Niemiecka prasa o sytuacji w Polsce
Echa protestów mieszkańców polskich miejscowości, w których ma być wydobywany gaz łupkowy – w szczególności nadmorskiego Strzeszewa – dotarły do naszych zachodnich sąsiadów. W niedawnym internetowym wydaniu tygodnika „Die Zeit” oraz w opiniotwórczym dzienniku „Frankfurter Allgemeine Zeitung” przedstawiono kulisy protestu, jaki wybuchł w Polsce na tle kontrowersji i sporów o metodę wydobywczą, która ma być zastosowana przy eksploatacji tego gazu.
Na stronie „Die Zeit” czytamy, że choć amerykańsko-brytyjsko-polskie konsorcjum eksploatacyjne Conoco-Philips/Lane Energy Poland powtarza, że planowana dla Strzeszewa metoda eksploatacji jest bezpieczna dla środowiska, jego mieszkańcy są zaniepokojeni. Protestujący zarzucają spółce m.in. brak właściwej z nimi komunikacji. Sprzeciw budzi także planowana lokalizacja postawienia wiertni gazu łupkowego. Zdaniem społeczności lokalnej ma ona stanąć zbyt blisko zabudowań mieszkalnych, a także zanieczyści wodę.
Niemiecki portalu podkreśla, że z punktu widzenia Warszawy nowa metoda eksploatacji jest błogosławieństwem dla państwa. Dzięki odkryciu obszernych złóż gazu łupkowego premier Donald Tusk ma nadzieję, że Polska stanie się „drugą Norwegią”.
Z kolei FAZ odwołuje się do dokumentalnego filmu Lecha Kowalskiego „Gorączka gazu” (dostępnego w języku niemieckim pod tym adresem). Gazeta wyjaśnia, że zdjęcia zostały wykonane w Pensylwanii „gdzie jak grzyby po deszczu powstają wieże wiertnicze, i to, co [Kowalski] tam zobaczył, może także grozić ludziom w Polsce: brunatna woda w studniach, która powoduje choroby u zwierząt i ludzi”, a próby laboratoryjne tej wody „dowodzą obecności metali ciężkich, substancji rakotwórczych, a nawet różnych rodzajów uranu”.
Autor artykułu dodaje, że niektóre fakty związane z technologią wydobycia gazu łupkowego (czyli szczelinowania) „powodują, że włosy na głowie stają dęba – tylko biorąc pod uwagę zużycie czystej wody, która po tej procedurze musi być przechowywana w zbiornikach na niebezpieczne odpady. Także to, że firmy wydobywcze nie chcą zdradzić chemicznego składu koktajlu do szczelinowania nie wróży nic dobrego”.
Niemcy, podobnie jak Polacy, stoją u progu debaty nad szkodliwością powyższej technologii. Na tę chwilę szczelinowanie w Niemczech jest dopuszczona w Dolnej Saksonii, w innych landach nie ma jeszcze decyzji w tej sprawie. Jednak już teraz protesty przeciwko tej metodzie stają się coraz głośniejsze. Niemiecki dziennik powołuje się na jedną z ekspertyz Federalnego Urzędu ds. Ochrony Środowiska z sierpnia 2011 roku. Wynika z niej, że w skład mieszanki do szczelinowania wchodzi osiem substancji rakotwórczych i 38 toksycznych. „To, że inne państwa zabraniają tej technologii wzbudza nieufność” – podsumowuje FAZ.