posiadają rodzinę i dzieci. Tymczasem aż jedenastu na stu mężczyzn przyznaje, że w żaden sposób nie włącza się w prace związane z prowadzeniem domu i wychowaniem dzieci.

Druga połowa z 11 milionów Polek zajmuje się wyłącznie prowadzeniem domu. To o tych kobietach mówi się, że nie pracują. Tymczasem specjaliści wyliczyli, że w ciągu tygodnia prace domowe zajmują średnio 48 godzin i 26 minut, czyli przekraczają tradycyjny etat. Na realizację zadań domowych kobieta zużywa do kilkunastu godzin dziennie. Gdy skrupulatnie policzyć, ile czasu zajmują wszystkie prace w domu, okazuje się, że na wykonanie wszystkich zadań kobiecie powinno zabraknąć dnia. Kobieta potrafi uporać się ze wszystkim, ponieważ wiele czynności wykonuje równocześnie: gotuje obiad i dogląda prania, równocześnie pilnując niemowlaka i starszego dziecka odrabiającego lekcje. Mimo to o kobietach zajętych prowadzeniem domu i wychowywaniem dzieci mówi się, że to kobiety, które nie pracują.

Ich wysiłek jest niedoceniany i nie jest traktowany jako praca. Dlaczego? Bo praca domowa jest uważana za zajęcie bezproduktywne, bo za prace domowe nikt nie płaci. Skoro ta praca nie jest wynagradzana, jej efekty są pomijane przez ekonomistów obliczających wartość PKB. Co więcej – z ekonomicznego i prawnego punktu widzenia nie istnieje.

Gospodarka wolnorynkowa i związany z nią liberalizm ekonomiczny za główny cel działań społecznych i indywidualnych uznają stały wzrost gospodarczy. Tu każdy jest odpowiedzialny za swój los, sam powinien sobie zapewnić utrzymanie, słowem – sam powinien sobie radzić. W konsekwencji w świadomości społecznej tworzy się przekonanie, że jeśli ktoś nie potrafi zdobyć wystarczającej ilości środków do życia – sam jest sobie winien. Kiedy zatem na domową pracę kobiet spojrzymy przez pryzmat polityki wolnorynkowej, powinniśmy uznać, że to sprawa samych kobiet, które na taką pracę się decydują i w związku z tym ich praca nie powinna podlegać jakiejkolwiek trosce ze strony państwa czy społeczeństwa. Ale tak być nie może.

Praca kobiety w domu nie jest pracą wyłącznie prywatną, bo choć wykonywana jest we własnym domu, to jest świadczona na rzecz całego społeczeństwa.

Nie ma bowiem takiej działalności ludzkiej ściśle prywatnej, która nie miałaby wpływu na społeczeństwo. Dotyczy to szczególnie pracy, która polega na opiece nad osobami niesamodzielnymi – dziećmi i osobami starszymi. Zwłaszcza wychowywanie młodych pokoleń ma ogromne znaczenie społeczne. Korzyść z dobrze wychowanego młodego człowieka odnosi całe społeczeństwo, tak samo jak konsekwencje zaniedbań w opiece nad dziećmi ponoszą i odczuwają wszyscy. Obrońcy postulujący ochronę pracy domowej, zwłaszcza kobiet, ale przecież nie tylko ich to dotyczy, powołują się na dobro wspólne, które polityka państwa winna mieć na uwadze. Uważają oni, iż opisując zjawisko nieopłacanej pracy domowej, należy posługiwać się narzędziami stosowanymi w istniejącym systemie ekonomicznym i uznać, że efektem pracy kobiet w gospodarstwach domowych są wytworzone przez nie dobra i usługi mające znaczenie dla całej gospodarki.

Niemal połowa Polek zrezygnowałaby z pracy poza domem, gdyby miały pewność, że rodzina będzie miała zapewnione utrzymanie – wynika z badań CBOS przeprowadzonych w 1997 roku. Cztery na dziesięć kobiet uważa, że praca zarobkowa matek ma zły wpływ na całą rodzinę.

Chciałyby znajdować się w sytuacji, w której nie musiałyby podejmować decyzji o pracy zawodowej ze względów ekonomicznych. Równocześnie praca w domu jest pozbawiona społecznego prestiżu. Z badań CBOS wynika, że same kobiety nie cenią swojej pracy domowej i uważają ją za gorszą w stosunku do pracy zarobkowej. Kobiety często same nie traktują wykonywanych przez siebie zadań jako pracy: takiego zdania jest aż 43 proc. respondentek. Mężczyzn, którzy nie doceniają prac domowych, jest już 56 proc.

Emancypacja przyniosła współczesnej kobiecie – oprócz nowych praw – jeszcze więcej obowiązków. Dziś obok praw wyborczych i prawa do nauki powinna zapewnić im także prawo do zabezpieczenia finansowego.

Beata Karaś

Źródło: Dziennik Polski, 06.03.2007

Przejdź do archiwum tekstów na temat:

Dom to praca

Przejdź na podstronę inicjatywy:

Co robimy / Dom to praca

Być może zainteresują Cię również:

Koordynator Wolontariatu poszukiwany :)

Szukamy osób, które mają marzenia i chcą zmieniać świat. Ludzi, którym bliskie są cele i programy INSPRO, nasza misja. Jeżeli masz poczucie humoru, lubisz wyzwania i przygodę, dołącz do naszego zespołu. Jeśli nasze działania wydają Ci się interesujące i wierzysz, że wszystko należy sprawdzać w praktyce – zostań naszym wolontariuszem. Obecnie poszukujemy osoby na stanowisko Koordynatora Wolontariatu.